Karta EKUZ, czyli do czego przydaje się NFZ na zagranicznych wakacjach

Co roku słyszałam jakie kolejki są tam, gdzie można wypełnić wniosek i odebrać kartę EKUZ. Nigdy mnie to nie interesowało, bo nasze letnie podróże ograniczały się do terytorium Polski. Tym razem było jednak inaczej. Nasze biuro podróży oferowało ubezpieczenie jedynie od nieszczęśliwych wypadków. A co z nagłym zachorowaniem, które w przypadku dziecka nie jest wcale taką abstrakcją? Do czego przydaje się NFZ na zagranicznych wakacjach?

Karta EKUZ, czyli do czego przydaje się NFZ na zagranicznych wakacjach
Karta EKUZ, czyli do czego przydaje się NFZ na zagranicznych wakacjach

Słysząc o terminach oczekiwania na wydanie tejże karty, postanowiłam zabrać się do tematu odpowiednio wcześniej. Lubię mieć wszystko zaplanowane, zorganizowane, więc i tak musiało być w tym przypadku. Przeszukałam strony internetowe, doczytałam, że wniosek można złożyć w formie elektronicznej i poprosić o przesłanie EKUZ na adres domowy. W takim razie o co chodzi z tymi kolejkami się pytam? No nieważne. Ważne jest co innego...

O tyle, o ile otrzymanie tych trzech kawałków plastiku okazało się banalnie proste i dotarły do mnie w tempie błyskawicy, to już nie można tego samego powiedzieć o tym jak się one przydają! Podczas naszych włoskich wakacji zmuszeni byliśmy skorzystać z tamtejszej pomocy medycznej, gdyż córce "zachciało się" anginy! Nie ma to jak bolące gardło i wysoka gorączka podczas wymarzonych i długo wyczekiwanych wakacji, co nie? Nikt tego nie chciał, a tym bardziej nie planował! Jako zapobiegawcza matka wyposażyłam się na wyjazd w tabletki na gardło, bo czułam, że klimatyzacja, a raczej szok termiczny jaki przeżywa organizm po wejściu z prawie 40-sto stopniowego upału do autokaru z nawiewem, może wywołać u któregoś z nas problemy zdrowotne. Złem wcielonym jestem licząc na to, że padnie na delikatne gardło męża? Niestety trafiło na naszą dziesięciolatkę. 

Jak wspomniałam, moja wakacyjna apteczka zawierała tabletki na gardło, lek przeciwgorączkowy i inne podstawowe medykamenty. Antybiotyku jednak nie miałam. Tego niestety wymagały paciorkowce, które dokuczyły córce. Pani przewodnik zaprowadziła nas na dyżur medyczny we włoskim miasteczku. Pani doktor "skasowała" 15 euro za wizytę, tłumacząc, że karta EKUZ to za dużo papierkowej roboty dla niej. W aptece było jeszcze gorzej! Całe 40 euro na leki, za które w Polsce zapłaciłabym co najmniej o połowę mniej. Trudno. Chore dziecko lejące się na naszych rękach, a właściwie barkach męża, gdyż zmuszony był ją nieść 2 km w jedną stronę w dokuczliwym upale, to nic dobrego. Chcąc ratować samopoczucie naszej jedynaczki i jej wymarzone wakacje gotowa byłam wydać wszystkie pieniądze. Przecież miałam kartę, która po powrocie gwarantowała mi zwrot wydanych euro...


Karta EKUZ kontra nasza rzeczywistość


Do czego przydaje się NFZ na zagranicznych wakacjach? Ano do niewielu rzeczy! Nasza wizyta we włoskim ośrodku i leki w aptece opłacone gotówką. Kilka dni po powrocie wypełniłam stosowny wniosek o zwrot wydanych euro i udałam się do siedziby NFZ. Tu zaczęły się schody. Połowa personelu na urlopie. Ci co pozostali nie potrafili mi udzielić żadnych odpowiedzi. Odwiedziłam cztery różne pokoje i z duszą na ramieniu zostawiłam wszystkie niezbędne dokumenty Pani, która ma za zadnie jedynie je wprowadzić do systemu. Widząc jak to wszystko słabo wygląda, przezornie zrobiłam sobie zdjęcia wszystkich rachunków. Tak, na wszelki wypadek, gdyby akurat gdzieś zaginęły skoro żadna z pracownic nie wykonywała w tym dniu zadań, które na co dzień do niej należą. Nie wiedziałam ile mi przyjdzie poczekać na jakikolwiek odzew...

Kiedy dostaliśmy list, nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy załamać ręce!? Przewidywany czas oczekiwania na decyzję... 6 miesięcy. W dodatku od razu zaznaczono, że wydatki "własne" związane z leczeniem nie podlegają zwrotowi. Muszę pisać dalej???


Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka