Improbrać, czyli pomysł na randkę z mężem

Kto powiedział, że najlepszy pomysł na randkę z mężem to kino lub kolacja w restauracji? Przecież może to być też teatr, muzeum, krótki wyjazd na weekend (tzw. randka długodystansowa). Można poprzestać też na zwyczajnym spacerze po lesie lub brzegiem jeziora o zachodzie słońca. Czasami nie trzeba nic wielkiego, by było przyjemnie. Czasem wystarczy wieczór w domu zorganizowany tak, by było miło, sympatycznie i romantycznie. Odpowiedni klimat (muzyka, świece, wino) i już jest fajnie. W dodatku małym nakładem finansowym :) Co jeszcze ciekawego można zrobić w ramach małego randez-vous? Jaki inny pomysł na randkę z mężem?


Nie lubimy specjalnie wychodzić z domu. Zwłaszcza odkąd mamy dziecko staliśmy się jeszcze większymi domatorami. Na szczęście oboje myślimy tak samo, więc żadne z nas nie ma o to do drugiego żalu. Jednak czasem dobrze jest wyjrzeć poza codzienne cztery ściany. Spotkać się ze znajomymi, zjeść coś dobrego, posłuchać muzyki, czy zwyczajnie pośmiać się. No bo kto powiedział, że randka z mężem musi oznaczać wyjście z domu koniecznie we dwoje?

Przedszkole naszej córki, do którego de facto nie uczęszcza już od dwóch lat, regularnie organizuje spotkania powalentynkowe. Rok temu byliśmy na występie duetu o nazwie "Przedwojenni Ludożercy", o czym możecie poczytać TUTAJ. Tym razem zaproszeni zostali inni młodzi i utalentowani ludzie, którzy mieli sprawić, by ten sobotni wieczór był dla nas wszystkich nie lada atrakcją i testem... 
Z wielu moich wpisów wiecie doskonale, że "Śpiewający Włóczykije" to nie jest zwyczajne przedszkole. Mimo, że nasza "gwiazda" jest od dwóch lat uczennicą szkoły podstawowej, nadal mamy kontakt z jej poprzednią placówką. To wspaniałe miejsce, dzięki któremu zobaczyliśmy mnóstwo ciekawych miejsc, odbyliśmy kilka wycieczek (o których też nie omieszkałam napisać) i zawiązaliśmy sporo wspaniałych znajomości, trwających po dziś dzień!

Muszę przyznać, że nie lubię kabaretów. Mąż z kolei je uwielbia. Kiedy włącza jakiś w TV ja odwracam głowę. Nie lubię tych wyćwiczonych scenek z nie zawsze śmiesznymi żartami. Dla mnie to jest trochę sztuczne, naciągane. No dobra - ja po prostu nie mam poczucia humoru! Dlatego zapowiadane spotkanie w przedszkolu było szalenie ciekawą motywacją zarówno do tego, by w ten ostatni weekend karnawału wyjść z domu oraz przy okazji zmierzyć się z moją nemezis...



Improbrać - piątka przesympatycznych poznańskich kabareciarzy, którzy, jak sama nazwa wskazuje, bawią improwizacją na scenie. Najfajniejsze jest to, że publiczność ma wpływ na to jak dana scenka będzie przebiegać. Była np. taka, w której wykonawcy mogli opowiadać daną historię tylko i wyłącznie w formie pytań, co było nie lada wyzwaniem dla nich samych, gdyż to my wymyślaliśmy temat. Fantastyczny była gra "Wywiad od tyłu". Do tej scenki publiczność zadała młodym kabareciarzom temat-wywiad z Madonną. Śmiechu było co nie miara gdy na przykład pani Kasia rzuciła odpowiedzią: "czerwony i zielony", a chwilę potem jej partner na scenie zadał pytanie: "Jest Pani w Poznaniu, jakie są zatem kolory klubowe Lecha?". "Wchodzenie" sobie nawzajem w trwającą scenkę, oczywiście znów wymyśloną przez widzów, a następnie odgrywanie jej od przerwanego momentu, zabawa z używaniem słów/zdań wypisanych na karteczkach przez osoby z widowni. Coś niesamowitego jak Ci młodzi potrafili wybrnąć z każdego tematu! Wszystko ze smakiem i ogromnym poczuciem humoru. Przyznam Wam, że szczęka mnie bolała, bo dawno się tyle nie śmiałam. Improbrać urzekła mnie swoją naturalnością, zdolnościami i dystansem do siebie. Rozbawić Zwykłą Matkę to nie łatwe zadanie. Im się udało, za co należą się szczere gratulacje!












Wiecie co jest w tym wszystkim najfajniejsze? Dzieci nie zostały w domach! Tak! Przedszkole zorganizowało i dla nich czas wiedząc, że większość rodziców zwyczajnie nie mogłaby przyjść z powodu braku opieki dla swoich pociech. Tak więc, kiedy dorośli bawili się w górnej sali, nasi milusińscy mieli warsztaty z pyrą w tle. Były zatem stempelki z ziemniaków i przygotowywanie sałatki ziemniaczanej. 
Po występie czekał na nas typowo poznański poczęstunek, czyli wspomniana sałatka i gzik z pyrami :)
Rozmowy, śmiechy i radosna atmosfera. To wszystko towarzyszyło nam w ten sobotni wieczór. 
I co? Fajny pomysł na randkę z mężem? Daleko nie musieliśmy jechać, dziecko było pod fachową opieką dodatkowo w towarzystwie koleżanek. Nie musieliśmy się wcale stroić i spotkaliśmy dawno nie widzianych znajomych! Same plusy! Dziękujemy przedszkolu "Śpiewający Włóczykije" za kolejną możliwość spędzenia czasu w tak oryginalny sposób.
Cudowna randka nie-randka, bo choć do typowych nie należała, możliwość wyjścia z mężem zawsze jest niezwykle cenna :) 


Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka