Tegoroczna
zima nie nastraja zbyt pozytywnie. Owszem, ostatnio dała mały popis swoich
możliwości powodując na chwilę wzrost sprzedaży szufli i innych akcesoriów z
kategorii „gdy spadnie śnieg”. Wzrosły też kolejki w aptekach, a czas wizyty u
lekarza pierwszego kontaktu (oby nie ostatniego) znacznie się wydłużył z powodu
zasmarkanych petentów. Teraz z kolei można podziwiać przez okna naszych domów
rozgrywane spontanicznie mistrzostwa świata w tańcu na lodzie, bo właśnie spadł
marznący deszcz... Jednym słowem „do kitu z taką pogodą!” (no dobra, kilkoma
słowami).
Ci z Was, którzy śledzą dość regularnie nasz blog z pewnością kojarzą wpis dotyczący książki Piotra Patykiewicza pt. „Łukasz i kostur czarownicy” (KLIK). Był to bardzo udany (moim skromnym zdaniem) debiut autora na polu literatury młodzieżowej. „Samotnica”, to drugie jego podejście do nastoletnich czytelników. Czy udane? Za chwilę się o tym przekonacie, mam nadzieję.
Historia skupia się na trójce przyjaciół, którzy mieszkają na osiedlu jakich wiele. Właśnie rozpoczęły się upragnione zimowe ferie, a tu... błoto, deszcz i depresja na całego (brzmi znajomo?). Chłopcy spotykają się przy trzepaku by razem kontemplować nieciekawą sytuację. Pewnego dnia, od znajomego złomiarza otrzymują mały szamański bębenek, dzięki któremu postanawiają sprowadzić upragniony śnieg. Odnajdując w sobie niezwykły talent muzyczny, Pawian wystukuje miarowo rytm, by po krótkim czasie wywołać potężną zamieć. Niespodziewane zjawisko w końcu ustaje, a nasi bohaterowie odkrywają, że właśnie znaleźli się w zupełnie sobie obcym miejscu. Mroźna kraina skuta lodem, bezkresne równiny zasypane śniegiem gdzieniegdzie jedynie przełamane groźnie wyglądającymi wzgórzami. Szybko okazuje się, że aby przeżyć w tych warunkach trzeba wykazać się niezwykłym hartem ducha oraz umiejętnościami wykraczającymi nieraz ponad zdolności 12-letnich chłopaków. Odkrywając tamtejszą krainę i jej mieszkańców, bohaterowie dążą do wyznaczonego celu jakim jest powrót do domu. Droga ku temu jest jednak upstrzona wieloma niebezpieczeństwami płynącymi ze strony tutejszych plemion, zwierząt (a właściwie stworów należało by rzec) i flory. Ostateczną przeszkodę stanowi zaś samotna góra – wulkan, którego rola okazuje się nie do przecenienia zarówno dla trójki nastolatków jak i całego tamtejszego świata. Samotnica czeka bowiem na przebudzenie i ofiarę...
Przystępując do lektury słyszałem opinie, że akcja rozwija się, przynajmniej z początku, nieco ospale. W końcu na ponad 480 stronach nie sposób utrzymać równego intensywnego tempa. Otóż nic z tych rzeczy! Niemal od razu zostajemy wciągnięci w wir wydarzeń. Ani się obejrzymy, a nasi bohaterowie spod trzepaka już brodzą w metrowych zaspach. Dalej jest równie ciekawie. Może akcja faktycznie nie poraża non stop przesadnym dynamizmem, za to doskonale oddaje surowość przedstawionego świata oraz emocje jakie towarzyszą bohaterom. Im dalej tym bardziej tajemniczo, mroczniej i niezwykle wciągająco. Autor sugestywnie kreuje swoją mroźną fantazję wprowadzając postacie i stworzenia, których nie powstydziłby się na kartach swych powieści żaden z pierwszoligowych twórców fantasy. Nosacze, plemiona i rasy Kretów, Wodników, Słoneczników, Wietrzników, to tylko kilka spośród bogatej listy „stworzeń”, które chłopcy spotykają podczas wyczerpującej wędrówki ku upragnionemu domowi.
Książkę cechuje niezwykła płynność narracji. Powieść czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Wszystko tutaj trzyma się przysłowiowej kupy. Widać kunszt autora i nieograniczoną wyobraźnię, która mam wrażenie eksplodowała wręcz pomysłami podczas tworzenia tego tytułu. Nadal nie mogę uwierzyć, że coś tak dobrego wyszło spod pióra (bądź klawiatury) rodzimego pisarza. Przygoda fantasy pełną gębą!
Obok treści ważne jest również przesłanie, którego wartości nie można tutaj odmówić. O czym dokładnie mowa, przekonacie się sami sięgając po „Samotnicę”. Naprawdę warto zaryzykować i wkroczyć, mimo zimna za oknem, do świata gdzie przyjaźń i współpraca potrafią skruszyć największe lodowce. Jak widać wcale nie trzeba mieć naście lat by odczuwać frajdę z tejże lektury. Ja w każdym razie bawiłem się świetnie, a Wy... ?
Dziękuję
wydawnictwu BIS za egzemplarz książki.
Obym tylko miała tyle czasu na przeczytanie tych wszystkich pozycji które znajduje u Ciebie i innych dziewczyn blogowych <3
OdpowiedzUsuńCiężko będzie, wiem. Proponujemy zacząć od pewników, czyli naszych propozycji 😋
OdpowiedzUsuńSuper sie zapowiada! :)
OdpowiedzUsuńKolejne miłe zaskoczenie w moim przypadku. Polecam!
UsuńBędę musiał sprawić żonie ta książkę
OdpowiedzUsuńCzemu nie! Kto powiedział, że tylko dzieciaki i młodzież mają czytać tego typu książki?
UsuńLubię powieści, które czyta się łatwo, szybko i przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńTo jedna z nich... :)
UsuńNie znam, ale ostatnio zaczełam czytać z Prószyński Nie tak miało być, ciekawa ksiazka.
OdpowiedzUsuńSprawdzę, zweryfikuję i... zobaczymy :)
UsuńU mnie kilka książek czeka w kolejce. Tylko śniegu brak;) koce są:))
OdpowiedzUsuńTo tak jak u nas! :)
UsuńZaciekawiłaś mnie recenzją, ale w tej chwili mam kilka książek w kolejce :)
OdpowiedzUsuńJedną więcej nie zrobi zatem różnicy, co? ;)
UsuńU nas zima wprawdzie bajkowa, ale też mam jej dosyć i ostatnio właśnie najchętniej zaszyłabym się gdzieś z ciekawą książką :)
OdpowiedzUsuńWarunki ku temu masz naprawdę sprzyjające 😉
UsuńEhhh, gdybym miała choć chwilę na zaszycie się z lekturą w jakimś miejscu niedostępnym dla Bąbla i reszty świata ;) A tymczasem sama też jestem zwykle tą "tańczącą na lodzie" - z wózkiem, siatą zakupów w dłoni i dzieckiem pod pachą ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywistość brutalnie weryfikuje marzenia, co nie? 😀
UsuńMroźne krainy zdecydowanie mnie kuszą, zachęcają do wkroczenia w ich świat, czuję, że kupie bilet do tej mroźnej fantazji. :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto. Od samego trzymania książki można dostać odmrożenia palców 😁
UsuńZnam pisarza, ale o tej pozycji nie słyszałam ;-)
OdpowiedzUsuńTo moje drugie spotkanie z tym autorem. Muszę przyznać, że jestem coraz bardziej zaintrygowany jego twórczością.
UsuńNo tak! Zima sprzyja czytaniu książek :)
OdpowiedzUsuńNie taka zła ta zima jednak... 😉
UsuńMnie też taka pogoda nastraja do spędzania czasu z książką w dłoni :) Jesienią i zimą pochłaniam zdecydowanie najwięcej książek jeśli tylko czas na to pozwala ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie: jeśli czas na to pozwala... :)
UsuńZapowiada się intrygująco! Chętnie się skuszę :)
OdpowiedzUsuńWarto!
UsuńZapowiada się świetnie, tylko kiedy mieć czas na czytanie :-( Jak ty to robisz???
OdpowiedzUsuńHmmm... Mam swoje sposoby. Ale prawda jest taka, że jak się bardzo chce, to można wygospodarować czas na wszystko ;)
UsuńZapisuję na listę oczekujących. Kurde kiedy ja to wszystko przeczytam :D
OdpowiedzUsuńDlatego wniosłem ostatnio wniosek do najwyższej instancji o przedłużenie mojego żywota o jakieś 120 lat (na dobry początek) :)
UsuńKsiążka książką, ale ciasto!!!
OdpowiedzUsuńCiasto ciastem, ale płatki! :)
Usuńoj tak przyjaźń jest bardzo ważna
OdpowiedzUsuńSię wie!!
UsuńTen tytuł musi chyba poczekać aż Tygrys wejdzie w słuszny wiek i będę Mu podczytywać. Może do tego czasu uporam się z piętrzącymi się lekturami, a Wy i inni Wam podobni sprawiają, że ich ciągle przybywa :)
OdpowiedzUsuńTakie z nas już bestie... :)
UsuńJak byłam młodsza lubiłam tego typu książki. Ale ostatnio ciężko mi cokolwiek wybrać, na żadnej książce nie mogę się skupić. Mam 3 różne zaczęte i żadna mnie jakoś nie wciągnęła i tak w sumie czytam po trochu tylko... Myślę, że ten problem ze skupieniem uwagi jest spowodowany ciążą...
OdpowiedzUsuńByć może tak właśnie jest...
OdpowiedzUsuńTrochę jednak nie moja bajka
OdpowiedzUsuńAle jednak bajka... ;)
OdpowiedzUsuńZwykły Tato, masz w tej chwili przestać polecać książki, które trafiają prosto w mój gust. Bo albo zaczniemy sobie pożyczać egzemplarze, albo wkrótce grozi mi bankructwo!!! ;)
OdpowiedzUsuńCóż, obie rzeczy są jak najbardziej realne... 😀
Usuń