Fits - gra, która nam przypasowała

Tegoroczne wakacje minęły niezwykle szybko. Zawsze się tak mówi, ale rzeczywiście dla naszej rodzinki był to niezwykle intensywny, obfitujący w liczne wyjazdy i atrakcje czas. Nie dla nas całodzienne wylegiwanie się w jednym miejscu. Tam, gdzie działo się coś interesującego, staraliśmy się dotrzeć, pojechać. Siłą rzeczy musieliśmy zatem zrezygnować z innych „uciech” jak np. gry. Choć nie do końca. Gdy opadał kurz po całodniowych eskapadach lubiliśmy (i nadal lubimy) zasiąść przy stole by pograć w „Fits” – grę, która nam przypasowała.

Fits - gra, która nam przypasowała
Fits - gra, która nam przypasowała

Nieraz pisałem, że uwielbiamy gry proste w obsłudze, do których nie trzeba studiować wielostronicowych instrukcji, ani wstawać bladym świtem żeby zdążyć porozkładać wszystkie jej elementy na popołudniową rozgrywkę. „Fits” od wydawnictwa Egmont wpisuje się doskonale w te preferencje. Jasne zasady, rozsądna liczba komponentów, losowość zabawy. Zwłaszcza w przypadku młodszych graczy ma to ogromne znaczenie. Zdarzały się bowiem sytuacje, gdy podczas „przypominania” sobie zasad danej gry (oczywiście z instrukcją przed oczami) córka zdążyła w międzyczasie wymyślić 3 inne zabawy, znudzić się nimi, a na końcu zaprzeczyć, że „ona w tą grę wcale nie chciała grać!”.
 
„Fits” mógłbym opisać w zasadzie jednym zdaniem: Tetrisy w wersji analogowej. Z pewnością mieliście kiedyś okazję pograć na Waszych wypasionych komórkach w układanie spadających klocków o nieregularnych kształtach. W tym wypadku nie musicie obawiać się niskiego poziomu naładowania baterii, bowiem do gry wystarczą Wam elementy znajdujące się w pudełku: rampy do układania, kolorowe klocki, karty oraz dwustronne plansze. Każdy gracz (a może być ich maksymalnie 4) otrzymuje własny zestaw składający się z rampy, 16 klocków danego koloru oraz 2 dwustronne plansze. Na rampie umieszcza planszę z cyfrą „1” – oznacza ona numer rundy, a następnie losuje jedną kartę startową przedstawiającą kształt klocka, który należy umieścić jako pierwszy na rampie. Następnie z potasowanego stosu 16 kart odkrywa się po kolei symbole klocków, które zsuwamy maksymalnie ku dolnej części naszej planszy. Celem gry jest zasłonięcie jak największej liczby pól na swojej rampie. Każdy odsłonięty kwadracik daje bowiem ujemny punkt (przynajmniej w pierwszej rundzie).
Kolejne rundy (a jest ich łącznie 4) dodają rozgrywce jeszcze więcej pikanterii dzięki specjalnym polom punktującym bądź odejmującym. Trzeba więc być czujnym, liczyć na szczęśliwe losowanie klocków, a przede wszystkim planować z rozwagą swoje poczynania. Jedna błędna decyzja może nas kosztować kilka ujemnych punktów i rechot ze strony rodziny.

Fits - gra, która nam przypasowała
Fits - gra, która nam przypasowała

Fits - gra, która nam przypasowała
Fits - gra, która nam przypasowała

Fits - gra, która nam przypasowała
Fits - gra, która nam przypasowała

Fits - gra, która nam przypasowała
Fits - gra, która nam przypasowała

Urzekło nas w „Fits” kilka rzeczy. Zacznijmy od wykonania samej gry. Elementy są solidne, estetyczne i niezwykle kolorowe. Nie mam wątpliwości, że klocki przetrwają starcie z najbardziej poirytowanymi graczami (oby takowych jednak było jak najmniej). Jedynie same rampy mogłyby być wykonane z nieco twardszego plastiku. Drugą zaletą „Fits” jest prostota zasad połączona z duuużą grywalnością i sensownym czasem potrzebnym do rozegrania jednej partii (30-40 minut). Ba! Nic nie stoi na przeszkodzie żeby zagrać samemu i rozruszać szare komórki. Właśnie! Najcenniejszą wartością tytułu jest jego edukacyjny charakter. Orientacja przestrzenna, kalkulacja, planowanie – wszystko tu jest. Na koniec zaś dodawanie i odejmowanie liczb ujemnych... Idealnie zakamuflowana nauka.

Fits - gra, która nam przypasowała
Fits - gra, która nam przypasowała

Zaczął się rok szkolny, a z nim nowe wyzwania, oczekiwania, nadzieje. Dzieciaki zmęczone codzienną harówką nie będą wieczorem w stanie ruszyć palcem u nogi. No, ewentualnie dadzą radę popracować kciukami na konsolowym kontrolerze. Takie gry jak „Fits” mogą się okazać zmyślną odskocznią i pomysłem na relaks. Dajemy rozrywkę sobie i dzieciom, jednocześnie wiedząc, że każda kolejna runda to zajęcia dodatkowe dla naszych podopiecznych. Iście szatański pomysł, ale przyznacie, że fajny? Dlatego „Fits” to gra, która nam przypasowała. I to jak!!!


Projekt Grajmy!



Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka