Nie miałam pojęcia, że "Star Stable" to światowy fenomen wśród gier online. Do książki przyciągnęła mnie jej cudowna okładka i wizja treści wypełnionej magią, a te bardzo lubię w książkach dla dzieci oraz młodzieży. Czy autorce udało się przenieść do książki wartką akcję owianą sporą dawką tajemnic? Dlaczego tytuł mojego posta brzmi "Miłość silniejsza niż strach? Zapraszam na recenzję książki dla młodych dziewcząt: "Tajemnica Złotych Wzgórz".
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książki dla dzieci. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książki dla dzieci. Pokaż wszystkie posty
Miłość silniejsza niż strach, czyli Star Stable. Tajemnica Złotych Wzgórz
Etykiety:
czytające dzieci
,
kącik recenzencki
,
kącik recenzji
,
książki dla dzieci
,
książki young adult
,
Star Stable
,
Tajemnica Złotych Wzgórz
,
Znak Emotikon
Obóz zimowy, czyli ferie z Emi i Tajnym Klubem Superdziewczyn
W części województw w naszym kraju trwają już ferie zimowe. Ile z tych dzieci udało się na obóz zimowy? Ilu uczniom dane będzie z tego korzystać? Nasza córka nie lubi wyjeżdżać bez nas, więc zostaje w domu. Jednak i ten czas można sobie umilić przeróżnymi zajęciami i krótkimi wyjazdami...
Etykiety:
Agnieszka Mielech
,
czytające dzieci
,
Emi i Tajny Klub Superdziewczyn
,
kącik recenzencki
,
kącik recenzji
,
książki dla dzieci
,
Polarna wyprawa
,
wydawnictwo Wilga
Jaguar lubi komiksy, a my lubimy Jaguara
Wiem!
Wiem! Wiem! „Znowu te komiksy...” – pomyślicie. Nic na to nie poradzę, że
ostatnio właśnie na nich skupia się nasza czytelnicza fascynacja. Córka
pochłania kolejne tomy ulubionych historii, ja zaś mam okazję powrócić
mentalnie do lat dzieciństwa. Skoro zaczęliście czytać niniejszy tekst, mam
nadzieję, że wytrwacie do końca. Tym bardziej, że mam dziś dla Was nie lada
propozycje od Wydawnictwa Jaguar. Będzie niepoważnie i śmiesznie, będzie też
całkiem na serio i moralizatorsko. Jedno jest pewne: Jaguar lubi komiksy, a my
lubimy Jaguara!
![]() |
Jaguar lubi komiksy, a my lubimy Jaguara |
Jak przybliżyć dziecku historię i geografię, czyli Mazurscy w podróży
Pytanie do tych z rodziców, którzy mają dzieci w wieku szkolnym: czy lubią one geografię lub historię? Ja od razu przyznaję, że nie przepadałam ani za jednym ani za drugim z tych przedmiotów. W dużej mierze była to kwestia podejścia nauczyciela do uczniów. Wiadomo nie od dziś, że nie każdy ma siłę przekazu, by zachęcić do danej tematyki. Moja córka jest w piątej klasie podstawówki. Czy lubi wspomniane przedmioty? Póki co, ciężko stwierdzić, aczkolwiek widzę, że "wkuwanie" dat nie przychodzi jej z łatwością. Zdecydowanie lepiej radzi sobie ze wskazywaniem czegoś palcem na mapie. Jak przybliżyć dziecku historię i geografię? Jak sprawić, by nauka tych przedmiotów była nieco lżejsza?
Lato z książką, czyli Mazurscy w podróży
Do jakiej "kategorii" należą Wasze dzieci? Do tej, dla której karą jest czytanie, tak jak dla mnie w dzieciństwie? Czy może odwrotnie - dla której lato z książką to coś wspaniałego? U nas zdecydowanie rządzi druga opcja. Lektura na wakacje musi być zawsze pod ręką, gotowa do tego, by zabić nudę lub urozmaicić podróże. A jeśli dodatkowo jedziecie w miejsce, które odwiedzili również bohaterowie publikacji... Cóż może być fajniejszego niż zwiedzić miasto, o którym się wcześniej czytało? Powiedzieć: "Wow, ja tam byłam!" Takie emocje doświadczyła w tym roku nasza córka z książką "Mazurscy w podróży".
Smocza straż po raz drugi... i z pewnością nie ostatni
Kilka
lat temu wracając autobusem z pracy, przykuł moją uwagę widok niebanalny. Oto
wśród rozgadanej gawiedzi składającej się głównie z licealistów i
podstawówkowiczów uzbrojonych w smartfony oraz słuchawki, ujrzałem czytającą dziewczynę.
„Pewnie nadgania zaległości w lekturze szkolnej” – pomyślałem. Mylne były jednak
moje przypuszczenia, gdyż ów książką okazała się pierwsza część serii
„Baśniobór” Brandona Mulla.
![]() |
Smocza straż po raz drugi... i z pewnością nie ostatni |
Doktor Proktor - szalony naukowiec Jo Nesbo
Na
mojej półce leży pewna książka. Żal mi trochę nieboraczki. Leży już bowiem od
półtora roku nieprzeczytana i nic nie wskazuje na to, aby stan ten miał ulec
nagłej zmianie. Zbyt dużo ciekawych tytułów zasypuje mnie niemal każdego dnia,
a do tego pobliska biblioteka zawstydza swoimi zbiorami niejedną księgarnię.
Jednym słowem: dramat!
Co czytać z dzieckiem, czyli nowości od Jaguara
Była
majówka i nie ma majówki. Czas wrócić do codziennych obowiązków oraz rutynowych
odruchów. Jak ja tego nie znoszę! Kiedyś obiecaliśmy sobie ze Zwykłą Matką, że
nie pozwolimy żeby w naszym życiu zagościła rutyna. I choć nie do końca udało
się ów założenie zrealizować, staramy się od czasu do czasu zamieszać w tym
naszym wywarze codzienności, by urozmaicić szarą monotonię. Podobnie ma się
rzecz z książkami, które czytam. A co czytać ...z dzieckiem?
Aby nie zostać posądzonym o czerpanie przyjemności
z przemocy i cierpienia innych (uwielbiam thrillery i krwawe kryminały) lub
wścibianie nosa w cudze życie (dobrą biografią też nie pogardzę), lubię co
jakiś czas sięgnąć dla odmiany po literaturę młodzieżową, a niekiedy nawet
dziecięcą. To dla mnie doskonała odskocznia dla umysłu, która dodatkowo pozwala
powrócić myślami do beztroskich lat dzieciństwa. Nic zatem dziwnego, że niedawno
na mojej półce pojawiło się kilka nowości wydawnictwa Jaguar, które są świetnym pomysłem również na to co czytać z dzieckiem!
Wybierając
literaturę dziecięcą/młodzieżową kieruję się zawsze dwoma wytycznymi: ma być śmiesznie
albo intrygująco. Poniższe propozycje od Jaguara spełniają w pełni oba
kryteria. Bo czyż tytuł „Arlo Finch i dolina ognia” nie brzmi dość ciekawie? Z
kolei seria komiksów „Dogman”, w której „macza palce” twórca Kapitana Majtasa
musi wywołać na twarzy czytelnika grymas zwany potocznie uśmiechem, czyż nie?
Przejdźmy jednak do szczegółów.
![]() |
Co czytać z dzieckiem, czyli nowości od Jaguara |
„Arlo
Finch i dolina ognia”, autostwa Johna Augusta, to pierwszy tom historii, którą
bez wahania można polecić miłośnikom twórczości Brandona Mulla (m.in. serie
„Baśniobór”, „Pięć królestw”), czy Teda Sandersa (wspaniali „Strażnicy”).
12-letni Arlo Finch wraz z mamą i starszą siostrą Jaycee przeprowadzają się do wuja
mieszkającego w Pine Mountain w stanie Kolorado. Niewielka mieścina otoczona
przez lasy skrywa w sobie mnóstwo tajemnic, a także szereg nietuzinkowych
postaci. Zawiązane w nowej szkole przyjaźnie kierują Arla do organizacji
Strażników, gdzie wzorem skautów zdobywa się sprawności i wiedzę niezbędną do
życia w zgodzie z naturą. Tyle, że chłopak nigdy wcześniej nie słyszał o
błyskopstrykach ani hukoklaskach – zdolnościach jakich uczą starsi koledzy.
Dziwne jest też to, że pies wuja Wade’a mimo szczekania nie wydaje żadnego
dźwięku, jakaś tajemnicza postać dziewczynki pojawia się w odbiciu okna, a
Długi Las okazuje się tak naprawdę granicą oddzielającą znany nam świat od
magicznej krainy pełnej niebezpiecznych zjawisk i mieszkańców...
Ten krótki opis wystarczy, by przedstawić Wam z czym będziecie mieli do czynienia podczas lektury „Arlo Finch i dolina ognia”. To historia, którą pochłania się błyskawicznie. Pełna magii, tajemnic, dziwnych niewytłumaczalnych zdarzeń. Z drugiej strony przemyca uniwersalne prawdy o przyjaźni, poświęceniu, braterstwie.
Odnoszę wrażenie, że to co zaserwował nam autor stanowi zaledwie preludium jego wizji. Wiele wątków zostało ledwie zarysowanych, tajemnice napiętrzyły się, a główny bohater dopiero rozpoczął swoją Strażniczą edukację. Równie ciekawie i obiecująco zapowiada się historia ojca Archa, który ukrywa się przed FBI... Może być już tylko ciekawiej. Mam nadzieję, że nie będzie nam dane czekać zbyt długo na kontynuacje (w liczbie mnogiej), które po prostu muszą powstać. Póki co, „Arlo Finch i dolina Ognia” to pozycja obowiązkowa dla młodego miłośnika magii i tajemniczych opowieści.
„Dogman”
(autor: Dav Pilkey). Jeśli czytujecie moje „blogowe wypociny”, to
prawdopodobnie pamiętacie recenzję komiksów z serii „Kapitan Majtas” (też
wydawnictwo Jaguar, jakby co). No więc w tychże historiach prowodyrami całego
zamieszania byli chłopcy George i Harold. Dwójkę urwisów połączyło wspólne
zamiłowanie do tworzenia odjechanych komiksów. Sięgając czasów przedszkolnych
zaczęli oni tworzyć historyjki obrazkowe o Dogmanie, Kapitanie Majtasie i
innych dziwacznych postaciach...
To teraz wyobraźcie sobie sytuację, że wydawnictwo Jaguar dociera do tych wszystkich (fikcyjnych) komiksów o Dogmanie, po czym publikuje je w formie pokaźnych (ponad 230-stronicowych) tomów.
![]() |
Co czytać z dzieckiem, czyli nowości od Jaguara |
Bo taki właśnie jest „Dogman”! Narysowany ręką 7-8-latka, z wydarzeniami mogącymi zrodzić się jedynie w dziecięcej głowie oraz z dialogami, po których nie będziecie mieli już żadnej wątpliwości, że jest to dzieło stworzone przez nieokrzesanych chłopców dla równie nieokrzesanych dzieci... i dorosłych. Tak, moi mili! Fenomenem serii komiksów „Dogman” jest to, że wszyscy, bez względu na wiek, będą rechotać z historii zawartych (póki co) w czterech tomach: „Dogman”, „Dogman: Bierz go!”, „Dogman: Opowieść o dwóch kotach” oraz „Dogman i superkot”. Nietuzinkowe postacie (Dogman, Kot Pet, reporterka Sara Czapski-Zgłów), odjechane nazwy, kultowe odzywki bohaterów, absurdalne sytuacje i reakcje. No i kultowy już patent w postaci „ruchomych obrazków”. Te komiksy to skoncentrowany pokład śmiechu i wyluzowania. W odróżnieniu od serii „Kapitana Majtasa”, nie ma tutaj tematyki „okołogaciowej”, która mogła budzić mieszane uczucia wśród rodziców (bo dzieci bezwarunkowo ubóstwiają wszystko co związane z pierdzeniem i glutami). Można brać w ciemno!
![]() |
Co czytać z dzieckiem, czyli nowości od Jaguara |
Coś dla
młodszych, coś dla starszych. Wszystkie te tytuły są idealne do tego, by czytać z dzieckiem! Wydawnictwo Jaguar dba o swoich młodych
czytelników należycie. A że czasem trafi im się taki podstarzały egzemplarz jak
Zwykły Tata... tym większa radość i motywacja do pracy :)
7 nawyków szczęśliwego dziecka
Jako rodzice mamy jedno z najtrudniejszych zadań do wykonania. Wychowanie dziecka nie jest bowiem rzeczą łatwą. To ciężki kawałek chleba od dnia narodzin naszego upragnionego potomka. Jednak nikt nie obiecywał, że będzie lekko, a jeśli chcemy, by nasza córka/syn wyrósł na szczęśliwego, samodzielnego i mądrego człowieka, czeka nas "orka na ugorze". Wiele godzin rozmów przed nami. Tłumaczenia dlaczego powinno być tak, a nie inaczej. Jedyną nagrodą na nasz trud będzie (miejmy nadzieję!) satysfakcja z tego jak wychowaliśmy naszego malucha. Z racji tego, że to zadanie godne najmądrzejszych tego świata, warto podeprzeć się literaturą. Jednak nie wyłącznie poradnikami dla rodziców, a czymś co z chęcią przeczytają, same lub z nami, nasze dzieci. Kilka dobrych podpowiedzi możecie odnaleźć w książce dla najmłodszych "7 nawyków szczęśliwego dziecka".
Roblox, czyli Egmont i jego platforma nowości
Pierwszy
raz pisząc recenzję czuję się aż tak skołowany. Wzrok mój nerwowo błądzi
dookoła szukając jakiegokolwiek sygnału wsparcia i pomocy. Język zaś splątał
się niemiłosiernie po kontakcie z nomenklaturą używaną przez bohatera moich
dzisiejszych rozważań. Mam wręcz wrażenie, że obudziłem się w nowej
rzeczywistości, która jest mi zupełnie obca. Tylko patrzeć jak w drzwiach
stanie zaraz człekopodobna istota z mackami i poprosi o szklankę oleju
napędowego (koniecznie z miąższem) oraz garść wkrętów do pochrupania.
![]() |
Roblox, czyli Egmont i jego platforma nowości |
Pomysł na mikołajkowy prezent, czyli LEGO inaczej
Dużymi
krokami, a w zasadzie można by rzec – susami, zbliża się wymarzony przez
wszystkie dzieci czas. Świąteczny nastrój od początku listopada budują w
naszych sercach witryny sklepowe, Święty Mikołaj już zasiadł za kierownicą
swojej 18-kołowej czerwonej ciężarówki, a DVD z Kevinem głośno domagają się
uwagi i przetarcia ich z warstwy rocznego kurzu. Jednym słowem: Idą Święta!
Tak, wiem, że to dwa słowa. Tak samo jak i Wy wiecie, że w grudniu czeka nas –
rodziców podwójny obowiązek zaspokojenia marzeń i potrzeb naszych zapracowanych
w szkołach oraz przedszkolach pociech. I o ile zazwyczaj nie mamy większych
problemów z zapełnieniem miejsca pod choinką, to już szóstego grudnia nie jest
tak różowo. A buty, wierzcie mi, będą tego dnia czekać wyczyszczone przy każdym
dziecięcym łóżku. Macie zatem jakiś pomysł na mikołajkowy prezent, aby nie
przesadzić z wydatkami (Gwiazdka za pasem, heloł!), a jednocześnie uszczęśliwić
obdarowanego?
Chłopaki chojraki, czyli dziecięce autorytety
Tak
trudno w dzisiejszych czasach być autorytetem dla własnego dziecka. Pewnie, że
nasze pociechy kochają nas bezwarunkowo (i z wzajemnością) oraz darzą pełnym
zaufaniem (tu już „vice versa” nie jest takie oczywiste). Wynika to z
naturalnych instynktów w jakie wyposażyła nas hojna matka natura. Jednakże
bycie autorytetem, to coś więcej niż odcinanie kuponów od sławy bycia wonder mamą,
czy super tatą. Bo oprócz świadomości, że każdy nasz krok śledzony jest przez
wpatrzone w nas jak w święty obrazek małe oczęta, musimy zdawać sobie sprawę z
misji jaka na nas ciąży.
![]() |
Chłopaki chojraki, czyli dziecięce autorytety |
Mateusz i zapomniany skarb, czyli Magdalena Witkiewicz dzieciom
Magdalenę
Witkiewicz zna każdy. To znaczy, jeśli jesteś kobietą czytającą (która żadnej
książki się nie boi), z pewnością kojarzysz jedyną w swoim rodzaju specjalistkę
od szczęśliwych zakończeń. Również wśród miłośników twórczości pana Alka
Rogozińskiego istnieje spora szansa, iż zetknęli się oni z tymże nazwiskiem. Autorka
to bowiem znana i lubiana. Poczytna oraz rozchwytywana. Każda nowa powieść
wychodząca spod jej pióra to murowany bestseller, zaś kolejki podczas spotkań
autorskich można przyrównać jedynie do tych, w których wystawałem po kawę w
czasach PRL-u.
Zielona Sowa na każdą pogodę
Już
wiem jak czuje się naleśnik na patelni. Rozumiem także dlaczego masło
pozostawione poza lodówką prędzej czy później skapituluje i „zmięknie”. Od
kilku dni bowiem mamy iście tropikalne temperatury za oknem, a ja mam już tego
trochę dość. Owszem, lubię słoneczko. Zdecydowanie wolę ciepłe pogodne dzionki
od tych ociekających deszczem i błotem. Nie widzę też niczego fajnego w
chowaniu się pod stertą kocy żeby tylko nie odmrozić sobie strategicznych
części ciała. Jednak gdy w parze z gorącym powietrzem w mój układ oddechowy
wtłacza się cały batalion pyłków, na które mam alergię, mówię stanowczo: PAS!! To
cud, że jeszcze coś widzę i jestem w stanie napisać te kilka zdań. Przynajmniej
producenci chusteczek higienicznych będą mieli ciągłość zysków na takich
„smarkaczach” jak ja. Ale dziś miało być o czymś zupełnie innym. Chciałem
przedstawić pewną sowę, w dodatku całą zieloną, która znów przyniosła nam kilka
ciekawych tytułów... na każdą pogodę.
Jaki upominek kupić znajomym naszego dziecka - Pierwsza Komunia
Temat Pierwszej Komunii Świętej ostatnio pojawia się w naszym domu i na blogu bardzo często. W tym roku przed nami trzy tego typu "imprezy", więc jest to bieżąca sprawa. O tyle, o ile nie mamy kłopotu z prezentem dla córki i siostrzeńca, o tyle zastanawiamy się czasem jaki upominek kupić znajomym naszego dziecka. Większość kolegów/koleżanek zapewne otrzyma pamiątkowy telegram, bo przecież obdarować prezentami nie da się każdego. Jednak każde dziecko ma swojego najlepszego przyjaciela/przyjaciółkę. Czy trzeba im zatem kupować prezent? To kwestia indywidualna. Jednak podpowiem dziś co można podarować, by nie iść z pustymi rękami, ale też nie wydać na prezent majątku!
Mikołajek i jego paczka, kurde blade!
Najnowsze
badania dotyczące czytelnictwa w Polsce mówią o 38% ludzi, którzy przeczytali w
ciągu minionego roku 1 (słownie: jedną) książkę oraz o 9% szaleńców, potrafiących
tą niezwykle wyczerpującą czynność powtórzyć minimum 7 razy. Jest zatem nadal
tragicznie. Czyja to wina? TYLKO i wyłącznie naszego lenistwa, moi drodzy! Nie
docierają do mnie argumenty związane z wysokimi cenami książek, czy też brakiem
czasu na czytanie. Księgarnie internetowe posiadają naprawdę korzystne oferty.
Jest rynek wtórny jak choćby allegro, znajomi z pełnymi półkami słowa pisanego,
a także coraz lepiej zaopatrzone biblioteki. Wystarczy oderwać się na choćby
pół godzinki dziennie od telewizora, tabletu, smartfona (lub innego ekranu), by
statystyki poszybowały w kosmos. Nic trudnego. Trzeba tylko chcieć...
Mikołajek i jego paczka |
Egmont - klasycznie i komiksowo
Wspominałem
już niejednokrotnie, że nasza jedynaczka często wykazuje zainteresowania
tematami zarezerwowanymi głównie dla chłopców. I, póki co, niewiele się w tym
względzie zmienia. Dowód? Niedawno obchodzone imieniny zaowocowały brelokiem-figurką
z LEGO Ninjago, ministołem do gry w „piłkarzyki” oraz kilkoma komiksami o
przygodach dzielnego gala Asteriksa. Tadaaaam!
Egmont - Sisters, My Little Pony, Hania Humorek |
Miś Paddington wraca do łask
Każdy
ma jakiegoś misia, chciało by się rzec. Puchatek, Uszatek, Koralgol, Baloo – to
pierwsze skojarzenia, które przychodzą mi do głowy, w związku z wywołanym
tematem. A jest tego przecież o wiele, wiele więcej. Literatura dziecięca kocha
bowiem niedźwiadki. I królestwo temu, kto będzie potrafił wyjaśnić dlaczego.
Owszem – są milusie w dotyku, puszyste, a czasem nawet miło im z pyska patrzy.
Jednak nie zmienia to faktu, iż mamy do czynienia z dzikimi drapieżnikami,
które do przeżycia potrzebują czegoś więcej niż baryłkę pełną miodku. Jednak w
bajkowym świecie utarł się zgoła inny obraz owego futrzaka. Potulny, nierzadko
z nadwagą, dość leniwy, i jakość często niegrzeszący zanadto inteligencją. Skąd
taki pomysł? Nie mam bladego pojęcia.
Miś Paddington |
Książki dla dziewczynek i chłopców, czyli Papilon dla dzieci
Nigdy jakoś specjalnie nie uznawałam podziału zabawek na te dla dziewczynek i oddzielnie dla chłopców. Córka chciała się bawić autami? Proszę bardzo! Siostrzeniec wolał garnki, więc dlaczego mu tego zabraniać? Przecież najlepszymi kucharzami są właśnie faceci! Nasza dziewczynka uwielbia książki o bohaterach serialu Lego Ninjago. Bardzo chętnie czyta też inne, niekoniecznie te o księżniczkach, czy kucykach. Bawią ją żarty w serialu o królu Julianie. Owszem filmy z Barbie widziała wszystkie, ale nie ogranicza się do "babskich" animacji. Tak samo jest w przypadku wydawniczych publikacji. Dziś pokażę Wam kilka uniwersalnych tytułów. Odpowiednich dla młodszych jak i starszych czytelników. Będą to książki dla dziewczynek i chłopców. W skrócie: Papilon dla dzieci.
Książki dla dziewczynek i chłopców, czyli Papilon dla dzieci |
Jak poradzić sobie z lenistwem dziecka - Leniusiołki
Kiedy słyszę w domu: "Mamo, nie chce mi się, jestem zmęczona!" lub "Przecież ja mam tyle obowiązków!", to wierzcie mi lub nie, ale czasem aż "nóż w kieszeni" się otwiera (oczywiście taki na niby). Nie uważam, by moja ośmiolatka miała nadmiar zadań do wykonania w domu. Od zrobienia własnego łózka, ogarnięcia pokoju i pomocy rodzicom nikomu jeszcze ręce nie odpadły. Śmiem wręcz twierdzić, że takie "drobiazgi" są w stanie pomóc nam w tym, by z małego człowieka wyrosła samodzielna i ogarnięta persona. Jeśli naszemu dziecku się nic nie chce, zastanówmy się jak poradzić sobie z lenistwem takiego osobnika!
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)