Mama wraca do pracy

Właściwie powinnam napisać: "Mama wróciła do pracy". Bo to się już stało! Poprzednio pracowałam przed urodzeniem córki. Zaczęłam właściwie już na studiach, ale była to praca dorywcza. Wiecie, trzeba było jakoś zorganizować finanse na własne potrzeby (oraz żeby dokładać się do domowego budżetu). Tydzień po ukończeniu uczelni trafiłam na staż do pewnej firmy i tam też zostałam na kolejnych kilka lat. Do czasu aż zaszłam w upragnioną ciążę... Kilka lat przerwy na rynku, a teraz: MAMA WRACA DO PRACY! Do zupełnie innej pracy :)


Wiele kobiet po urlopie macierzyńskim, z różnych względów jest zmuszona do powrotu do pracy. Ja tego nie zrobiłam. Przede wszystkim ze względu na odległość, czas spędzany poza domem i stres. Szefowa proponowała mi powrót, choćby na pół etatu, ale zysk byłby nieadekwatny do poniesionych strat. Mam tu na myśli zarówno stratę czasu (3h poza domem na dojazdy!) jak i wydatki związane z ów dojazdami. Cały etat też nie wchodził w  grę. Byłabym poza domem od 8 do 18, a widywanie dziecka dwie godziny dziennie jakoś mnie nie bawiło. Mogliśmy sobie pozwolić na moje pozostanie w domu, więc tak się właśnie stało.

Spędziłam w nim łącznie prawie 9 lat. Ciąża od początku zmusiła mnie do porzucenia pracy, po czym córka niedawno świętowała swoje ósme urodziny. To kawał czasu, a latka lecą. Nie jestem już studentką z co najmniej dziesięcioletnim stażem przez co powrót do jakiejkolwiek pracy jest ciężki. 

Co utrudnia powrót do pracy?:
  • miejsce zamieszkania - zdecydowanie łatwiej "podłapać" coś w dużym mieście niż poza nim. Choćby praca na pół etatu wtedy jest dogodniejsza ze względu na czas spędzony na dojazdy.
  • brak prawa jazdy - tak, wiem! Trzeba było to zrobić! Jednak całe życie mieszkałam praktycznie w centrum metropolii i nie potrzebowaliśmy auta. Teraz stwierdzam, że mimo iż bardzo by się ta umiejętność przydała, ja już chyba jestem na to za stara. Zwyczajnie się nie nadaję, a nie chcę robić czegoś "na siłę"! 
  • wykształcenie/umiejętności - nie ujmując niczego ekspedientkom i kasjerkom w sklepach wszelakich, nie po to studiowałam, by siedzieć 7 dni w tygodniu (często po godzinach) na kasie i wysłuchiwać narzekań klientów. Pokończyłam różne szkoły. Zdobyłam różne umiejętności dzięki szkoleniom w poprzedniej pracy, więc i wymagania swoje mam. Praca na trzy zmiany przy dziecku też mi się jakoś nie uśmiechała, a w naszej okolicy tylko takie oferty. 
  • czas - nie po to zostałam w domu po macierzyńskim, by teraz nagle odciąć córkę na tyle mocno, by spędzała całe dnie w szkolnej świetlicy. Widzę jaka jest zmęczona po samych lekcjach...
  • sytuacja życiowa - jeśli nie masz tzw. "noża na gardle" w postaci kredytu na dom, naprawdę ciężko zmobilizować się do powrotu na rynek pracy. 
  • wymagania pracodawcy - nie mam już 25 lat, w tym 10 lat doświadczenia w zawodzie, ani tym bardziej statusu studenta, czy oświadczenia o niepełnosprawności. Więc klops!!
Kiedy córka usłyszała, że mama wraca do pracy, lekko się zachłysnęła. Co się dziwić? Nauczona, że mama zawsze jest pod ręką, a teraz jej mówię, że będzie musiała mi więcej pomagać, pilnować swoich obowiązków oraz uzbroić się w cierpliwość! 

Nieoczekiwana znajomość, która wkroczyła w moje życie w momencie, kiedy organizowałam z Agą spotkanie "blogodamy w Kórniku". Znajomość, która zmobilizowała mnie do powrotu do rolkowania i uwierzenia w siebie. Kobieta, która idzie jak przysłowiowa burza, a w głowie ma milion pomysłów na minutę, jest teraz nie tylko moją "nową" znajomą, ale i... szefową. 

Nieznane są nasze losy. Nie jestem wróżką i nie wiem jak dalej się one potoczą. Od jakiegoś czasu starałam się o pracę. W końcu córka nie wymaga już całodniowej opieki, a z drugiej strony wymaga coraz więcej w kwestii finansów. Rośnie i potrzebuje wciąż nowych ciuchów. Jest szkoła, to i pojawiła się opcja i chęć uczęszczania w zajęciach dodatkowych. Z resztą co ja będę Wam tłumaczyć. Każdy rodzic wie, że wraz z dzieckiem rosną jego potrzeby!

Mama wraca do pracy. WRÓĆ!! Mama wróciła do pracy. Pół etatu. Blisko domu. Robię to co lubię. Mam możliwość rozwijania swoich pasji i szkolenia się w nowych dziedzinach. Dom ogarniam, choć nie raz bywam zmęczona. Jednak kto nie jest?! Jestem typem człowieka, który im więcej ma do odhaczenia w kalendarzu, tym lepiej to ogarnia :)

Trzymajcie kciuki za mnie. Za to, bym się sprawdziła i spełniała swoje pasje :) By znajoma nie żałowała, że stała się moją szefową!
Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka