Pytaki, czyli Zwykła Rodzinka na terapii

Dzieci w domu to prawdziwy skarb. Nie sposób z tym dyskutować. Tak jak nie wyobrażam sobie sytuacji, by w domowym zakątku prędzej czy później nie pojawiła się jakaś mała bezbronna istotka. Wiem jednak, że różnie to na naszym okropnie pięknym świecie bywa... Jednakże Zwykła Rodzinka nie byłaby zapewne „rodzinką” (co najwyżej Zwykłym Małżeństwem z Masą Wolnego Czasu Relaksującym się Co Roku Na Egzotycznych Wyspach Wskutek Chronicznego Nadmiaru Gotówki) gdyby nie obecność naszej małej księżniczki Izabeli..., która w tejże chwili mogła by się na mnie obrazić za nazwanie jej „małą”. Przecież ma już 7,5 lat, a to przecież upoważnia do samodzielnego powrotu ze szkolnego autobusu, prowadzenia wózka z zakupami w markecie i wchodzenia co rusz w słowo któremuś z nas-rodziców podczas rozmowy na poważne tematy. 


Tak... Dzieci obecnie dorastają znaczne szybciej niż choćby te 15-20 lat temu. Czy to źle? Trudno stwierdzić. Z pewnością ogromny wpływ na taki stan rzeczy ma rozwój cywilizacyjny, jakiego doświadczamy. Tylko, czy to aby nie za wygodna wymówka? Przecież to zadaniem rodzica jest ukształtować młodego człowieka w zgodzie z pewnymi wartościami, które... przekazali mu jego mama i tata. Taki swoisty krąg życia (Elton John to mądry artysta), w którym powinniśmy umieć się bezpiecznie poruszać, by nie zasiać w młodej istocie zwątpienia i niepewności. Tylko jak tu uczynić, gdy nasze dziecko - krew z krwi i kość z kości, niczym Diabeł Tasmański uciekający z fabryki Acme, burzy nasze plany wychowawcze swoim zachowaniem? Każdy rodzic przez to przeszedł, przechodzi lub dopiero zderzy się z ów ścianą (Tak, tak! Nie myślcie sobie, że Was to ominie!). Po wielu nerwowych dniach, miesiącach, latach i nieprzespanych nocach w końcu doszliśmy z żoną do konkluzji, że „chyba robimy coś nie tak”. Jednak dopiero zetknięcie się z projektem o nazwie „Pytaki” ostatecznie rozwiało wszelkie nasze wątpliwości.
 

 
Wiecie jak bardzo lubimy wszelakie gry planszowe. Gdy więc wypatrzyliśmy któregoś dnia intrygujący tytuł „Pytaki” niewielkiego wydawnictwa Dobreto, musieliśmy sprawdzić „z czym to się je”. Od razu jestem Wam winien małe sprostowanie: nie jest to gra w dosłownym znaczeniu tego słowa. Owszem, występują w niej elementy charakterystyczne dla planszówek jak kostka do gry, pionek, czy choćby żetony. Jednak w tym miejscu kończy się podobieństwo do kartonowo-drewnianych braci, a zaczyna coś, co znakomicie wpisuje się w powyższy wstęp.


Jak dobrze znacie członków Waszej rodziny? Wiecie co najbardziej uspokaja mamę, jakie zachowania budzą lęk u Waszego dziecka? A może zastanawiacie się co na temat Waszej rodziny sądzi babcia? Jeśli jesteście ciekawi tych oraz podobnych pytań i macie odwagę poznać bliżej najważniejsze osoby w Waszym życiu, nie możecie przejść obojętnie obok „Pytaków”.

Zamysłem twórców było stworzenie narzędzia (co za bezduszne uniwersalne słowo – prawie jak „wihajster”!), dzięki któremu będziemy mogli budować i pogłębiać więzi rodzinne, przy jednoczesnym wspólnym spędzaniu czasu w miłej atmosferze. Wielokrotnie nagradzany tytuł został opracowany w jednym konkretnym celu: by propagować hasło RODZINA w jak najczystszej postaci. Dlatego też nie ma tutaj żadnych obwarowań wiekowych (wiadomo przecież, że niemowlaki raczej do gry się nie będą garnąć – przynajmniej nie w takim sensie jakbyśmy chcieli), ani co do liczby graczy. 
Warunek jest tylko jeden: wszyscy uczestnicy powinni być członkami jednej rodziny. Zabawa polega bowiem na wylosowaniu kolejno z woreczka jednego z żetonów – tytułowego Pytaka, a następnie wykonaniu polecenia na nim zawartego. Może to być, np. odpowiedź na pytanie dotyczące kogoś z rodziny, bądź rzucenie specjalnie zaprojektowaną kostką (Kostka Uczuć) przedstawiającą buźki z różnymi minami/emocjami, a następnie postąpienie zgodnie z instrukcją na karcie. Pozostali gracze weryfikują odpowiedzi i w razie potrzeby pomagają mniejszym uczestnikom. Tutaj nie ma przegranych. Wygranych też nie, chociaż... Tak naprawdę zwycięzcami są wszyscy Ci, którzy w „Pytaki” zagrają, gdyż dzięki nim nauczą się wyrażać swoje uczucia względem innych członków rodziny, dowiedzą się o nich wielu ciekawych rzeczy, a także niejednokrotnie usłyszą kilka interesujących uwag na swój temat. Przyznajcie bowiem szczerze, czy kiedykolwiek usiedliście całą rodziną przy jednym stole by porozmawiać o tym co Was uszczęśliwia, jakie macie marzenia, oczekiwania względem innych, co wiecie o swojej drugiej połówce jabłka? Niby banalne i oczywiste, a jednak...






Przedstawiony w sposób nieco uproszczony wariant zabawy stanowi tylko jedną z możliwości jakie daje wydawca. Dołączone do zestawu dodatkowe akcesoria w postaci drewnianego pionka, notesu z ołówkiem oraz tradycyjnej kostki do gry pozwalają na urozmaicenie wspólnych chwil spędzonych z „Pytakami”. I tylko od naszego upodobania zależy, czy żetony będą umieszczone w woreczku, czy też stworzymy z nich wymyślny tor, po którym będziemy przesuwać pionek by odkryć kolejne płytki z zadaniami. To samo tyczy się czasu poświęconego na grę, w którą można się bawić nieskończenie długo. Nie ma tu mety, gdyż nie jest ona absolutnie potrzebna. Chyba pierwszy raz zetknąłem się z grą, którą w każdym momencie można przerwać bez poczucia, że nie zdążyliśmy jej ukończyć.
 




Trudno nie polecać gry „Pytaki”. Jeszcze trudniej napisać coś negatywnego o tym projekcie. Bo po prostu się nie da. W dobie komputerów i smartfonów, gdzie w większości domostw widać pogoń za codziennością, pieniędzmi i wygodą coraz trudniej o przysłowiową chwilkę na bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem. W dodatku tym najważniejszym, bo będącym naszą rodziną. Po to są właśnie „Pytaki” - pretekstem do tego, aby wspólnie z dziećmi, dziadkami, ciociami i wujkami odszukać w życiu to, co najistotniejsze, a niejednokrotnie tak często przez nas zapominane: prawdziwe znaczenie słowa RODZINA.         



Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka