Strony

25 listopada 2016

Krowie tornado i sześciokątne kafelki + KONKURS!

Różnorodność gier planszowych nadal powoduje u mnie niekontrolowane zawroty głowy. Pudła, pudełka, pudełeczka. Wszystkie z pięknymi ilustracjami i hasłami. Każdy tytuł oferuje "niezapomnianą rozrywkę", mnóstwo godzin wspaniałej zabawy. Tylko gdy przyjdzie co do czego okazuje się, że ładne opakowanie ma się nijak do zawartości. Hmmm... zupełnie jak z wyborem partnera, co nie? :)
Dzisiaj pomogę Wam dokonać tego niełatwego wyboru (mowa wciąż o grach!). Święta bowiem się zbliżają, renifery już zapisane w warsztacie na montaż "zimówek", a Święty Mikołaj czeka na kostium od krawca, bo dotychczasowy strój trzeba było znów poszerzyć o kolejny rozmiar X. Jeśli prezentem, którego poszukujecie ma być ciekawa gra dla siedmiolatki, to STOP! Usiądźcie wygodnie w fotelu i posłuchajcie co Zwykły Tata bredzi... tzn. radzi! Będzie prosto, będzie też "na bogato". W obu przypadkach czeka za to równie wciągająca zabawa. Zadbał o to Fox Games, czyli specjaliści z licencją na granie.


Pierwszym tytułem jest niepozorna gra o nazwie "Hexx". Niepozorna jedynie z pozoru (no i może z powodu niewielkich rozmiarów pudełka). Propozycja ta, sygnowana hasłem "Najszybsza układanka na świecie" skradła serca oraz ogromną ilość minut naszego Zwykłego życia. Nie mam jednak do niej żalu, bo to naprawdę przednia rozrywka. W dodatku banalnie prosta. Na początek zajrzyjmy do wnętrza pudełka:


W "Hexx" grać może od 2 do 5 osób w wieku +7 lat. Cała zabawa polega na jak najszybszym ułożeniu swoich sześciokątnych kolorowych kafelków. Tylko jak tego dokonać? Grę dzielimy na 8 rund (tak zakłada wydawca, ale tylko od nas - graczy zależeć będzie jak długo chcemy toczyć rozgrywkę). Podczas każdej z nich rozdajemy graczom po 15 kafelków (13 przy pięciu chętnych delikwentach), które ustawiamy przed sobą w stosie "pupą do góry". Następnie z kolejnych 7 kafli układamy zmyślną trójramienną figurę wyjściową. 
Na hasło "START" wszyscy odkrywają kolejne karty i próbują wkomponować je do początkowego wzoru znajdującego się na stole. Warunek jest taki, żeby dokładany kafelek pasował do innych przynajmniej dwoma bokami (inaczej mówiąc kolorami). Jeśli tak jest, wołamy "dwa" i bierzemy się za kolejny kartonik ze stosu. Gdy umieści się kafelek, w którym pasują 3, 4, a nawet 5 boków (wpasowanie wszystkich sześciu, które praktycznie graniczy z cudem kończy automatycznie rundę), wówczas ze swojej puli "obdarowujemy" pozostałych graczy odpowiednio 2, 4, 6 ze swoich kart, każdorazowo wykrzykując liczbę zbieżnych ścian. Ten, kto pozbędzie się wszystkich swoich kafli mówi "STOP"... i wygrywa rundę. Pozostali zawodnicy zliczają kartoniki jakie im zostały i tyleż punktów zapisują na swoim koncie. Jak łatwo zauważyć, zwycięża osoba z najmniejszą liczbą punktów po wszystkich rundach.




Córka zakochała się w "Hexx" całkowicie. Nie ma dnia żeby nie prosiła nas o choćby symboliczną rozgrywkę. A my z reguły nie odmawiamy, bo ta prosta w obsłudze gra jest po prostu ogromnie wciągająca! I wiecie co jeszcze? Wcale nie trzeba się hamować przed dzieckiem żeby "dać mu szansę wygrać". Ja zawsze gram w sześciokąty na 100% i co? W większości przypadków dostaję smary od siedmiolatki. Cóż... takie życie.

Jeśli powyższa propozycja idealna dla siedmiolatki Was nie przekonała, bo szukacie czegoś "z większym rozmachem", to może zainwestujecie w osobistą trąbę powietrzną?! "Tornado Ellie" - oto oferta nie do odrzucenia dla miłośników krów, gospodarstw, a także wiatru we włosach, piasku w buzi i połamanych parasolek. W Mlecznej Górze rozpoczął się sezon na tornada, a Wy macie za zadanie je przetrwać...
Siłą napędową tej przestrzennej gry jest jej oprawa wizualna. Zresztą sami popatrzcie...




Celem gry jest zachowanie swojego gospodarstwa, składającego się z 3 drzew, 3 domów i tyluż samo krów, w jak najlepszej kondycji. Tylko jak tego dokonać? Gdy zbudujemy pole gry w kształcie leja tornada, każdy z graczy otrzymuje po cztery karty z wizerunkami "latających" różnych zwierzątek w zróżnicowanej konfiguracji liczbowej. W swoim ruchu zawodnik zagrywa dowolną z posiadanych kart kładąc ją u dołu podstawki tornada. Następnie obraca ostrożnie planszę w kierunku kolejnego gracza. Teraz on musi położyć odpowiednią kartę - z wizerunkiem takiego samego zwierzęcia lub z większą liczbą innego gatunku. Jeśli mu się to uda, plansza znów obraca się do kolejnego gospodarza. W końcu ktoś nie ma odpowiedniej karty... Co wtedy? Nieszczęśnika dotykają szkody huraganowe. Elementy gospodarstwa, które aktualnie widnieją na wierzchniej karcie ze stosu talii dobierania, należy umieścić w leju tornada, przekładając je naprzemiennie kartami z tejże "kupki" (no nie mogłem wymyślić innego określenia - wybaczcie). Teraz obracanie planszą będzie jeszcze trudniejsze, bo rozwalenie konstrukcji słono nas będzie kosztować...




Opisany mechanizm gry został przeze mnie bardzo uproszczony. Chodziło mi jedynie o zobrazowanie Wam istoty zabawy. Od szczegółów są instrukcje (no i kobiety :) ). Dodam tylko, że w talii znajdziemy też karty specjalne, dzięki którym odwrócimy kierunek wiatru (planszę będziemy odwracać w drugą stronę), zmusimy rywala do obracania tornadem zamiast albo przyczynimy się do szkód huraganowych na czyjejś parceli. Grę kończy wyczerpanie talii dobierania lub bankructwo jednego z graczy.
"Tornado Ellie", to gra zdecydowanie dla cierpliwych i spokojnych. Chwila dekoncentracji może Was kosztować krowę, dom i dwa drzewa. Myślę, że doskonale sprawdziła by się podczas niewielkiej 4-osobowej imprezki. Wyobraźcie sobie manewrowanie planszą lub układanie wieży po kilku... napojach niskosłodzonych. Śmiech gwarantowany!
 


A teraz Kochani MEGA NIESPODZIANKA!
Jako, że kilka dni temu blogowi Zwykłej Matki stuknęły dwa latka, mamy z tej okazji dla Was konkurs!
Nagroda? Nowiutki, zafoliowany, pachnący taśmą produkcyjną egzemplarz gry "Tornado Ellie" właśnie, ufundowany przez FoxGames!! 
 


Zadanie jest dziecinnie proste:

Wyobraźcie sobie, że w Waszym rejonie nastało tornadobicie tysiąclecia. Razem z rodziną, psem kotem i teściową chronicie się w piwnicy. Jakie przedmioty zabralibyście ze sobą i dlaczego? Acha! Jakby co, zasilanie szlag trafił! :)

Im dziwniej i oryginalniej - tym lepiej. Odpowiedzi wpisujcie w formie komentarzy pod postem. Macie czas do 1 grudnia. Ogłoszenie wyników dzień później. Na Mikołaja jak znalazł... "Ho! Ho! Ho! Tornado!"

Dla osób chcących wziąć udział w konkursie,a  z jakiegoś powodu nie mogą wpisać komentarza na blogu - może to być komentarz pod postem na FB TUTAJ

ZWYKŁY TATA DOKONAŁ WYBORU!!! Zwyciężcą konkursu jest autorka bloga Mamelkowo :)