Mając w domu maluchy (ale też i starszaki), które roznosi energia, choć w zasadzie większość naszych pociech tak ma, nie sposób szukać sposobów na to jak sobie radzić z aktywnym dzieckiem w czasie pandemii koronawirusa. Zwłaszcza, gdy za oknem nareszcie iście wiosenna pogoda, jest to dla rodzica nie lada wyzwanie. Co zrobić, gdy na zewnątrz hula wirus, a dzieci po kilku godzinach domowej nauki zaczynają "chodzić po ścianach"?
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wychowanie dziecka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wychowanie dziecka. Pokaż wszystkie posty
Prawdziwe przyjaciółki, czyli szkoła uczuć od Jaguara
Jak
ciężko współcześnie wychowywać dzieci wie chyba każdy kto takowe posiada. Metod
i sposobów na to jest zaś tyle ile włosów na głowie. Nic dziwnego. W końcu
każdy człowiek jest jedyny w swoim rodzaju. Dopóki pielęgnujemy relacje w
zaciszu własnego domu, w którym kilkuletnia córka/syn wpatruje się w nas niczym
w święty obrazek, mamy praktycznie pełną kontrolę nad kształtowaniem jej/jego osobowości.
Przychodzi jednak czas, gdy nasze dzieci muszą zmierzyć się z nowym wyzwaniem –
szkołą i relacjami tam panującymi. O tym właśnie traktują niezwykłe książki (a
w zasadzie komiksy) wydawnictwa Jaguar: „Prawdziwe przyjaciółki” oraz
kontynuacja „Najlepsze przyjaciółki”.
![]() |
Prawdziwe przyjaciółki, czyli szkoła uczuć od Jaguara |
7 nawyków szczęśliwego dziecka
Jako rodzice mamy jedno z najtrudniejszych zadań do wykonania. Wychowanie dziecka nie jest bowiem rzeczą łatwą. To ciężki kawałek chleba od dnia narodzin naszego upragnionego potomka. Jednak nikt nie obiecywał, że będzie lekko, a jeśli chcemy, by nasza córka/syn wyrósł na szczęśliwego, samodzielnego i mądrego człowieka, czeka nas "orka na ugorze". Wiele godzin rozmów przed nami. Tłumaczenia dlaczego powinno być tak, a nie inaczej. Jedyną nagrodą na nasz trud będzie (miejmy nadzieję!) satysfakcja z tego jak wychowaliśmy naszego malucha. Z racji tego, że to zadanie godne najmądrzejszych tego świata, warto podeprzeć się literaturą. Jednak nie wyłącznie poradnikami dla rodziców, a czymś co z chęcią przeczytają, same lub z nami, nasze dzieci. Kilka dobrych podpowiedzi możecie odnaleźć w książce dla najmłodszych "7 nawyków szczęśliwego dziecka".
Szkoła uczy, wychowuje, czy stresuje? Czyli koniec pierwszego semestru...
Czas mija nieubłaganie szybko. Pogoda za oknem powoduje, że człowiek chodzi ospały, znużony i myśli tylko o ciepłym kocu na kanapie. Niestety lokalna aura sprzyja obecnie licznym chorobom, na które niewiele osób pozostaje odpornych. Nauczyciele też nie należą do gatunków niezniszczalnych, a ci posiadający dzieci, jeszcze bardziej narażeni są na zarazki. Chorują uczniowie, chorują wychowawcy. Ci drudzy często biorą zwolnienia, gdyż to ich prywatne pociechy rozłożyła choroba, a ktoś przecież musi z nimi w domu być. I ja to doskonale rozumiem, ale... Szkoła uczy, wychowuje, czy stresuje?
Praca i dziecko - jak to połączyć?
Jako "Zwykła Matka" nie posiadam żadnych nadprzyrodzonych zdolności. Aczkolwiek mogłabym się pokusić o stwierdzenie, że każda kobieta ma coś z herosa. Bo niby jak wytłumaczyć fakt, że potrafimy robić kilka rzeczy jednocześnie? Kiedy chorujemy nie porzucamy swoich obowiązków. Albo to, że choćby nie wiem co się działo znajdujemy rozwiązanie każdego problemu? Nie umniejszam tu Panom. Jednak chyba większość przyzna mi rację, że w każdym domu mimo, iż facet jest głową rodziny, to właśnie kobieta jest tą przysłowiową szyją. Centrum dowodzenia. Odbiegłam jednak od głównego tematu. Praca i dziecko - jak to połączyć? Odpowiem Wam wyłącznie ze swojej perspektywy. W imieniu matki jedynaczki...
Zwykły Rodzinny weekend
„Gdy
emocje już opadną, jak po wielkiej
bitwie kurz...”, śpiewał (i nadal to robi!) niepokonany Grzegorz „nawet jak
wyłysieję, to będę nosił długie włosy” Markowski. Z ów pieśnią na ustach
rozpoczął się dla naszej Zwykłej Rodzinki bieżący tydzień. Nie żebyśmy przez
ostatnie trzy tygodnie balowali! Choć „swoją” Komunię Świętą mieliśmy kilkanaście
dni temu, to po drodze zahaczyliśmy o dwie inne podobne uroczystości, które
rozegrały się w rodzinnych i zaprzyjaźnionych kręgach. Było więc dużo
siedzenia, jedzenia, rozmawiania, jeżdżenia i przeżywania. A wszystko to w
pięknych okolicznościach prażącego skórę słoneczka, które każdorazowo
dopisywało, składając raz po raz swój autograf na odsłoniętych częściach ciała gawiedzi
(i ku uciesze producentów jogurtów naturalnych).
![]() |
pixabay |
Bezpieczne dziecko - spokojny rodzic
Zbliża
się maj. Tym razem dla naszej rodziny będzie to szczególny okres. Córka postanowiła
bowiem znienacka dorosnąć i przystąpić do Pierwszej Komunii Świętej. Kiedy
minął ten czas? Przecież jeszcze niedawno wypluwałem lewe płuco w pogoni za jej
czterokołowym rowerkiem i rozstawiałem w ogrodzie dmuchany basenik (o średnicy
80 cm). Cóż, latka uciekają niczym woda przelana do durszlaka. Wiele rzeczy
ulega zmianie. Jeśli jednak chodzi o nasze potomstwo, niezmienne i stałe są dwie
kwestie: miłość oraz bezpieczeństwo dziecka.
Jak tanio ubrać dziecko na pierwszą komunię
Jesteście tymi rodzicami, którzy właśnie wpadają w wir przygotowań do majowej uroczystości swojego dziecka? Bo ja akurat jestem mamą dziewczynki, która w tym roku przystąpi do pierwszej Komunii Świętej. W moim otoczeniu, bliższych lub dalszych znajomych, takich dzieci w tym roku jest całkiem sporo. Wiadomo, każdy rodzic ma inne podejście do tematu. Jedni zaczynają poszukiwania wszystkiego co najlepsze już od jesieni. Inni zostawiają temat na ostatnią chwilę. Są też tacy, którzy liczą na pomoc innych. Ja sama należę do jeszcze innej - ostatniej grupy, takiej która myśli wcześniej, a realizuje w tzw. "międzyczasie". To znaczy mniej więcej tyle, że nie szukam potrzebnych "gadżetów" jak opętana, ale rozglądam się czujnie i szukam okazji. Ważnym dla mnie tematem było jak tanio ubrać dziecko na pierwszą komunię i o tym Wam dziś opowiem!
Jak wychowywać dzieci, czyli Spotkajmy się w Łodzi
"Pozytywna dyscyplina, czyli jak dobrze wychowywać dzieci". Głównie to zapamiętam z przesympatycznego spotkania, na które udało mi się w końcu dotrzeć. Paulina z bloga Ladymami i Sylwia Zadbana mama zaprosiły mnie na zlot blogerek "Spotkajmy się w Łodzi", które miało miejsce w kawiarni Tubajka pod koniec lutego. Napisałam "w końcu", gdyż mimo, iż była to już czwarta edycja owej imprezy, dziewczynom nadal się chce i nie opuszcza ich energia do działania. Ja zawitałam tam po raz pierwszy. I wcale nie żałuję! Dlaczego? Między innymi dlatego, iż dowiedziałam się właśnie jak wychowywać dzieci!
Spotkajmy się w Łodzi - zdjęcie Ladymami.pl |
Jak poradzić sobie z marudą?
Może właśnie weszliście na ten post z nadzieją, że podam Wam gotowe lekarstwo na to, jak poradzić sobie z marudzącym dzieckiem. Jeśli tak jest, to wybaczcie, ale ja dziś nie o tym :) Chodzi o to, iż sama mam z tym kłopot (z marudzeniem). Stąd nie czuję się na siłach, by w ów kwestii doradzać innym rodzicom. Żaden ze mnie psycholog, czy inny doświadczony terapeuta. Dziś za to opowiem Wam (a może bardziej mojemu i Waszym mężom) jak poradzić sobie z marudą, którą bardzo często jesteśmy my - kobiety. Matka, żona, partnerka. Zwał jak zwał, a ja podążę za własnym przykładem...
Pierwsza komunia - jakie wydatki Cię czekają?
Tak niedawno, jakby to było wczoraj, mąż odbierał nas z porodówki. Tak niedawno córka stawiała swoje pierwsze kroki, a dumna matka rejestrowała wszystko aparatem. Minęła dosłownie chwila, a jedynaczka poszła najpierw do przedszkola, potem do szkoły. Wydawało by się, że to zaledwie moment, a ona już skończyła 8 lat. Czas mija nieubłaganie, a widzimy to właśnie po tym jak rosną i dojrzewają nasze dzieci. Dlatego między innymi odwlekałam sprawy komunii tak długo jak się dało. Niestety miesiące i lata uciekły tak szybko, że dłużej omijać tematu nie mogę. Nasza mała księżniczka w maju tego roku idzie do pierwszej komunii... A może Twoje dziecko też? Może jesteś przed takimi samymi decyzjami co my? Tak więc tym wpisem rozpoczynam cykl artykułów dotyczących powyższego tematu. Dziś: "Pierwsza komunia, czyli jakie wydatki Cię czekają?"
Wyprawka szkolna - nie dajmy się zwariować!
Zaczęło
się ostateczne odliczanie. Co prawda z niewiadomego względu przesunięte o
caluśki weekend. Jakby pojawienie się „w pracy” na te 2-3 godzinki w piątek
stanowiło zniewagę lub ujmę na honorze. Nic jednak nie popsuje nam
wyczekiwanego od ponad dwóch miesięcy święta. Potencjometr w odtwarzaczu CD ustawiony
na poziomie: „Że jak!? Coś mówiłeś!?”. Pod nosem zaczynacie nucić przebój
Europe. Nawet chłodzącego się w lodówce szampana rozsadza już od środka (choć w
tym przypadku śmiem twierdzić, że to przez gazy 😊). Za
chwilę rozpocznie się kolejny rok szkolny, a my będziemy wreszcie mogli pobyć
sam-na-sam z własnymi myślami oraz zacząć szacować straty materialne i
psychiczne w naszym gospodarstwie.
Masterchef Junior, czyli dziecko w kuchni
Dużo można poczytać na temat tego, jaki rodzaj domowych obowiązków możemy nałożyć na dziecko w zależności od jego wieku... Dlatego ja o tym pisać nie będę. Poza tym, każde dziecko jest inne. Rozwija się w różnym tempie, ma inny temperament. Jednego "ciągnie" do pomocy w kuchni, drugiego do biegania z odkurzaczem po domu, a jeszcze inny maluch najchętniej spędzałby cały dzień z dziadkiem/tatą w garażu przy majsterkowaniu. Ja mam córkę, która słabo przejawiała chęci do gotowania. Czy coś się zmieniło? Co może robić dziecko w kuchni?
Epidemia egoizmu, czyli koniec z przywilejami
Co ma
wspólnego stomatolog z wychowywaniem dzieci? Okazuje się, że całkiem sporo.
Można na przykład postraszyć białym fartuchem i wiertłem, gdy nasze pociechy ociągają
się z myciem zębów. Skuteczne są również opowieści, ile to bólu musiał znieść
tatuś, „bo kiedyś to takich super-maszyn nie było, jeno młoteczek i obcęgi”.
Ostatecznie możemy wspomóc się sztuczną szczęką dziadka lub poprosić pana Zenka
sprzed spożywczaka o uśmiech. Prawdopodobnie osiągniemy zamierzony cel w
postaci dzieci szczotkujących zęby aż do zdarcia szkliwa. A że przemiła pani
dentystka będzie pojawiać się w nocnych koszmarach naszych milusińskich... Cóż,
żadna metoda nie jest doskonała.
Dlaczego mówimy to dzieciom?
Jako dziecko na pewno niejedno z Was usłyszało: "dzieci i ryby głosu nie mają". To jedno z popularniejszych zdań wypowiadanych przez starsze pokolenie w kierunku swoich pociech. Na imprezach rodzinnych dzieci siedziały przy oddzielnych stolikach (choć to akurat trafiony pomysł i sprawdza się do dziś) i nie było wolno wtrącać się do rozmów dorosłych. Nie wszystko się zmieniło. Wtrącanie nadal nie jest mile widziane, ale coraz częściej chcemy przecież, by dzieci z nami rozmawiały. Powiedziały co u nich słychać, jak w szkole i jak z kolegami się układa. Babcie, ciocie są teraz ciekawe tego, co dzieje się u najmłodszych członków rodziny. Jednak istnieją stwierdzenia, które wypowiadamy do dzieci często, zbyt często i to później do nas wraca...
„Cyrk ob(d)jazdowy i karty Ninjago" - strefa taty
Bunt
młodzieńczy. Każdy z Was pewnie przez to przeszedł. Powiedzcie zatem jak to
jest? Serio! Jedną z niewielu sytuacji z mojego dzieciństwa, którą można
podpiąć pod bunt było pokazanie języka sprzedawcy w sklepie. Zasłużył sobie
zresztą bezsprzecznie, bo zignorował klienta (czyli mnie) chcącego zakupić nową
prasowankę Modern Talking. Po latach doszedłem jednak do wniosku, że po prostu
mógł mnie nie zauważyć, gdyż nie dosięgałem wówczas głową do lady. Nic to! Z językowego
gestu niezadowolenia skorzystałem też w sytuacji, gdy zmuszono mnie do
posprzątania swojego pokoju. Nie polecam... W każdym z powyższych przypadków
kończyło się tak samo, czyli „jesiennym syndromem”. Innymi słowy spadał na mnie
liść, a zaraz po tym w oczekiwaniu na zimę zmieniałem koloryt twarzy na „deep
red”. Poza tymi incydentami nie wykazywałem szczególnie dużych predyspozycji do
bycia zbuntowanym młodocianym. Trochę tam poudzielałem się w metalowym
muzycznym tworze o nazwie „Insekty”, ale poza tym byłem cacy. Przynajmniej
oficjalnie...
Kieszonkowe - dać, czy nie dać? Oto jest pytanie
Jakiś czas temu córka wybrała się na wycieczkę klasową. Dla niej to nic nowego, bo w przedszkolu wyjeżdżali często w bardzo różne ciekawe miejsca :) To, co dla mnie było nowe, to pomysł dania dziecku "kilku złotych" na drobne wydatki. Na tzw. "pamiątki".
Od razu wyszłam z założenia, że nie dam córce pieniędzy, ale mąż zaczął rozważać taką ewentualność.
Zostawiliśmy więc temat w spokoju. Do momentu, gdy nadszedł dzień wyjazdu.
Dziecko ma prawo powiedzieć : "NIE"!
Jako matka/rodzic chcę wychować córkę tak, by wyrosła na pewną siebie i mądrą kobietę w przyszłości. Chciałabym nauczyć ją też odróżniać dobro od zła, a także umiejętności "czytania" ludzi, by unikać tych, którzy mogą wobec niej mieć złe zamiary. Nie wszyscy dorośli potrafią zrozumieć, iż dziecko to odrębna jednostka, która poza licznymi obowiązkami ma także swoje prawa. To, że jest dzieckiem nie oznacza, iż musi się na wszystko zgadzać.
Jakiś czas temu pisałam o fajnym poradniku, który podaje kilka cennych pomysłów na temat tego, jak nauczyć dziecko asertywności (KLIK). Jednak jest to książka dla rodziców. Traktuje o tym jak nauczyć dziecko radzić sobie z rówieśnikami, ale musimy pamiętać, że nasze pociechy muszą nauczyć się też radzić z dorosłymi!
Idąc z córką do biblioteki przeważnie pozwalamy jej samodzielnie wybrać książki, które chce przeczytać. Często jednak sama dokonuję wyboru zwracając uwagę na treść danej pozycji. Nie czytamy tylko i wyłącznie bajek! Sięgamy też po wiersze i książki, które niosą ze sobą jakieś głębsze przesłanie.
Zastraszane i mało asertywne dziecko - jak pomóc?
Wiecie doskonale, że nasza sześcioletnia księżniczka chodzi do pierwszej klasy. Właśnie skończył się pierwszy semestr jej nowej przygody i muszę przyznać, że jestem z niej dumna. Zresztą to już też wiecie :)
W poprzednim poście KLIK pisałam Wam, że świetnie sobie radzi w kwestii nauki.
Przed rozpoczęciem roku szkolnego byłam pełna obaw raczej odnośnie jej gotowości emocjonalnej do tego, by wkroczyć w szkolne progi. Martwiłam się, bo może nie jest super nieśmiała, ale to typ dziecka, które da się zdominować przez silniejsze osobowości. Panie w przedszkolu mówiły mi wielokrotnie, że młoda świetnie się odnalazła w grupie, że jest lubiana i bardzo towarzyska, ale wiem też, że daje sobie czasem "wejść na głowę". Nie umie bronić swoich racji - staje wtedy wpatrzona w rozmówcę i nie reaguje mimo, iż doskonale wie, że to ona ma rację!
Główkowałam i robię to nadal, jak ją nauczyć bycia bardziej asertywną. W domu potrafi "pyskować", a w szkole stoi cicho jak ta myszka!
Etykiety:
asertywność
,
emocje
,
kącik recenzencki
,
lęki szkolne
,
przemoc szkolna
,
Szkolne wyzwania
,
wychowanie dziecka
,
Wydawnictwo Samo sedno
,
zastraszanie
Rodzice - dobry i zły glina, czy wspólny front?
Zanim z mężem zostaliśmy rodzicami obiecywaliśmy sobie, iż będziemy się pilnować nawzajem w tym, by trzymać tzw. "wspólny front". Żadne z nas nie chciało w oczach dziecka odgrywać roli tego "złego gliny". Wszyscy dookoła nas również udzielali rad, by trzymać się jednego zdania, nie wchodzić sobie w paradę i nie robić czegoś co drugi zabrania. Łatwiej mówić, trudniej zrobić. Znacie to? Czasem pewnie aż za dobrze. Nie jesteście w tym sami!
źródło ; demotywatory.pl
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)