Ostatni dzwonek, czyli Matka na koniec roku szkolnego

Wielkimi krokami zbliża się finał roku szkolnego. Dla nas pierwszego! Córka już czuje się drugoklasistką , a cala Zwykła Rodzina jedną nogą jest już w ukochanych Tatrach na wakacjach!
Jak mijał ów rok w szkole chyba wiecie, bo pisałam o tym nieraz na blogu. Teraz, gdy za progiem są letnie wakacje i wyczekiwana przez dzieciaki przerwa w nauce, mogę podsumować całość i porównać się z innymi. Podstawowe pytanie, od którego należy zacząć, brzmi: jak czuje się matka/rodzic w tym czasie?

zdjęcie : animowane-gify.pl

Biorąc pod uwagę fakt, że moja córka jako sześciolatka poszła do pierwszej klasy, a także to, że mam porównanie z innymi szkołami/nauczycielami mogę spokojnie stwierdzić: osobiście czuję się dobrze! Mało tego. Jestem DUMNA z mojej księżniczki! Weszła w świat edukacji szkolnej miesiąc przed szóstymi urodzinami. Przez cały ten czas obserwowałam ją i doszłam do najważniejszego dla mnie wniosku - córka moja dojrzała emocjonalnie! To, czego obawiałam się we wrześniu, cóż, uporaliśmy się z tym. Oczywiście starcia natury koleżeńskiej są i będą. Nadal w pewnych sytuacjach nie radzi sobie tak jakbym tego oczekiwała. Myślę jednak, że skoro przez pierwszą klasę przebrnęła bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym (swoim i naszym),to będzie dobrze. 

Rozmawiamy z córką naprawdę dużo. Tłumaczymy jej różne zachowania bazując na konkretnych sytuacjach. Przygotowujemy ją na pewne rzeczy i podpowiadamy jak się ma zachowywać, by nie robić przykrości innym, ale nie dać sobie jednocześnie wchodzić na głowę. Jednym słowem uczymy i nadal będziemy uczyć asertywności. Zaskoczyło mnie to jak się otwarła przez te dziesięć miesięcy. Kiedyś na hasło, że ma iść coś załatwić lub porozmawiać z koleżanką słyszałam: "mamo, ja się wstydzę" albo "mamo ja nie wiem co powiedzieć". Dziś? Nie poznaję swojej małej dziewczynki! 
Sytuacja może banalna, ale utkwiła mi w głowie: dostała od koleżanki bransoletkę. Tata odbierając ją ze szkoły zapytał czy podziękowała, na co młoda z uśmiechem na twarzy: "nie tato, ale ja zaraz to załatwię, Ty nic się nie martw". I pobiegła do kumpelki. 
Kiedyś, gdy była gdzieś bez nas nie mogła się doczekać powrotu do domu. Teraz, kiedy przebywała u przyjaciółki, mimo iż się skaleczyła, nie wołała, że chce do mamy! Łezka poleciała, otrzepała się i wróciła do zabawy. 

Tak. Rozwinęła się córka emocjonalnie. O kwestiach nauki nie mam co się rozpisywać-radzi sobie i tyle w temacie :)

Wracając do mojego postawionego pytania, tematu przewodniego dzisiejszego posta. Czuję się dumna, ale są matki, które czują się....ZMĘCZONE! Niestety. Dzieci są zmęczone i rodzice również. Moja młoda radzi sobie z materiałem szkolnym świetnie. Przerabiają podręczniki, mają zadania domowe, ALE... wychodzą też na dwór, bawią się na dywaniku, mają czas na odpoczynek w trakcie zajęć. Nawet wiem, że oglądają czasem bajkę. Tak właśnie miało być. Są jednak dzieci, które na dwór wychodzą tylko w czasie planowych zajęć fizycznych, a przez cały czas pobytu w szkole siedzą w ławkach i..uczą się! Piszą, liczą, czytają. Siedzą zesztywniali, a po powrocie do domu nie mają czasu na odpoczynek, bo są zawaleni zadaniami domowymi!
Takie matki cieszą się na wakacje. Takie mamy świętują zakończenie roku szkolnego, bo wiedzą, że ich dzieciom potrzebny jest "reset". 

Są jeszcze mamy..."przerażone". Czym? Dlaczego? Ano tym, że w czasie wakacji zwyczajnie nie mają co z dziećmi począć. Jeśli jeszcze rodziców stać na wysłanie malucha na kilka obozów lub półkolonie - pół biedy. Jednak jeśli dzieci jest w domu więcej, a rodzice nie zarabiają "kokosów"...Cóż. Nie każdy ma babcie na wsi. Nie każdy ma babcię, która może lub chce przygarnąć wnuki na kilka tygodni. Znam oba przypadki. Ja akurat nie pracuję. Jestem w domu. Jednak dużo znajomych ma na czas wakacji wielki kłopot...Mamy przerażone są również tym, że mimo iż mogą zapewnić swoim pociechom opiekę w domu to ogrom czasu, od którego uczniowie się już odzwyczaili spowoduje, że zwyczajnie będą się nudzić! A co za tym idzie w przypadku rodzeństwa, będą szaleć i się kłócić.

Podsumowując. Przychodzą mi do głowy trzy typy matek na koniec roku szkolnego: dumna, zmęczona, przerażona. Jakim typem Ty się czujesz? Nie przeczę iż może się zdarzyć, że każdym po trochu :) Bo bycie dumnym z postępów dziecka nie wyklucza bycia zmęczonym lub przerażonym jednocześnie, prawda :)
Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka