"Święta, święta i Po”. Tytuł doskonale
nawiązuje do dzisiejszego wpisu z kilku powodów, więc postanowiłem go
wykorzystać (mam zgodę żony jakby co). Po pierwsze: ostatnie święta (i George
Michael niestety też) są już tylko wspomnieniem. Koniec z niekontrolowanym
obżarstwem, wylegiwaniem się na kanapie z Kevinem i Johnem McLainem, czy też legalnym
straszeniem zwierząt domowych w noc sylwestrową. Nastał czas nowych wyzwań i realizacji
noworocznych postanowień... Tjaaa! Jasne! Jakby zmiana kalendarza na nowy miała
moc odmiany czyjegoś życia. Zwykła Matka zdążyła już popełnić mobilizujący
tekst w tym temacie, więc sam nie będę się rozwodził (bo na to zgody żony nie
mam i mieć nie będę).
Po drugie: imię „Po”. Brzmi znajomo? Dla tych, którzy oglądają disneyowskie bajki nie jest tajemnicą, że tak się zowie wojownicza panda... Kung Fu panda nawet! Samo hasło zresztą, do którego się odwołałem, jest niczym innym jak tytułem krótkiego świątecznego filmiku z tymże bohaterem.
Po trzecie: przytoczony tekst doskonale odzwierciedla sytuację w domu Zwykłej
Rodzinki podczas świątecznej zawieruchy i czasu pomiędzy. No bo co mogą w
wolnym czasie porabiać miłośnicy książek i gier planszowych? „Czytać książki
albo grać w gry planszowe” – ktoś powie. I będzie miał 100% racji, gdyż te
właśnie formy rozrywki skradły większość naszego wolnego czasu. Dziś skupię się
na jego planszówkowej odsłonie. A konkretnie na jednej z gier, która zrobiła na
nas ogromnie pozytywne wrażenie. Do tego doskonale wpasowuje się w umieszczoną
na początku sentencję, gdyż z pudełka spoziera sympatyczny misiek panda.
Zapraszam wszystkich do zabawy w „Zooloretto” – grę, w której zaprojektujecie
własny ogród zoologiczny!
Przyznacie, że już sam pomysł rozpala
wyobraźnię i oczekiwania. U mnie było podobnie. Stopień ekscytacji wzrósł
jeszcze bardziej kiedy otworzyłem pudełko z grą. Ileż tu elementów! Tekturowe
plansze, niezliczone kafelki z wizerunkami zwierząt (tak naprawdę da się je
policzyć), drewniane „półeczki” imitujące ciężarówki... Ach! Zresztą zobaczcie
sami:

Dobry humor nieco przygasł, gdy
przystąpiłem do zapoznania się z instrukcją. Nie chodzi o to, że rozgrywka jest
zawiła niczym chatka ślimaka. Mamy ze Zwykłą Matką i Córką niepisaną umowę, że
to na moje barki spada zawsze obowiązek zaznajomienia się z nowym planszówkowym
bądź karcianym nabytkiem, a następnie przekazania tejże wiedzy zainteresowanym
w domu dwunożnym. Tak więc zbladłem nieco czytając o wielu możliwościach, jakie
„Zooloretto” daje uczestnikom podczas rozgrywki. Na szczęście mam kumatą
familię, która w mig wyczuła wszelkie niuanse zawarte w tej niezwykle wciągającej
propozycji. No więc o co w tym wszystkim chodzi?
Jesteśmy właścicielami ogrodu
zoologicznego i mamy za zadanie zasiedlić poszczególne wybiegi jak najbardziej
atrakcyjnymi zwierzętami. Do tego celu służy nam „zestaw startowy”, w skład
którego wchodzi: plansza zoo, plansza rozbudowująca, dwa drewniane pieniążki
oraz plansza minizoo (stanowiąca jeden z trzech dodatków dołączonych do
podstawowej wersji gry). Na środku przestrzeni gry ustawiamy ciężarówki (tyle
ilu jest graczy, czyli od 2 do 5) mogące pomieścić maks. 3 kafelki/znaczniki (zwierząt,
monet bądź budek z jedzeniem), woreczek z wymieszanymi kafelkami w/w elementów,
stos drewnianych monet (nasz bank) oraz przykryty czerwonym dyskiem stos
uprzednio wylosowanych 15-tu kafli z wizerunkami zwierząt. Jeszcze okrągłe
kafle młodych (są po dwa z każdego gatunku) i gotowe. Ponadto możemy posilić
się kolejnymi dwoma dodatkami do gry, które w ogólnym zarysie urozmaicają
rozgrywkę, choć nie mają decydującego wpływu na jej przebieg. Wspomnę jedynie,
że są to: wybieg misia polarnego (umniejsza ujemne punkty) i kafelki z
budynkami (ułatwiające rozbudowę wybiegów). Zatem ”Panie Premierze, jak grać?!”
Rozgrywka toczy się kilka rund. Każda z
nich kończy się w momencie, gdy wszyscy gracze zabiorą po ciężarówce i
„rozładują” ją na swoim terenie. Podczas swojego ruchu gracz może wykonać jedną
z następujących czynności:
- wylosować z woreczka jeden ze znaczników i umieścić go na dowolnej ciężarówce (jeśli jest na niej jeszcze wolne miejsce);
- wykonać transakcję zakupu, zamiany, odrzucenia bądź rozbudowy z użyciem posiadanych monet;
- zabrać jedną z dostępnych ciężarówek (zawierającą przynajmniej jeden znacznik) i „rozładować” ją w swoim zoo.
Gdy wszystkie kafle z woreczka zostaną wybrane, zdejmuje się czerwony dysk i wybiera znaczniki pod nim ułożone. To też oznacza, że bieżąca runda jest ostatnią. Po niej następuje liczenie punktów...
- wylosować z woreczka jeden ze znaczników i umieścić go na dowolnej ciężarówce (jeśli jest na niej jeszcze wolne miejsce);
- wykonać transakcję zakupu, zamiany, odrzucenia bądź rozbudowy z użyciem posiadanych monet;
- zabrać jedną z dostępnych ciężarówek (zawierającą przynajmniej jeden znacznik) i „rozładować” ją w swoim zoo.
Gdy wszystkie kafle z woreczka zostaną wybrane, zdejmuje się czerwony dysk i wybiera znaczniki pod nim ułożone. To też oznacza, że bieżąca runda jest ostatnią. Po niej następuje liczenie punktów...
Prawda, że proste? Należy jednak
pamiętać o kilku ważnych zasadach. Za zapełnienie wybiegu otrzymuje się więcej
punktów niż za taki częściowo zagospodarowany obszar. W jednej strefie może żyć
tylko jeden gatunek zwierząt. Tak więc jeśli mamy kafelek z niepasującym okazem,
wędruje on do tzw. schronu. Na końcu gry każdy kafelek tam się znajdujący daje
punkty ujemne. Chyba, że wcześniej ktoś go od nas odkupi, bądź sami zapłacimy
za jego usunięcie...
Takich niuansów i reguł jest tutaj znacznie więcej. Jednakże pełne
przedstawienie reguł i punktacji spowodowało by, że niniejszy wpis zmieniłby
się w instrukcję nr 2. A chyba nie o to tutaj chodzi, nieprawdaż?
Prawdaż zaś jest taka, iż „Zooloretto” wciąga i to bardzo. Przede wszystkim ze względu na dużą swobodę w podejmowaniu decyzji. Podczas niemal każdego ruchu możemy sami określić dalszy przebieg rozgrywki. Losować znacznik? Zabrać już ciężarówkę? A może wykupić od przeciwnika jakieś zwierzę lub rozbudować park o kolejny wybieg? Możliwości jest sporo, frajdy jeszcze więcej. Wisienką na torcie jest wprowadzenie do gry elementów... prokreacji. Niektóre kafle zwierząt posiadają bowiem znaczki świadczące o płci osobnika. Jeśli uda nam się zdobyć parkę tego samego gatunku i umieścić w jednym wybiegu, to jak myślicie, co się stanie?? Tak! Otrzymamy małą dzidzię – zwierzaczka w formie okrągłego kafelka. Co za mądra, pouczająca gra!
Prawdaż zaś jest taka, iż „Zooloretto” wciąga i to bardzo. Przede wszystkim ze względu na dużą swobodę w podejmowaniu decyzji. Podczas niemal każdego ruchu możemy sami określić dalszy przebieg rozgrywki. Losować znacznik? Zabrać już ciężarówkę? A może wykupić od przeciwnika jakieś zwierzę lub rozbudować park o kolejny wybieg? Możliwości jest sporo, frajdy jeszcze więcej. Wisienką na torcie jest wprowadzenie do gry elementów... prokreacji. Niektóre kafle zwierząt posiadają bowiem znaczki świadczące o płci osobnika. Jeśli uda nam się zdobyć parkę tego samego gatunku i umieścić w jednym wybiegu, to jak myślicie, co się stanie?? Tak! Otrzymamy małą dzidzię – zwierzaczka w formie okrągłego kafelka. Co za mądra, pouczająca gra!
Śmiało mogę stwierdzić, że „Zooloretto”
skradło nasze serca. Nie wiem nawet kto bardziej dąży do kolejnych rozgrywek:
my, czy córka. Wykonanie poszczególnych elementów tradycyjnie nie budzi żadnych
zastrzeżeń. W końcu to G3, bejbe! Grywalność stoi na bardzo wysokim poziomie. Twórcy
przemyśleli niemal każdy aspekt rozgrywki, sprawiając, że czujemy się
prawdziwymi „panami na włościach”. Przeznaczoną dla graczy w wieku 8+ propozycję,
bez problemu ogarnia nasza 7-letnia wojowniczka ninja. 40 minut gry mija błyskawicznie,
po czym następuje chwila ciszy, a potem Osioł ze Shreka
woła: „Ja chcę jeszcze raz!”. No to gramy...
Dziękuję wydawnictwu G3 za
udostępnienie pandy... tzn. gry do zrecenzowania. Natomiast tym, którzy chcą sobie przyswoić zasady gry, polecam przesympatyczne video-recenzje wydawnictwa na ich kanale na you tubie KLIK
Będziemy mieli w co grać jak Tosia podrośnie, o ile sympatia do gier jej zostanie:)
OdpowiedzUsuńJak już teraz lubi to myślę, że jej to pozostanie :)
UsuńEkstra gra, jeszcze jej nigdzie nie widziałąm I jak zawsze recenzja doładna i szczegółówa. Super się Was czyta i ogląda.
OdpowiedzUsuńJasiek za mały, ale ze starszym możecie mieć świetną zabawę :)
UsuńDziękujemy za miłe słowo ;)
UsuńOd jakiegoś czasu polubiliśmy się z grami planszowymi i ta mogłaby nam się spodobać :)
OdpowiedzUsuńTa zdecydowanie Wam się spodoba!
UsuńSuper gra, szkoda tylko że dla trochę starszych dzieci. Moja 4-latka jeszcze sobie może nie poradzić :)
OdpowiedzUsuńCzterolatka może faktycznie nie dać rady, ale jakby co to mogę ci podsunąć kilka pomysłów na gry idealne dla niej :) Przecież moja córka też miała kiedyś 4lata :)
UsuńMy jeszcze troszkę musimy podrosnąć, bo możemy nie zakumać tak sprawnie jak zwykła rodzinka ;) Ale przyjemnie się Ciebie czyta :)
OdpowiedzUsuńGra dodana do listy must have :) poczeka aż dorośniemy!
Bardzo nam miło, że ci się wpis podoba :)
UsuńZakumalibyście bez problemu :)
UsuńChyba musielibyśmy porwać Zwykłego Tatę by ogarniał nam "zasady gdy" ;) jak ja nie lubię tego etapu;))) Dobrze, że wziąłeś to na swoje barki!
OdpowiedzUsuńGra fajna:)
"Zasady gry" miało być:)
Usuń:))) Same zasady gry można też odszukać na You Tube, ale wolę jak ktoś trafia do nas :)
UsuńWiesz, nigdy nie byłem w UK więc... zostawię na noc niezakluczone drzwi wejściowe jakby co :)
UsuńU mnie w domu (mam nadzieję, że póki co) tylko ja jestem fanką gier planszowych i cierpię katusze, kiedy widzę takie cuda. Choć w sumie dobre i to :) A może kiedyś im się odmieni?
OdpowiedzUsuńMusisz koniecznie "popracować" nad rodziną i ich przekonać :)
UsuńCudna kolorystyka ekstra zabazwa zazdroszczę
OdpowiedzUsuńPorwała nas ta gra :)
UsuńAle to fajne, podoba mi się �� Karolina (jamatka)
OdpowiedzUsuńSzczerze ją polecamy :)
UsuńMoje dzieciaki jeszcze za małe na takie gry. Czytam pierwszy raz twój wpis Zwykły Tato, ale muszę przyznać, że przyjemnie się Ciebie czyta :)
OdpowiedzUsuńMiło, że się podoba. Zapraszam zatem do Strefy Taty i innych recenzji...
UsuńBrzmi skomplikowanie :) Ale to pewnie dlatego, że tylko o tej grze czytam :) Na pewno inaczej jest siedząc nad planszą :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Czasem trzeba po prostu ze spokojem przetrawić treść i okazuje się, że to wcale nie takie skomplikowane :)
UsuńZ wielką niecierpliwością czekam,,kiedy będziemy mogli grać w podobne gry z naszym Bąblem. Na razie jeszcze za mały, ale u Was bardzo chętnie się "na zapas" inspirujemy :)
OdpowiedzUsuńTylko, czy Wasz magazyn wytrzyma te wszystkie zapasy? Pozdrawiamy serdecznie :)
UsuńA nas to bardzo cieszy :)
UsuńZwykła Matka może powinna pomyśleć nad zmianą nicku na Grająca?:P Tyle tych gier testujecie. Świetna forma spędzania razem czasu.
OdpowiedzUsuńLubimy to, dlatego podjęliśmy się takiego wyzwania, by gry recenzować :)
UsuńCoś robić trzeba, gdy dziecko w domu. Wspólne granie, czy czytanie książek to dla nas najlepsze rozwiązanie.
UsuńZ przyjemnością bym sobie pograła w jakieś planszówki z młodymi, tyle, że jeszcze musimy trochę poczekać, bo o ile starszy już by się nadawał do niektórych, o tyle młodsza jeszcze nie :) Ona jest zbyt niecierpliwa :)
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę i będziecie grać wszyscy razem!
UsuńTen opis nie zabrzmiał zbyt prosto, więc masz niezwykle błyskotliwe kobiety w domu :) Dla juniora póki co ta gra się nie nadaje, więc ja mam sporo czasu, aby ją opanować.
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz błyskotliwe...ale dziękuję :) Fakt jednak, że wystarczy kilka razy rozegrać partyjkę i już jest OK :)
UsuńSwietna gra. Piekne elementy. My tej nie znamy, ale za to przeczytalam, jak zawsze, dobrą recenzję.
OdpowiedzUsuń:-)
Jak zawsze spaliłem właśnie cegłę ;)
UsuńBardzo dziękujemy!!!!
UsuńOooo, to coś dla mnie! Miałam taką grę na X-box w budowanie Zoo i bardzo ją lubiłam, ale coś się wysypało przy zmianie konta i przestała działać, więc teraz chętnie sięgnęłabym po tę planszową :)
OdpowiedzUsuńNo to możecie sobie póki co z Ojcem na Szczycie grać sami :) Szymek podrośnie i będzie jak znalazł!
UsuńZapowiada się ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak jest, nawet dla dorosłych :)
Usuńsuper to opisałeś, bardzo przyjemnie się czytało :) gry nie znałam, ale teraz już wiem, że jest godna uwagi
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszymy, że czujesz się zachęcona!
UsuńMy chyba jeszcze musimy poczekać na tą grę. Myślę, że mała by jej jeszcze nie ogarnęła. Też jesteśmy wielkimi miłośnikami książek i wszelkiego rodzaju gier :)
OdpowiedzUsuńDla dorosłych tez jest dobra :)
UsuńUwielbiamy planszówki i cieszę się, że młodsza córka też się powoli wciąga. :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, bo to fajny sposób na wspólne spędzanie czasu!
Usuńfajne są takie gry ;) wspólny czas z rodziną :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak!
UsuńNajlepsze w tym wszystkim jest wspólne spędzanie czasu ;)
OdpowiedzUsuńJak nie ma pogody, by wyjść na dwór, gry są najlepszym pomysłem :)
UsuńPierwszy raz ją widzę, ale już mi się podoba :-)
OdpowiedzUsuńCiesz się, że dzięki nam ją poznałaś :)
UsuńJuż nie raz pisałam, że nie mogę się doczekać gier, a dzięki Wam nasza lista się wydłuża :) A już skorzystaliśmy z inspiracji i chrześniaczka Męża na gwiazdkę dostała Hexx.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszymy, że możemy coś podpowiedzieć i skorzystałaś z tego :)
UsuńTeż lubimy planszówki, jak byłam dzieckiem często z dziadkami graliśmy w Monopol/EuroBiznes, Rummikub czy Scrabble, do tej pory lubimy z mężem zagrać, ale wybieramy gry dla dorosłych (z braku dzieci). Świetny sposób na spędzanie czasu inaczej niż przed TV, tabletem, komputerem czy konsolą.
OdpowiedzUsuńOtóż to, technologia i tak mocno wkroczyła w nasze życie i całkiem się od niej nie uwolnimy , ale jak można grac razem przy stole czy na podłodze to lepsza opcja niż komputer :)
UsuńAle fajna ta gra :-) Szkoda że moje dzieci jeszcze nie ten wiek
OdpowiedzUsuńAle wszystko przed Wami!
Usuń