Kto śledzi mój funpage na FB ten wie, że ubiegły weekend spędziliśmy z mężem... koncertowo! Pewnie niejeden z czytelników sobie pomyślał - "Ci to mają dobrze! Dzień po dniu, wieczorami na koncertach, na które bilety nie kosztują przecież kilka złotych". Owszem, bilety do tanich nie należą. Muszę Wam jednak powiedzieć, że dzięki szczęściu mojego małżonka trafiliśmy na obydwie imprezy całkiem free! Zwykły Tata jest bowiem fanem pewnej stacji radiowej, w której często organizowane są tzw. "błyskawiczne" konkursy. Do wygrania tym razem były wejściówki (podwójne oczywiście) na koncert Zakopower i musical z Maciejem Stuhrem. Zdjęć za wiele nie mam, bo warunków i zezwolenia nie było, ale zapraszam na krótką relację :)
Nastrój jakoś nie bardzo sprzyjał wyjściu z domu, aczkolwiek kiedy pojawia się taka szansa - grzechem byłoby ją zmarnować! Tak więc w sobotę udaliśmy się do miasta na wieczorne granie :) Jako, że Aula UAM mieści się niedaleko kultowego miejsca z najlepszymi w mieście zapiekankami, skorzystaliśmy z tej okazji :) Kto jest poznaniakiem lub choć mieszkał kiedyś tutaj, ten wie o jakim miejscu mowa! Słynna "Teatralka" stoi niezmiennie w tym samym miejscu i karmi mieszkańców od 21 lat!
Z pełnymi brzuchami udaliśmy się do auli. Ten koncert był bardziej z myślą o mnie. Mąż nie przepada za bardzo za tego rodzaju muzyką. Zatwardziały fan ciężkiego metalu i (tak dla skrajności) muzyki lat 80-tych nie bardzo się ubawił tego wieczoru.
Ja również nie jestem jakoś szczególnie w tym "folkowym klimacie" zabujana, ale zawsze chętnie słuchałam/-am muzyki zespołu Zakopower. Byłam ciekawa tym bardziej, gdyż występowali wraz z zespołem Atom String Quartet, którego nazwa kompletnie nic mi nie mówiła :) Niemniej jednak muzyka, którą zagrali zaskoczyła mnie. Pozytywnie oczywiście! Nigdy nie myślałam, że brzmienie instrumentów smyczkowych może wywołać u mnie "gęsią skórkę". Kwartet smyczkowy w połączeniu ze smyczkami Sebastiana z Zakopower... ach, no był czad! Koncert promuje ich najnowszą płytę "Drugie pół". Zapraszam Was do jej słuchania :)
Nie żeby mąż przysypiał, ale zdecydowanie ten rodzaj muzyki nie zrobił na nim takiego wrażania jak na mnie. Nie znam utworów kwartetu Atom, ale był jeden kawałek, który mnie naprawdę zachwycił. Jest to pierwszy w Polsce kwartet smyczkowy grający jazz. I muszę przyznać, ze ten styl muzyczny zaczyna mi się coraz bardziej podobać :) Dzięki elementom jazzu i muzyki góralskiej na scenie można było prawdziwie odczuć przenikanie się wzajemne tych dwóch styli muzycznych! Chyba dlatego tak bardzo mi się podobało!
Słyszeliście już piosenkę Sebastiana Karpiel-Bułecki "Tata"? Jeśli nie - należy to niezwłocznie nadrobić :)
Tego wieczoru nie zabrałam aparatu fotograficznego, a telefonem zdjęcia wychodzą tak jak wychodzą, ale... przynajmniej mam na fotce Poznańską Operę tonącą w wieczornym mroku:
Dzień drugi i znów wieczorny wypad we dwoje. O tyle, o ile w sobotę spokojnie dotarliśmy na swoje miejsca z biletami w ręku, o tyle w niedzielę mieliśmy mały stan przedzawałowy, tzn. ja miałam! W tym przypadku zaproszenia miały na nas czekać w kasie Areny. No właśnie. Miały, ale ich nie było! Okazało się, że inni odbierali ze spokojem swoje wejściówki, tylko nie my! Jednak krótki telefon "pana z kasy" do odpowiednich osób i efekt był taki, że zostaliśmy wprowadzeni niemal jak VIP-y :) Uprzejma pani posadziła nas w bardzo dobrych miejscach, jakich zapewne nie mielibyśmy dzięki oficjalnie zdobytym biletom. Kilka chwil po zajęciu siedzisk przeszła obok nas Ola Kwaśniewska, ale nic w tym dziwnego skoro tego wieczoru występował jej mąż - Kuba Badach. Dziwiło mnie troszkę to, że nie ma ona jakiejś naprawdę VIP-owskiej miejscówki tylko obserwuje spektakl dosłownie 7 miejsc od nas - szaraczków! Spotkałam też właścicielkę kawiarni Różove, w której miałyśmy przyjemność gościć podczas spotkania blogowego.
Musical na podstawie filmu "Excentrycy" - "Król swingu", w którym gościnnie z Maciejem Stuhrem wystąpił Kuba Badach, a także Sonia Bohosiewicz i Natalia Rybicka, to coś zupełnie innego niż brzmienie smyczków. Tego wieczoru ja czułam się lekko senna i zdecydowanie stwierdzam, że to nie moje "klimaty". Uwielbiam Macieja Stuhra jako aktora i uwielbiam jego dubbing w bajkach. Nie wyobrażam sobie wręcz obejrzenia filmu animowanego, w którym nie słyszę głosu młodego Stuhra :) Mąż za to, dla odmiany, był zauroczony tym wydarzeniem. I dobrze!
Zdjęć podczas występu robić nie było wolno. W Arenie zawsze dość restrykcyjnie do tego podchodzą. Jednak od czego jest internet lub funpage na FB? Tam zawsze można sobie wszystko obejrzeć :) Całość trwała około dwóch godzin. O tyle o ile nie lubię swingu, występ bardzo mi się pod względem technicznym podobał. Przejścia z fragmentów filmu do występu na żywo - to było naprawdę oryginalne. Poza tym fantastyczny głos Soni Bohosiewicz i Natalii Rybickiej...
Tak, dwa wieczory były całkiem udane. Każde z nas miało coś dla siebie. Miło było również odwiedzić "stare śmieci" w mieście, w których jako dzieciak i nastolatka bywałam naprawdę często :)
Pozostaje mi mieć nadzieję, że Zwykłemu Tacie uda się jeszcze kiedyś zdobyć jakieś ciekawe wejściówki... Szkoda tylko, że nie ma do zdobycia w ten sposób biletów na jakieś atrakcje dla dzieci... Ale kto wie, w końcu od czego ma się mężczyznę w domu ;)
U mnie też był weekend koncertowy :) Zaliczyłam koncert Oberschlesien z orkiestrą symfoniczną pod batutą Adama Sztaby. Niesamowite doznanie, kiedy zespół grający muzykę z gatunku metal (którego nie słucham w ogóle) gra w akompaniamencie orkiestry symfonicznej :) Wcześniej byłam na podobnym koncercie, w Teatrze Śląskim Miuosh akustycznie, z muzykami z NOSPRu :)
OdpowiedzUsuńTo by się spodobało mojemu mężowi :)
UsuńOj super!! Gratuluje!! Ja NIGDY nie gram w konkursach, rozpiskach i loteriach- nie mam szczescia. Z drugiej strony to fajnie, ze udalo sie wam tak fajnie spedzic weekend. Zakopawer- znam i moze nawet cos tam ich lubie-"pojde boso" zawsze mnie wzrusza no i Sebastian :) taki no...w moim typie ;))
OdpowiedzUsuńStuhra uwielbiam- zreszta ojca rowniez- wiec bylby to weekend na moja nute :)
Swoja droga tylko w Polsce spotykam sie z tymi ciaglymi zakazami fotografi i filmowania. Nie wiem ale u nas nie ma takiego problemu i jakos nikt z "gwiazd" nie zubozal.
Tak, Sebastian też jest w moim "typie" :)
UsuńW auli na Zakopower nie widziałam nawet ochrony, za to w Arenie...tam już kilka razy byłam i prawie zawsze widzę jak komuś zwracają uwagę albo wręcz odbierają aparat na czas występu!
Całkiem milusi weekend - dla każdego coś miłego. Lata całe nie byłam na żadnym koncercie. Niby chęci były, ale zawsze coś wypadało. Ostatnio, który pamiętam to koncert Joe Cockera w dalekim 2002r.
OdpowiedzUsuńp.s. Zapiekanki wyglądają przesmakowicie
Wiesz, ze tez mnie zapiekanka zachecila- ten typowo polski przysmak- ok zjadabym!!!
UsuńJa nie przepadam za koncertami, bo nie lubię hałasu, ale czasem....jak jest TAKA okazja :) Trzeba ruszyć cztery litery z domu!
UsuńNawet nie wiesz jak Wam zazdroszczę:) Uwielbiam Zakopower. Kiedyś byliśmy nad morzem- patrzę plakat o koncercie za tydzień...w tym czasie byliśmy w górach- taka parodia:) Zapiekanki bym sobie zjadła. Jak studiowałam podobne smakołyki łapałam w drodze z albo do pociągu :) Świetne mieliście atrakcje- stresu przy kasie nie zazdroszczę, na szczęście wszystko dobrze sie skończyło :)
OdpowiedzUsuńZawsze jest fajna impreza tam gdzie akurat nas ne ma! Ja miałam tak kilka razy, przy okazji pobytu nad morzem nic się nie działo do czasu aż wróciliśmy do domu :)
UsuńDobrze, że to mąż się nudził, a nie Ty. Gorzej jakby wygrał wejściówki na muzykę ciężką :). No chyba, że lubisz. Myślę,że samo wyjście tylko we dwoje jest już świetną sprawą :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że wygrał? Na FB i właśnie dziś idzie na koncert na muzykę ciężko-czyli jego. Ja nie znoszę ;)
UsuńCudownie spędziliście czas i zazdroszczę bardzo. Podaj cóż to za stacja radiowa rozdaje takie prezenty. A na zapiekanki na teatralkę może się kiedyś umówimy?
OdpowiedzUsuńNa zapiekankę możemy się umówić-jak najbardziej :)) A potem dobra kawa!
UsuńBardzo chciałabym zobaczyć Króla Świnoujście, niestety Ignacy nie jest jeszcze gotowy by zostać na tak długo z kimś innym, a i nawet nie mielibyśmy z kim go zostawić.
OdpowiedzUsuńZałatwienie opieki nad dzieckiem to nie łatwa sprawa!
UsuńOj, ale Wam fajnie! :)
OdpowiedzUsuńAkurat za koncertami nie przepadam, ale marzy mi się jakiś wypad tylko we dwoje z mężem! :)
Ja też wolałabym wieczór w kawiarni, bo hałas to nie dla mnie, ale muszę przyznać, że było fajnie!
UsuńAle fajnie spędziliście weekend :) zazdrooooościmy! ;) oj, brakuje nam takich wyjść we dwoje -trzeba to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńNam się to rzadko zdarza, ale czasem warto wyjść razem :)
UsuńKoncert na żywo, to na żywo:) Choć też nie jestem fanką Zakopower, to na pewno chętnie bym się wybrała na takie widowisko:)
OdpowiedzUsuńZawsze warto wyjść z domu :)
UsuńWyobraź sobie, że nigdy nie byłam na zapiekance na teatralce.
OdpowiedzUsuńJa bym chyba dobrze się bawiła na obu wydarzeniach. Swego czasu miałam szczęście i zdobywałam wejściówki dzięki konkursach w gazetce Nasze miasto.
No co Ty powiesz? Ja byłam wielokrotnie na Teatralce, a teraz miałam okazje powspominać :)
UsuńAle fajnie! Na Zakopower bym poszła, zdecydowanie! W sumie fajnie, bo i Ty i mąż mieliście coś dla siebie. O, to może umówimy się na zapiekanki w Poznaniu?
OdpowiedzUsuńZ Tobą? Zawsze :)
UsuńOj, na Zakopower to bym się wybrała:)))
OdpowiedzUsuńWidzę, ze każdą ciągnie do przystojnego Sebastiana :)
UsuńTo fajnie, że tak się Wam udał ten weekend :) Zawsze to jakaś odmiana od wieczorku w domu z dzieckiem :)
OdpowiedzUsuńOtóż to! Przeważnie organizujemy weekendy tak, by młoda miała dni wypełnione atrakcjami :)
UsuńAle Wam dobrze - i ile trzeba mieć szczęścia, żeby aż dwie wejściówki zgarnąć!Gratulacje dla Zwykłego Taty :) Zakopower to wprawdzie nie moje klimaty, ale za to na Stuhra chętnie bym się wybrała.
OdpowiedzUsuńMąż ma szczęście-to fakt :)
Usuńech na Stuhra i Badacha to ja się grzałam i grzałam i potem już biletów nie było...
OdpowiedzUsuńTo następnym razem się nie grzej tylko kupuj ;)
UsuńZazdroszczę weekendu a te zapiekanki jadłam będąc w Poznaniu - pyszne:)
OdpowiedzUsuńOne już mają swoją historię :)
UsuńWow! Super :) Rzadko chodzę na koncerty , ale wybrałabym się na taki z mężulem ;)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo rzadko, a tu się skumulowały dwa na raz ;)
Usuńalemieliście farta! a Poznań jest śliczny:)
OdpowiedzUsuńMieszkam w nim całe życie i trochę mi się opatrzył :)
UsuńRodzice też muszą mieć choć kilka chwil wytchnienia od codziennych obowiązków:) My bardzo rzadko, ale też sobie takie urządzamy. Ostatnio byliśmy na koncercie Starego Dobrego Małżeństwa- wspaniały koncert i już myślę o jakiejś kolejnej atrakcji:)
OdpowiedzUsuńMyśl, tym bardziej, że sezon na imprezy "terenowe" właśnie się zaczyna :)
UsuńOj tam, po co od razu dla dzieci? Dobrze, że mieliście okazję spędzić trochę czasu tylko we dwoje. Dziecko ma atrakcje na co dzień :)
OdpowiedzUsuńAle takie widowisko na lodzie czy coś....młoda by była zachwycona, a bilety...no cóż, trzeba wtedy kupić dla całej trojki ;)
UsuńTego wieczoru z Maciejem Stuhrem CI troszkę zazdroszczę :D A koncert też fajna sprawa właśnie odszukałam utworu pod tytułem TATA i słucham, jest cudny :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja nie mogłam znaleźć tej piosenki, ale spróbuję jeszcze raz :)
UsuńZa młodu mogłam sobie poszaleć. Teraz niestety nie mam jak i kiedy. Zazdroszczę! ;)
OdpowiedzUsuńZa młodu? Kochana jesteś młodsza ode mnie :) Na starość i zramolenie mamy jeszcze czas!
UsuńZazdroszczę tej randki z mężem!! :) Marzy mi się wieczór tylko we dwoje...
OdpowiedzUsuńZdarza nam się od czasu do czasu :)
Usuń