„Czerwono mi”, czyli festiwal piosenki a’la Alek

 Już za niecałe dwa tygodnie rozpocznie się 58 Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu. Niegdyś wydarzenie, które przyciągało przed telewizory ¾ społeczeństwa, dziś stanowi jedynie próbę podtrzymania przy życiu wieloletniej tradycji. Szczerze mówiąc, gdyby nie najnowsza książka Alka Rogozińskiego, nawet nie zorientowałbym się, że kolejna edycja Opola jest już za pasem. No właśnie! Zupełnie niepostrzeżenie naszemu księciu komedii kryminalnej stuknęła 20-tka! Z pewnością nie miałby autor nic przeciwko, gdyby chodziło o liczbę wiosen na karku (choć i tak do grona seniorów daleka droga). Nie! Chodzi o dwudziestą powieść w dorobku Alka Rogozińskiego, która właśnie ujrzała światło dzienne za sprawą WydawnictwaSkarpa Warszawska

 

„Czerwono mi”, czyli festiwal piosenki a’la Alek
„Czerwono mi”, czyli festiwal piosenki a’la Alek

„Czerwono mi” – bo taki nosi książka tytuł, zabierze Was w kuluary i na backstage… Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Dacie wiarę?! Przy czym nazwa imprezy to jedyny wspólny mianownik jaki znajdziecie porównując oba festiwale: ten w realu i ten zrodzony w głowie autora.

Ta impreza ma przyćmić wszystkie inne muzyczne wydarzenia roku. Włodarze Tele-Polu, telewizji organizującej festiwal w Opolu, zadbali o rozmach należycie. Trzy miliony złotych nagrody w konkursie o Grand Prix, plus kolejny milion na organizację trasy koncertowej zwycięzcy (bądź zwyciężczyni) musi zawrócić w głowie nawet największym gwiazdom rodzimej sceny muzycznej. I tak też się dzieje. Do konkursu zgłaszają się wszyscy liczący się gracze z Klaudią Hutniak na czele. Mamy zatem przedstawicieli ze świata rocka (Marta Raj, Viga Pszczółkowska), „dinozaury” sceny (Agula Lutkowiak), młodych gniewnych (Marcel Majewski, Felicjan „czterdziestoletni młody talent” Paprocki) oraz całą resztę ekscentrycznych osobowości. Dodatkowego smaczku imprezie ma nadać jury, w skład którego wchodzi m.in. dobrze wszystkim znana autorka kryminałów Róża Krull oraz komisarz policji Krzysztof Darski, dla którego Róża stanowi dosłowny przykład plag egipskich. Rozpoczynają się przygotowania i pierwsze festiwalowe próby. Tyle, że już na początku ktoś posługuje się nożem w sposób zgoła inny niż jego przeznaczenie. A dalej jest już tylko gorzej. Kolejni uczestnicy doświadczają bliższych lub dalszych spotkań z opolską służbą zdrowia, podczas gdy finał konkursu zbliża się nieubłaganie (a Tele-Pol ani myśli przerwać ten zabójczy balet). Sytuacja staje się jeszcze bardziej dramatyczna i kuriozalna, gdy w całość zamieszana zostaje… piosenka „Zielono mi”. Takie szalone festiwale tylko u Alka!

„Czerwono mi” stanowi swoisty ukłon autora w kierunku festiwali i piosenki w ogóle. Kto zna bądź śledzi Rogozińskiego na portalach społecznościowych, ten wie, że jest on wielkim miłośnikiem muzyki. Pomysł na osadzenie akcji w Opolu podczas festiwalu piosenki uważam zatem za naturalny i oczekiwany krok z jego strony. Czy udany? Jak najbardziej. Już od pierwszych stron czuć, że autor doskonale bawi się w stworzonym przez siebie świecie i ma pomysł na budowanie kolejnych scen wokół kultowych postaci jak Róża, Darski, Hutniak, czy choćby Mario. Wplecenie ich wszystkich w festiwalowy wątek mogło wypaść koślawo i nieprawdziwie. Tak się jednak nie stało. Każdy z bohaterów ma swoje określone miejsce i zadanie do odegrania. Co innego, że przy takim natłoku „gwiazd” trudno było zdecydować się na tę najjaśniej świecącą. Stąd też w „Czerwono mi” nie ma jednej wiodącej postaci, wokół której zbudowano by narrację. Dla przykładu Róża Krull jest tym razem jakby nieco schowana, mniej wyrazista. Czy to zarzut? Bynajmniej. To jedynie dowód na to, że Alek Rogoziński niczym w uniwersum Marvela, stworzył własną artystyczną przestrzeń dającą mu pełną dowolność w kreowaniu owego świata i eksponowaniu (bądź nie) poszczególnych jego elementów. Osobiście bardzo lubię, gdy na kartach powieści danego autora spotykam w scenach epizodycznych wiodące postacie znane z wcześniejszych dokonań pisarza.

Dwudziesta książka Alka Rogozińskiego z pewnością nie rozczaruje stałych fanów jego twórczości. Jest jak zawsze zabawnie i tajemniczo, postacie są zamierzenie przerysowane, a bieżące krajowe wydarzenia inteligentnie skomentowane. W kilku postaciach nietrudno mi było doszukać się ich realnych pierwowzorów (pozdrawiam prowadzącego festiwal Karola Romella), co jeszcze radośniej nastraja czytelnika podczas lektury. Skrajnie odjechane pomysły jak Klaudia Hutniak z jej bezosobową formą mówienia o sobie z jednej strony zakrawają o absurd, ale z drugiej zostawiają w głowie przeświadczenie, że niektórzy ludzie faktycznie mogą być tak oderwani od swoich „korzeni rdzennych”. Rozwiązanie zagadki festiwalowej masakry mogło by być co prawda bardziej wyraziste i dokładniej spuentowane, ale nie umniejsza to ogólnej pozytywnej ocenie „Czerwono mi”. Najnowsze dziecko Alka Rogozińskiego ma się bardzo dobrze i zachęca Was do wspólnej zabawy! Mam nadzieję, że skorzystacie z zaproszenia.  

      

Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka