Powalentynkowo

Weekend walentynkowy za nami, tłusty czwartek i "piątek 13-tego" również. Mimo, że same Walentynki spędziliśmy miło i rodzinnie, weekend nie obył się bez zmartwień. Jednak wiecie co? Co mi pomaga nie myśleć o kłopotach (nie, dziś nie będę się zajadać czekoladą!)? Między innymi...Blog!! Mój blog i myślenie nad tekstami oraz Wasze posty moje drogie Panie. Poranny przegląd wirtualnej prasy pomaga mi oderwać myśli od kłopotów i złego samopoczucia! Gdy przeczytam u innej mamy, że jej dziecko też ciągle się nudzi, albo, że nie tylko my chorujemy (nie cieszy mnie cudza choroba, co to to nie, ale jakoś tak w kupie raźniej) , itp itd, to jakoś tak lżej na duszy się robi. Też tak macie?
Żeby dziś oderwać myśli od spraw przykrych opiszę Wam nasz weekend pomijając oczywiście te smutniejsze momenty!
Tak więc zacznijmy od początku : w sobotni walentynkowy poranek córka - nasza największa miłość (bo kto powiedział, że walentynki to tylko dla par?) dostała od nas karteczkę, kwiatek i kolorowankę, a co! Niech ma! Ja natomiast też zostałam obdarowana milusią karteczką i kwiatkami, które chyba ucieszyły mnie najbardziej - dzięki mąż ;)


Dalej było bardziej pracowicie, ponieważ mimo kiepskiego samopoczucia postanowiłam nieco inaczej spędzić ten dzień i zjeść też coś innego niż zwykle :)
Najpierw sprzątanie, pranie i mycie naczyń - czyli godzina czasu, którą teoretycznie pod nieobecność męża i córki mogłam wykorzystać np. na czytanie książki :)
Poszłam do kuchni i po chwili postanowiłam do pracy zaangażować resztę rodzinki. Wymieszałam ciasto na domowy chlebek. Mąż zarobił ciasto na cynamonowe ciasteczka, a córka je potem wykrawała - choć bardziej była zainteresowana zabawą kulką z ciasta niż pomocą!
W międzyczasie zaczęłam przygotowywać składniki na naszą pizzę (raz - nie zawsze zamiast tradycyjnego obiadu można zjeść coś co przynosi trochę radości z samego jego tworzenia :)
Dla chętnych przepis na domową pizzę :
2 szklanki mąki
20 dag drożdży
1/2 szklanki mleka
1 łyżeczka cukru
szczypta soli
1 jajko
1 łyżka oleju
Mleko podgrzać i wsypać do niego cukier i 1 łyżeczkę mąki. Następnie dołożyć rozdrobnione drożdże i wymieszać po czym odstawić do wyrośnięcia. Rozczyn wymieszać z resztą mąki, olejem, sola i jajkiem.Składniki zagnieść na gładkie ciasto i rozwałkować. Wierzch posmarować sosem pomidorowym a na to układać to na co macie ochotę :)






 

Po zjedzeniu już gotowej pizzy był drobny wyjazd na miasto, a po powrocie córka grała z mężem w "kolory" - na zdjęciu poniżej zobaczycie jakie marne szanse na wygranie miał tatuś :) Były też "tańce - przytulańce" przy muzyce iście romantycznej i w dodatku z naszych lat młodości, co córce niezbyt przypadło do gustu, ale jako, że kocha muzykę to zatańczyła chętnie nawet przy tych "starociach" ;)
Przyszedł czas na przygotowanie kolacji, przy której Izka ochoczo mi pomogła! Może nie ma w tym nic szczególnego, powiecie "chleb wystawiła na talerzu", ale to chlebek domowej roboty i jeszcze ciepły i chrupki, a córka miała masę radości z nakłuwania składników na wykałaczki. Poza tym w ten sposób rodzinka zjadła dużą porcję warzyw :)





A jak już córcia poszła spać - to był tylko nasz wieczór. Postanowiliśmy włączyć jakiś stary, odgrzewany film, ale za to taki, który dał nam chwilę relaksu :)





 Kolejnego dnia pogoda sprzyjała spacerom, więc postanowiliśmy to wykorzystać. Po powrocie wchłonęliśmy deser, na który nie starczyło już miejsca w brzuchach dzień wcześniej ;) A ja na poprawę swojego humoru postanowiłam zrobić rodzince słoneczną sesję!













Tak jak pisałam ; może nie były to wystawne dania , ale liczył się fakt ich wspólnego przygotowywania, radości tworzenia i jedzenia tego co lubimy :) A jak Wam minął weekend? Macie siły witalne na kolejny tydzień??
PS skoro podałam przepis na pizzę to na ciasteczka tez napiszę :)
2 jaja
1/3 szklanki cukru
1 łyzka proszku do pieczenia
4 szklanki mąki
1 kostka masła lub maragaryny
0,5 paczki cynamonu
Mąkę wymieszać z cukrem, proszkiem i cynamonem. Dodać masło i jajka.  Zagnieść ciasto ( będzie się mocno kruszyć, ale nie przejmujcie się!) i uformować kulkę. Włożyć do lodówki na ok 30minut, a po wyjęciu rozwałkować i wykrawać ciastka! Piec w 180 stopniach ok 15-20 minut - zależy jak przypieczone lubicie :)
Z tej ilości składników wyjdzie taki półmisek ciasteczek jak widać na zdjęciu powyżej! Dla prawdziwych łasuchów polecam podwoić porcję!



Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka