Nie robię noworocznych postanowień! Ten tekst powstał jakiś czas temu i od listopada leżał w zakładce o nazwie "robocze". Jednak parę sytuacji w moim życiu spowodowało, że ostatnio go odkurzyłam i nieco zmodyfikowałam.
Jesień/zima. Wszystko fajnie-pięknie, jeśli pogoda nam dopisuje. Jednak co zrobić kiedy nas wcale aura nie rozpieszcza? Czy to dostateczny powód, by o siebie nie dbać? Czy to wystarczająca wymówka? Czasem tak! Niestety... Dla osoby takiej jak ja, lubiącej aktywność na świeżym powietrzu, deszcz zalewający moje piękne okulary nie jest żadną przyjemnością! Wtedy rzeczywiście zostaję w domu i wybieram książkę zamiast spaceru. Jakie jeszcze możemy mieć wymówki? Odnośnie jakich sytuacji? Czytajcie dalej.
Jesień/zima. Wszystko fajnie-pięknie, jeśli pogoda nam dopisuje. Jednak co zrobić kiedy nas wcale aura nie rozpieszcza? Czy to dostateczny powód, by o siebie nie dbać? Czy to wystarczająca wymówka? Czasem tak! Niestety... Dla osoby takiej jak ja, lubiącej aktywność na świeżym powietrzu, deszcz zalewający moje piękne okulary nie jest żadną przyjemnością! Wtedy rzeczywiście zostaję w domu i wybieram książkę zamiast spaceru. Jakie jeszcze możemy mieć wymówki? Odnośnie jakich sytuacji? Czytajcie dalej.
Mróz szczypiący w uszy to dla mnie żaden powód, by nie ruszyć tyłka z kanapy. Pamiętam pewien zimowy dzień, gdy wraz ze znajomą przy temperaturze poniżej zera wybrałyśmy się na spacer z kijkami po lesie! Oj, wróciłam zziębnięta, ale jakże mocniej krew krążyła potem w moim ciele! Albo pewnego sylwestra postanowiłam aktywnie zakończyć stary rok i przed wyjazdem na "domówkę" przespacerowałam się po lesie, w śniegu :)
Nic tam, że policzki szczypały. Nic, że przez godzinę siedziałam z kubkiem gorącej herbaty na rozgrzanie. Efekt przewietrzonej głowy był o niebo lepszy. Kiedy przy kilkustopniowym mrozie na dworze świeci zimowe słonko, a śnieg miło trzeszczy pod butami, nie ma nic bardziej orzeźwiającego niż godzinny spacer na łonie natury. To samo się tyczy wyjścia z dzieckiem na spacer. Katar to nie choroba, a rześkie mroźne powietrze może zadziałać na niego lepiej niż krople, czy inhalator! A jak maluch zmęczy się na dworze to może w domu już nie będzie mieć siły na wariacje? Jak nie spróbujesz nigdy się nie dowiesz :)
Przyznam, że ostatnio zaniedbałam moje "kijkowanie". CZAS TO ZMIENIĆ! Jeszcze dwa lata temu, po zaopatrzeniu się oczywiście w odpowiednią odzież, hardo maszerowałam po zaśnieżonym lesie. Teraz jednak częściej pada deszcz niż świeci słońce. Moknięcie to żadna przyjemność, ale gdy tylko trafiam na dzień bez mokrych opadów wsiadam na rower lub biorę kije w dłoń i wychodzę. Po co? Choćby dlatego by:
- przewietrzyć głowę
- poprawić krążenie w organizmie
- spalić zjedzonego poprzedniego dnia batona (bo po co kalorie mają iść w biodra?)
- rozładować negatywne emocje - to naprawdę działa!!!
- poprawić swoją kondycję
- pobyć sam na sam, nacieszyć się ciszą w lesie
Generalnie widzę same plusy i jak tylko pogoda pozwoli ruszam ponownie na leśny szlak. W domu ćwiczenia do mnie jakoś nie przemawiają :)
Wspomniałam o innych sytuacjach, w których wymyślamy sobie najróżniejsze wymówki.
Dzieci... Tu dla niektórych szerokie pole do popisu! "Bo nie mam czasu czytać. Bo nie mam spokoju wypić ciepłej kawy. Bo nie mogę wyjść z domu"... I tak bez końca. Ale zaraz, zaraz! Jeśli nie jesteś matką samotnie wychowującą dziecko/dzieci, masz męża lub babcię, która (od czasu do czasu) chętnie przygarnie wnuczęta - rusz się z tego "domowego więzienia", który stworzyłaś sobie TY SAMA! Nikt inny. Bo to nie dziecko jest powodem, że nie wyjdziesz ze znajomymi na kawę lub na samotne zakupy korzystając z tego, że pociecha jest pod opieką drugiego rodzica. Ktoś powie, że zakupy to żadna przyjemność. Tu się mylicie drogie mamy. Dla mnie wyjście do sklepu z córką, a wyjście w pojedynkę to jak przyrównać niebo do ziemi. Jeśli muszę załatwić jakieś sprawy i mogę owe zrobić SAMA - jest to dla mnie przyjemność!
Czas. "Mam dzieci więc nie mam czasu na nic innego". Błąd! To nie wina Twoich pociech, które przecież kochasz nad życie. Więc czyja? Otóż Twojego lenistwa, braku organizacji i faktu, że łatwiej się poddać niż wziąć w garść! Tego, że wolisz mieć wymuskane mieszkanie, którym nie pogardzi Perfekcyjna Pani Domu niż pobawić się chwilę wspólnie z dziećmi.Olać kurz, wyjdź na spacer! "Szczęśliwa mama, szczęśliwe dziecko" - to się sprawdza, wiem co mówię, choć sama za rzadko się do tego stosuję i łapie za mopa zamiast zagrać z córką setny raz w tę samą grę :)
Zmęczenie. Do cholerci! Ono dopada każdego. Prędzej czy później, ale dopada. Jednak co po nieprzespanej nocy będzie lepsze: "warczenie" na rodzinę, czy wyjście np. na spacer? Uwierzcie, że po spacerze nie poczujecie się z pewnością gorzej. W przeciwnym razie zły humor odbije się na pozostałych domownikach i wróci do Was ze zdwojoną siłą! Chyba więc wybór jest łatwy? Zyska cała rodzina!
Mąż.... Nie docenia Cię? Nie zauważa? Traktuje jak mebel lub służącą? A TY? Co robisz by było inaczej? Pomyślałaś dlaczego tak może być? Nie mówię tu o skrajnych przypadkach, gdzie facet jest totalnym palantem (a znam takich) i dlatego w ten sposób traktuje swoją piękniejszą połowę. Mówię tu o normalnym facecie, który zupełnie inaczej będzie się zachowywał po powrocie z pracy, kiedy w domu zobaczy umalowaną, uczesaną (nawet kosztem odkurzonej podłogi) żonę, która da mu buziaka i przywita uśmiechem. Ja wiem, że często-gęsto jest to prawie niewykonalne. Bo np. chore dziecko zwymiotowało na Ciebie lub zasmarkało Ci nowy dres. Lub też pobiło się z rodzeństwem, czy też w trakcie awantury dokonało zniszczeń. ALE pamiętaj zawsze o jednym: Twój mąż jest Twoim sprzymierzeńcem na placu boju! Zamiast więc odreagować na nim swoje całodzienne frustracje, usiądź razem przy kawie i porozmawiaj co można zrobić, by było lepiej :) Mnie bez makijażu i umalowanych paznokci nie zobaczycie (poza nocą, ale nie radzę, bo wtedy straszę!), ale tego akurat nie robię dla męża, a dla siebie! Tak, wtedy czuję się lepiej sama ze sobą :)
Przyznaję, że warczę w domu, w końcu nie jestem idealna, ale staram się nad sobą pracować :) Dlatego nikogo tu nie pouczam, ale raczej chciałabym zmotywować. Zarówno siebie, jak i innych!
Mąż.... Nie docenia Cię? Nie zauważa? Traktuje jak mebel lub służącą? A TY? Co robisz by było inaczej? Pomyślałaś dlaczego tak może być? Nie mówię tu o skrajnych przypadkach, gdzie facet jest totalnym palantem (a znam takich) i dlatego w ten sposób traktuje swoją piękniejszą połowę. Mówię tu o normalnym facecie, który zupełnie inaczej będzie się zachowywał po powrocie z pracy, kiedy w domu zobaczy umalowaną, uczesaną (nawet kosztem odkurzonej podłogi) żonę, która da mu buziaka i przywita uśmiechem. Ja wiem, że często-gęsto jest to prawie niewykonalne. Bo np. chore dziecko zwymiotowało na Ciebie lub zasmarkało Ci nowy dres. Lub też pobiło się z rodzeństwem, czy też w trakcie awantury dokonało zniszczeń. ALE pamiętaj zawsze o jednym: Twój mąż jest Twoim sprzymierzeńcem na placu boju! Zamiast więc odreagować na nim swoje całodzienne frustracje, usiądź razem przy kawie i porozmawiaj co można zrobić, by było lepiej :) Mnie bez makijażu i umalowanych paznokci nie zobaczycie (poza nocą, ale nie radzę, bo wtedy straszę!), ale tego akurat nie robię dla męża, a dla siebie! Tak, wtedy czuję się lepiej sama ze sobą :)
Przyznaję, że warczę w domu, w końcu nie jestem idealna, ale staram się nad sobą pracować :) Dlatego nikogo tu nie pouczam, ale raczej chciałabym zmotywować. Zarówno siebie, jak i innych!
A Wy? Lubicie aktywność na świeżym powietrzu? Wychodzicie z domu mimo wszystko? Ja widuję biegaczy nawet w solidnym deszczu, ale... wszystko w granicach rozsądku :) Wybieracie koc/kanapę i "warczenie" na bliskich, czy szukacie sposobów na to, by się tego wisielczego nastroju pozbyć? Wybieracie kłótnie z mężem, czy samotny wypad na zakupy, podczas którego skutecznie wywietrzeje Wam z głowy to, o co się posprzeczaliście?
Fajny wpis, dawno mnie nie było u Was, wybacz, ta przedświąteczna gorączka zrobiła swoje. Ja się staram nie kłócić z mężem, a jeśli się zdarzy, to nigdy w obecności dzieci, zwłaszcza Gai. Ogólnie wolę dyskutować, a nie bawić się w ciche dni, bo gaduła ze mnie, no i staram się żyć w harmonii, ale czasem się nie da. Co do przewietrzenia, to ja wysiadam przy tych moich schodach. Ledwo wyjdę z Sarą na nosidle i od razu mam zadyszkę. Staram się jednak być bardziej aktywna, gdyż obiecałam sobie, że od stycznia naprawdę wezmę się za siebie :). Do Siego!
OdpowiedzUsuńNo to z tymi cichymi dniami mamy tak samo! Ja nie lubię tego, bo tak jak Ty jestem gaduła i zawsze muszę wyrzucić z siebie to co myślę, a na ciche dni po prostu szkoda czasu :)
UsuńCo do kondycji trzymam kciuki i za siebie i za Ciebie :)
Do siego :)
Deszcz Lubie tylko latem w każdą inną porę roku nie nawidzęę i ny też nie mamy nikogo kto zajął by się dzieckiem, a wieczory wolę spędzać z mężem, serio :-p
OdpowiedzUsuńUmówiłem się z koleżankami, że raz w tygodniu będziemy robić wieczorne babskie wyjścia ale co chwilę która ni może więc plan padł :-p
Lubię aktywność fizyczną i spacery na świeżym powietrzu i szlag mnie trafia gdy słońce świeci a my a młody chory.
Nie mam parcia na fit i nie ogarniam tych wszystkich którzy od nowego roku postanawiają zrzucić x kg. Taaa jasne :-)
Przyznaję że gdy chodzi o sport i dietę to ja bym potrzebowała nad sobą chyba kogoś z biczem a i tak pewnie czekolada z orzechami by się orzemyciła :-D
Ale też nie narzekam bo wolę spacery z rodziną niż samotne, a gdy mąż w domu to wolę coś napisać, przeczytać, obejrzeć. Sportu dostarcza mi mój naprawdę żywy synek na codzień :-p
Ale przy tym wszystkim zgadzam się z Tobą, narzekanie na nadmierne kilogramy a jednocześnie nic z tym nie robienie jest irytujące, bo albo się trzeba przyznać że się jest leniuszkiem albo wziąć do roboty.
A ja z tych leniuszkiem.
W poniedziałek to nawet końmi mnie nie ruszysz :-p
Ja , tak jak napisałam , dużo chodziłam i jeździłam na rowerze, od jesieni się rozleniwiłam i źle mi z tym. Dlatego chcę do tego wrócić ;)Nawet nie chodzi o te kilogramy , ale bardziej, zdecydowanie bardziej o moje samopoczucie i sposób na rozładowanie negatywnych emocji :)
UsuńRozumiem, wysiłek to też adrenalina i endorfiny :-p Ja się nie mogę doczekać śniegu i zabaw z sanki, modlę się tylko by nas te durne zapalenie oskrzeli wreszcie opuściło to będziemy szaleć :-p
UsuńZdrówka dla Was :)
UsuńNa wszystko znajdzie się wymówka i większość z nich można łatwo obalić. Trzeba tylko chcieć :)
OdpowiedzUsuńOtóż to :) Mnie najgorzej zacząć, jak zacznę chodzić np z kijami to wpadnę w ciąg i będzie dobrze :)
UsuńJa uwielbiam , trudno mi usiedzieć w domu, niestety mąż zdecydowanie woli ciepłe cztery kąty, więc często wychodzimy z Tosią same. Chwila na świeżym powietrzu i od razu lepiej się oddycha i myśli!
OdpowiedzUsuńNo i super! Mnie też zależy żeby córka nabrała tego dobrego nawyku jakim jest wychodzenie na spacer, czy rower lub hulajnogę :)
UsuńChyba podrzucę ten tekst mężowi bo zapowiedziałam mu, że od nowego roku ze mną buega, a on ciągle szuka wymówek :)
OdpowiedzUsuńHa ha :) Potem będzie na mnie!
UsuńNo niestety, ja niczego nie postanawiam, bo każdy mój dzień przynosi mi tak wiele niespodziewanych rzeczy, że trudno cokolwiek zaplanować, no i w chwili obecnej musze skupić się na czymś innym niz na sobie .
OdpowiedzUsuńAle jak nie zadbasz tez o siebie to kto wtedy ogarnie całą resztę?
UsuńSuper post!!!
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam spędzać czas poza domem. Biegam niezależnie od pogody (wyjątek stanowi jedynie burza). A teraz, gdy mróz i do tego słońce - kocham życie :)
A i codziennie spacerujemy z dzieckiem i piesem :)
Żyjemy bardzo aktywnie i dobrze nam z tym :)
Dzięki! Ja się rozleniwiłam, przyznaję i często wole poczytać lub pograć z córką w grę niż wyjść na kije, ale to się zmieni, wracam do dobrych nawyków!
UsuńJestem mistrzem wymówek :) ale nie jeśli chodzi o ćwiczenia,od nich chyba się uzależniłam. Wprawdzie nie biegam, roweru nie mam, ale dwa razy w tygodniu wychodzę ćwiczyć z grupą pań równie uzależnionych jak ja. Jeśli nie mogę tego zrobić, bo na przykład męża nie ma w domu, to czuje wyraźny brak.
OdpowiedzUsuńZakupy jednak do mnie nie przemawiają. Czy z dziećmi, czy sama, nienawidzę, a już szczególnie, kiedy przyjdzie coś mierzyć ;) i ta frustracja, kiedy nie mogę znaleźć nic, co byłoby na mnie dobre wrr... Wolę iść wypocić stresy :D
Wiesz, chodziłam kiedyś na zumbe i byłam od niej mega uzależniona! Bez niej czułam się jakaś nie pełna, a teraz lenistwo trochę ze mną wygrało :(
UsuńZakupy nie sa dla mnie problemem dopóki nie mam kupić spodni!
Dobrze, że to napisałaś :) Ja to jestem taka, że czasem mnie denerwuje ten kurz i bałagan i koniecznie muszę to zaraz ogarnąć (co w obecnej sytuacji jest ciężkie czasem), ale są i dni gdzie mam to w nosie, bo wolę iść na spacer czy pobawić się z córką. Mam takie motto w kuchni: "Brudne naczynia mogą poczekać - życie niekoniecznie".
OdpowiedzUsuńDzięki!!!! Ja tez czasem tak mam, ale wczoraj np starłam kurze jak młoda się kąpała, a mąż był zajęty! Zdziwił się, że mi się chce wieczorem, ale ja wolałam jak naszła mnie i potrzeba i ochota niż potem na siłę myśleć kiedy i co najpierw mam ogarnąć :) Lubie wykonywać różne czynności w tzw "międzyczasie", tak jak szorowanie łazienki kiedy akurat maseczka na włosach musi swoje podziałać :)
UsuńTo ja wczoraj w "międzyczasie" umyłam podłogi wszędzie (około polnocy) 😂 akurat mnie naszła ochota 😃
UsuńBrawo Ty :)
UsuńJa raczej z tych co leniwi i z wymówkami... ;-) Sama nie lubię spacerować czy chodzić na zakupy ale ogólnie rodzinnie np na rowery czy na łyżwy jak najbardziej. Co do wieczornych wyjść to na weekendzie mogłabym się ulotnić i zostawić Dusię z babcią tylko nie mam za bardzo koleżanek z którymi mogłabym się spotkać.:-(
OdpowiedzUsuńSuper, że rodzinne wyjścia są u was, to zawsze motywuje!
UsuńUwielbiam rodzinne spacery! Nie ważne jaka pogoda! :)
OdpowiedzUsuńBrawo TY! Tak trzymaj :)
UsuńU nas spacer to konieczność, nie wychodzimy tylko wtedy kiedy dopada nas choróbsko.
OdpowiedzUsuńSuper, tak trzymajcie, to korzyść dla wszystkich :)
UsuńJa dzisiaj wracam do biegania. Po pierwsze dlaego, że tylek mi ursol po tych trzech miesiacach siedzenia a po drugie dlatego ze mi tego biegania po prostu brak. Endorfiny i tego typu sprawy. Czułam się silna i pewna siebie jak moglam wypocic stres
OdpowiedzUsuńBrawo! Dokładnie mi o to samo w sporcie chodzi, o lepsze samopoczucie :) I brak bólu w kręgosłupie,a spalone kalorie to pozytywny skutek uboczny :)
UsuńO, wymówki to jest najgorze co może być ;) Wiem z doświadczenia. A najgorsze, jak człowiek sobie odpuści raz. To już potem jest coraz gorzej.
OdpowiedzUsuńTak, najtrudniej zacząć, ale jak zacznę to potem pukam się w czoło i zastanawiam się jak mogłam bez tego funkcjonować :)
UsuńWymówki to najprostsza droga do zastoju i marazmu.
OdpowiedzUsuńWprawdzie mi zdrowie nie pozwala na biegi ale za to basen kocham i regularnie odwiedzam.
Cichych dni u nas brak z bardzo prostego powodu, za duże z nas gaduły aby milczeć, zdecydowanie lepiej jest wszystko nawet wykrzyczeć niż dusić w sobie!
A jeżeli chodzi o zakupy, to tylko sama.
Zakupy z dziećmi to horror a ja horrory wolę omijać z daleka :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia.
Zdecydowanie i ja jestem zbyt dużą gaduła na ciche dni, normalnie bym się wtedy udusiła :)
UsuńJa z tych, co to im ani mróz, ani śnieg, ani deszcz, nie przeszkadzają w życiu, w spacerach, w korzystaniu z aktywności fizycznej na świeżym powietrzu. Taką postawę przekazałam też dzieciom, dzięki temu wszyscy wzmacniamy odporność, a i radość ze spacerów wielka. :) A wymówki trzeba do kosza wyrzucić. ;)
OdpowiedzUsuńBrawa dla Was :) Fajnie jak dzieci łapią takie pozytywne nawyki!
UsuńPołowa wymówek które wymieniłaś to o mnie! ;)Ale my też wczoraj poszliśmy na dłuugi spacer i choć było zimno to chłopcy się wybiegali a mnie od świeżego powietrza przestała wreszcie boleć głowa ;)
OdpowiedzUsuńNo i brawo Ty! Nasz córka tez w końcu wczoraj się zmęczyła na spacerze :)
UsuńRównież zamierzam wrócić do większej aktywności fizycznej. ;) Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńW takim razie...nawzajem :) Powodzenia!
Usuńja jednak jestem zimnorodek i jak mam wolne to w domq ;) ewentualnie na wycieczce z mężem :-)
OdpowiedzUsuńMoja praca jest na zewnątrz w 60 % to wystarczająco marznę
To gdzie Ty dziewczyno pracujesz? W tej jednak sytuacji wcale się nie dziwę, że chętnie siedzisz zimą w domu :)
Usuńoj czas na świeżym powietrzu bardzo ważny a potem jak ciepły napój, jak obiadek smakuje
OdpowiedzUsuńZgadza się :)
UsuńDobre powiedziane!!! I w sumie może to służyć jako jedne z postanowień noworocznych: nie szukać wymówek! Oj tak, przyda mi się coś takiego. Tym bardziej, że zima jest okresem, gdy wykręcam się jak tylko się da. W pozostałych miesiącach jakoś nie mam z tym takiego problemu, jednak zimą... No ciężko mi wyjść z domu i sie zmobilizować do czegokolwiek. Czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńCzas to zmienić :)
UsuńJa jestem z tych leniwych ;) ale po tym poście mam ochotę na spacer :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie trzeba ochotę zmienić w coś wykonalnego :)
UsuńMy nie umiemy się kłócić wiec cichych dni brak. A jak już któreś wybuchnie to za chwile jest zgoda. Szkoda życia na kłótnie. Spacery uwielbiamy wszyscy w niedziele po obiedzie to musi byc spacer inaczej cała trójka zasypia na kanapie. Wyjście na dwór działa bardziej orzeźwiający niż kawa czy krótka drzemka, która dla mnie jest zabójcza. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku ;)
OdpowiedzUsuńNo my właśnie też nie umiemy! Wykrzyczę co mam do wykrzyczenia, mąż przemyśli co tam ma do poduszenia w sobie i rozmawiamy normalnie :)
UsuńMuszę to przemyśleć :D
OdpowiedzUsuńMyśl, myśl :)
UsuńCiężko jest trzymać się postanowień. Za szybko lenistwo łapie. A jak za oknem szaruga to od razu nasze wyrzuty sumienia nie gryzą.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze przed nowym rokiem wzięłam się za siebie. Na diecie co prawda muszę być (przez woreczek zolciowy) ale teraz bardziej się pilnuje (pory posilkow) no i ćwiczenia. Wczoraj nawet byłam pobiegać a się rozpadało. Ludzie zerkali przez okno jak na wariatka, a ja czułam się po takim biegu świetnie 😊
Każdy powód jest dobry :) A z tymi podłogami o północy-przynajmniej nikt ci ich od razu nie zadeptał :)
UsuńNas najczęściej deszcz czy też mocny wiatr jesienią czy też zimą odstraszają, niestety :(
OdpowiedzUsuńDokładnie! Raz mnie tak przewiało, że się pochorowałam :( Wiatr to zmora!
UsuńJa jestem mistrzynią wymówek jeśli chodzi o ruch, a raczej byłam. Odkąd jest Tygrys ruszam się z przyjemnością. Czasami łatwiej okiełznać małego Potwora na podwórku. Wybiega się i mniej marudzi w domu. A to najlepsza motywacja dla matki :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Dziecko zmęczone to zysk dla rodzica, a samo potem lepiej śpi jak się przewietrzy :)
UsuńW pełni popieram - wszystko zależy od nas samych i siedząc na kanapie na pewno niczego się nie zmieni!
OdpowiedzUsuńA co do aktywnych wyjść i spacerów - już też się dawno przekonałam, ze to idealny sposób na złe samopoczucie!
Otóż to, człowiek wyjdzie, przewietrzy się i przemyśli parę spraw albo tez wpadnie do głowy kilka ciekawych pomysłów :)
UsuńJesteś wspaniałą osobą i pomimo, że nie znam Ciebie osobiście, wystarczy mi czytanie Twojego myślenia, które tak bije mądrością, dojrzałością i miłością :) Masz racja pod każdym względem, sama wiesz ze swojego zachowania, że często niektórych czynności nie wykonują, bo mi się nie chce, leń w tyłku dopada i wszystko dookoła musi na tym tracić, warczę i najgorzej obrywa na tym mąż, ale z nowym rokiem zmądrzałam i nie mam jakiś wielkich planów, ale po prostu zaczęłam znowu się starać i pracować nad sobą, a jest to bardzo ważne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo gorąco :)
matkapolka89.blogspot.com
Oj tam zaraz mądra, może dojrzała tylko :) A tak na serio....po dziesięciu latach małżeństwa, szukaniu sposobów na to jak pomóc sobie, takie wnioski mi się nasunęły i staram się je realizować. Różnie mi to wychodzi, ale zgodnie z postanowieniem, dzić byłam an długim spacerze, mimo, że pogoda pod psem :)
Usuńjesień i zimę najchętniej spędziłabym w łóżku. za to wiosną mogłabym tylko spacerować i nie wracać do domu, ale nawet zimą lubię się czasem zmotywować, choć dalece ta moja motywacja odbiega od słowa "aktywność"
OdpowiedzUsuńDla mnie jesień i zima mogą w ogóle nie istnieć :)
UsuńMajac na stanie border collie nie mam juz zadnej wymowki. Niezaleznie od pogody spacer musi byc. A majac do tego las za domem i rozlegle wrzosowiska , to juz sama przyjemnosc.
OdpowiedzUsuńOjej , to i motywację masz wspaniałą i okoliczności sprzyjające :)
UsuńZawsze stawiam na aktywność choćby krótką jak pogoda nie sprzyja. Choć przyznam, że i wymówki mi się zdarzają. Jednak nie jest to leżenie na kanapie a mniejsze aktywności domowe lub po prostu wyjście z domu do znajomych, kina czy w inne miejsce z rodziną.
OdpowiedzUsuńWażne, że wychodzisz i nie zamykasz się w domu :)
UsuńMy jesteśmy wręcz z tych nadaktywnych i nie potrafimy usiedzieć długo w domu :) Choć akurat tej zimy pogoda wyjątkowo paskudna - ale mimo to staramy się jak najczęściej ruszać, wychodzić, spacerować - żeby już do reszty w czterech ścianach nie zgnuśnieć i nie oszaleć :)
OdpowiedzUsuńBrawo Wy! Na siedzenie w domu zawsze jest czas, a nie każdy wykorzystuje go tak fajnie jak Wy :)
UsuńRuchu mi nie brak, w pracy sie nachodze a w wolnej chwili "nosi" nas po swiecie- ale to wiesz ;)
OdpowiedzUsuńJestem za zdrowym egoizmem, jesli mam potrzebe to leze, jesli nie to wychodze - jednak dbam o to aby mi bylo dobrze, bo wiem, ze zadowolona matka, zona to rowniez zadowolona rodzina i maz.
Ciche dni?? najorsza forma obrazy - rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa- po 25latach wiem to !!
Pozdrawiam :)
Nie znoszę cichych dni i dlatego u nas ich nie ma :) Tez stawiam na rozmowę :)
UsuńWiem, wiem, jak Was nosi i bardzo dobrze :)
Zaniedbałam się jeśli chodzi o aktywność fizyczną. :)
OdpowiedzUsuńNowy Rok, wiosna za pasem (mam nadzieję) więc masz szansę , jak ja, to zmienić :)
UsuńTrafiłaś w setno. Wychodzic na spacery trzeba i wszelako sie aktywować i już :-)
OdpowiedzUsuńTak jest :)
UsuńStaram się nie warczeć, co nie zawsze mi wychodzi. Ale spędzaniu czasu przy oglądaniu seriali czy w kinie jest naszym sposobem na codzienne pobycie razem. Na dworze rzadko spędzamy czas, choć mamy czasami odpał, żeby pójść na wieczorny spacer :)
OdpowiedzUsuńZ tym warczeniem mam podobnie, staram się , ale trochę słabo mi wychodzi :)
UsuńA to idę zaraz na spacerek po osiedlu, bo słoneczko właśnie świeci :D Ale czasem rzeczywiście dużo wymówek mam, żeby nigdzie się nie ruszyć, albo po prostu mi się nie chce. A wiem dobrze, że jak się gdzieś człowiek ruszy z domu, to od razu lepiej się czuje, i jeszcze Izka zadowolona (no chyba że idziemy na zakupy - to wtedy krzyk i histeria :)
OdpowiedzUsuńA i młoda dotleni się i lepiej będzie spać, same korzyści :)
UsuńBrawo dla Ciebie za ruch na świeżym powietrzu zimą!
OdpowiedzUsuńJa biegam i jeżdże rowerem, spaceruję nawet w mrozach, ale to wszystko jest w głowie, zwłaszcza blokady. Wiadomym jest, że jak szklanka na drodze, to przesiadam się na tramwaj, bo aktywność fizyczna nie może być mimo wszystko :-)
Fakt, za wszelka cenę nie można, trzeba znać umiar :)
Usuń