Zaczęły się wakacje. A dopiero co nasza
6-letnia księżniczka po raz pierwszy w życiu przekraczała próg szkoły
podstawowej. Ostatnio odnoszę wręcz nieodparte wrażenie, że czas nałykał się
jakiś „dopalaczy”, a wskazówki domowego zegara za chwilę zaczną dymić. Cóż
możemy począć w obliczu tego zjawiska? Ano czas najwyższy zaplanować wolne od
pracy potocznie zwane urlopem.
My w tym roku (a właściwie już lada moment –
znów ten #&!!!¥€ czas!) odwiedzimy
ukochane Tatry, za którymi zdążyliśmy się stęsknić jak nie wiem co. Powoli
klaruje się w głowach „rozkład jazdy” na poszczególne dni. Piesze wycieczki
górami, dolinami, spacery Krupówkami, odpoczynek pod gołym niebem... wróć! To
oczywiście wersja idealna i obrobiona w marzeniowym photoshopie. Widzicie bowiem
co dzieje się ostatnio z pogodą za oknem? Właśnie. Należy się liczyć z tym, że
aura (nie Dion, ta piosenkarka) może nam niejednokrotnie zagrać na
przysłowiowym nosie. I co wtedy?
Cóż, do dyspozycji będziemy mieli: TV (który
ogłupia), tablet (który kradnie czas i w konsekwencji ogłupia), smartfon (jak
wyżej), książki (super sprawa jeśli tylko nie macie znudzonego dziecka w tym
samym pomieszczeniu – inaczej nic z tego), no i gry! Dzięki tym ostatnim wspólnie
spędzicie uroczo czas w pełnej świadomości tego, że jest on wykorzystany w 100%
korzystnie dla Was i (przede wszystkim) dla dziecka/ci. Dlatego dziś chcę przedstawić
dwie bardzo ciekawe propozycje karciane od wydawnictwa G3, które zmieścicie dosłownie
w każdą kieszeń, a które znakomicie wypełnią czas wolny między jedną wakacyjną
ulewą, a drugą. Posłuchajcie...
„Zgadnij! Co jest inaczej?”, czyli pierwsza z propozycji, to
gra skierowana dla nieco młodszych, bo już 4-letnich dzieciaków. Jednocześnie do
zabawy możemy zaprosić od dwóch do sześciu graczy. Wewnątrz niewielkiego
pudełka znajdziemy 32 karty oraz bardzo klarowną instrukcję. Karty są
dwustronne i każda z nich przedstawia na obu stronach podobny motyw. Różnice są
naprawdę nieznaczne. A to klaun raz się uśmiecha, by za chwilę zasmucić swe
oblicze. A to z kolei gąsieniczka siedząca na liściu nagryza go
niepostrzeżenie. Tego typu sytuacje.
Od razu wspomnę o niezmiernie pozytywnym
zaskoczeniu związanym z omawianymi kartami. Są one wykonane z plastiku!! Nie
muszę chyba tłumaczyć co to oznacza w kontekście bliskiego spotkania z małymi
rączkami? :) Trwałość lepsza niż
Hammerite!
Przejdźmy do zasad. Karty tasujemy i rozdajemy między graczy
określoną ich ilość (w zależności od uczestników będzie ich 4, 5, lub 6). Na
środku rozkładamy dodatkowo 5 kolejnych obrazków. Każdy z graczy w swojej turze
odwraca jedną z kart ze środka podczas gdy pozostali towarzysze zabawy zamykają
oczy. Na hasło „Zgadnij! Co jest inaczej?” wszyscy starają się jak najszybciej
znaleźć odwróconą kartę. Ten, kto wykaże się refleksem dokłada swoją kartę do
puli i teraz on będzie próbował wprowadzić ekipę „w maliny”. Gdy nikt nie
zgadnie, która karta została odwrócona, wówczas odwracający dokłada kolejną
swoją płytkę na środek i ponownie wykonuje ruch. Ten, kto pozbędzie się
wszystkich swoich kart wygrywa. Prawda, że proste? Tyle w teorii.
Z
praktycznego punktu widzenia doradzam grę w minimum 3 osoby. Jest ona wówczas
bardziej dynamiczna i wciągająca. Poza tym, jeśli Wasze dzieci przejawiają
oznaki „spostrzegawczości absolutnej” – tak jak moja córka np., zachęcam do
zwiększenia liczby kart na środku jeśli zostaną Wam takowe po rozdaniu
określonych w instrukcji sztuk. Polecam „Zgadnij! Co się zmieniło?” przede
wszystkim rodzicom 4-5-latków. W tym bowiem wieku intensywnie kształtuje się w
dzieciach zdolność kojarzenia oraz pamięć wzrokową. W połączeniu z ciekawą
formą macie murowanego faworyta do wakacyjnego plecaka.
Druga propozycja brzmi wprost przesmakowicie: „Torcik”. Na
samo słowo ślina wypełnia moje podniebienie, a Zwykłą Matkę zaczyna mdlić od ilości
kremu (i kalorii) :) Bez obaw! W tej wersji
nikomu nie grozi przejedzenie i ból brzucha. Chyba, że ze śmiechu...
Przyznam, że nie spodziewałem się po tej grze takiej zabawy.
Pamiętacie moją recenzję „Packi na muchy”? (KLIK) Tam reguły pozwalały domyślnie na
klepanie/uderzanie się (z wyczuciem rzecz jasna) po rękach, co moje dziecko
przyjęło bardzo entuzjastycznie.
W pudełku od „Torciku”, oprócz 30 kolorowych
kart z tortami, kartonową płytką z tortem i instrukcją (a jakże!) znajdziemy
czerwony pisak z pieczątką. Hę?! Po co to tutaj? Do pieczętowania dłoni,
przecież to jasne! No tak... Już w tym momencie wiedziałem, że będzie to jedna
z „najulubieńszych” gier mojej córki. O dziwo, cała Zwykła Rodzinka zapałała
ogromnym entuzjazmem po kilku porcjach „Torciku”.
W czym rzecz? Wspomniane
karty ilustrują 6 różnych tortów (po 5 kart każdy) w 6 kolorach: beżowy, żółty,
czerwony, niebieski, fioletowy, brązowy). W zależności ilu mamy graczy, od 3 do
6, tyle kolorów bierze udział w rozgrywce. Karty tasujemy i rozdajemy
uczestnikom. Na środku stołu kładziemy płytkę z tortem i ruszamy z zabawą. W
każdym ruchu równocześnie przekazujemy partnerowi po lewej stronie jedną ze
swoich kart, w tym czasie otrzymując inną kartę od gracza z naszej prawej
strony. Wymiana trwa do momentu, aż któryś z uczestników znajdzie się w
posiadaniu 5 tortów tego samego koloru. Wówczas szybko kładzie dłoń na płytce
tortu, a pozostali gracze idą w jego ślady. Ten nieszczęśnik, który był
najwolniejszy otrzymuje wspomnianą pieczątkę na dłoni (ja swoją nagrodę
otrzymałem też na ramieniu – zapytajcie córkę). Gra toczy się do czasu, aż ktoś
nie „uzbiera” 5 znaczków, albo do wyschnięcia tuszu w pieczątce, jak sugerują
młodsi gracze.
Na szczęście zastosowany tusz jest bardzo łatwo zmywalny, więc nie ma obaw, że wrócicie z wakacji „wydziarani” jak bohater serialu „Skazany na śmierć”. Nie muszę chyba pisać, że ubaw po pachy macie gwarantowany? Bo i o to w tej grze chodzi. Ale równie istotna jest konieczność strategicznego myślenia w „Torciku”, by dobrać swój kolor jednocześnie utrudniając jego zdobycie koledze/koleżance po sąsiedzku siedzącemu/siedzącej. Stąd wiek sugerowany 5+ wydaje się być adekwatny do poziomu trudności gry. Samo wydanie nie budzi żadnych zastrzeżeń. W końcu to G3...
Na szczęście zastosowany tusz jest bardzo łatwo zmywalny, więc nie ma obaw, że wrócicie z wakacji „wydziarani” jak bohater serialu „Skazany na śmierć”. Nie muszę chyba pisać, że ubaw po pachy macie gwarantowany? Bo i o to w tej grze chodzi. Ale równie istotna jest konieczność strategicznego myślenia w „Torciku”, by dobrać swój kolor jednocześnie utrudniając jego zdobycie koledze/koleżance po sąsiedzku siedzącemu/siedzącej. Stąd wiek sugerowany 5+ wydaje się być adekwatny do poziomu trudności gry. Samo wydanie nie budzi żadnych zastrzeżeń. W końcu to G3...
Dwie propozycje. Dwie skrajnie różne gry karciane. Którą
wybrać? Sami oceńcie i wybierzcie. Pamiętajcie tylko o jednym: lepsza 1 gra
karciana niż 2 komputerowe. Nie ogłupiajmy się świadomie :)
Wpis bierze udział w Projekt Grajmy! - już niebawem znajdziecie prezentowane gry na blogu projektu jako propozycje gier do plecaka :)
http://projektgrajmy.blogspot.com/
Ja gór nie cierpię, może dlatego, że codziennie rano widzę je za oknem. Dla mnie góry to ciągła wspinaczka, kleszcze i żmije. Fajne te gry :).
OdpowiedzUsuńGry polecam,a góry...jestem z nizin,więc ja je kocham ��
UsuńBardzo ciekawe propozycje. :)
OdpowiedzUsuńZazdroszcze wypadu w góry. Mnie niestety czeka praca wiec o wyjeździe gdzie kolwiek mogę pomarzyć. :)
Ale Wam życzę udanego wyjazdu.
Czekam oczywiscie na relacje z niego. :)
Pozdrawiam
Oj relacji będzie kilka bo jeszcze był Blogoland w Rabce 😃
UsuńU nas może się sprawdzić ta pierwsza pozycja. Plastik i trwałość bardzo do mnie przemawia, ponieważ poza czterolatkiem, który chętnie pogra w ciekawą grę jest jeszcze dwulatek, który najchętniej by ją zjadł albo sprawdził czy dobrze pływa :)
OdpowiedzUsuńTo trwałość gwarantujemy!
UsuńTorcik to coś dla nas :)
OdpowiedzUsuńCórka uwielbia nam robić gwiazdki na rękach 😁
UsuńWasza pasja do gier jest niesamowita i inspirująca! A mnie się właśnie przypomniało, że w domu stoi i się kurzy nowa gra, czekając na recenzję ;)
OdpowiedzUsuńGry to świetny sposób na spędzanie czasu w domu, gdy nie ma pogody, na wyjazdach, a nawet w czasie podróży :)
UsuńJa polecam za wyjazdy talie kart ( ile mozliwosci!) , olowki i kartki ( szubienica, statki, trzy linie, itp) . Nam to w zupelnosci wystarcza na wszystkich wyjazdach, na ktorych notabene zazwyczaj mamy fatalna pogode ;)
OdpowiedzUsuńNam dopiero od niedawna sprzyja pogoda :)
UsuńMy ostatnio gramy w potwory do szafy, ale Iza chyba najbardziej lubi grę Djeco dla 2,5 latków..chociaż sama już dawno skończyła tyle :)
OdpowiedzUsuńPotwory do szafy też lubimy :)
UsuńRzeczywiście gry są bardzo fajne, ta pierwsza rewelacyjnie rozwija spostrzegawczość i sama chętnie bym w taką pograła, druga to raczej nie mój typ, ale jeżeli dziecko byłoby zainteresowane również bym się skusiła.
OdpowiedzUsuńMasz rację, na wyjazdy trzeba się przygotować, jak pogoda jest fajna wszystko idzie według planu, ale jak nie ? trzeba mieć coś na zapas.
Ja w każdym bądź razie życzę jednak tej pogody na cały pobyt :)
Pozdrawiam
matkapolka89
Dziękuję :) Pogoda nam dopisała, choć były gorsze momenty, jednak to w końcu góry :) Gry się zatem przydały!
UsuńU nas furorę robi Torcik głównie ze względu na możliwość robienia stempelków :)
ale super! moja córeczka ma dopiero 9msc, pewno kiedyś skorzystamy.
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: http://zuzienkaimamak.blogspot.com/
Jak tylko ogarnę rzeczywistość powakacyjną na pewno wpadnę :)
UsuńGóry, ah uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńA gry fantastyczne, szkoda, że nasza Zetka jeszcze jest za mała na nie
Dorośnie i będziecie się mogli bawić :)
UsuńAh góry... ale Ci zazdroszczę... ;)
OdpowiedzUsuńByło super!!!
UsuńGóry na pewno też w tym roku odwiedzimy :) a w gry sama chętnie bym zagrała, córcia ma dopiero niespełna dwa latka, więc rodzinne granie popołudniami i wieczorami jeszcze trochę musimy poczekać, niestety :P
OdpowiedzUsuńSą świetne gry dla dzieci już od dwóch lat :)
UsuńWyglądają świetnie!
OdpowiedzUsuńI takie są ;)
UsuńBardzo ciekawe gry :) My rownież uwielbiamy wszelkie gry karciane i planszowe :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Fajne i bardzo poręczne :)
UsuńFajne gry, choć u nas na razie gry karciane nie cieszą się zbytnim zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuńDużo zależy od rodzaju kart :)
UsuńObie są świetne! jak ja nie mogę się doczekać aż Oluś podrośnie. :D
OdpowiedzUsuńPodrośnie i będziecie się świetnie bawić z grami :)
Usuń