Nad
Warszawą zapadał zmierzch. Ostatnie promienie słońca muskały twarze
przechodniów, a delikatny wietrzyk zwiastował nieuchronnie nadciągające
ochłodzenie, o którym w telewizji trąbił znany Kret-meteorolog. Dla rezydenta pewnego
przytulnego mieszkania na ulicy Emilli Plater, warunki pogodowe nie miały
jednak większego znaczenia. W każdym razie, odkąd jakiś czas temu spółdzielnia,
wzorem króla Kazia, wymieniła drewniane okna na plastikowe, poświęcał on
kapryśnej krajowej aurze jeszcze mniej uwagi. Wszelkie myśli, zaprzątające obecnie
Alkową głowę, ukierunkowane były teraz na Różę Krull.
- Że też dałem się w to wmanewrować! – pomyślał, siadając przed ekranem
laptopa. - Co mnie w ogóle podkusiło żeby zostać pisarzem? Aaaa! No tak...
„Spróbuj, bo masz talent. Szkoda by było żeby się zmarnował taki diamencik”.
Ech, ta Magdalena! Ale w sumie to bardzo fajne, że ludziom się podoba moja
twórczość... póki co.
Szybka rewizja „za” i „przeciw” rozwiała ostatecznie ów aurę zwątpienia, ocalając tym samym czas oraz baterię w telefonie popularnej autorki, specjalistki od szczęśliwych zakończeń.
Szybka rewizja „za” i „przeciw” rozwiała ostatecznie ów aurę zwątpienia, ocalając tym samym czas oraz baterię w telefonie popularnej autorki, specjalistki od szczęśliwych zakończeń.
- Dobra, to gdzie tym razem wysłać Różę? Był już „zlot czarownic” pod Krakowem, wybory Mistera Polski. Może teraz coś z walkami KSW? Albo pielgrzymką na Jasną górę?? Jakoś brak mi dziś weny... Wiem! – wykrzyknął Alek, co dla pozostałych mieszkańców budynku było jasnym sygnałem, by natychmiast zakończyć wszelkie wiertarko-młotkowo-elektryczne prace i odłożyć je na później.
- Bal charytatywny dla znanych i lubianych! Dzięki za PIT-36 i 1% odliczenia od podatku, który w tym tygodniu wypełniałem – zaśmiał się autor. – A więc będzie tak: Róża Król cierpi na niemoc twórczą. Wraz z przyjaciółką , Miłką Wężowską, obmyślają tysiące scenariuszy ukatrupienia kolejnych fikcyjnych postaci. Jednym z wariantów jest śmierć „Kopciuszka” na jakimś przyjęciu... Zaraz! Mam już nawet tytuł: „Kto zabił Kopciuszka?”. Kiedy więc Róża otrzymuje zaproszenie na bal charytatywny, na którym gościć będą najpopularniejsze nazwiska szołbiznesu, nie waha się ani chwili. W każdym z gości odbija się światło jego sławy. Najjaśniej zaś błyszczy Lilian – młoda piosenkarka, która kontrowersyjnym wizerunkiem zdążyła zaskarbić sobie serca gawiedzi (głównie młodej). Ha! Oto i mój Kopciuszek – stwierdził uradowany autor. - W kuluarach nie brak nieprzychylnych, czy wręcz wrogich głosów skierowanych pod adresem nowej gwiazdki. Wśród nich jest i nasz Mario – youtuber zakręcony na punkcie makijażu. Zaczyna się impreza pełna szeptania oraz obcinania wzrokiem...
Alek nie przypadkiem przerwał dalsze rozmyślania. Oto bowiem dotarł do punktu
kulminacyjnego, końcowej sekwencji odliczającej start rakiety, ostatniej minuty
przed otwarciem Lidla w dniu wyprzedaży i jednego kroku panny młodej od ołtarza.
- Jak ukatrupić Lilian?
Pytanie zawisło w powietrzu niczym smog w mroźny zimowy dzień. Jeśli jednak ktoś chciałby w tej chwili zobaczyć skonsternowaną twarz pisarza Alka, musiałby obejść się smakiem lub uzbroić swe oczy w przyzwoitej klasy noktowizor. Bowiem nagle w całym budynku na ulicy Emilii Plater zapadły egipskie ciemności.
- No tak! Słupek na termometrze ledwo dobił do zera, a w elektrowni już mają awarię – wyraził na głos złotą myśl. – Trzeba było jednak wyjechać w góry. W takich warunkach nie można przecież pracować. Zabić się w ciemnościach tylko można i...
- Jak ukatrupić Lilian?
Pytanie zawisło w powietrzu niczym smog w mroźny zimowy dzień. Jeśli jednak ktoś chciałby w tej chwili zobaczyć skonsternowaną twarz pisarza Alka, musiałby obejść się smakiem lub uzbroić swe oczy w przyzwoitej klasy noktowizor. Bowiem nagle w całym budynku na ulicy Emilii Plater zapadły egipskie ciemności.
- No tak! Słupek na termometrze ledwo dobił do zera, a w elektrowni już mają awarię – wyraził na głos złotą myśl. – Trzeba było jednak wyjechać w góry. W takich warunkach nie można przecież pracować. Zabić się w ciemnościach tylko można i...
I w tym właśnie momencie zapora pod tytułem „jak cię tym razem zabić, kochanie?” puściła, zalewając pisarską głowę falą pomysłów na całą dalszą intrygę „Kto zabił Kopciuszka?”.
- Jedna ofiara, co najmniej kilkoro osób z motywem. Będzie się działo!! Oczywiście zaangażujemy w sprawę całą Krullową ekipę: przyjaciela Pepe, agentkę Betty i jej męża – komisarza Darskiego. No i dla poczciwej gosposi Cecylii - chodzącej encyklopedii Wszystkich Świętych, też uszyjemy coś specjalnego. Oby tylko wydawcy i czytelnikom się spodobało...
Z tą myślą, polegając na laptopowej baterii i modląc się jednocześnie o szybką
interwencję elektryków (kierując wezwania do św. Lecha lub ewentualnie Elektry),
pisarz zabrał się do pracy. A gdy w centrum i na obrzeżach stolicy zaczęto
otwierać sklepy Biedronki, Alek zasnął.
Trzy
miesiące później (albo trochę mniej)
- Jest!
Nareszcie opublikował tę recenzję! – W głosie Alka można było wyczuć ekscytację
połączoną ze zdenerwowaniem i nutką irytacji na to, iż został zmuszony do tak bolesnego
wyczekiwania. Bo co jak co, ale z opinią Zwykłego Taty trzeba się liczyć:
„Róża Krull atakuje po raz trzeci! I jest
to atak jak najbardziej udany.
W najnowszej odsłonie przygód znanej pisarki vel samozwańczej pani detektyw pt. „Kto zabił Kopciuszka?”, autor – Alek Rogoziński nie pozostawia nam żadnych złudzeń: Krullowa jest tylko jedna! Równocześnie dowodzi, iż przepis na udaną wciągającą rozrywkę czytelniczą opanował niemal do perfekcji. Zacznijmy jednak od treści. Otóż, zastajemy Różę w twórczej rozsypce (...)”
- Bla, bla, bla!
„(...) Już w poprzedniej powieści „Lustereczko, powiedz przecie”, zauważalny był progres autora w kreowaniu poszczególnych postaci oraz konstruowaniu intrygi. Tym razem jest jeszcze lepiej. Historia przedstawiona w „...Kopciuszku” stanowi zwartą, przemyślaną strukturę, w której nie ma dłużyzn, a co ważniejsze mielizn. Poszczególne wydarzenia są przejrzyste (nie mylić z oczywistymi) i należycie dopracowane. Poszukiwanie mordercy wśród wielu barwnych postaci daje mnóstwo frajdy, a samo rozwiązanie zagadki ów stanu nie psuje. Trudno też doszukać się tu jakichś kłujących w czaszkę błędów logicznych. Kolejnym dobrym krokiem było rozwinięcie postaci Cecylii – gosposi Róży, której wyznaczono nie lada rolę w całym tym przedsięwzięciu. Całość zaś podlano typowym poczuciem humoru a’la Rogoziński, który pojawia się znienacka, by sprawdzić, jak długo zdołamy utrzymać powagę. Z tego co wiem, wyniki wśród czytelników wahają się w granicach 10-15 sekund.
W najnowszej odsłonie przygód znanej pisarki vel samozwańczej pani detektyw pt. „Kto zabił Kopciuszka?”, autor – Alek Rogoziński nie pozostawia nam żadnych złudzeń: Krullowa jest tylko jedna! Równocześnie dowodzi, iż przepis na udaną wciągającą rozrywkę czytelniczą opanował niemal do perfekcji. Zacznijmy jednak od treści. Otóż, zastajemy Różę w twórczej rozsypce (...)”
- Bla, bla, bla!
„(...) Już w poprzedniej powieści „Lustereczko, powiedz przecie”, zauważalny był progres autora w kreowaniu poszczególnych postaci oraz konstruowaniu intrygi. Tym razem jest jeszcze lepiej. Historia przedstawiona w „...Kopciuszku” stanowi zwartą, przemyślaną strukturę, w której nie ma dłużyzn, a co ważniejsze mielizn. Poszczególne wydarzenia są przejrzyste (nie mylić z oczywistymi) i należycie dopracowane. Poszukiwanie mordercy wśród wielu barwnych postaci daje mnóstwo frajdy, a samo rozwiązanie zagadki ów stanu nie psuje. Trudno też doszukać się tu jakichś kłujących w czaszkę błędów logicznych. Kolejnym dobrym krokiem było rozwinięcie postaci Cecylii – gosposi Róży, której wyznaczono nie lada rolę w całym tym przedsięwzięciu. Całość zaś podlano typowym poczuciem humoru a’la Rogoziński, który pojawia się znienacka, by sprawdzić, jak długo zdołamy utrzymać powagę. Z tego co wiem, wyniki wśród czytelników wahają się w granicach 10-15 sekund.
„Kto zabił Kopciuszka?”, to wciąż zwariowany rollercoaster, do którego przyzwyczaił nas autor w poprzednich odsłonach serii „Róża Krull na tropie”. Tym razem jednak, w moim odczuciu, większy akcent padł na rozwój intrygi niż chęć rozbawienia czytelnika za wszelką cenę. Ostatecznie wyszło mu i jedno i drugie. Zatem gratuluję, panie Alku! Czekamy na więcej”
Przez
dłuższą chwilę w mieszkaniu autora zapadła cisza, wśród której dało się jedynie
wychwycić czyjeś przyspieszone bicie serca (sztuk jeden) oraz pomrukiwanie lodówki
u sąsiada.
- Gratuluję, panie Alku – wyszeptał w końcu pisarz i powolnym mechanicznym ruchem ręki zamknął ekran laptopa.
- Gratuluję, panie Alku – wyszeptał w końcu pisarz i powolnym mechanicznym ruchem ręki zamknął ekran laptopa.
Uwielbiam tego autora :) Tej ostatniej jeszcze nie miałam w ręku. Te pierwsze jego książki były najlepsze, może Alek powinien zwolnić tempo, by lepiej mu to wychodziło ;)
OdpowiedzUsuńTempo pisania nie jest szaleńcze. Myślę, że mieści się w normie 😉
UsuńGenialna fabuła :) Jak znajdę chwilę, to sięgnę po nią
OdpowiedzUsuńWarto. Zabawa przednia!
UsuńPo prostu padłam czytając ten wpis. Genialna opowieść, która zachęca do sięgnięcia po ksiazke
OdpowiedzUsuńCiesze się, że Ci się podobało 😉
UsuńNie miałam jej w planie, ale mnie przekonałaś
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko się potwierdzi i że się nie zawiedziesz podczas lektury książki
UsuńTo chyba będzie ksiązka którą wkrótce przeczytam.
OdpowiedzUsuńDobry wybór! 😉
UsuńNie czytałam książek tego autora, po tym wpisie z przyjemnością po niego sięgnę.
OdpowiedzUsuńPolecam. Na szare ponure wieczory będzie jak znalazł 😉
UsuńJuz wiem ze musze przeczytać koniecznie
OdpowiedzUsuń👍
UsuńSłyszałam dobre opinie o tej książce, moje literackie klimaty to nie są, ale chętnie komuś polecę:)
OdpowiedzUsuńPolecaj, polecaj! 😀
UsuńMuszę to mieć 😊 pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń😀 Rownież pozdrawiamy!!
UsuńKsiążka fajna, ale coraz bardziej podobają mi się recenzje twojego męża :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Staramy się żeby było ciekawie... 😉
UsuńZwykły Tata jak zwykle w formie:) Fajnie się czyta:))
OdpowiedzUsuńCieszę się 😀 Tak właśnie miało być
UsuńŚwietny wpis 😍 Przeczytałam już ostatnią książkę Alka i mam nadzieję, że ta recenzja zachęci innych 👍 Super ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję 😉
UsuńGenialna i oryginalna recenzja! NIEzwykła! Ja jestem właśnie w połowie lektury i cały czas rozkminiam kto zabił :)
OdpowiedzUsuńNo przecież wiadomo, że mordercą jest... 😉 Dzięki za miłe słowa i przyjemnej lektury!
UsuńWspaniale opisałaś książkę i bez spoilerowania. Tak powinny wyglądać recenzje!
OdpowiedzUsuńStaram się jak mogę. Wychodzę z założenia, że recenzja przeze mnie stworzona na ma być taka jakiejbym sam oczekiwał od innych. 😉
UsuńCzuję się bardzo zachęcona do lektury :)
OdpowiedzUsuńCieszę się 😊
UsuńCoraz częściej słyszę o tym pisarzu, ale do tej pory jego książki do mnie nie trafiły. Zainteresowałaś mnie.
OdpowiedzUsuńMoże zatem warto się przełamać i sięgnąć po tę książkę? 😀
UsuńCóż za recenzja,takiej jeszcze nie było! :) Zamiast recenzować, Zwykły Tata powinien pomyśleć o pisaniu własnych książek !
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJak rozciągnę dobę i zbuduję w domu panic room, to kto wie 😂
Usuńgud dżab men! fajnie opisałeś! Graty!
OdpowiedzUsuńDzięki!! 🤛
UsuńNie znam tego autora, a chyba jednak warto poznać :)
OdpowiedzUsuńChoćby po to żeby wyrobić sobie o nim własne zdanie 😉
UsuńA wiesz, że nie znam tego autora....Pomysł na książkę wydaje się super. Sam tytuł przykuwa uwagę
OdpowiedzUsuńWarto zatem nadrobić zaległości 😉
UsuńJednym z moich planów czytelniczych na ten rok jest właśnie poznanie twórczości Rogozińskiego. Większość osób wypowiada się o niej w samych superlatywach, ale są też głosy ludzi zniesmaczonych jego historiami, także jestem ciekawa, po której stronie stanę.
OdpowiedzUsuńKażdy ma swój punkt widzenia i gusta. Trzeba samemu spróbować, czy w danej estetyce nam do twarzy 😀
UsuńNie znam tego autora, ale to nie pierwszy, którego zapewne wkrótce poznam za sprawą Zwykłego Taty.
OdpowiedzUsuńTaki że mnie kusiciel książkowy... 😈
UsuńNie są to moje literackie klimaty, ale recenzja świetna;)
OdpowiedzUsuńDziękuję!!
UsuńKsiążka jest na mojej liście do Przeczytania :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt Wielkanocnych :)
Wzajemnie! (choć już po świętach...) 😀
UsuńPierwsza część mi się podobała, więc mam nadzieję, że druga i trzecia będą równie udane!
OdpowiedzUsuńJeśli pierwsza Ci przypadła do gustu, to te dwie kolejne tym bardziej 😉
UsuńGenialna recenzja:) Co za pomysłowość:) Aż się uśmiałam;)
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.blog/
Bardzo dziękuję za tak miłe słowa 😉
UsuńJak zaczęłam czytać recenzję to od razu się domyśliłam, że to Zwykły Tata ją pisał, a nie Zwykła Mama, bo książka jest zdecydowanie w moich klimatach :)
OdpowiedzUsuńDlatego Zwykła Matka nie tyka się takiej prozy. Podział obowiązków jakiś musi być 😀
Usuń