Kazooloo, czyli przyjemne z pożytecznym

Co zrobić, gdy na dworze plucha, wiatr dmucha, a dziecko spragnione ruchu dosłownie staje z nudów na głowie? Pewnie, że najłatwiej usadzić delikwenta przed telewizorem, wcisnąć do ręki pilota albo kontroler od konsoli. Mamy wtedy spokój na długie godziny, a nasza pociecha wymarzone zajęcie (bo które dziecko odmówi podobnej przyjemności?). Tyle, że... no właśnie. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że takie rozwiązanie problemu nie załatwia. Mało tego, czynimy naszym dzieciom więcej krzywdy niż dostarczamy rozrywki poprzez ograniczenia ich świata do prostokątnego ekranu. Na szczęście jest doskonała alternatywa! To „Kazooloo”, czyli gra łącząca przyjemne z pożytecznym.

Kazooloo, czyli przyjemne z pożytecznym
Kazooloo, czyli przyjemne z pożytecznym

Otrzymawszy ze sklepu Gonzo Toys przesyłkę ze wspomnianym produktem nie za bardzo wiedziałem z czym mam do czynienia. W kwadratowej kopercie wielkości „przerośniętego” winyla znalazłem okrągłą planszę oraz instrukcję. Nic ponadto. Szybko okazało się, że do zabawy niezbędny jest również smartfon lub tablet („not included” w zestawie 😊) oraz połączenie z internetem. Zastanawiacie się pewnie gdzie tkwi ta innowacyjność skoro wracam do tematu ekranu (choć nieco mniejszego niż TV). Otóż, sekret tkwi w sposobie wykorzystania tychże technologii. Nie jesteśmy bowiem w stanie ich całkowicie wyeliminować z życia, a walka z nimi przypominać może, zwłaszcza w przypadku dzieci, potyczki Don Kichota z wiatrakami. Dlatego w „Kazooloo” połączono to co nieuniknione z tym, co wydaje się niezbędne w prawidłowym rozwoju młodego człowieka. Mam tu na myśli aktywność fizyczną, koncentrację oraz pracę zespołową.



 

Czym zatem jest „Kazooloo”? 


W dużym uproszczeniu jest to gra wirtualna, w której walczymy ze smokami (Vortex) lub robotami  (DMX) pojawiającymi się na ekranie smartfona/tabletu. Areną naszych zmagań jest miejsce, w którym „zainstalujemy” grę (umieścimy okrągłą planszę), czyli... praktycznie każde pomieszczenie w domu. Aby jednak cieszyć się rozgrywką musimy odpowiednio ją przygotować. W tym celu umieszczamy okrągłą planszę na podłodze obrazkiem do góry. Następnie ściągamy ze sklepu Apple lub Google Play odpowiednią darmową aplikację („Kazooloo Vortex” lub „Kazooloo DMX”) i ją uruchamiamy. Po szybkim założeniu konta rozpoczynamy pierwszy etap zabawy, po którym zostaniemy poproszeni o wprowadzenie unikatowego kodu ID naszej planszy umieszczonego na jej odwrocie. Zapewni nam to przypisanie na stałe tej konkretnej planszy do naszego konta.

Dość już jednak suchej teorii. Przekonajmy się jak działa „Kazooloo” w praktyce. (filmik)
Jak zapewne zauważyliście na powyższym filmiku, plansza stanowi swoisty portal, w którym pojawiają się kolejne rzesze przeciwników (w tym przypadku robotów). Wystarczy skierować kamerkę naszego urządzenia na ów spodek w celu skanowania, a aplikacja zrobi całą resztę. Zabawa polega na tym, aby zniszczyć wszystkie pojawiające się cele unikając jednocześnie ostrzału przeciwnika. A ten, uwierzcie,  nie oszczędza na nas amunicji. Roboty i wszelakie maszyny poruszają się po planszy (a nawet poza nią), przez co uczestnik zmuszony jest do ciągłego ruchu i koncentracji. Na ekranie tabletu wygląda to naprawdę niesamowicie. Dosłownie jakby w pokoju pojawiła się armia nieznośnych mini-robotów, które chcą mi zrobić ku-ku. Takie połączenie najnowszej technologii z aktywnością fizyczną to ja rozumiem! 



Kazooloo, czyli przyjemne z pożytecznym
Kazooloo, czyli przyjemne z pożytecznym

Kazooloo, czyli przyjemne z pożytecznym
Kazooloo, czyli przyjemne z pożytecznym

W „Kazooloo” wspinamy się po drabince kolejnych poziomów (których trudność systematycznie wzrasta), gromadząc za udane misje klejnoty, które z kolei umożliwiać nam będą ulepszanie i zakup broni. Nieraz też zmuszeni będziemy wykupić sobie kolejne „życie” żeby przetrwać nawałnicę wrogiej armii. Intuicyjność oraz realizm (w końcu wszystko dzieje się w naszym pokoju, na podłodze!!) stanowią jedne z najważniejszych cech gry. Możliwość zabawy z inną osobą (tryb kooperacji), nacisk na ruch, koncentrację oraz strategiczne myślenie - jest tu wszystko co chcielibyśmy widzieć we współczesnym świecie ogólnie pojętej dziecięcej rozrywki. Dodatkowo „Kazooloo” daje możliwość zabawy młodszym jak i starszym domownikom. Nic tak bowiem nie potrafi odstresować jak rozwalenie kilku armii zbuntowanych maszyn, co nie?

Jeśli szukacie czegoś nowego, oryginalnego prezentu, czegoś co wywoła tzw. efekt „WOW!” u Waszych dzieci, pomyślcie koniecznie o „Kazooloo”. Jakby co, grę możecie znaleźć w sklepie internetowym Gonzo Toys.
(+ odesłanie do Insta i FB)
Polecam! „Kazooloo” – przyjemne z pożytecznym  






Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka