Dbajmy o kondycję

Wiosna, wiosna, ach to ty!
Wszyscy wokół to widzą, czują , no i piszą o tym.
Chyba każdy się cieszy z powodu zbliżających się coraz większymi krokami ciepłych,słonecznych dni.
Zadam Wam teraz podchwytliwe pytanie : jak tam z Waszą kondycją?
O wagę, wymiary nie pytam, bo to nie moja sprawa :) 
Przede wszystkim ważne jest, żeby czuć się dobrze (i zdrowo). Dobrze by było przy tym, aby nie mieć zadyszki np. po powrocie z zakupów czy też po wejściu po schodach choćby na drugie piętro!
Wiadomo, że każdy chce ładnie i szczupło wyglądać. Chcielibyśmy mieć figurę modelki (ale nie "wieszaka"), ale to nie jest takie proste, prawda? Powiem Wam jedno : nigdy nie katowałam się żadną dietę. Dla mnie dieta to koszmar. Nie mam silnej woli, by pilnować tego co mogę a czego nie mogę skonsumować. Lubię jeść. Uwielbiam słodycze! Dlatego zdecydowanie (dla zachowania równowagi) wybieram aktywność fizyczną.
Dla wielu kobiet (ale także dla wielu mężczyzn) podstawowym pytaniem jest : jaki rodzaj aktywności fizycznej wybrać, tak aby się przy okazji nie "wykończyć" , a jednocześnie uzyskać pożądany efekt?

Kluby fitness prześcigają się w rodzajach zajęć z aerobikiem w tle, o nazwach czasem tak egzotycznych, że nie chcę mi się nawet próbować ich rozszyfrować.
I tak mamy do wyboru np. :
Low-Impact 
high low
body ball
TBC
step aerobic
circuit
stretching
ABT
bodycombat
pilates, itp., itd.
Do tego dochodzą różne propozycje "uzupełniające" typu siłownia, basen.
Wybór mamy ogromny. W zależności co od siebie oczekujemy, taki rodzaj ćwiczeń dobieramy. Pod uwagą należy oczywiście mieć swój stan zdrowia i możliwości. Ja wiem, że siłownia to nie dla mnie! Zdecydowanie też nie nadaję się na ćwiczenia proponowane przez Ewę Chodakowską.  Kiedyś chodziłam na zajęcia zumby. O tak! To był strzał w dziesiątkę. Nie dość, że muzyka dobierana do zajęć była niesamowicie żywa i nastrajała optymistycznie, to same ćwiczenia nie były typowym aerobikiem, ale łączy się z tańcem. Czyli wysiłek + zabawa i na końcu efekt w postaci kilku zrzuconych kilogramów. Polecam każdemu. Zwłaszcza, że ostatnio zumba stała się niesamowicie popularna i i zajęcia są prowadzone niemal wszędzie!
Napiszę Wam krótko co sama robię , by poczuć się dobrze we własnej skórze, a przy okazji zgubić co nieco :)
  • jazda na rowerze - rower to dla mnie poczucie niezależności. Jako osoba nie posiadająca "prawka" zostałam niejako zmuszona do przemieszczania się rowerem w miejsca, w które chciałam dotrzeć. Zawsze lubiłam ta formę ruchu. W momencie kiedy mogłam też zabierać na przejażdżki moją córkę (siedziała na zamontowanym z tyłu foteliku), rower stał się dla mnie połączeniem przyjemnego z pożytecznym. Obie lubimy te nasze wycieczki, które zapewniają nam samodzielność, wspólnie spędzany czas, a dla mnie spalane kalorie!
  • spacery - od zawsze kochałam spacerować. Mogłabym "szwędać się" całymi dniami. Kiedy Iza była mała na spacerach siedziała w wózku. Kiedy podrosła chodziłyśmy po prostu po okolicy zahaczając przeważnie o plac zabaw :) Teraz na spacer zabieramy hulajnogę : ja zaliczam szybki marsz, a córka pędzi jak ten struś pędziwiatr :)
  • rolki - jeździłam na nich jako nastolatka. Muszę przyznać,że niesamowicie mi tego brakuje, bo jazda na rolkach "rzeźbiła" moje nogi i zdecydowanie poprawiała moją wydolność fizyczną. Obiecałam niedawno córce, że jak tylko "dorobimy" się  na tej naszej wsi lepszych dróg, to kupię zarówno jej jak i sobie łyżworolki i nauczę ją na nich jeździć.
  • nordic - walking - to jest TO! Od jakiegoś roku jest to moja nowa pasja. Maszerując z kijkami po prostu czuję, że żyję. Te z Was, które czytają mojego bloga regularnie wiedzą jak często wychodzę z kijkami w las :) O dobrodziejstwach tego rodzaju sportu możecie sobie poczytać w internecie. Ja powiem tylko jedno : ZDECYDOWANIE WARTO!
  • bieganie - ostatnimi czasy mam wrażenie, że cały świat biega. Zrobiło się to tak modne, że czasem czuję wstyd nie biegając. To znaczy nie biegając regularnie. Zdarza mi się przebiec od czasu do czasu, jednak wolę kijki. Bieganie za bardzo mnie męczy. Mimo, że mam świadomość, iż dzięki temu szybciej zrzuciłabym swoja "oponkę" to nadal wolę moje maszerowanie :) Jednak do biegania namówiłam swojego męża, który coś za często narzekał na różne dolegliwości :) Teraz czuje się lepiej.
O tym, ile kalorii możecie spalić podczas poszczególnych rodzajów zajęć możecie poczytać np. TU
Wcale nie potrzeba wykupywać drogich karnetów na siłownię, basen czy do klubu fitness. Nie trzeba też mieć w domu całej masy różnych urządzeń typu : orbiterek, skakanka, piłka, itp. itd.
Wystarczą Wasze szczere chęci!!!




Dla mnie dodatkowym "systemem motywującym" jest cudowna aplikacja na smartfony, która nawet w środku zimy przegoniła moje cztery litery po lesie!
Jeszcze rok temu postukałabym się w czoło, gdyby ktoś mi powiedział, że będę w styczniu maszerować przez las z kijkami w dłoni i słuchawkami w uszach! Teraz kiedy wchodzę na stronę endomondo.pl i widzę, że ktoś ze znajomych znowu np. biegał, a ja od kilku dni mam pusto w swoich statystykach, robi mi się głupio i zaraz dostaję "kopa na zapęd" i ruszam w trasę! Kto jeszcze nie zna tej motywującej aplikacji.....czas najwyższy na zainstalowanie jej w swoim telefonie :)



Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka