Do kina z dzieckiem

Pewnie wielu rodziców zastanawia/ło się nad następującą sprawą : kiedy jest najlepszy moment na to, by wyjść z dzieckiem do kina? Osobiście uważam, że wszystko zależy od samego dziecka i jego charakteru a nie tego ile ma nasza pociecha lat. Przygoda mojej córki z kinem rozpoczęła się, gdy miała ona 3 latka. Uwielbia Dzwoneczka i jego przyjaciółki wróżki tak więc jak się dowiedziała, że w kinach będzie kolejna część....Możecie się domyślać reakcji :)

Córka  z reguły nie lubi hałasu, zbyt głośna muzyka i dźwięki ją trochę przerażają. Wahałam się długo czy będzie już gotowa na seans w kinie. Jednak dopóki się czegoś nie spróbuję to się nie przekonamy, prawda?  :) Kilka dni przed zaplanowanym wyjściem zaczęłam Izce tłumaczyć jak to jest w kinie : "że sala jest duża, że gaszą światła, że jest głośniej niż w domu, gdy ogląda bajki na telewizorze (i nie można ściszyć dźwięku) i że ekran jest o wiele, wiele większy niż w domu!" Wspomniałam jej także o istotnym fakcie jakim jest oczywiście wyjście do toalety - musiała być świadoma, że gdy zajdzie taka potrzeba to nikt dla niej filmu nie zatrzyma :) Starałam się ją przygotować na tyle ile mogłam. Miałam jednak świadomość, że mimo wszystko może być różnie.  
Dobrze jest wejść do sali wcześniej, poświęcić się oglądając setki reklam. Dziecko ma wtedy czas na oswojenie się ze wszystkim nim rozpocznie się właściwy seans. Jeszcze przed wejściem na salę konieczna jest wizyta w toalecie - nawet taka "na zapas" :) Kiedy córka usiadła na dużym fotelu i zobaczyła ogromny ekran zauważyłam małe przerażenie w jej oczach! Pojawiły się reklamy, a ona mnie zapytała czy cały czas będzie tak głośno. Powiedziałam, że jakby co to możemy po prostu wyjść tjaaa!)
O pierwszej wizycie dziecka w kinie możecie poczytać TUTAJ . Jedno wiem na pewno - należy wybrać bajkę, co do której mamy pewność , że spodoba się dziecku i nie ma w niej przemocy, potworów czy innych czarownic. Stwór w rozmiarze XXL na pewno zagwarantuje Wam miłe towarzystwo w WASZYM łóżku przez kilka najbliższych nocy :)
Zgaszono światła. Seans się zaczął i kiedy tylko Iza zobaczyła na dużym ekranie swoje ulubione bohaterki.....zaniemówiła! W oczach zamiast przerażenia dojrzałam FASCYNACJĘ! Przeżycie to było dla niej ogromne. Radość niepojęta!
Długo wspominała tą, bądź co bądź, przygodę i do dziś pamięta na jakiej bajce była pierwszy raz w kinie. Złapała bakcyla i teraz przy każdej okazji pyta kiedy znów wybierzemy się na seans. Byliśmy z nią jeszcze chyba ze dwa-trzy  razy (raz była u koleżanki w ramach urodzinowej imprezki). Taki wypad to tez inna strona medalu : dość  spore koszty.....a właśnie  kina zaczęły wyświetlać kolejną część Dzwoneczka...




Taaaaak, obiecałam, "a obietnic trzeba dotrzymywać!" Tak uczę córkę, więc sama powinnam się do tego zastosować :) Pójdziemy wraz z ulubionymi koleżankami (córki i moją ;) , a relację z tego "babskiego" wypadu na pewno Wam wkrótce zdam :) Póki co, "zdzierane" są płyty dvd z wcześniejszymi częściami o przygodach ukochanych wróżek!
PS co do kosztów to warto się zapoznać z różnymi promocjami na tańsze bilety :)
Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka