A miało być tak pięknie...

Planujecie? Na pewno choćby czasem tak. Ja, odkąd mam dziecko, nie myślę ze zbyt dużym wyprzedzeniem, bo dobrze wiem, że plany są po to, by trafił je szlag! Impreza rodzinna, święta - córka choruje. Wakacje nad morzem - pada deszcz. Chcesz wieczorem poczytać książkę - oczy same zamykają się ze zmęczenia. Planujesz stworzyć bloga rodzinnego i na takie tematy pisać, a coraz częściej pojawiają się posty z recenzjami... ALE z tym ostatnim przykładem dobrze nam, bo robię/robimy to co lubimy, w czym czujemy się całkiem dobrze. Mam nadzieję, że nie opuścicie mnie z tego powodu? Można by przykładów wymieniać bez końca. Większe lub mniejsze, ale plany zwyczajnie często biorą w łeb! Tak było i u nas w miniony weekend...



Długo myśleliśmy o tym, by odmalować pokój naszej księżniczki. Nie dlatego, że nam lub jej znudziły się kolory. Fiolet nadal rządzi, choć żółty w przypadku ściany ze skosem i usytuowania lokum od południa powoduje, że ostre słońce świecące cały dzień, ów żółć potęguje do bólu! Powód był poważniejszy! Mianowicie, gdy dom zbudowano (ja zamieszkałam na gotowym) źle zagruntowano ściany. Śmiem twierdzić, że nie zrobiono tego wcale i użyto najtańszego gipsu. Efekt jest taki, że po każdym malowaniu odpadała farba!
Postanowiliśmy zamówić znajomego malarza, by wykonał pracę fachowo tak, żebyśmy znów nie musieli za jakiś czas zamalowywać odprysków. Termin pasował mu w ten weekend, bo "zawalony robotą". Zainwestowaliśmy w dobrą farbę, wykosztowaliśmy się... Malarz przyjechał na wielkim luzie z myślą, że ten nasz pokoik to będzie w jego pracy taki miły przerywnik i szybko się z nim upora. 





Mąż cały dzień w pracy, córka na szczęście pojechała do przyjaciółki. Siedzę sobie spokojnie i czytam co tam u Was, na co wchodzi malarz i obwieszcza nowinę: "Musisz podjąć decyzję" - mówi do mnie, a ja czuję jak po plecach przebiega mi zimny dreszcz. Wykrztusiłam tylko pytanie: "Co się stało?" i poszłam do pokoju córki. Zdawałam sobie sprawę z tego, że farba odchodzi od ścian, ale czegoś takiego nawet sobie nie wyobrażałam! Ona nie odpryskiwała. Ona schodziła olbrzymimi płatami. Sufit, gdyby go pokryć nową farbą, to chyba by spadł nam na głowę :(
Decyzja była szybka - zrywamy starą farbę i robimy to jak należy! Matka wiele w dzieciństwie prac domowych wykonywała, więc żadna nowa mi nie straszna. Chwyciłam szpachtułkę i do dzieła. Musielibyście widzieć jak potem wyglądałam! Jakbym zażyła kąpieli w mące. To, co się działo w pokoju. Ta ilość pyłu... Ciarki mnie przechodzą po plecach na samo wspomnienie. Dodatkowe zakupy, dodatkowe wydatki, dodatkowy czas... Jednak czego się nie robi dla dziecka, dla siebie i dla porządku? No właśnie :) 



Tak oto malowanie zamieniło się w gruntowny remont. Coś co miało być miłym przerywnikiem w pracy malarza okazało się niezłym hard-core'owym zadaniem. Mały pokoik, a wszystkich nas zaskoczył! Jednak efekt...






Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka