Oglądaliście kiedyś film z Julią Roberts "Sypiając z wrogiem", gdy była jeszcze piękna i młoda, a nie ponaciągana? Ja oglądałam. Dziś właśnie on zainspirował tytuł mojego wpisu. Sama treść natomiast została z życia wzięta. W rzeczonym filmie główna bohaterka, nad którą znęcał się mąż policjant, uciekła z domu. Marzyła o lepszym życiu. Jej wrogiem był jej własny mąż. Ja chcę napisać o kilku rodzajach "wrogów". O każdym z nich właściwie można by stworzyć oddzielny wpis. Być może, kiedyś...
Zatem z jakim "wrogiem" możemy mieszkać pod jednym dachem?
- mąż/partner - to pierwszy wariant jaki mi przyszedł do głowy. Może dlatego, że moja mama z takim mieszkała, a my razem z nią. Może dlatego, że w dzisiejszych czasach nadal są kobiety, które poddają się domowemu terrorowi i pozwalają swoim mężczyznom traktować się jak śmiecia. To jest ten typ wroga, o którym można pisać nie tylko całe posty, ale i wręcz książki. O tym za mało się pisze, mówi i to straszne, że przemoc domowa (fizyczna, czy psychiczna) nadal jest tematem tabu.
- teściowa - to też temat, o którym można pisać bez końca i rozumieją to tylko te osoby, których problem dotyczy bezpośrednio :) Relacje synowa kontra mamusia męża bywają niekiedy ciężkiego kalibru. Od wtrącania się w życie małżeńskie, ingerowanie w wychowanie dzieci po zaglądanie w szafki, do których jest ogólny dostęp, krytykowanie i poprawianie wszystkiego co druga strona zrobi.
- kurz - osobiście nie znam tego "wroga", lecz mam świadomość jak wielkim problemem jest on dla osób uczulonych na wszelkie pyłki, roztocza i inne okropieństwa.
- bałagan - tu sprawa może być bardziej złożona i bezpośrednio związana (dla niektórych) z "wrogiem" o nazwie kurz. Dla pedantów najmniejszy okruszek na podłodze potrafi doprowadzić do tak zwanej szewskiej pasji. Natomiast dla alergików i ich rodzin bałagan to dodatkowe obciążenie. Muszą sprzątać, odkurzać o wiele częściej niż ludzie nie mający tego rodzaju zdrowotnych kłopotów.
- telefon stacjonarny - może w dzisiejszych czasach wydać się wam to dziwne, ale dla mnie telefon jest wielkim "wrogiem" mimo, że częściej mimo wszystko jest pomocny i niezbędny! Mam jednak w domu pewien telefon stacjonarny, z którego osobiście nie korzystam, ale...
- metraż - dobra, ja mieszkam za miastem w domu jednorodzinnym, ale nie jest on cały dla naszej trójki. Rodziny mieszkające w kawalerkach, "kątem" u rodziny lub nawet na swoim własnym "M", ale zbyt małym ze względów finansowych, to prawdziwe utrapienie. Zwłaszcza, gdy rodzina się powiększa :)
- finanse - tu chyba nie muszę nic wyjaśniać! Mówią, że pieniądze szczęścia nie dają, że zdrowia i rodziny się za nie nie kupi, ale... No właśnie. Zawsze jest to "ale", które powoduje, że dzięki pieniądzom jest po prostu łatwiej! Może i zdrowia się nie kupi, ale leki już owszem. Szybka wizyta u specjalisty? Też nie jest darmowa ani na piękny uśmiech! Finanse to również kredyt, który wisi niestety nad niejednym z nas!
- migrena - czyli mój osobisty "wróg", z którym nie tylko mieszkam, ale żyję na co dzień bez względu na to, gdzie się aktualnie znajduję. Wielu ludzi mieszka ze swoją chorobą, której nie da się zamknąć w oddzielnym pomieszczeniu. Nie da się bez niej wyjechać na wakacje. Szkoda... :(
- alkohol - sprawa złożona, temat ciężki, ale dotyczy wielu rodzin.....
Dopisalibyście coś do tej listy? Z jakim "wrogiem" mieliście styczność lub choćby wiecie o takowym od rodziny lub znajomych? Z czym musicie się mierzyć na co dzień?
Zdecydowanie kurz, jestem alergikiem. Niestety. Potrafię cały dzień kichać, zwłaszcza podczas sprzątania :)
OdpowiedzUsuńTo może byc bardzo uciążliwe :(
UsuńDużo tych wrogów, choć na szczęście u nas tylko roztocza się do tej listy zaliczają. No, może trochę też zwierzęta, które się przyczyniają do alergii :/
OdpowiedzUsuńMyślałam o Was pisząc o kurzu :)
UsuńFilm doskonale pamiętam! Mój największy wróg to chyba... nieobecność męża i jego wyjazdy do pracy. A poza tym - cieszę się życiem i każdym dniem:-)
OdpowiedzUsuńBrawo Ty :)
UsuńTakich wrogów mam całkiem sporo. Pierwszy to migrena franca nie chce mnie opuścić z Tesciowa sobie poradziłam ale migrena.... cóż na razie wygrywa. Kurz, jako alergik i matka alergikow walczę z nim cały czas. Dodam tęsknotę do tej listy i strach, nie o siebie a o tych najbliższych.
OdpowiedzUsuńStrach to straszny wróg :( Migrena......trzeba znaleźć sposób na paskudę!
UsuńKurz! Jako lubiąca porządek, ale też jako alergik, stwierdzam, że z mendą nie da się wygrać. A najgorszy wróg, to ten którego nie można pokonać. Na szczęście z żadnym z tych "poważnych" wrogów, które wymieniłaś problemu nie mam :-) Chociaż finanse mogłyby być o tyle lepsze, żeby w końcu przestać wynajmować mieszkanie i mieć wreszcie własny kąt... Ale ja nie narzekam! Mamy gdzie mieszkać, jesteśmy zdrowi a teściowa wpada raz do roku ;-p
OdpowiedzUsuńFakt, własny kąt to duży luksus :)
UsuńJa z migreną, ale jej sie regularnie pozbywam, co tez w sobote uczynilam :)
OdpowiedzUsuńJa również walczyłam z mendą w ten weekend :(
UsuńMam jednego wroga: sterty prasowania, które czekają, żeby mnie dobić!
OdpowiedzUsuńNaprawdę z całego serca nienawidzę prasować, zbiera się więc wielka miska, i gdy już sie z niej wylewa, włączam jakiś dobry film i zabieram się za nią.
Oj to faktycznie, ale pomysł z filmem czy serialem jest świetny!!!
UsuńTo ja mam szczęście, bo nie mieszkam z żadnym wrogiem. Z bałaganem się już zaprzyjaźniłam :)
OdpowiedzUsuńCzasem to najlepszy sposób, zaprzyjaźnić się :)
UsuńWirusy, to straszne "wrogi" :D
OdpowiedzUsuńOj tak! Wszelkie wirusy, bakterie i inne chorobotwórcze potwory!
UsuńMoim wrogiem jest zdecydowanie sprzątanie, szczególnie w ostatnim czasie ;-)
OdpowiedzUsuńTu się zgodzę :)
UsuńU nas będą to psie kłaki, szczególnie sezonowo, kiedy nasz potwór zrzuca to, co nagromadził sobie na zimę. Kłaki, wszędzie kłaki. Niestety ogolony owczarek niemiecki wyglądałby trochę głupio, więc walczymy z kłakami każdego dnia ;)
OdpowiedzUsuńOj miałam kiedyś podobny kłopot mimo, że piesek był znacznie mniejszy :)
UsuńNa szczescie w dzisiejszych mieszkaniach o nie juz ciezko,ale w typowych drewnianych babcinych wiejskich domach takim wrogiem No1 jak dla mnie byly myszy :) Mam fobię na ich punkcie :)
OdpowiedzUsuńPowiem ci kochana, że mieszkamy w murowanych domkach jednorodzinnych, a sąsiadka miała mysz w szafie :)
UsuńSąsiedzi. Niektórzy potrafią uprzykszyć życie libacją alkoholową, awanturami lub głośnym współrzyciem seksualmym.;)
OdpowiedzUsuńOj to faktycznie dramat :(
UsuńNiestety my dokładnie wiemy co to znaczy Kurz jako wróg. Mały jest uczulony na roztocza kuchu i latanie w tym wypadku na mopie to codzienność.
OdpowiedzUsuńTo jest duży problem i utrudnienie dla....mamy :)
UsuńZ każdym z tych wrogów spotkałam praktycznie na swojej ścieżce życiowej, ale bóle głowy są zdecydowanie wrogiem numer 1 dla mnie!
OdpowiedzUsuńAch te migreny...ja właśnie skończyłam czterodniową migrenę :(
Usuńdobrze napisany post ;)
OdpowiedzUsuńDzięki!!!!
UsuńMigrena!!! Jak mnie dopadnie to z nienacka i wylącza na caly dzien. I jeszcze balagan.Mam malego szkraba i sprzątanie domu to syzyfowa praca.:)
OdpowiedzUsuńAch te migreny...ja doskonale wiem kiedy nadejdzie atak :( Ostatnio słyszała o jakiś zastrzykach, ale szczegółów nie znam :(
UsuńMój Tato miał a właściwie ma nadal mega migreny. Już to chyba u Ciebie pisałam... Straszne. Nieustannie jest na lekach przeciwbólowych:(
OdpowiedzUsuńDoskonale to znam :(
UsuńJa bałaganu nie uznaję za wroga, ale twórczy chaos, który bywa inspirujący. Pod pozostałymi chyba bym się podpisała.
OdpowiedzUsuńDla mnie bałagan to norma, nie lubię go mieć, ale jak wroga nie traktuję :)
UsuńChyba najbardziej irytuje mnie bałagan zostawiony przez moje dzieci ;-) Ale staram się z nimi od razu z nim walczyć :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej na bieżąco, bo jak się nazbiera to jest najgorzej :)
UsuńWielu tych wrogów może z nami mieszkać. U mnie na szczęście tylko kurz się pojawia. Co do mieszkania z teściową/rodzicami to błąd jaki młodzi często popełniają. Zdaje sobie sprawę, że nie każdy ma takie możliwości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Masz rację, nie każde młode małżeństwo może sobie pozwolić na swoje mieszkanie, a dla niektórych wrogiem jest wynajmowanie!
UsuńDla mnie kurz, kurz, kurz! Po pierwsze go nie znoszę i denerwuję się, kiedy zobaczę go na meblach, po drugie jestem na niego uczulona.
OdpowiedzUsuńMigrenę miałam wątpliwą przyjemność wpuścić pod swój dach kilka lat temu. Tragedia:(
Jak już wejdzie to ie daje się wykopać :(
Usuńja to bym jeszcze kilku tych wrogów dopisała :D ale sobie daruję.. bo "sciany maja uszy" ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem :)))
Usuńmyślę że nei tylko alkohol ale każde uzależnienie można dopisać do tej listy
OdpowiedzUsuńNiestety masz rację!
UsuńU nas na wsi tym wrogiem jest czasami zwyczajny, prozaiczny...smród ;) Potrafi nieść się nawet z oddalonych o kilka kilometrów kurników czy zabudowań gospodarczych położonych na obrzeżach miejscowości - i latem czasami naprawdę ciężko z nim wytrzymać. Wprawdzie z nim nie mieszkam (na szczęscie) - ale za to można powiedzieć, że bywa naszym uciążliwym sąsiadem ;)
OdpowiedzUsuńMieszkam w sumie niedaleko dużego miasta, ale i u nas te zapachy są obecne :(
UsuńA moim wrogiem są moje słabości, największą- ranne wstawanie, chyba nigdy nie będzie to dla mnie lekkie i przyjemne.
OdpowiedzUsuńZe słabościami można walczyć :)
UsuńU moim domu wrogiem nr 1 jest alergia. Jesteśmy rodziną alergików i każdy jest uczulony na coś innego, najsilniej dotknęła dzieci. A ze swojej strony dorzucę wroga, który potrafi uprzykrzyć życie - kompleksy. Często irracjonalne, czasem śmieszne, ale głęboko zakorzenione są trudne do pokonania.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w walce z migreną :*
Kompleksy....nie powinnaś ich mieć, żadnych :)
UsuńMoim wrogiem nr. 1 jest niewyspanie, czekam na weekend :)
OdpowiedzUsuńTo też uciążliwy wróg :)
UsuńU mnie też często wrogiem numer jeden jest migrena. Na drugi miejscu obstawiałabym wszechobecne włosy psiaka. Można odkurzać parę razy dziennie, a i tak ciężko się ich pozbyć ;)
OdpowiedzUsuńNawet bez psa odkurzając rano, popołudniu już mam armagedon :)
UsuńCzasem to ja sama jestem dla siebie takim wrogiem, jak nawymyślam sobie zajęć, że nie wiem w co ręce włożyć, zamiast poleżeć wieczorkiem i odpocząć.
OdpowiedzUsuńTo masz takie "zboczenie" jak moja siostra i teściowa :)
Usuń