Nie jestem typem człowieka, któremu praktycznie wciąż jest zimno. Choć nie przeczę, że często śpię w skarpetkach, a dłonie mam notorycznie zimne. Myślę jednak, że to kwestia słabego krążenia. Nie lubię zimy. Nie lubię się grubo ubierać, bo nim wyjdę z domu jestem już cała zgrzana. Nie dla mnie czapki i grube płaszcze. Zdecydowanie wolę lekkie stroje, które w żaden sposób nie krępują mi ruchów. Zimą jednak trudniej o lekkie ubranie. W domu zawsze chodzę w krótkim rękawku, woląc otulić się chustą, czy kocem niż zakładać gruby sweter. Jednak nie wszyscy są tacy. Dlatego dziś spróbuję pomóc wszystkim "zmarźlakom" i podpowiedzieć jak rozgrzać się zimą, nie mając na sobie kilku warstw ubrań?
Znacie taki program: "Nowy gadżet"? My lubimy z mężem wieczorami go sobie obejrzeć. To właśnie on, a właściwie prezentowany w programie jeden gadżet, skłonił mnie do napisania tego tekstu. Kuba Klawiter (prowadzący) przedstawiał w pewnym odcinku kapcie... z wejściem USB. Po co? - zapytacie zapewne. Otóż po to, by móc je ogrzewać, na takiej samej zasadzie jak ładuje się telefon (podłączając kabelek do gniazdka USB w komputerze na przykład). Kiedy to zobaczyliśmy, oboje ze Zwykłym Tatą wybuchnęliśmy śmiechem, ale też wspólnie doszliśmy do wniosku, że takie kapcie są dla mnie jak znalazł.
Oto zatem moje sposoby na to jak efektywnie rozgrzać się zimą:
- ciepłe skarpety - bez nich nie wyobrażam sobie zimy. BA! Ja nawet latem wieczorami zasypiam ze skarpetami na stopach, bo jak mam je zimne to za cho...inkę nie zasnę. Pluszowe skarpety zatem to u mnie podstawa wyposażenia na zimę. Dobre, ciepłe i wygodne kapcie są równie niezbędne. Zwłaszcza jeśli nie macie ogrzewania podłogowego, a pod pokojem zamiast sąsiada palącego w piecu znajduje się zimny garaż, w którym jakoś nie zdążyliśmy ocieplić sufitu przed zimą... Ech!
- farelka - mieszkamy w domu jednorodzinnym. Prawdopodobnie został on źle "poskładany" gdyż między płytami po ścianach dosłownie hula wiaterek. Taka grzałka na prąd ratuje nas wieczorami, gdy trzeba wejść do łazienki, by wziąć kąpiel. Wierzcie mi, że "wannowanie się" przy 18 stopniach to żadna przyjemność! Farelka pomaga zatem ogrzać każde pomieszczenie... oraz można spokojnie poleżeć w wannie.
- świece - jeśli śledzicie mój profil na instagramie, możecie zauważyć, że począwszy od jesieni, wszelakie świece pojawiają się u mnie dość często. Uwielbiam zwłaszcza te zapachowe. Jednak zwykłe podgrzewacze włożone do małych lampionów dają równie piękny klimat oraz dodatkowo podnoszą temperaturę powietrza. Uwielbiam wieczorami zapalać świece, a kiedy od czasu do czasu jesteśmy pozbawieni prądu (z powodu awarii - nie myślcie sobie, że nie płacę rachunków 😊 ), świeczki ratują nas przed marznięciem i wszechogarniającą ciemnością.
- koc - jak tylko skończyło się lato, zaczęłam się rozglądać za fajnym kocem. Córka ma swój ukochany, więc szukałam też czegoś dla nas, by wieczorem siedząc razem na kanapie móc się nim okryć. Oczywiście łatwo nie było: ten za mały, ten za cienki, inny za gruby, a jeszcze kolejny za drogi. W końcu przekonały mnie świąteczne wzory i fakt, że nigdy nie decydowałam się na kupno niczego sezonowego. Piękny czerwony materiał z wzorem płatków śniegu plus drugi granatowy. Do tego kilka poszewek, które "ociepliły" znacznie nasze poduszki i zaraz na kanapie zrobiło się przytulniej. Nasze urocze koce dostępne są w sieci sklepów lubianych przez wiele osób KLIK. Tak, ów marka ta je na wyłączność Biedronki :)
A jakie Wy macie sposoby na rozgrzanie się w zimne zimowe dni?
Ale świetne te koce! My mamy z tej marki narzutę na łóżko w sypialni :)
OdpowiedzUsuńW komplecie z poduszkami dały życie mojej kanapie, a nam umilają wieczory :)
UsuńU nas w domu ciągle gorąco bo ponad 25 stopni. Nigdy raczej nie marzniemy, choć nogi i ręce zimne. U mnie to problem krążenia ale mimo tego wieczorami odpalamy świecie dla pięknego zapachu
OdpowiedzUsuńJa nie lubię w domu aż tak wysokiej temperatury, zaraz się dusze i dostaję czegoś na miarę klaustrofobii :) Na dworze takie temperatury to inna bajja!
UsuńDla mnie hitem jest gorąca herbata z imbirem świeżym i sokiem malinowym. Ale i skarpety i podusie i kocyki uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńJa nie lubię imbiru, ale herbatki z cytryna zrobionej przez męża nie odmówię :)
UsuńCiepłe skarpety i groby koc to podstawa
OdpowiedzUsuńZdecydowanie się z tym zgadzam :)
UsuńAle piękne poduszki! I skarpety też superowe :)
OdpowiedzUsuńPodusie są mięciutkie i miłe w dotyku, a skarpetki też z Biedronki :)
UsuńCiepłe skarpetki to u mnie nr 1 ;-)
OdpowiedzUsuńTak, nawet latem :)
UsuńJa ciągle marznę. Mimo to wolę niższą temperaturę w domu i skarpety, koc. Lepiej mi się oddycha. I obowiązkowo gorąca herbata z cytryną.
OdpowiedzUsuńTak, zbyt wysoka temperatura w domu mnie męczy i wysusza :)
UsuńNie wyobrażam sobie zimy bez ciepłych skarpetek i gorącej herbaty z cytryną i miodem :)
OdpowiedzUsuńSkarpety i kocyk to obowiązkowe wyposażenie na wieczór, a do tego dobra książka i mamy sukces :)
UsuńMi zawsze było bardzo ciepło, nawet zimą... a od tamtego roku sama nie wiem co się stało, ciągle marznę i ratuje się czym mogę :D
OdpowiedzUsuńMnie też na ogół stale ciepło, ale stopy zawsze mam zimne :)
UsuńDuży puszysty koc, ciepła owocowa herbata i aromatyzowane świecie, to nasze sposoby. :)
OdpowiedzUsuńŚwiece dają niesamowity klimat :)
UsuńTak kupiłam wczoraj swiece ale majac ciekawskie dziecko dzis usówam rozlany wosk z paneli. Ja raczej zawsze goraca jestem. Maż sie smieje ze dopuki zakładam stopki do kozaków to zimy jeszce nie ma a mieszkam w górach.
OdpowiedzUsuńUps, z tą świecą to niewesoło :(
UsuńW górach to pewnie śnieg macie?
Zima jest piękna gdy patrzę na nią przea okno nie muszac wychodzić z domu.
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj palę w piecu tak, aby było ciepło, a nie goraco w domu i można było chodzić w krótkich spodenkach.
Oj tak ciepło w domu to ja nie lubię mieć :)
UsuńKoc i ciepłe skarpety to podstawa :D
OdpowiedzUsuńA jakże by inaczej :)
UsuńKupiłam w Nowym Targu koc z owczej wełny. Cudo! Na zimno idealny.
OdpowiedzUsuńWOW! Mam taki, ale grzeje mnie za bardzo :)
UsuńK9cyk, herbatka i ciepłe skarpety. Piękne te wzory na kocach.
OdpowiedzUsuńTakie zimowo-świąteczne :)
Usuńja teraz siedzę przed monitorem opatulona kocem i z herbatką ;)
OdpowiedzUsuńA ja zaraz zrobię to samo :)
UsuńZa to lubie długie zimowe wieczory- nastrojowo, pod kocykiem, przy świecach, z kubkiem gorącej herbaty.
OdpowiedzUsuńTylko dlaczego tak szybko robi się ciemno? :(
UsuńU mnie sprawdzają się ciepłe skarpety i gorąca kawa :-)
OdpowiedzUsuńKawę akurat lubię zimną :)
UsuńKurczę, współczuję problemów z domem - nie wyobrażam sobie konieczności dogrzewania łazienki, żeby móc się normalnie wykąpać.
OdpowiedzUsuńGrube skarpetki i koce popieram jak najbardziej. Chociaż spania w skarpetkach sobie nie wyobrażam - wbrew pozorom mogą one bardziej przy problemach z krążeniem zaszkodzić niż pomóc.
Z tą łazienka to kłopot,a le radzimy sobie :)
UsuńSkarpety pomagają mi zasnąć, a potem je zrzucam :)
Mi się marzy koc - syreni ogon. Może Mikołaj mi przyniesie? W końcu byłam grzeczna:)
OdpowiedzUsuńTaki widziałam u Izy z Nie tylko różowo i czytałam o nim w książce, która wjedzie w środę na bloga :) Jedna z bohaterek takie szyje!
UsuńFajny koc
OdpowiedzUsuńTak, bardzo je polubiłam :)
UsuńHerbata i kocyk to mój ulubiony zestaw
OdpowiedzUsuńSuper :)
UsuńMi wiecznie zimno więc preferuje: koc, ciepłe skarpety i litry gorącej herbaty :D
OdpowiedzUsuńBez skarpet ani rusz :)
UsuńJa jestem typem zmarźlucha - polecam balsamy rozgrzewające, bo smaruję się nimi po kąpieli:) Ja zamiast koca stosuję 2 kołdry:P
OdpowiedzUsuńAż tak zimno mi nie jest :)
Usuńoj tak ciepłe skarpety albo góralskie kapcie, koc i herbata - nie wyobrażam sobie tego okresu bez tego
OdpowiedzUsuńNajlepsze skarpety :)
UsuńFantastyczne pomysły, a te kolory :) ... zachwycające ... kocyk, ciepła herbatka i grzaniec to moje metody na zimowe chłody :)
OdpowiedzUsuńTe kolory najbardziej mnie urzekły :)
UsuńSkarpety kocham wielką miłością, zimą, latem, nawet do snu. Mnie zawsze w stopy zimno :)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo :)
UsuńTo witamy w klubie ;)
UsuńJa sobie tydzień temu w Wiśle kupiłam super grube góralskie skarpetki i teraz już na pewno nie zmarznę!
OdpowiedzUsuńOooo ja co roku mam nowe "misiowe" skarpety, takie do zadań specjalnych :)
UsuńO zdecydowanie ciepłe skarpety i kocyk i do tego jeszcze ciepła herbata lub kawa. Ale książka, zwłaszcza ta wywołująca dużo emocji też może być przydatna:)
OdpowiedzUsuńKsiążka tak, bez tego ani rusz pod kocykiem ;) No dobra, mąż też by się przydał :)
UsuńJa jestem straszny zmarzlak :) od października chodze w wełnianych skarpetkach, zimy to nie cierpię i ma dodatek mieszkam w Norwegii zamiast w Grecji albo Włoszech:) teraz też siedze z kasiazka pod kocem i palę w kominku:)
OdpowiedzUsuńMieszkanie w Norwegii chyba wręcz zobowiązuje do grubych skarpet i koca :)
UsuńCieplutkiego męża obok ... ;)
OdpowiedzUsuńTak, oni są jak grzejniczki :)
Usuń