Strony

10 czerwca 2016

Problem z grzywy, czyli lew u fryzjera

Nic nie poradzę na to, że co rusz wpada w moje ręce ciekawa gra z gatunku kooperacji. Mam chyba jakiś wewnętrzny radar, który aktywuje się za każdym razem, gdy tylko w zasięgu wzroku pojawi się takowa produkcja. A może to system obronny podświadomie reaguje na perspektywę kolejnych „bęcek” od córki? Kończą się pomału czasy niewinnego podkładania żeby dać małej latorośli wygrać. Teraz muszę wysilać wszystkie szare komórki (wciąż mam nadzieję, że jest ich tam liczba mnoga) i walczyć niczym lew, aby nie stracić reszty poważania oraz szacunku w jej oczach. Bywa różnie...



Nie przez przypadek wspomniałem o lwie - królu zwierząt. Jest on bowiem bohaterem dzisiejszego wpisu. W dość niecodziennej sytuacji, jak na takiego zwierza przystało, znalazł się poczciwy Leo. Grzywa mu rośnie w zastraszającym tempie, a żona i matka jego potomków nie lubi zarośniętej wersji męża (to akurat ubarwiłem na podstawie życiowych doświadczeń Zwykłego Taty). Czas najwyższy odwiedzić fryzjera Kędziorka. Tylko, że droga do salonu długa i kręta. A w dodatku po drodze tyle znajomych twarzy. I każdy chciałby zamienić choć słówko z królem. Co robić? W tym momencie rozpoczyna się nasza przygoda i misja zarazem. Na jej powodzenie mamy aż (??) 5 dni. Posłuchajcie...


„Leo wybiera się do fryzjera”, czyli jedna z nowości od niezawodnego wydawcy G3, to gra dla 2-5 osób w wieku od 5 lat wzwyż. I właśnie dla najmłodszych graczy jest ona głównie dedykowana. Poszczególne elementy mienią się wszystkimi kolorami tęczy, a wizerunki zwierząt budzą natychmiastową sympatię i uśmiech na twarzach wszystkich uczestników rozgrywki. Aspekt wizualny odgrywa w tym przypadku niemałe znaczenie, gdyż właśnie na tych barwnych, sympatycznych obrazkach skupiać się będziemy przez większość czasu. 

Zerknijmy na początku do wnętrza pudełka. Co w nim znajdziemy?:
- 30 kwadratowych kafli ścieżki, przedstawiających drogowskaz lub jednego z pięciu mieszkańców dżungli na awersie (poznajcie zebrę, nosorożca, krokodyla, papugę oraz lwicę). Każde ze zwierząt występuje w 5 kolorach tła: niebieskim, żółtym, różowym, czerwonym i fioletowym. W narożniku każdego z kafla znajdziemy symbol budzika z cyfrą od 0 do 5. Rewers z kolei obrazuje nam dżunglę widzianą z lotu ptaka (pewnie są to fotki papugi) – po prostu
- 20 kart ruchu z idącym Leo na awersie. Tutaj również występują tła o barwach i ilości jak wyżej. Dodatkowo każda karta ma wypisaną wartość od 1 do 4 (po pięć kart w każdym kolorze). Rewers to odcisk lwiej łapy – po prostu
- 1 kafel z łóżkiem Leo (start), 1 kafel z fotelem fryzjerskim Kędziorka (meta)
- 5 puzzli z grzywą Leo
- budzik ze wskazówką (do złożenia z kilku elementów)
- drewniana figurka naszego bohatera
- instrukcja
Z takim wyposażeniem rozpoczynamy operację „przytnij lwią grzywę”, w której musimy bez zbędnej zwłoki doprowadzić Leo do salonu fryzjerskiego. Mamy na to 5 dni – prób, zaczynając każdorazowo od godziny 8 rano na budziku (swoją drogą dlaczego akurat ósma? O tej porze jestem już dawno w trakcie czytania... tzn. ciężkiej pracy). Najpierw musimy jednak stworzyć sobie planszę gry...




Wspaniałym pomysłem jest danie graczom całkowitej swobody w układaniu ścieżki. Może się ona wić niczym wąż lub też biec prosto jak świński ogon... Chwila! Chyba coś namieszałem. Ważne żeby na początku umieścić kafel z łóżkiem i na nim pionek z lwem, na końcu zaś kafel z fryzjerem Kędziorkiem, który jest... małpą. Cóż, taki był widać w dżungli wakat. Pomiędzy nimi układamy trasę z kafli ścieżki odwróconych „zielonym do góry”, czyli dżunglą na świat. Karty ruchu tasujemy i rozdajemy pomiędzy graczy. Jeszcze tylko upewnijmy się, że puzzle z grzywą oraz budzik są pod ręką. Zaczynamy...

W swojej turze gracz wybiera dowolną kartę ze swojej puli i przemieszcza figurkę Leo o tyle pól ile na niej widnieje. Następnie odwracamy kafel ścieżki, na której stanął pionek. Jeśli kolor kafla pokrywa się z kolorem karty ruchu, którą wybraliśmy albo odkryjemy drogowskaz mamy szczęście i nic się złego nie dzieje. W innym przypadku sprawdzamy jaka cyfra widnieje obok odwróconego zwierzaka i o tyle godzin przesuwamy wskazówkę budzika. Brawo! Właśnie Leo zagadał się z lwicą i stracił aż 5 godzin! (wyczuwacie ironię, prawda?). Teraz ruch ma kolejny gracz... W momencie, gdy wskazówka wykona pełen obrót (od ósmej do ósmej) kończy się dzień. Leo wraca na start, grzywa z puzzli otrzymuje jeden element, karty ruchu zbieramy i ponownie rozdajemy graczom, a odkryte kafle ścieżki z powrotem zakrywamy. Chwila!! Zapamiętaliście gdzie była ta lwica i jakiego koloru? Albo papuga, co skrzeczy przez 4 godziny do ucha naszego bohatera? Jeśli tak to zaczynamy drugą próbę...




Jak pewnie zdążyliście zauważyć, w grze mamy do czynienia z elementami zapamiętywania (tzw. memory), a więc z tym, co u nas dorosłych z wiekiem szwankuje coraz mocniej. Na szczęście do współpracy mamy młodych dzielnych graczy. Nieraz zostałem nakierowany na właściwą ścieżkę przez córkę (ścieżkę w dżungli, a nie życiową – nie myślcie sobie). Dzięki temu udało nam się doprowadzić Leo do fryzjera już za drugim razem. Brawo my!

Instrukcja podpowiada drobne modyfikacje na wypadek gdyby ktoś uznał grę za zbyt trudną lub (o zgrozo!) za łatwą. Jak zatem widać mniejsze dzieciaczki mogą też spróbować swoich sił i pomóc biednemu Leo. Tym bardziej, że gra warta jest bliższego poznania. Kwestię wykonania przemilczę, bo tu G3 nie schodzi poniżej pewnego bardzo wysokiego poziomu. Sama gra wciąga niemiłosiernie. Wiem o czym piszę. Możliwość nieograniczonej modyfikacji trasy powoduje, że słowa „nudaaa” pojawi się nie za szybko (bo pojawi się na pewno – w końcu to dzieci). Dodajmy do tego wspaniałe kolorowe elementy, bajkową wręcz otoczkę, aspekt kooperacji, szlifowanie liczenia oraz ćwiczenie pamięci. Trzeba czegoś więcej? Może zatem mała zagadka na koniec? Jak ma na imię autor „Leo wybiera się do fryzjera”? Odpowiedź kryje się w tytule gry.
To tyle na dziś. Wybaczcie, ale salon już nieczynny. Zapraszam jutro od 8.00...