Nawet nie wyobrażacie sobie jak się cieszę, że mogę napisać kolejny post wycieczkowy! Czekaliśmy z utęsknieniem na wiosnę, na ciepło płynące prosto od słońca. Z przerażeniem śledziłam prognozy pogody na majowy weekend, wiedząc jakie mamy plany. Uwielbiamy spędzać czas na powietrzu, więc gdyby pogoda zepsuła nam te dni na pewno bylibyśmy rozżaleni. Na szczęście zostaliśmy wręcz rozpieszczeni przez aurę przez całą "majówkę". Ponieważ spędziliśmy te dni "megaaktywnie" i jest o czym pisać, podzielę swoją relację na dwa wpisy. Najpierw opowiem Wam o wycieczce zorganizowanej prze nasze eks-przedszkole, gdyż wiem, że ktoś dobrze mi znany już przebiera nóżkami, by móc go przeczytać :) Przy okazji chciałabym w tym miejscu podziękować owej osobie za reklamę mojego bloga (widziałam w przedszkolu wydrukowany post o koncercie "Ludożerców") :) Dzięki!
Nie będę się za dużo rozpisywać. Myślę, że zdjęcia oddadzą naprawdę dużo z atmosfery tam panującej.
Po dotarciu na miejsce rozpoczęliśmy od pikniku, bo przecież dzieciaczki głodne....
Po napełnieniu brzuszków podzielono nas na dwie grupy i poszliśmy "na spacer". Nie za długi, ale i tak wystarczający, by dzieci miały pod koniec rumieńce od ilości wrażeń :) Maluchy dostały szkła powiększające, by móc efektywniej wyruszyć na poszukiwania. Już na początku prawdziwą sensacją okazał się... szczaw! Pan przewodnik był zaskoczony tym, że dzieciakom nie tyle zasmakował kwaskowy listek, co potem stał się głównym obiektem poszukiwań wygłodzonych przyrodników :) Na wyprawę zabraliśmy mojego siostrzeńca, który wraz z córką biegał zachwycony szukając różnych robali.
Nasz pan przewodnik miał nieziemską cierpliwość i świetne podejście do dzieci. Potrafił ich tak zainteresować, że naprawdę chętnie słuchały tego o czym im opowiadał. Także z wielkim podekscytowaniem patrzyły przez lornetki podglądając między innymi trznadla. Mały, żółty ptaszek sprawił im wiele radości. Były też żurawie i kormorany. Córka miała ze sobą mój stary przewodnik i była bardzo dumna kiedy znaleźli w nim obserwowanego ptaka :) Nie myślałam, że oglądanie ptasich gniazd, galasów, czy nasion dziewanny może sprawić naszym szkrabom tyle frajdy!
Wraz z naszym doświadczonym przyrodnikiem (o pięknym imieniu Samuel!) dzieciaki odkrywały przeróżne żyjątka, jak choćby Kowala bezskrzydłego, zwanego kiedyś potocznie tramwajarzem. Córka mnie bardzo zaskoczyła, gdyż wzięła go na swoją rękę i pozwoliła mu po sobie pospacerować! Kolejną przyrodniczą ciekawostką, która wywołała u dzieciaczków niezły chichot była Purchawica! Szał na całego :) Podobne emocje towarzyszyły przy zbieraniu pałek, które potrząsane za sprawą małych rączek rozsiewały "puch". Zaglądanie pod korzenie zwalonego drzewa... dla dzieci może być nie lada atrakcją - wiem co piszę! One naprawdę potrafią cieszyć się z takich rzeczy. Każda nowa ciekawostka przyrodnicza, każda roślinka, czy robaczek wprawiał ich w szczery zachwyt.
Nie wiem co dokładnie odkrywała druga grupa, ale widziałam na twarzy pani Justyny (drugiej przewodniczki) tak wielki uśmiech i entuzjazm, że na pewno nie mieli chwili na nudę! Swoją drogą takie małżeństwo pasjonatów przyrody to niezwykła rzecz! Dobrali się wspaniale i widać, że to kochają (oprócz siebie oczywiście). Potrafią przekazać dzieciom wiedzę tak, by zapamiętały najistotniejsze informacje.
Spacer wśród pachnącej mięty i porzuconych przez ślimaki muszelek, na koniec podglądanie kormoranów na pobliskiej wysepce to też był strzał w dziesiątkę. "Ochom" i "achom" nie było końca.
Pogoda dopisała. Humory również. No bo jak tu się nie cieszyć kiedy dzieci mają ogromną frajdę i przy okazji uczą się czegoś naprawdę interesującego oraz pożytecznego? Gęba sama układa się do wielkiego uśmiechu! Jedyne zastrzeżenie jakie mogę mieć to fakt, że całość trwała zbyt krótko. Zdaję sobie jednak sprawę, że było dużo maleńkich dzieci, których wytrzymałość i koncentracja sięgała już kresu :)
Dla naszych "starszaków" było to również niesamowite przeżycie! Edukacja, spacer na świeżym powietrzu i towarzystwo rówieśników. To wszystko równa się cudownym wspomnieniom, rumieńcom na twarzy oraz w moim przypadku, ponad trzem setkom zdjęć! Przez kilka chwil byli prawdziwymi poszukiwaczami przygód i przyrodniczymi detektywami :)
Bardzo się cieszę, że mogliśmy wziąć udział w tej przyrodniczej przygodzie. Mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze kiedyś okazję, by spotkać się na podobnym edukacyjnym "spacerze" wraz z małżeństwem Justyną i Samuelem Odrzykoskimi.
Na kolejny wpis z naszego weekendu majówkowego zapraszam już wkrótce. Dziś zdradzę Wam tylko, że... będzie sporo zdjęć z Wolsztyna, kórnickiego Arboretum oraz trochę z parku w Rogalinie. ZAPRASZAM! AHOJ PRZYGODO!
Sama wybrałabym się na taką wycieczkę. Super sprawa:)
OdpowiedzUsuńAleż jesteś szybka :) Wycieczka była mega ciekawa!
UsuńPodpisuję się- ja też bym chętnie się wybrała. Dziewczyny, może ktoś nam taką atrakcję zorganizuje :)
UsuńMyślę, że nasi przewodnicy chętnie by nas oprowadzili :)
UsuńWycieczka, która z pewnością zachwyciłaby moje dzieciaki, zawsze chętnie uczestniczą w takich atrakcjach w otoczeniu przyrody. :) Niesamowite wspomnienia pozostaną, a ile nowych wiadomości niejako przy okazji zostało przygarniętych. :)
OdpowiedzUsuńOj tak! Wiedza zdobyta podczas takiej frajdy-bezcenna :)
UsuńSuperowo!! Ty wiesz co ja o takich wypadach mysle :) Zasiane ziarenko w mlodosci owocuje do starosci- bardzo pochwalam takie aktywne, rodzinne spedzanie czasu. Czasami nie trzeba wielkich wojazy aby dostrzec piekno za rogiem nalezy tylko otworzyc oczy!
OdpowiedzUsuńCzelam na kolejne relacje!
ha ha :) Ewka czekałam tu na Ciebie-wiem jak lubisz takie rzeczy :) Ja z chęcią poczytam o Waszym wypadzie, bo widziałam fotki na FB :)
UsuńAle świetna wyprawa! Uwielbiam taki kontakt z przyrodą :)
OdpowiedzUsuńDzieciaki były zachwycone :)
UsuńA na blogu juz bylas?? bo tez cos nowego jest ;)
OdpowiedzUsuńLecę!!!
UsuńU nas pogoda nie była najlepsza na dłuższe wycieczki i nawet na krótki spacer wybieraliśmy się między jednym deszczem, a drugim. Takie wycieczki jak Wasze są najlepsze, bo dzieci wtedy chłoną najwięcej wiedzy i przy zabawie uczą się szacunku do przyrody.
OdpowiedzUsuńNam wyjątkowo pogoda dopisała, więc wyssaliśmy z tego weekendu ile się dało :)))
UsuńSuper wycieczka! No i znowu moje stare katy :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHi hi :) Wielkopolska, a konkretnie okolice P-nia to moje miejsce :)
UsuńUwielbiam takie wycieczki, następnym razem musisz mnie ze sobą zabrać ;)
OdpowiedzUsuńGdybyś nie była tak daleko..... :)
UsuńZazdroszczę, bo sama chętnie bym się powycieczkowała :). Nie ma to jak uroki natury!
OdpowiedzUsuńOj tak, w dodatku jak sprzyja pogoda :)
UsuńSuper wycieczka!
OdpowiedzUsuńZgadzam się, wszyscy byli zadowoleni :))
UsuńAle musiała być super zabawa! Ekstra pomysł na majówkę!
OdpowiedzUsuńDzieciaki były pod wielkim wrażeniem :)
UsuńBardzo fajna i kształcąca wyprawa. A takie purchawy to były jedne z moich ulubionych "zabawek" w dzieciństwie. Szkoda, że teraz już się ich praktycznie u nas nie spotyka - bo Bąbel pewnie też miałby niezłą frajdę :)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś widziałam purchawki, ale zdecydowanie mniejsze!!
UsuńTo bardzo fajne, że dbasz, żeby dzieci były wrażliwe na przyrodę. Ja to sobie również cenię (w końcu jestem inżynierem środowiska ;) ). A po zdjęciach, aż zazdroszczę wyprawy. My na razie odkrywamy ślimaki na spacerach. Pierwszy kontakt ze ślimakami, mrówkami i pająkami zaliczony :)
OdpowiedzUsuńHi hi :) A ja jestem po Akademii Rolniczej :)
UsuńFajna wycieczka i super spędzony czas! Dobrze że pogoda Wam się udała. U nas niestety w majowy weekend lało. Może teraz będzie już mniej deszczu, a więcej słońca!
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam duuużo słonka :)
UsuńKolejna super inicjatywa :-). Dzieci jak najwięcej czasu powinny spędzać na swieżym powietrzu. A jak do tego jest aktywnie i ciekawie to czego chcieć więcej :-).
OdpowiedzUsuńPs. Uwielbiam zupe szczawiową ;-)
Ja też :) Babcia zawsze robiła z jajkiem!
UsuńAleż super wyprawa!!! My też się nie mogliśmy doczekać majówkowych wypraw... ALe w pierwszy weekend Tedi się rozchorował na zapalenie płuc, a teraz Miętus złapał zapalenie uszu :( Aż się boję co będzie dalej...
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę!!! Nie ma nic gorszego niż chorujące dziecko i to w ciepłe dni :(
UsuńAle fajnie.. :) chętnie bym z moimi dzieciaczkami się wybrała.
OdpowiedzUsuńŚwietne są takie wypady!!!
UsuńOglądając zdjęcia z Waszej wyprawy przypomniała mi się wycieczka do Biebrzańskiego Parku Narodowego, jaką odbyliśmy już jakiś czas temu i na prawdę tęsknie za tamtymi czasami... chyba czas najwyższy się zmobilizować i zacząć ponownie podróżować. Coś pięknego.
OdpowiedzUsuńPo zdjęciach widać jak miło i aktywnie spędziliście czas, uważam, że taka rozrywka, nauka i podróżowanie szczególnie dla dzieci jest bardzo mądrym posunięciem, można się wiele nauczyć :) Zresztą co ja będę się rozpisywała, podróże to coś co zapisujemy w pamięci i kształcimy swoją (po części) osobowość.
Pozdrawiam bardzo ciepło
matkapolka89.blogspot.com
To doskonały sposób na połączenie spędzania czasu z rodziną, znajomymi, nauki i bycia na świeżym powietrzu :)
UsuńJak dobrze, że nie brakuje tak pozytywnie zakręconych ludzi. Wycieczka z takimi pasjonatami, w piękne okolice i do tego mobilizująca do samodzielnego odkrywania przyrody, na pewno na długo zostanie w pamięci. My też kochamy takie bliskie spotkania z przyrodą i powoli pokazujemy świat Szkrabowi.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejne relacje
Oj tak, to małżeństwo jest naprawdę świetne :) Zarażają swoją pasją innych, a przede wszystkim dzieci :)
UsuńJestem pod wrażeniem Waszej wyprawy!! super!!
OdpowiedzUsuńDzieciaki były szczerze zachwycone :)
UsuńTeż uwielbiamy spędzać czas na świeżym powietrzu!
OdpowiedzUsuńTo najfajniejszy sposób bycia razem w sezonie, kiedy jest ciepło :)
UsuńPięknie! I jak mądrze... pokazywać dzieciom świat z bliska i uczyć go kochać, szanować przyrodę, zasiać w duszy przyrodniczą ciekawość to właściwie to samo. Kto szybko pozna bezbronne piękno ptasich gniazd, tan nie będzie nigdy ich niszczył, kto doceni rolę różnorodności ekosystemów, nie podpisze planu budowy autostrady przez puszczę itp. Z taką nadzieją warto zachęcać do edukacyjnych spacerków z młodzieżą w każdym wieku.
OdpowiedzUsuńNie mówiąc o tym, ze to przede wszystkim ogromna przyjemność!
Równie zachwycona jak mali odkrywcy - zazdroszczę :)
Podsunęłam pomysł na wycieczkę wychowawczyni z klasy mojej córki, bo to naprawdę fajna lekcja przyrody :)
UsuńMy też uwielbiamy spędzać czas na świeżym powietrzu. Ostatnio chodziliśmy po lesie gdzie Jasio miał bliski kontakt z małą zieloną żabką, chętnie posiedziała na jego dłoni i skoczyła dalej :)
OdpowiedzUsuńMy na ogródku mamy zadomowioną jaszczurkę, żabki jakoś od nas uciekają :)
UsuńFantastyczna wycieczka. :) My też takie uwielbiamy. Wreszcie możemy jeździć na rowerach po dwóch latach przerwy na ciążę moją i niemowlęctwo córki. Z obserwacji przyrody mała uwielbia oglądać ptaki. Na wszystkie woła wesoło "kaka". :D
OdpowiedzUsuńOjej, rowery to jedna z naszych ulubionych form spędzania czasu :)
Usuń