Einstein vs Edison - nauka na wesoło

Nigdy bym nie pomyślała, że książka, w której aż kipi od naukowych sformułowań i słów trudnych do przeczytania przez kilkulatka, może się tak spodobać. I to zarówno małemu czytelnikowi, jak i rodzicowi. Po zapoznaniu się z ofertą wydawnictwa Wilga byłam bardzo ciekawa serii o młodocianym naukowcu. Sięgamy z córką po coraz to "grubsze" tytuły o różnej tematyce, a Franek Einstein nas po prostu zaintrygował. Nie sądziłam, że chemia, biologia, czy nawet fizyka mogą okazać się dla młodych czytelników interesujące, a przy tym bardzo zabawne. Seria książek o Franku i jego przyjaciołach jest na to doskonałym dowodem!


Jon Scieszka to amerykański autor, który jako dziecko bardzo lubił wynalazki. Stworzył więc w swoich publikacjach świat oparty na nauce ścisłej, który mogą polubić nawet najmłodsi czytelnicy. Gwarantuję, że wywołana w nich zostanie prawdziwa reakcja chemiczna.
"Franek Einstein i silnik antymaterialny" to pierwsza część serii. Poznajemy kilkuletniego Franka, jego przyjaciela Watsona i dziadka. Chłopiec podczas pewnego nudnego eksperymentu tworzy w garażu dwa roboty: Klinka i Klanka. Jeden z nich jest trochę przemądrzały, natomiast drugi wciąż dowcipkuje. Mimo to chłopcy bardzo szybko zaprzyjaźniają się z dwoma autokonstruktami. Pewnego dnia zazdrosny Tobiasz Edison, zagorzały wróg i konkurent naszych bohaterów, wraz ze swoim szympansem porywają roboty...



Ta część trochę mnie na początku przeraziła. Bałam się, że córka nie będzie zainteresowana, gdyż sama czytając jej tę książkę niejednokrotnie łamałam sobie język na technicznych zwrotach i gubiłam się w naukowych postępach bohaterów. Jednak ostatecznie wszystko dokładnie zostało opisane, a do tego idealnie zilustrowane przez Briana Biggsa. Liczne rysunki wręcz wysypują się z niemalże każdej strony książki pomagając zrozumieć naukowe zawirowania. Nawet ruchy rąk szympansa "mówiącego" językiem migowym są dokładnie krok po kroku rozrysowane. Wszystkie ilustracje są szczegółowo opisane, dzięki czemu możecie się dokładnie zapoznać z budową robotów, krowy, czy nawet oka. Na końcu książki przedstawione zostały notatki Franka na temat materii. 

"Franek Einstein i elektryczny palec", czyli tom 2. Tym razem młody naukowiec chce odkryć nowe źródło energii i stara się udoskonalić jeden z wynalazków Nikoli Tesli. Niestety plany Franka zagrażają Edisonowi. Możliwość korzystania z energii słonecznej spowodowałaby, że nikczemny plan Tobiasza nie miałby szans powodzenia. 
Jeśli nie wiecie jak wytłumaczyć dziecku z czego zbudowana jest na przykład żarówka, jak działa elektrownia, a także czym jest energia, ta książka okaże się dla Was idealną pomocą.
Treść, według mnie, jest bardziej przystępna niż w przypadku tomu pierwszego. Jedyne zastrzeżenie kieruję w kierunku żółtego kolor tekstu na początku każdego rozdziału, który jest po prostu bardzo nieczytelny. Na szczęście to tylko kilka pierwszych wierszy...




"Franek Einstein i turbomózg". Część 3. Tym razem dwójka przyjaciół wraz z Klinkiem i Klankiem pragnie pomóc swojej koleżance osiągnąć lepsze wyniki w grze w baseball. Metodą prób i błędów, analizując poszczególne części ciała człowieka i jego zmysły tworzą specjalny kask. Tym razem znów przeszkadza im Tobiasz Edison, który marzy o tym, by sterować ludźmi według własnych upodobań. 
W trzecim tomie dzieci mogą się zapoznać z tym jak zbudowane jest oko, jak funkcjonują poszczególny zmysły i czym one tak naprawdę są. Córka miała niezły ubaw czytając o tym, że kobiety mają więcej kubków smakowych niż mężczyźni, a także lepiej rozpoznają kolory. 

Każda z książek o małym naukowcu wydana jest w innym kolorze szaty graficznej. Jak wspomniałam przy tomie drugim, żółty to najmniej trafny wybór. Cała książka utrzymana jest w danej tonacji, od okładki po numery rozdziału i wyszczególnienie pierwszych jego zdań. 
Ilość ilustracji doskonale oddających treść pomaga w zrozumieniu tekstu, wyobrażeniu sobie wszystkiego nad czym pracował Franek z przyjaciółmi. Z każdej książki czytelnicy wynoszą spory zapas wiedzy. Myślę, że czytając przygody małego Einsteina, doprawione szczyptą humoru, mogą zapamiętać więcej na temat budowy ludzkiego ciała niż z podręcznika od biologii. Są to tytuły raczej dla dzieci w nieco starszym wieku. Osiem lat to moim zdaniem granica minimalna. Chyba, że spłycimy nieco ich wydźwięk i podejdziemy do tych publikacji typowo jak do opowieści o małych chłopcach z głowami pełnymi pomysłów. Serię wydawnictwa polecam zarówno dziewczynkom jak i chłopcom, którzy lubią roboty i wiedzę.




Na końcu każdego tomu zostały streszczone, w formie notatek Franka, wszystkie najcenniejsze informacje naukowe. Mamy tu również propozycje prostych eksperymentów, słowniczek oraz alfabet Pana Szympansa, używającego języka migowego.
Po plakatach ze ściany wiedzy w warsztacie Franka możemy wywnioskować o czym będą kolejne tomy przygód  młodych naukowców i ich dwóch robotów. Wydawnictwo WILGA na swojej stronie już jeden z nich zaprezentowała. Wiem dzięki temu o dwóch rzeczach: okładka będzie prawdopodobnie zielona i my z pewnością sięgniemy po ten tytuł :)
Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka