Jako dziecko na pewno niejedno z Was usłyszało: "dzieci i ryby głosu nie mają". To jedno z popularniejszych zdań wypowiadanych przez starsze pokolenie w kierunku swoich pociech. Na imprezach rodzinnych dzieci siedziały przy oddzielnych stolikach (choć to akurat trafiony pomysł i sprawdza się do dziś) i nie było wolno wtrącać się do rozmów dorosłych. Nie wszystko się zmieniło. Wtrącanie nadal nie jest mile widziane, ale coraz częściej chcemy przecież, by dzieci z nami rozmawiały. Powiedziały co u nich słychać, jak w szkole i jak z kolegami się układa. Babcie, ciocie są teraz ciekawe tego, co dzieje się u najmłodszych członków rodziny. Jednak istnieją stwierdzenia, które wypowiadamy do dzieci często, zbyt często i to później do nas wraca...
Nie uwierzę, że nie zdarzyło Wam się powiedzieć: "za chwilę", "poczekaj", "daj mi minutę!". Ha! Przyznajcie się! Ja tak mówię. Dlaczego to robimy skoro wiemy, że dzieci mogą za jakiś czas odpowiedzieć nam tak samo?
Dlaczego wiedząc jak zapracowani jesteśmy i mamy mało czasu dla dzieci, nadal często pada zdanie: "daj mi chwilę odpocząć"?
Dlaczego wiedząc, że czasem za mało chwil spędzamy na beztroskiej zabawie z maluchami nadal powtarzamy: "zaczekaj moment"?
Mam w domu siedmiolatkę, która właściwie równo za pół roku będzie już miała lat 8! Brutalnie szybko czas mija, a ona staje się coraz bardziej "dojrzała". Dużo rozumie i doskonale umie odbić "słowną" piłeczkę w naszym kierunku. Pyskowanie jest już na porządku dziennym, ale czasem się zastanawiam ile w tym naszej winy, a ile jej temperamentu i faktu, że dzieci tak po prostu mają!
Dlaczego mówię jej: "daj mi chwilę", "zaraz kończę , poczekaj"? Każdy z nas ma obowiązki. Wielu z nas pracuje poza domem. Mamy też prawo czuć zmęczenie, mieć gorszy dzień. Tego jednak dzieciaki tak do końca nie rozumieją i uważają, że rodzice powinni być dostępni całodobowo.
Ile razy padałaś na twarz, musiałaś ogarnąć tornado szalejące w domu, spieszyłaś się do wyjścia z domu albo rozmawiałaś przez telefon i słyszałaś, akurat właśnie wtedy to magiczne: "mamooooo..." ?
I tu można by wymieniać: właśnie teraz zaraz córka/syn musi Ci powiedzieć coś mega ważnego. Właśnie teraz zachciało mu się pić/jeść/siusiu. W tym konkretnym momencie prosi o włączenie mu bajki, wyjście na spacer. No i co wtedy odpowiadasz kiedy piętrzą się obowiązki albo głowa z bólu grozi eksplozją? Albo kiedy tata akurat zasiadł do wyczekanego obiadu po powrocie z pracy i słyszy: "pobawimy się?". Oczywiście, że mówicie: "POCZEKAJ!", "ZA CHWILĘ".
Nikogo nie bronię, nikogo nie krytykuję i nie usprawiedliwiam! Sama często wypowiadam te słowa. Uważam, że mam do nich prawo. Nie dam rady się bawić kiedy migrena pokłada mnie do łóżka. Tata ma prawo zjeść spokojnie obiad bez wiszącego mu na ramieniu dziecka. Każdy z nas spędza z maluchami tyle czasu ile może. Robi co się da, byśmy wszyscy byli usatysfakcjonowani. Jednak pamiętajcie, by nie mówić tych słów za często, bo one wrócą do Was z prędkością światła! My już słyszymy "za chwilę" kiedy czegoś od córki chcemy. Bo i my coraz częściej o coś wołamy, kiedy ona akurat jest zajęta... Takie życie!
Kurczaczek
OdpowiedzUsuńJa też coraz częściej łapię się, że mówię zaraz, zamiast "Rozmawie i jak skończę to Cię wysłucham" itp. To smutne ale im więcej mamy na głowie tym trudniej się skupić na wlaściwym postępowaniu w stosunku do dzieci :-(
Dobrze, że zwracasz uwagę na te sprawy.
Wiem, ja tez nad tym nie zawsze panuję, zwłaszcza jak zmęczona lub zapracowana jestem!
UsuńStaram się pilnować i tak nie mówić, ale czasem się nie udaje:(
OdpowiedzUsuńDobrze, ze zdajemy sobie z tego sprawę i się staramy :) Ciężko jest za każdym razem nad tym zapanować :)
UsuńJuz piszę tylko daj mi chwilkę;)
OdpowiedzUsuńMoje dziecko jeszcxe nie mówi, wiec mam luz. Jednak zdarzaja sie momenty, kiedy domaga soe uwagi. Staram sie poswiecac hak najwiecej czasu na zabawę;).
Swietny wpis.
I te starania się bardzo liczą, bo wiemy, że to jest potrzebne!
UsuńBardo celne spostrzeżenia, wielokrotnie obserwuję jak słowa wypowiadane do moich dzieci wracają później do mnie. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Prawda? Doskonale wiedzą jak i kiedy ich użyć :)
UsuńCoś w tym jest :) Chyba też muszę zacząć nad tym panować, bo raz mi się udaje, a raz nie :)
OdpowiedzUsuńTo jest normalne, że nie zawsze się udaje :)
UsuńDzieci to predzej czy pozniej nasze lustro i czesto boli to "odbicie" bo pokazuje nam nas samych tylko w mini wersji....
OdpowiedzUsuńZ wiekiem rzadziej mowie teraz nie, daj mi chwilke- dzieci wlasnie w trakcie rozwoju z malucha w dzieciaka sa bardzo absorbujace- potem wazna jest ta wiez, ktora udalo nam sie wypracowac. Widze to u mych Pisklakow- zawsze staram sie miec dla nich czas- na rozmowe, na wysluchanie- w zamian na haslo "teraz nie" mam pelne zrozumienie :) a nawet kawe przsniesiona pod reke :)
Swoja droga zawsze zastanawiam sie jak wielomatki ogarniaja taki problem nie krzywdzac ktoregos dziecka??
Nie mam pojęcia jak to ogarniają kobiety mające więcej dzieci! Wtedy chyba nie ma opcji, by całkowicie uniknąć takich słów!
UsuńPamiętam jak zawsze u babci na imprezach musieliśmy siedzieć w osobnym pokoju, bo dziadek nie chciał żeby dzieci siedziały z dorosłymi - wtedy strasznie mnie to denerwowało, teraz tez bym wolała żeby dzieci siedziały osobno :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Jako dzieci tego nie lubiliśmy, ale teraz widzimy plusy tej sytuacji :)
UsuńZnam to doskonale i... nie znam na to lekarstwa:(
OdpowiedzUsuńRzadko kto zna lekarstwo na tego typu sprawy :)
UsuńTo takie życiowe. Staram się używać tych słów jak najmniej, chociaż czasami po prostu się nie da. Czasami mam ochotę posiedzieć w spokoju, wypić kawę i zjeść ciacho w zupełnej samotności, a z 3 latką u boku się nie da, więc z moich ust padają słowa za chwilę, później, daj mi odpocząć itd..
OdpowiedzUsuńCzasem się nie da, czasem się człowiek opanuje i to jest najważniejsze, że jednak często dajemy radę :)
UsuńTak, i to "zaraz", jak o coś prosisz dziecko ;)
OdpowiedzUsuńPrawda? One tez często nie mają w danej chwili dla nas czasu :)
UsuńBardzo to prawdziwe, dzieciaki tak szybko rosną i już od malutkiego naśladują rodziców, jesli będziemy je "spychać" na bok stwierdzeniami "nie teraz", "poźniej", "kiedyś" to one w przyszłosci odwdzięczą się nam tym samym
OdpowiedzUsuńNo tak, odbijają piłeczkę uderzając w nas naszymi słowami :)
UsuńKiedy już musimy z jakiegoś powodu odmówić czegoś dziecku, dobrze jest podać powód i kiedy możemy to zrobić, np. "teraz nie mogę Cię przytulić bo mam brudne ręce, kroję mięso na obiad, ale jak już umyję ręce to przyjdę do ciebie i cię przytulę" ;)
OdpowiedzUsuńGorzej jak ten powód podasz nawet kilka razy , a nadal słychać: "ale jak chcę teraz..." :)
UsuńDzieciaki uwielbiają nas naśladować. Również w takich kwestiach.
OdpowiedzUsuńDlatego między innymi się tak pilnujemy :)
UsuńMyślę, że wszystko zależy od tego czy w rodzinie potrafimy ze sobą rozmawiać i w jaki sposób to się odbywa. Jak byłam mała nienawidziłam tego tekstu "dzieci i ryby głosu nie mają", bo to takie wywyższanie się dorosłych.
OdpowiedzUsuńTak, jak byłam mała często słyszałam to zdanie u wielu osób :)
UsuńŁapie się na tym że jak wracam z pracy mówię "za chwilę, mamusia musi trochę odpocząć". Źle mi z tym, ale czasami na prawdę muszę usiąść i pogapić się w sufit. Po takiej chili mogę się bawić i to z przyjemnością 😉
OdpowiedzUsuńAle czasem po prostu potrzebujemy chwili na regenerację!
UsuńBywają momenty, kiedy naprawdę nie daję rady. Mówię magiczne: nie mam siły, poczekaj, za chwilę, ale tłumaczę dlaczego. Nie uważam, żeby było to aż tak bardzo złe. Każdy z nas jest tylko człowiekiem i potrzebuje odrobiny wytchnienia;) Nie powiem- jeśli Młoda mówi to do mnie- wkurzam się ;)
OdpowiedzUsuńCzasem nie daję rady, jak Ty i jak wiele z nas. Jednak kiedy kilkanaście razy słyszę, że młoda coś ode mnie chce i mimo tłumaczeń, że nie mogę w tej chwili przyjść , bo np mam ręce w mielonym nadal woła, to szlag mnie trafia :)
UsuńPodobno bycie dorosłym polega na tym, że umiemy zaczekać z realizacją swoich potrzeb. Dzieci nie potrafią, chcą mieć wszystko natychmiast. Myślę, że warto je uczyć cierpliwości i tego, że mama też ma pilne sprawy. Choć czasem można ten magiczny moment przegapić bezpowrotnie...
OdpowiedzUsuńStaram się uczyć, ale myślę, że jako jedynaczka nauczyła się tego, że praktycznie zawsze mamy dla niej czas!
UsuńTo temat na całą książkę:-) Ja zwykle mówię "minutkę", "chwileczkę", a wiadomo, że minuta się przedłuża:-)
OdpowiedzUsuńMoja córka już mi to nie raz wypomniała, że "sekundka, minutka" dawno minęła :)
UsuńJa też używam tych słów - lecz staram się nie nadużywać. Moim zdaniem dziecko musi nauczyć się, że nie wszystko będzie mu dane natychmiast, na jego tupnięcie nogą - i że czasami jego sprawy też muszą chwilkę poczekać. Jeśli nawet rodzice będą reagować na każde zawołanie natychmiast, lotem błyskawicy - to prędzej czy później (w przedszkolu, szkole, na placu zabaw) maluch spotka się z tym, że nie każdy jest dla niego w pełni dyspozycyjny i że potrzeby innych ludzi również się liczą. Lepiej by przekonał się o tym prędzej, niż później - bo może go spotkać nieprzyjemne rozczarowanie.
OdpowiedzUsuńTak, muszą się tego nauczyć, aczkolwiek mam wrażenie, że nasi jedynacy uczą się tego dłużej i trudniej niż inne dzieci!
UsuńNie da sie, niemożliwe jest by takich słów nie wypowiadać do dzieci, musielibyśmy nie gotować, nie sprzątać, nic nie robić tylko z dziećmi się bawić i spełniać ich wymysły, prośby, zachciewajki itd. Z drugiej strony dzieci też muszą wiedzieć, że w domu są obowiazki i czasami trzeba na coś poczekać, uczą się w ten sposób cierpliwości i mają świadomość, że nie zawsze wszystko jest od razu. Bo w życiu tak nie jest.
OdpowiedzUsuńGeneralnie znaleźć umiar we wszystkim to chyba podstawa :)
UsuńI mi zdarza się nadużywać tego rodzaju słów, choć staram się tłumaczyć dlaczego nie jestem cała dla Synka. Ale na nic to... Na razie nie rozumie, że np. podwieczorek sam się nie zrobi.
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Wołają, że głodne i myślą, że posiłek sam się zrobi :)
UsuńTo i ja dołączam do grona, które wypowiada te słowa :) Też staram się ograniczać, ale czasem po prostu się nie da co innego powiedzieć! Takie życie, że teraz dzieci muszą chwilkę poczekać na nas, a potem na starość to my będziemy czekać na nie!
OdpowiedzUsuńTak, na pewno będziemy na nich czekać :)
UsuńOczywiście, że mówię poczekaj, za chwilę itd. One wiedzą, że są ważne, ale czasami po prostu nie mogę rzucić wszystkiego i biec naprawić samochód albo misia ;)
OdpowiedzUsuńNo nie da się rzucić wszystkiego a każdym razem jak dzieciaki wołają :)
UsuńOj, często się na tym łapię. Trudno jednak nie posłużyć się takim zwrotem jeśli spędza się z dzieckiem cały dzień. Wiadomo, że cały czas dziecko jest z nami, czegoś chce i potrzebuje i nie zdaje sobie sprawy (i dobrze) z tego co mamy do zrobienia w związku z całym domem, pracą zawodową. Jednak staram się świadomie szafować tymi zwrotami i go nie nadużywać.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, jak jestem z córka cały dzień to trudno poświęcić jej każdą minutę kiedy są też inne obowiązki :)
UsuńBardzo mądry tekst. Jestem zdania, że dzieciom trzeba komunikować takie rzeczy jak prawo do odpoczynku, złości, smutku, rozczarowania. Muszą wiedzieć, że ich rodzice są ludźmi z krwi i kości, którzy miewają dobre, lepsze, gorsze i złe dni. Nie stajemy się robotami z chwilą, kiedy stajemy się matkami. Ale jasne jest również, że szczególnie dzisiaj, kiedy wszystko jest nie dość, że w wirtualnym świecie, to jeszcze na już, szybko, zaraz itd, tracimy tę równowagę w ocenie co jest ważne, a co mało istotne. Nic się przecież nie stanie jeśli za dwie godziny wrzucimy zdjęcie na insta, albo za trzy odpiszemy na fb. A dla dziecka, kiedy widzą, że wybieramy klikanie zamiast nich, jest sygnałem. Że tak można. Że tak jest ok. I co? Przy pierwszej okazji zachowają się dokładnie tak samo, a my będziemy wtedy zwalać na czasy, środowisko, wpływ znajomych. A mają to po nas, ta daa!! Pozdrawiam mocno
OdpowiedzUsuńDokładnie, nie jesteśmy robotami na każde zawołanie dziecka :)
UsuńMyślę że w tych słowach nie ma nic złego jeśli ich nie nadużywamy. Czas nie jest z gumy, i żeby zdążyć że wszystkimi obowiązkami czasami trzeba dziecku odmówić zabawy lub poprosić żeby chwilę zaczekało
OdpowiedzUsuńWszystko jest w porządku dopóki jest z umiarem :)
UsuńJa mam trochę inne zdanie. Dziecko trzeba także nauczyć, że nie wszystko może i musi dostać "zaraz" i "teraz", bo rodzic ma także swoje obowiązki i zadania. Staram się poświęcać maksymalnie dużo czasu moim dzieciom, ale czasem muszą poczekać na moją uwagę. Osobiście staram się nie używać słów ogólnikowych "moment", "chwilka", "zaraz", tylko wyjaśniam, co muszę zrobić zanim będę miała czas np. "pobawią się z tobą, jak zmyję jeszcze te trzy talerze". "poczytam ci, jak skończę układać pranie". Moje dziecko powoli zaczyna rozumieć, że to jest naturalna kolej rzeczy. I jeszcze jedno - czasem każę dziecku poczekać na siebie, ale dokładnie takie samo prawo daje jemu i nie robię awantury, kiedy słyszę "muszę najpierw dokończyć zabawę", kiedy wołam córkę na obiad. Jeśli zależy mi na punktualności, po prostu uprzedzam odpowiednio wcześniej, co się będzie za chwilę działo i czego oczekuję.
OdpowiedzUsuńOwszem, dzieci muszą wiedzieć, że nie dostaną wszystkiego na "wczoraj", czasem muszą poczekać a im szybciej nauczą się cierpliwości tym lepiej dla nich! jednak musimy uważać żeby nie przegiąć :)
UsuńJa jestem jakoś po środku. Mówię 'poczekaj', bo dzieci tez musza się uczyć cierpliwości, a ja nie zawsze jestem w stanie wszystko zrobić od ręki, ale zazwyczaj mówię tez ile będą musieli czekać i wyjaśniam dlaczego :)
OdpowiedzUsuńI tego bycia po środku musimy się trzymać :) Tak będzie najlepiej i dla nas i dla dzieciaczków :)
UsuńZ czasem nauczyłam się wyjaśniać córkom, dlaczego muszą poczekać zanim do nich przyjdę, coś podam itp. Bo kiedyś to było "zaraz" bez wyjaśnienia, także myślę, że zrobiłam jakiś krok naprzód. Ale niestety sama łapię się na tym, że tego "zaraz" jest i tak za dużo, nawet z uzasadnieniem.
OdpowiedzUsuńTak, uzasadnienie daje dzieciom poczucie, że nie każemy im czekać z byle powodu :)
UsuńWidzę, że u mnie podobnie jak u niektórych osób wyżej. Staram się tłumaczyć moje "zaraz" choć przyznam, że czasem w pośpiechu rzucam samo "zaraz". Starsza już więcej rozumie i potrafi poczekać bo wie, że mama jak coś powie to tak będzie (oj, staram się jak mogę tego trzymać) ale młodsza nie zawsze słucha moich wyjaśnień "zaraz". I powtarza w kółko "mamo, chodź". No i wtedy ćwiczymy swoją cierpliwość.
OdpowiedzUsuńTak, ćwiczenie cierpliwości to nasza codzienność ;)
UsuńBardzo często ludzie nie są świadomi tego, co mówią do dzieci, najczęściej jak ktoś z boku zwróci uwagę, to wiedzą. Wiele z tych słów wynika z naszych przekonań, bo jeśli uważam dziecko za człowieka godnego uwagi, to ja mu nie rzucę hasła, że "dzieci i ryby głosu nie mają", prawda? Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńJa tego córce nigdy nie powiedziałam :) Ma takie samo prawo powiedzieć co myśli jak każdy inny członek rodziny :)
UsuńAż się tego boję kiedy moje dziewczynki tak zaczną nam odpowiadać... Znaczyć to będzie, że są już duże i samodzielne i że nie potrzebują nas już tak jak teraz :(
OdpowiedzUsuńNo co Ty, zawsze będą nas potrzebować, jedyna różnica, że będą udawać, że jest inaczej :)
Usuń