„Owczy pęd po zwycięstwo, czyli strategia na łące”

Przyznam szczerze, że nigdy nie przepadałem za grami, które w swoim opisie zawierały słowo „strategia”. Owszem, lubię niekiedy pogłówkować przy jakichś Scrabble’ach, czy innych podobnych wydawnictwach. Ale to zupełnie inny rodzaj skupienia niż przy strategicznych tworach, gdzie trzeba planować z dużym nieraz wyprzedzeniem. W dodatku tematyka (zazwyczaj ocierająca się o bitwy i wojny) wymusza poważne traktowanie tematu. No i ta ilość elementów składowych: kart, żetonów, możliwości rozwoju postaci... Jednym słowem: Nie moja bajka! Ale nawet dla takiego strato-sceptyka jak ja znajdzie się w świecie gier coś, co spróbuje podważyć powyższe stwierdzenia, zachęcając mnie jednocześnie do polubienia tej osobliwej gałęzi w planszowych rozgrywkach. Panie i Panowie! Pozwólcie zatem, że przedstawię Wam dzisiaj uroczą grę od Foxgames pod wymownym tytułem „Owce na wypasie”.


A więc będziemy mieć owce i je wypasać? – zapytacie od razu. Owszem! Dokładnie tak to wygląda. Na pierwszy rzut oka niby nic szczególnego, ale uwierzcie mi: jeszcze nigdy zabawa w pastucha nie była aż tak porywająca i wesoła. „Owce na wypasie” można scharakteryzować jako rodzinną strategię na wesoło, w którą bawić się mogą jednocześnie 2, 3 lub 4 osoby. Poprzeczkę wiekową oficjalnie ustawiono na poziomie +7 lat. Myślę, że to idealna ocena sytuacji. Córka, która za kilka miesięcy osiągnie wymagany pułap, ma jeszcze niewielkie problemy z częścią strategiczną właśnie, stąd czasem nieodzowna jest nasza pomoc. Ale już widać postępy, więc strzeżcie się wrogie owieczki... 


Właśnie! O co w tym wszystkim chodzi? Zacznijmy od zawartości pudełka. Znajdziemy w nim:
- 16 tekturowych płytek planszy (każda składa się z czterech pól-sześciokątów, z których będziemy „budować” naszą łąkę)
- 64 plastikowych żetonów owiec (po 16 sztuk w kolorach: białym, czarnym, czerwonym, niebieskim. Każde ubarwienie to jedno stado)
- niewielkich rozmiarów instrukcja
Celowo wspomniałem o wielkości instrukcji aby uzmysłowić Wam, jak łatwa jest mechanika gry. Tak naprawdę przebieg rozgrywki można streścić w czterech zdaniach. Pobierz 4 płytki planszy i wraz z pozostałymi uczestnikami zbudujcie waszą łąkę. Na dowolnym polu na zewnętrznej krawędzi planszy ułóżcie swoje stado 16 owiec w formie stosu. Po kolei przemieszczajcie dowolną ilość żetonów ze stosu w linii prostej do ostatniego wolnego pola. Starajcie się rozmieścić jak najwięcej swoich owiec na planszy, bo kto ma ich więcej ten wygrywa. 

Zgodzicie się, że reguły gry są bardzo proste? I w tej prostocie tkwi całe piękno. Zamiast bowiem studiować co rusz instrukcję, możemy całe nasze skupienie poświęcić na taktyce, by zdobywać nowe pola i jednocześnie przyblokować owce przeciwnika. Zapędzając go w „owczy róg” uniemożliwiamy mu rozstawienie kolejnych swych podopiecznych ze stosiku, który się tam nieszczęśliwie znalazł. Wystarczy chwila nieuwagi, jeden niewłaściwy ruch i już mamy np. 3 owieczki „w plecy”. Nie jest to zatem gra dla rozkojarzonych i bujających w obłokach (córka potwierdzi – zna temat z autopsji). Dodatkowym atutem jest możliwość tworzenia co rusz nowego pola/planszy rozgrywki. Każdy gracz dokłada po kolei swoje cegiełki tworząc obszar według własnego uznania. Dzięki temu nie będzie nudno przy 50-tej rozgrywce. Nie ma też szans na stosowanie własnych patentów na zwycięstwo, bo za każdym razem jest nieco inaczej. Czas na pojedynczą batalię też napawa optymizmem. 15 minut w zupełności nam wystarczyło żeby wyłonić zwycięzcę. 




Jeśli sam pomysł na grę podlega pochwałom, to oprawa wizualna domaga się chórów anielskich. Z jednej prostej przyczyny: żetony. Wykonano je z bardzo miłego w dotyku i TRWAŁEGO tworzywa sztucznego. Zaokrąglone krawędzie, przyjemny dla ucha stukot jednego krążka o drugi... No i w końcu wizerunki naszych bohaterskich owieczek, ujętych w różnych przezabawnych pozach – poezja!! Widać jak na dłoni, że wydawca – firma Foksal, podchodzi do swoich klientów z ogromnym zaangażowaniem oraz powagą. Z pewnością doświadczycie tego po bliższym zapoznaniu się z „Owcami na wypasie”.




Na koniec zawsze wystawia się ocenę i pyta: czy warto? Powiem tak: w dzisiejszym zalewie przeróżnych niekiedy przekombinowanych gier naprawdę trudno jest znaleźć produkt, który zadowoli nas swoją prostotą, szybkością opanowania zasad oraz ostatecznie grywalnością. Stąd, jeśli poszukujecie w grach tych właśnie zalet, „Owce na wypasie” powinny zagościć na Waszych domowych półkach. I nie dajcie sobie wmówić, że jesteście na nią za duzi. Ewidentnie ktoś będzie chciał zrobić z Was barana! ;-)




Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka