No tak… Po dzisiejszym poranku, podobnym ostatnio do wielu
innych, temat sam się nasunął! Kto ma w domu przedszkolaka ręka w górę!!! Kto
ma w domu przedszkolaka, któremu nigdy nigdzie się nie spieszy – druga ręka w
górę :)
Co tu dużo mówić, poranki bywają ciężkie! Wiecie co, szukałam przed chwilą w
necie jakichś tzw. mądrych rad jak ten temat ogarnąć…. Proszę, oto link do
lubianej przeze mnie stronki : http://babyonline.pl/jak-szybko-wyjsc-do-przedszkola-dziecko-idzie-do-przedszkola,problemy-wychowawcze-przedszkolak-artykul,15324,r1p1.html Ale
wiecie co?? Stosuje te wszystkie manewry oraz porady i to nadal to samo!!!
W moim przypadku żadna z tych rad nie zdała egzaminu :( Nic nie daje wstawanie
wcześniej ani szykowanie ubranka poprzedniego wieczora! Nic nie daje odgrażanie
się, że jak się „nie wyrobi na czas”, to najzwyczajniej w świecie zostanie w
domu! U mnie wygląda to mniej więcej tak :
- „Ubierz się proszę” – ona na to, że chce chwilę pooglądać swoje książki np.
- „Zjedz śniadanko” – ona na to, że ją brzuszek boli (standardowy tekst, gdy ma coś zrobić :) )
- „Umyj ząbki” – patrz powyżej, ale zmieniamy na ból nóg :)
- „Chodź się uczesać” – patrz punkt pierwszy, a jako bonus słyszę czasem, że nie pozwalam jej w spokoju nic zrobić ;)
Jedyna rada na to wszystko to chyba zlekceważyć i czekać aż dziecko uzna, że chyba jednak już
czas , by zbierać się do wyjścia. Niestety na umiejętność rozpoznawania godzin
na zegarze przyjdzie mi jeszcze poczekać….
Tak więc szykowanie się do przedszkola to nie jest taka prosta
sprawa!
Za to jak już zostaję sama w domu…… :)
Wtedy jest chwila oddechu, czas na zrobienie wszystkich domowych spraw, na to
by coś napisać i by zwyczajnie odpocząć! Wiecie co? Gdy już się zbliża godzina
15:00 zaczynam tęsknić za córką. Zapominam o poranku i czekam tylko na to, by
przytulić moja Izkę i spędzić z nią trochę czasu :)Wieczorem, kiedy położy się już spać – znowu się cieszę! Wtedy jest czas tylko
dla mamy i taty :)
Baaardzo delikatnie to wszystko ujęłaś...
OdpowiedzUsuńAle tych paru godzin spokoju to Ci zazdroszczę ;-)
Nie mogę pisać nie delikatnie , bo wszystkie mamy przyszłych przedszkolaków osiwiały ;)
OdpowiedzUsuńDobrze za sobą zatęsknić, to daje tak nam potrzebna równowagę 😊. Pozdrawiam (i zapraszam 'do siebie')
OdpowiedzUsuńŁeee jako mama przyszłego przedszkola nie osiwiałabym :-)) Nie ma co lukrować :D i życzę dużo cierpliwości :))
OdpowiedzUsuńps. Ja się oczywiście nie znam, ale może spróbujesz metody motywowania poprzez nagradzanie np. Zaczynacie się ubierać równocześnie i która pierwsza? udajesz ze sie bardzo spieszysz bo chcesz wygrać ponieważ nagrodą za wygraną jest ... (tutaj wymyślasz coś, co ona lubi, ale nic fikuśneg, kosztownego itp) dodatkowo jakiś medal rpzez Ciebie stworzony i np za 10 takich medali będzie nowa ksiązeczka czy coś w tym stylu :-)) potem to samo z jedzeniem itp. :-)) Ale jak mówię - się nie znam :)
Ten system też już był wypróbowany :) na sprytna pięciolatkę, a do tego upartą, naprawdę już niewiele działa :) Ale ogólnie pomysł - super, życzę powodzenia w Twoim przypadku!!
UsuńNo fakt. Złotych sposobów jest mnóstwo, ale niestety w przypadku 5-latków i starszych na niewiele się to zdaje, bo tak jak Zwykła Matka napisała: sprytne, uparte, a w dodatku uważające się już za dorosłe i najmądrzejsze, dzieci mają w przysłowiowym "nosie" nasze dobre chęci czy motywowanie czymkolwiek, bo one i tak uważają, że "rządzą" ;-) Także "wyjście do przedszkola=horror" bez znaku zapytania... ;-)
UsuńDlatego pisałam, że się nie znam :)) Dzieci to są magiki, nigdy nie wiadomo gdzie nas "zagną" :))
UsuńPrzerabiałam ten temat parę lat,lekko nie było;)
OdpowiedzUsuńMoje dziecko mówi, że nie pójdzie co zerówki, bo się tam nudzi albo że chce mu się spać, albo, że po prostu nie chce tam iść. I jak go przekonać? Ja nie mogę sobie pozwolić na czekanie aż się ubierze w swoim ślimaczym tempie i tym samym późniejsze wyjście z domu, bo nie mogę spóźnić się do pracy. Na szczęście takie sytuacje nie są codziennie, najchętniej szedł w mikołajki ;)
OdpowiedzUsuń