Pierwsza książka mojej córki...

Dla nikogo z Was nie jest już tajemnicą, że kochamy książki.
Żaden sekret też w tym, że czytamy je wszyscy, w dużych ilościach.
Kiedyś pisałam Wam też o tym, że moja córka uwielbia "czytać"/opowiadać treść książki po swojemu, bazując na obrazkach albo i nie. Dla ciekawych wpis był TUTAJ - Iza opowiada. Książka bez obrazków nie stanowi dla niej problemu. Jej wyobraźnia przerasta powoli moje pojęcie o tym ;)
Odkąd nauczyła się pisać literki ( póki co drukowane oczywiście!), samo opowiadanie przestało jej wystarczać! Kilka dni temu postanowiła spisać swoje pierwsze pomysły....
Gdybym to po prostu przepisała, nie miało by to tego uroku, więc.....zrobiłam dla Was zdjęcia, a oryginał, dzięki radzie pewnej Matce na Szczycie - zachowam na pamiątkę :)








Oczywiście na pisownie proszę patrzeć z przymrużeniem oka!
Książka to bazgrołki, tak miało być :)
Oczywiście kiedy córka "czyta" to treści jest zdecydowanie więcej. Sama nie wiem skąd ona bierze pomysły. Opowiada bez chwili przerwy na to, by się zastanowić co będzie dalej. Dla osób postronnych z powodzeniem mogłoby się wydawać, że ona czyta naprawdę :)
Nagrywałam ja wielokrotnie, ale za długo to trwa bym zachowała wszystko!
Jak zaczyna spisywać swoją historię to treści jest niewiele z tej prostej przyczyny, że zanim napiszę to co chce to zdąży zapomnieć ciągu dalszego :)
Jakiś czas temu brałam udział w akcji blogowej Przygody z książką - myślę, że ten wpis nadawał by się doskonale :)


Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka