Czas mija nieubłaganie szybko. Pogoda za oknem powoduje, że człowiek chodzi ospały, znużony i myśli tylko o ciepłym kocu na kanapie. Niestety lokalna aura sprzyja obecnie licznym chorobom, na które niewiele osób pozostaje odpornych. Nauczyciele też nie należą do gatunków niezniszczalnych, a ci posiadający dzieci, jeszcze bardziej narażeni są na zarazki. Chorują uczniowie, chorują wychowawcy. Ci drudzy często biorą zwolnienia, gdyż to ich prywatne pociechy rozłożyła choroba, a ktoś przecież musi z nimi w domu być. I ja to doskonale rozumiem, ale... Szkoła uczy, wychowuje, czy stresuje?
Szybko minęło tych kilka miesięcy licząc od września. Za chwilę koniec pierwszego semestru. Córka, uczennica czwartej klasy, miała w tym czasie całkiem sporo sprawdzianów. Jednakże często nie były one realizowane w podanym terminie. Co rusz zmieniały się ich daty. Dzieciaki się uczą, potem się okazuje, że nauczyciela z tego, czy innego powodu nie było na lekcjach. Co z tego, że nie mają zadań domowych na weekend skoro wszystkie klasówki kumulują się złośliwie w poniedziałki i wtorki!? Trzeba, chcąc nie chcąc, przysiąść w dni wolne do nauki. Najgorsze, że potem się okazuje, że testy przeniesiono lub odwołano...
Ja wiem, że choroba nie wybiera. Ja wiem, że każdy teraz mi napisze, że przecież skoro dziecko raz się uczyło, to potem wystarczy tylko materiał powtórzyć. Wierzcie mi jednak, że nie zawsze tak jest! Moja córka jest inteligentna, Nie ma problemów z nauką pomijając to, że w tej kwestii jest ogromnym leniuchem :) Nie wstydzę się do tego przyznać, bo jestem Zwykłą Matką, a nie tą co udaję, że jej życie to sam miód i lukier! Jest więc mądra, acz leniwa. Jak raz przysiądzie do nauki, to niestety niechętnie to powtórzy. Może czyjeś dzieci są tak wspaniałe w tej kwestii, że myślą wyłącznie o szkolnych obowiązkach, ale większość jednak wyznaje zasadę, że po wyjściu z klasy mają luz blues i święty spokój. W magiczny sposób wszystkie informacje z głowy ulatują i nim wrócą do domu zapominają o co prosiła nauczycielka. Znacie to?:
- "Masz coś zadane?
- "Nie, dziś nic było" ...a wieczorem jak diabeł z pudełka wyskakuje zeszyt z kilkoma zadaniami.
Albo to, że do nauki pani podała rozdział I, ale w samym podsumowaniu stricte jest mniej informacji. Słyszę potem moje ukochane zdanie: "Ale pani tego nie powiedziała, tego nie przerabialiśmy!"
Mnie jako matkę szlag trafia. Wiem, że klasówka może dany temat obejmować, ale nauczyciel bywa wyrocznią, autorytetem więc skoro pani nie powiedziała, to mama na szkolnych rzeczach się nie zna :)
Wracając do głównego tematu. Dzieci stresują się sprawdzianami. Idzie taki uczniak do szkoły podminowany, zmęczony, z plecakiem o ciężarze łamiącym kręgosłup, a sprawdzianu nie ma...
Po Nowym Roku osiem dni szkoły i... ferie. Tak, bo nasze województwo ma je jako pierwsze tym razem.
Nie mam parcia na oceny córki. Dla mnie ważniejsze jest, by nauczyła się samodzielności i życia w społeczeństwie niż to jakie oceny dostanie ze znajomości nut na przykład. Jednak ambicje dzieci idą innymi torami i te przejmują się swoimi ocenami.
Pytam się więc na koniec pierwszego semestru: "Jak jest u Was?" Dzieci ogarniają temat klasówek? Pamiętają co trzeba zrobić? Mają zaliczone partie materiału, by mieć szanse jeszcze jakieś oceny poprawić?
PS. Do tego wpisu zainspirował mnie artykuł, który przeczytałam na blogu BEATa HERBATa, który Wam polecam!
U nas (w pierwszej klasie) na weekend jest najwięcej zadania. A ocenami się nie przejmuję, dla mnie szkoła w ogóle ma niewielki sens.
OdpowiedzUsuńJa też ocenami się nie przejmuję, a w pierwszej klasie na weekendy nie zadawano!
UsuńPrzeraża mnie szkoła. Moje dziecko ma problemy z uwagą słuchową. Już teraz nie ogarnia gdy go czasem o coś pytam, jakby był poza zasięgiem. Polski system edukacji jest beznadziejny. Z podstawówki pamiętam wszystko co złe. Jechalo się na opinii do ósmej klasy. Nauczyciel był wyrocznią. Nigdy nie zapomne Pani od matmy, która powiedziała mojej mamoe, że „ona sobie nie poradzi w ekonomiku”. Nic o tej szkole nie wiedziałam byłam w pierwszej piàtce najlepiej uczących się osób w kmasie. To co teraz osiągnęłam i mam zawdzięczam sobie. Szkoła stresuje i wpędza w kompleksy zamiast rozwijać w dzieciach chęć do zdobywania wiedzy.
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie nie rozwija pasji i zmusza do nauki czegoś w czym nie każdy nie zawsze musi być dobry!!!
UsuńU nas zadań domowych w pierwszej klasie jest tyle ze każdy sie dziwi do tego dyktanda i sprawdziany moj syn chodził zestresowana aż kazałam odpuścić bo on ma sie uczyć a nie wkuwać lub pisać pod linijkę. Szkoła wymaga reform ale porządnych a nie kosmetyki i pudrowanie pryszczy
OdpowiedzUsuńTo fakt, za dużo od tych naszych dzieci się wymaga :(
UsuńWbrew pozorom klasy I-III są najważniejszym okresem szkolnym w wieku dziecka - to wtedy dziecko nabywa nie tylko najważniejsze umiejętności, a raczej ich fundamenty, ale i przekonuje się do nauki. Także nie ma co dziecka zmuszać na siłę :) zadań domowych w tym czasie jest faktycznie dużo - czasem za dużo, ale co zrobić...
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie zmuszałam, ale teraz są takie partie materiału, że jak raz odpuścisz to przepadniesz :( Nadrabianie zaległości dla dziecka jest koszmarem!
UsuńMoja mama już dawno mówiła, że uczenie się wszystkiego powoduje, że człowiek nie jest specjalistą w żadnej dziedzinie. Dlatego mnie powiedziano na wstępie, że nie muszę mieć najlepszych ocen i starać muszę się tylko na kilku: polski, angielski i matematyka, a reszta jeśli mnie interesuje to proszę bardzo, ale za złe oceny z innych przedmiotów nie dostawałam rabanu :)
OdpowiedzUsuńBrawa dla mamy! Świetne podejście :)
UsuńMy na szczęście jeszcze jesteśmy na etapie przedszkola, ale już się przejmuję wyborem szkoły. Nie chciałabym, żeby było to miejsce które stresuje dzieci, chociaż nie wiem czy takie w Polsce są już dostępne...
OdpowiedzUsuńNiestety, szkoła jednak stresuje, a mnie wkurza, że trzeba się uczyć czegoś w czymś się nigdy nie będzie dobrym, np muzyki lub plastyki1
UsuńDziwię się, plastyka i muzyka to akurat te przedmioty, które przynoszą dziecku przyjemność i rozwijają w inny sposób niż pozostałe... Z resztą podstawa jest potrzebna w każdym przedmiocie - skąd wiesz, że Twoje dziecko nie pokocha muzyki i nie będzie chciało coś z tym zrobić w życiu?
UsuńJa muzyki nie lubiłam i nie miałam ku temu zdolności, córka nie przejawia zamiłowania ani zdolności do plastyki :)
UsuńMuszę przyznać, że temat szkoły jest dla mnie ciężki bo w niewielkim stopniu zgadzam się z tą ideą i systemem jako takim. W naszym kraju on bardzo kuleje.
OdpowiedzUsuńDla mnie zawsze to będzie temat ciężki i nie mający końca :)
UsuńWszystko to dopiero przede mną, bo córcia ma półtora roczku, ale jestem nauczycielką (w tym momencie oczywiście w zawodzie nie pracuję). Pracowałam w szkole średniej i kilka miesięcy na zastępstwach w gomnazjum i podstawówce. Bogu dziękowałam, że na stałe jestem w zawodówce i technikum. Inny świat. Bywało ciężko, nie mówię, że nie, jednak nie miałabym cierpliwosci na co dzień do tych młodszych dzieci i ich rozczeniowych w większości rodziców :( Pozdrawiam Was gorąco :*
OdpowiedzUsuńwww.bliskolasu.eu
Tu nie przeczę, rodzice w większości są zbyt roszczeniowi :(
UsuńCóra chodzi dopiero do zerówki, więc wszystko jest przed nami ;-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie u Was super :)
UsuńNas klasówki jeszcze nie dotyczą, bo syn dopiero w pierwszej klasie. Co prawda mają w szkole dyktanda, ale nie są jakoś szczególnie zapowiadane, poza tym, że codziennie mają zaznaczone by powtórzyć sylaby itp... i oceny też stawiają sporadycznie. Do zadań domowych Panie też podchodzą bardzo na luzie, zabronili nam rodzicom kontaktować się między sobą by dowiedzieć się co zadane, by dzieci były bardziej rozgarnięte i same nauczyły się kontrolować swoje obowiązki.
OdpowiedzUsuńNO, ale muszę ci powiedzieć, że we Włoszech dzieci dostają zestaw zadań na ferie, i mimo iż rozumiem, że chodzi o to by dzieci nie odzwyczaiły się od nauki to uważam, że swięta nie są od tego by siedzieć z nosem w zeszytach a spędzać czas rodzinnie. W pierwszej klasie nie było tego dużo, ale zawsze. A na wakacje letnie są całe książki z zadaniami do przerobienia (choć tego akurat nikt raczej we wrzesniu nie sprawdza).
Może i nie sprawdza, ale niech w końcu się komuś zachce?? To chore zadawać na wakacje :(
UsuńWiele można powiedzieć o szkole ale na pewni nie to ze ma wychować- za to odpowiadają rodzice. Szkoła tylko „utrwala” zasady dobrego wychowania które powinny być w domu :)
OdpowiedzUsuńOwszem, ale dzieci w szkole spędzają więcej czasu :(
UsuńHeh, u nas zawsze na pytanie, co było w szkole, jest odpowiedź "nic" o przeważnie też nie ma nic na zadanie, dlatego codziennie po powrocie ze szkoły sprawdzam książki i zeszyty ;) Oczywiście, przeważnie się okazuje, że zadanie jest ;)
OdpowiedzUsuńJa nie sprawdzam :) I tak pytam za często, ale musi się nauczyć sama!
UsuńNie wiem czy istnieje jakikolwiek aspekt życia, który nie stresuje wcale. Grunt, żeby szkoła nie była TYLKO źródłem stresu.
OdpowiedzUsuńCo racja to racja :)
UsuńMy mamy to wszystko jeszcze przed sobą.
OdpowiedzUsuńFajnie macie ;)
UsuńU nas zaczęła się 4 klasa więc to taki przełom ale jestem dumna z syna jak dobrze daje sobie radę chociaż były tygodnie kiedy sprawdzianów w jednym tygodniu było sporo. Mam nadzieję, że drugie półrocze nie będzie gorsze od tego.
OdpowiedzUsuńTak, u nas tez bywają po 4 w jednym tygodniu,a tuz po świętach czekają kolejne dwa :(
UsuńW UK jest zupełnie inaczej (albo trafiliśmy na wyjątkową szkołę;))
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to, że większość nauki dziecko zdobywa w szkole a do domu przynosi tylko książki do czytania (ok. 30 stron codziennie). Testy są raz w tygodniu (zawsze w tym samym dniu i bez stresu)... Czuję różnicę...
Och to faktycznie spora różnica!!
UsuńEch....
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że mój komentarz taki lakoniczny.... Ja mam o szkole bardzo złe zdanie. I moja córka od lat nie chodzi do szkoły.
UsuńZnalazłyście swój sposób!!!
UsuńU nas trochę podobnie. Sprawdzian, a później okazuje się, że nauczyciela nie ma. Szkoda, bo taki odkładany ciągle gdzieś tam jest z tyłu głowy, zamiast puścić w niepamięć i zająć się czymś innym. Niestety tak jak piszesz choroba nie wybiera i musimy do wiosny jakoś wytrwać. Ja tam myślę, że te nasze pociechy nie są aż takie delikatne. Dadzą radę ;)
OdpowiedzUsuńSzkołą przetrwania :)
UsuńMnie wkurza tylko jedno - to, że w szkole mojej córki te istotne informacje nie sa przesyłane za pomocą dziennika elektronicznego, a przeciez po to on jest. Nauczyciele przekazują informacje dzieciom,k które oczywiście najczęściej zapominają przekazać je nam, a potem są kłopoty.
OdpowiedzUsuńTak, nawet dziennika w formie zeszytu nie mają!
UsuńU nas na razie nie jest źle, ale to dopiero druga klasa.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Twoja Tosia świetnie ogarnie temat!
UsuńU mojego dziecka, które również jest w 4 klasie też były przekładane sprawdziany, ale informacja o tym była w edzienniku. Tylko, że ja wiem o wszystkich sprawdzianach i pracach domowych a dziecko niekoniecznie i nie wiem czy on jest tak bardzo roztargniony czy pani nie zależy na tym, żeby do każdego dziecka dotarła ta informacja.
OdpowiedzUsuńDzieci są strasznie roztargnione i wiele rzeczy umyka im po przekroczeniu szkolnych drzwi!!!
UsuńSama pamiętam jeszcze niedawno ten zawod kiedy tak super się nauczyłam, a sprawdzianu nie było..albo odwrotnie radość, gdyż nie wszystko wyszlifowałam i dostałam w prezencie kilka dni :D no cóż, nie na wszystko mamy wpływ..
OdpowiedzUsuńEch, nie mamy na to wpływu niestety :(
UsuńBąbel jest dopiero w przedszkolu, ale zastrzeżeń już mam sporo. Na przykład zero wychodzenia z dziećmi na dwór (nie byli na spacerze, nawet króciutkim, od pażdziernika) - a potem wielkie zdziwienie, że chorują i nie są odporne.
OdpowiedzUsuńO rety.....brak wychodzenia na dwór to spory błąd wychowawczyń!!!
UsuńJa dama dzieci nie mam, ale od kolezabke wiem, ze system edukacji to horro :)
OdpowiedzUsuńNo albo komedia :)
Usuńcałe szczęście, że jeszcze mnie to nie dotyczy, ale i na to przyjdzie czas :)
OdpowiedzUsuńCierpliwość i spokój, tylko to ratuje rodziców :)
UsuńU nas też pierwsza klasa, i co tydzień córka ma zadany wiersza na pamieć. Prace domowe są, ale nie na weekendy i wcale nie jest ich duże bo odrabianie nie zajmuje nam więcej jak 30minut
OdpowiedzUsuńNiech tak zostanie :) U nas prac domowych tez nie ma aż tak dużo, ale materiału przerabiają mało!
UsuńJa pamiętam, że mnie szkoła stresowała i choć moja córka jeszcze do szkoły nie chodzi to już mi się włos na głowie jeży gdy pomyślę co to będzie jak ona szkołę zacznie.
OdpowiedzUsuńJa też szkoły nie lubiłam, żadnej!
UsuńA my strasznie baliśmy się pierwszej klasy, ale jakoś ten semestr teraz też przeżyliśmy... Najważniejsze, aby dziecko odnalazło się w grupie...
OdpowiedzUsuńFakt, ja bałam się czwartej klasy i...nie jest tak źle, córka świetnie sobie radzi!
UsuńPamiętam w liceum jak Pani od biologii podała około 30 pytań pod kątem sprawdzianu. Żadne z podanych pytań nie padło....
OdpowiedzUsuńTak, takie sprawdziany są najgorsze :(
UsuńU mnie 4 i 6 klasa. Co mogę powiedzieć w skrócie? To, że synu w 6 klasie już w większości sam ogarnia swoje lekcje, zadania domowe, sprawdziany i prace klasowe. Idzie mu to raz lepiej, raz gorzej. Ale jeszcze zdarza mu się nie zrobić zadania domowego czy nie nauczyć na sprawdzian - bo zapomniał, że to było zadane lub że mam mieć ten sprawdzian. Młodszy natomiast baaaardzo często nawet nie zaznacza zadań domowych w ćwiczeniach - sam nie wie dlaczego - w sumie tłumaczy to tym, że po prostu nie wiedział co ma zaznaczyć, a potem nie dopytał ani kolegów ani nauczyciela. Co do sprawdzianów to całkowicie nie ogarnia - na bieżąco muszę sprawdzać e-dziennik. Bo czasem mam wrażenie, że on na innej planecie się znajduje ;) Hi, hi :) Oby się w końcu synek ogarnął i zaczął wszystko sam łapać i zapamiętywać, bo inaczej będę musiała go ze wszystkim pilnować do końca podstawówki ;)
OdpowiedzUsuńTo te nasze dzieci mają ciekawą planetę, bo jest ich tam całkiem sporo :)
UsuńTa kwestia jeszcze mojego dziecka nie dotyczy, natomiast pamiętam sprawę jeszcze ze swojego dzieciństwa w szkole, to był totalny koszmar. Dzisiaj wiem, że połowa tego co było, jest mi do dnia dzisiejszego nie przydatna, a mój mózg wiele wiedzy już dawno wyparł.
OdpowiedzUsuńPoznałam szkołę z wielu perspektyw, jako uczennica, praktykantka w świetlicy, czy też wychowawca w placówce oświatowej i wiem jedno, że jednak szkoła nie tylko uczy - ale wiele zabiera.
Pozdrawiam ciepło
Fakt, ja tez niewiele pamiętam, a czasem am wręcz wrażenie, że mimo wszystko moja głowa i pamięć jest przeładowana!
UsuńCórka jest w 1 klasie, na razie jest pikuś, jak czytam co się dzieje później, to strach się bać
OdpowiedzUsuńPrzerażała mnie czwarta klasa, a jak słyszę o szóstej to włosy mi stają dęba!
UsuńNa szczęście jeszcze trochę czasu do szkoły u nas. Ale jak czytam takie rzeczy to już się boję
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od szkoły, nauczycieli, dzieci :)
UsuńOch, ja często zapominałam, co było zadane :D Właściwie wszystkie moje złe oceny w podstawówce i gimnazjum to z powodu braku zadania domowego :)
OdpowiedzUsuńTak, skleroza bywa uciążliwa :)
UsuńDobrze że w przedszkolu nie ma klasówek :) Ale od września i nam się zaczyna szkoła, więc przekonam się jak to będzie u nas! Już się zaczynam stresować!
OdpowiedzUsuńMyślę, że u Was szkoła jest nieco lepsza :)
UsuńU nas prac domowych malo ale materiału w szkole na lekcjach robią dużo z tego co widzę
OdpowiedzUsuńA ja mam wrażenie, że w szkole nie wyrabiają z materiałem ;(
UsuńJa już się obawiam co to będzie kiedy zaczniemy szkole
OdpowiedzUsuńMoże nie będzie tak źle :)
UsuńMamy jeszcze chwilę do szkoły, choć pewnie ten czas szybko zleci. I wtedy się zacznie.
OdpowiedzUsuńCzas w przypadku dorastania dzieci mija zdecydowanie za szybko!!!
Usuń