Jako "Zwykła Matka" nie posiadam żadnych nadprzyrodzonych zdolności. Aczkolwiek mogłabym się pokusić o stwierdzenie, że każda kobieta ma coś z herosa. Bo niby jak wytłumaczyć fakt, że potrafimy robić kilka rzeczy jednocześnie? Kiedy chorujemy nie porzucamy swoich obowiązków. Albo to, że choćby nie wiem co się działo znajdujemy rozwiązanie każdego problemu? Nie umniejszam tu Panom. Jednak chyba większość przyzna mi rację, że w każdym domu mimo, iż facet jest głową rodziny, to właśnie kobieta jest tą przysłowiową szyją. Centrum dowodzenia. Odbiegłam jednak od głównego tematu. Praca i dziecko - jak to połączyć? Odpowiem Wam wyłącznie ze swojej perspektywy. W imieniu matki jedynaczki...
Moja poprzednia praca zajmowała mi, łącznie z dojazdami, ponad 10 godzin dziennie. Wiedziałam, że kiedy urodzę dziecko, po prostu tam nie wrócę. O moim powrocie po dziewięcioletniej przerwie pisałam TUTAJ , a o tym jak sobie z tym radzę TUTAJ.
Praca i dziecko to ciężkie połączenie. Bardzo podziwiam kobiety mające więcej niż jednego potomka i pracujące na cały etat. Mój urlop macierzyński wykorzystałam maksymalnie. Potem postanowiłam przejść na urlop wychowawczy. W ten sposób spędziłam z córką w domu aż 8 lat, gdyż po oficjalnej przerwie trudno było znaleźć pracę, która spełniałaby moje oczekiwania.
Jak więc radzę sobie ja, Zwykła Matka? Jak łączę obowiązki zawodowe z wychowaniem dziecka? Mnie się udało. Naprawdę mi się udało! Mam pracę zaledwie 1,5 km od domu, co powoduje, że nie tracę godzin na dojazdy. Oszczędzam czas i pieniądze. Poza tym, to zaledwie pół etatu. Aczkolwiek domownicy, zwłaszcza Zwykły Tata, mogliby słusznie stwierdzić, że to jednak zdecydowanie więcej. Rodzaj mojej pracy ma to do siebie, że jest niepoliczalna godzinowo. Często jest tak, że moje obowiązki mogę wykonywać dopiero w domu. Tu pojawia się największy plus w przypadku, kiedy córka się rozchoruje i nie jeździ do szkoły. Szefowa sama jest matką, więc doskonale mnie rozumie.
Praca i dziecko w czasie dni wolnych od szkoły? Też jakoś ogarniamy. Kiedy córka zostaje w domu, bo nie ma zajęć szkolnych, ja wychodzę do pracy po powrocie męża. Czasem zdarza się tak, że młoda idzie ze mną. Swoją drogą bardzo lubi moje koleżanki i chętnie spędza czas w kwiaciarni. Poza tym, szefowa ma dwójkę synów, z którymi moja mała "chłopczyca" całkiem nieźle się dogaduje. Jeśli nie ma konieczności bym była obecna na miejscu, pracę wykonuję zdalnie. Jestem pod telefonem, a laptop z dostępem do internetu mam zawsze przy sobie.
Jeśli praca sprawia Wam przyjemność, a nie jest złem koniecznym, jak w moim przypadku, zdecydowanie łatwiej połączyć ją z byciem mamą. Jeśli macie możliwość dogadania się z szefostwem w sprawie godzin, to osiągnięcie pełen sukces. Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze jest opcja "ruchomego" czasu pracy, nie zawsze można ją wykonywać na odległość. Cała tajemnica tkwi w znalezieniu zajęcia, które będzie blisko domu i w tym jak się dogadacie w kwestii godzin.
Życzę każdej mamie takiej pracy, która będzie dawała zastrzyk gotówki wspomagający domowy budżet. Życzę, by praca i dziecko nie wykluczały się nawzajem. Każdemu (nie tylko mamom) życzę również, by ich obowiązki zawodowe dawały im przyjemność i umożliwiały rozwój!
Moim zdaniem dobrze jest, żeby mama w końcu wróciła do pracy. A Twój przykład tylko to potwierdza :)
OdpowiedzUsuńTylko u mnie trochę to trwało :)
UsuńBardzo fajna praca Ci się trafiła, ja do swojej wrócić nie mogę właśnie z powodu liczby godzin i odległości oraz konieczności pracy w weekendy i święta i wciąż czekam aż trafię na jakąś super pracę na pół etatu blisko domu :)
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę!!! Trzymam mocno kciuki :)
UsuńCiesze sie, ze po tylu latach udalo Ci sie polaczyc pasje, prace i rodzine! Super uklon rowniez dla Szefowej. Jak widac jak sie chce- to wszystko mozna! :)
OdpowiedzUsuńTa pasja wzmogła się właśnie dzięki pracy :)
UsuńZwykła a raczej niezwykła matka :)
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam :)
UsuńDokładnie jest tak jak piszesz.
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć? :)
UsuńJestem właśnie na etapie poszukiwań pracy w bliskiej odległości od miejsca w którym mieszkam. W grę wchodzi właśnie 1/2 etatu. Również jestem mamą jedynaczki, sześcioletniej dziewczynki. Zaczyna mi brakować codziennego obowiązku/ rytmu jaki daje praca poza domem. Dziękuję za ten wpis :)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia i liczę, że Ci się uda :)
UsuńZanim pojawił się Tygrys dojeżdżaliśmy codziennie do pracy godzinę w jedną stroną. Nie chcieliśmy zmieniać pracy, więc zmieniliśmy miejsce zamieszkania. Pracę mam na etacie, ale ze względu na jej charakter zdarza się, że dodatkowo pracuję wieczorami i w weekendy. I tu korzystamy z pomocy babci, bo ze względu na to, że pracujemy razem, nie możemy wymienić się opieką nad maluchem. Ale dajemy radę, zwłaszcza, że lubimy to, co robimy.
OdpowiedzUsuńI to, że to lubicie to poważny plus :)
UsuńJa przy dwójce dzieci i innych zajęciach cieszę się że pracuje w domu bo sama dostosowuje godziny
OdpowiedzUsuńTak, to świetne rozwiązanie :)
UsuńJa od kilku lat pracuje w przedszkolu 2 min od domu z czego cieszę się najbardziej :) ale od pewnego czasu zauważyłam że bardzo ale to bardzo byłam szczęśliwa z moimi dziećmi w domu. Przeprowadzając się do Norwegii z małymi dziećmi ciężko było mi znaleźć pracę, a dziś musze powiedzieć że doceniam ten czas spędzony z nimi, każdą godzinę i każda chwilę. Dziś dzieci są juz duże i w dalszym ciągu uwielbiamy razem przebywać :)
OdpowiedzUsuńCzasu z dziećmi nikt nam nie zwróci :) Praca blisko domu to niesamowite szczęście!
UsuńJa, jak wiesz, pracuję w domu, co jest dla mnie ogromnym plusem, ale taki tryb pracy ma też minusy, bo nie ma wyraźnego rozgraniczenia pomiędzy czasem na pracę, a na domowe zajęcia ;)
OdpowiedzUsuńTak, a w domu wciąż coś do zrobienia :)
UsuńJa na ten moment nie pracuje zawodowo ale kiedy tak było to zawsze jakoś byłam lepiej zorganizowana :P
OdpowiedzUsuńPrawda jest taka, ze im więcej mamy do zrobienia tym lepiej to ogarniamy :)
UsuńDobrze trafiłaś! 😀
OdpowiedzUsuńNawet bardzo dobrze :)
UsuńNa pewno masz sporo łatwiej, bo Twoja Izka to już samodzielna, duża dziewczyna. Moja Michaśka potrzebuje masę uwagi i to utrudnia mi bycie dobrym pracownikiem, osobą, która daje z siebie zawodowo 100%
OdpowiedzUsuńMoja córka wbrew pozorom i swojemu wiekowi absorbuje nas bardzo!
UsuńNa szczęście mnie to na razie bynajmniej nie dotyczy ;) Nie mam dzieci więc poświęcam się pracy i podróżą ;)Ale Ciesze się że Ty dobrze trafiłaś :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam kochana że byłam tu ostatni raz z pół roku temu ale praca praca praca....Mam nadzieje że na jesień to nadrobię :) Do zobaczenia na IG :* Tam jestem w miarę aktywna ;-)
Buziaki ! :*
Wszystko rozumiem, bo sama ostatnio rzadziej w sieci jestem :)
UsuńNa IG Cię widzę :)
Czasem ciężko jest pogodzić pracę z domem, obowiązkami i dziećmi. Ja jestem właśnie na takim etapie poszukiwań mojej równowagi.;-)
OdpowiedzUsuńZnajdziesz ją, wierze w to :)
UsuńZ jednej strony zazdroszczę Ci 8lat z dzieckiem w domu, bo ja musiałam wrócić do pracy gdy pierwsze miało 7 miesięcy a drugie 14. Ale zawsze miałam blisko do 8km. Od kilku miesięcy mam znacznie dalej, ale cieszę się ze zmiany.
OdpowiedzUsuńWażne, że zmiana jest dobra i dała Ci satysfakcję :)
UsuńMyślę że wszystko się da wystarczy chcieć i do.tego dążyć
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :)
UsuńFajnie, że poruszyłaś ten temat. Ja też pamiętam, jakie to było trudne, gdy po macierzyńskim wróciłam do pracy. 10 godzin poza domem, po powrocie z pracy brak siły na cokolwiek a w domu wytęsknione małe dziecko wymagające uwagi. Powiedziałam sobie wtedy, że ja tak i nie mogę i nie chcę. Trochę czasu to potrwało, ale zmieniłam pracę. Teraz pracuję w domu albo blisko domu, mam elastyczny czas pracy i co najważniejsze dużo wiecej czasu dla siebie i rodziny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzyli pracujesz praktycznie na takich zasadach jak ja :) Super, że Ci się udało!
UsuńTeż pracuję na pół etatu i kiedy mnie nie ma, to babcie "pomagają", ale powiem Ci, że już jestem mega zmęczona, bo jak idę do pracy, to dosłownie na cały dzień, a kiedy wracam do domu, mieszkanie wygląda jakby tornado przez nie przeszło i następny cały dzień spędzam na sprzątaniu i gotowaniu... i teraz rozglądam się za zmianą pracy, bo trochę to przykre, ale jakoś nikt nie szanuje tego, że sprzątam, jak to mówi mój syn: "w kółko i w kółko", bo wychodzą z założenia, że skoro następny dzień mam wolny, to sobie przecież znów posprzątam... :/
OdpowiedzUsuńOj to niedobrze, że tak do tego podchodzą :(
Usuńu nas bez spiny. Żonka narazie luzuje. Jak coś się trafi ciekawego, to pójdzie. Jakoś dajemy radę. Nie narzekamy:)
OdpowiedzUsuńMy też tak dawaliśmy rade przez 8lat :) Brakowało mi już jednak czegoś poza domem!
UsuńRównież jestem matką i prowadzę własną działalność. Czasem jest bardzo ciężko, ale dajemy radę :)
OdpowiedzUsuńJesteś sama sobie szefem i sama dysponujesz swoim czasem, to duży plus :)
UsuńFajnie, że się odnalazłaś i udaje Ci się to połączyć :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem bardzo zadowolona :)
UsuńJa jestem jeszcze na urlopie macierzyńskim ale już niedługo będę musiała wrócić do pracy. Z jednej strony przyda się takie "wyrwanie" z domu lecz z drugiej strony martwię się czy uda mi się to wszystko pogodzić. Jestem jednak dobrej myśli, w końcu nie ja pierwsza i nie ostatnia muszę się zmierzyć z tym wyzwaniem ☺
OdpowiedzUsuńDokładnie, nie ty pierwsza i na pewno dasz radę :) Nawet jak chwilami będziesz opadać z sił!
UsuńKażdy znajdzie coś dla siebie ❤ gratuluję 😍
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTak się zastanawiam, co w domu robi się, pracując w kwiaciarni...Bardzo miło czytać taki post pełen optymizmu i nadziei :)
OdpowiedzUsuńCo się robi? Robię mnóstwo zdjęć naszym kwiatom, mamy też szkolenia, podczas których wykonujemy sesję, więc i zdjęcia i social media ogarniam z domu :)
UsuńPS jestem od foto i internetu, nie układam bukietów :)
Podobno kiedy człowiek robi to co kocha to nie pracuje ;)
OdpowiedzUsuńTak właśnie się czuję :)
UsuńDokładnie, zgadzam się, ja mam dwójkę dzieciaczków, co prawda praca pochłania mnie czasem, ponieważ ją lubię i w wypadku każdego z dzieci wóciłam do pracy już po dwóch latach. Pracę mam 15 minut szybkim krokiem od domu, więc moja mała w alarmowej sytuacji też bywała ze mną w pracy. No i moja praca to szkoła, też polecam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na chwilę, jeśli masz ochotę.
https://bobreczki.wordpress.com/
A, i u mnie też tak jest, że praca wzmaga pasję i staram się to łączyć z dziećmi, czasem wyjdzie lepiej, czasem gorzej ;)
Pozdrawiam bardzo ciepło
Cudownie, że i Ty łączysz to tak dobrze i praca daje ci satysfakcję :)
UsuńA ja jestem matką która odchowała trójkę dzieci i dopiero po oddaniu dzieci do przedszkola wróciłam do pracy. Fajnie jest mieć prace która się lubi, ja taką mam :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
Czyli wróciłaś też prawie tak późno jak ja :)
UsuńNo to masz super, ja niestety tak dobrze nie mam, bo niestety nie ma u nas możliwości pracy zdalnej, więc jak dzieci się rozchoruja (mam dwójkę) to niestety muszę poprosic Babcie o przyjazd (i tu fajnie byłoby gdyby Babcia lub Dziadek mieszkali w tym samym mieście, bo u nas niestety musza dojechac do nas 150 km, wiec wtedy zostaja na dluzej). Zdarzało mi się tez, że musialam córkę zabrac nie jeden raz do pracy, a ona sie tam nudziła... Dla mnie najważniejsze jest oczywiście dogadanie się z szefem, ale także współpraca z mężem, bo staramy się po prostu wymieniać opieką gdy dzieci chorują. Rano i popołudniu mamy grafik kto odbiera itd. Najgorsze są jednak wakacje, bo niestety "pokrycie" dwóch miesięcy, bo jedna ma przerwe w przedszkolu w lipcu, a druga w żłobku w sierpniu jest bardzo trudne. I tu z pomocą przychodzi nam znowu Babcia i półkolonie... Ale jakoś sobie radzimy, musimy przecież :)
OdpowiedzUsuńTak, dlatego uważam, że przerw dla dzieci w szkole powinno być więcej, ale krótsze, bo bite dwa miesiące (ponad) to jakiś koszmar!
UsuńWszystko da się pogodzić i poukładać wystarczy dobra organizacja i trzymanie się planu :) Ja pracuję na cały etat, wychowujemy dziecko sami z mężem, bez pomocy nikogo, jest ciężko ale da się :) Dużo pomogło pójście młodego do przedszkola, w tym czasie ogarniam dom, wybiegam na trening ... potem do pracy :)
OdpowiedzUsuńTak, od czasu jak córka jest w szkole, wszystko wygląda inaczej :)
Usuń