Wspomnień czar i wakacyjne plany... z dzieckiem w tle

Lato 2008 - konkretnie druga połowa sierpnia. Piękni i młodzi (teraz już tylko piękni) pakujemy torby na przygodę życia. Ona podekscytowana, On szczęśliwy, bo Ona promienieje na samą myśl o tym co ich czeka. Dwójka szczęśliwych i zakochanych ludzi. Co najbardziej istotne - SAMI wybierają się w daleką podróż. Jak do tej pory swoją najdalszą i najwspanialszą. Wtedy jeszcze tylko we dwoje. Aż trudno w to uwierzyć. Z perspektywy czasu nie potrafię sobie nawet wyobrazić, że przy naszym boku nie było tej małej blondynki vel "wulkanu energii". Zapewne też tak macie? Pamiętacie jeszcze czas "sprzed dzieci"? Ale chwila... Zaczynam odbiegać trochę od tematu. Choć nie do końca :) Wakacyjne plany...

Ostatnie tygodnie tego pamiętnego sierpnia wspominam jakby to było dosłownie wczoraj, choć długo je planowałam. Jestem typem, który wszystko musi mieć dopięte na ostatni guzik. Tak było też z owymi wakacjami. Cały wyjazd skrupulatnie zaplanowany. Oszczędzaliśmy na niego bardzo długo, mimo, że było to o wiele łatwiejsze niż teraz, gdy mamy córkę - "skarbonkę" na utrzymaniu.
Wyboru miejsca i terminu pomogła dokonać nam znajoma, pracująca jeszcze wtedy w biurze podróży. Jako, że dla nas była to pierwsza w życiu zagraniczna wycieczka (słowackiej części Tatr nie liczę!), całkowicie zdaliśmy się na jej doświadczenie. Kiedy nadszedł czas wyjazdu podniecenie sięgało zenitu. Naszym celem podróży były Włochy. Słoneczna Italia, o której zawsze marzyłam :)

Wycieczka miała trwać 10 dni. Nastawiona na zwiedzanie podróż obejmowała oczywiście same najpiękniejsze miejsca. Na pierwszy ogień poszła Florencja. Fenomenalne miasto, w którym zakochałam się po zjedzeniu pierwszej porcji włoskich lodów z orzechami laskowymi. Mimo ogromnego zmęczenia spowodowanego niemal 24-godzinną podróżą autokarem, podczas której nie zmrużyłam oka (bo tak mam po prostu), byłam zachwycona i pełna energii. Podobało mi się wszystko, a najbardziej ludzie - ich pozytywne nastawienie oraz słońce.




Na mapie wycieczki nie mogło zabraknąć rzecz jasna pięknego Rzymu. Koszmarny upał, który wtedy panował, absolutnie nie przeszkadzał nam w zawieraniu nowych znajomości, robieniu setek zdjęć (znów: bo tak mam po prostu!) i podziwianiu cudownych zabytków. Istne szaleństwo. Żar z nieba, a obok mnie cudowna fontanna di Trevi...
Następne w kolejce było San Marino - urocze maleńkie państwo w państwie skąd przywiozłam ulubione perfumy. A w wolnych chwilach? Niezapomniany rejs statkiem i zabawa taneczna. Tak, Zwykła Matka potrafiła wtedy szaleć :) Do końca życia nie zapomnimy z mężem tego rejsu. 
Asyż, Rimini, a na koniec - w dniu moich urodzin - Wenecja. Miasto, którego reklamować chyba nie trzeba. Osobiście nie czułam żadnych przykrych zapachów, którymi nas straszono z uwagi na nietypową lokalizację miasta. Za to po uszy zakochałam się tam i to od pierwszego wejrzenia. Wtedy, stojąc na placu Św. Marka obiecałam sobie, że kiedyś tu wrócimy. Może już z dzieckiem, na które wtedy bardzo czekaliśmy.
Oczywiście poza zwiedzaniem był również czas na plażowanie i zabawę. Nigdy w życiu, ani przedtem ani potem, nie byłam tak opalona i zachwycona klimatem jak po tym wyjeździe zorganizowanym przez biuro podróży Itaka.  Nasze wakacyjne plany były zrealizowane wtedy w 100%, nic nam nie przeszkodziło.


Od tamtej przygody minęło kilka lat. Doczekaliśmy się córki, która obecnie jest już na tyle duża, że spokojnie można by planować kolejną tak długą i egzotyczną podróż. Jak już wspomniałam, lubię planować zawczasu. Czy warto jednak już teraz, w styczniu, myśleć o ty, by zaplanować wakacje 2107 z dzieckiem? Moim zdaniem owszem! Nasz wypad do Włoch jest tego przykładem. Właśnie na początku roku wykupiliśmy tę niezapomnianą wycieczkę w biurze Itaki! Dlaczego? Z bardzo konkretnego i wiadomego powodu - cena. W tej chwili można wykupić wakacje z dużą zniżką, co w przypadku wyjazdu rodzinnego bywa bardzo często decydującym czynnikiem. Ponadto, mamy dostatecznie dużo czasu na zaznajomienie się z ofertą biura, która jest naprawdę niebanalna. Do wyboru macie wczasy bądź wycieczki. Zarówno jedne jak i drugie opracowane są z myślą o dzieciakach. W Klubie przyjaciół Itaki czeka na milusińskich mnóstwo atrakcji. Od zabaw z balonami, przez wodną olimpiadę, gry i zabawy "w poszukiwaczy", po bal duszków na starym zamku. Dzieci zdecydowanie nie będą się nudzić, podczas gdy rodzice oddawać się będą romantycznym chwilom tylko we dwoje.

Wtedy, nasz wyjazd był nastawiony stricte na zwiedzanie, na to by wycisnąć każdy dzień jak cytrynkę by móc jak najwięcej zobaczyć. Mimo tak napiętego harmonogramu, sporo też czasu spędziliśmy na plaży i wieczornej zabawie. Za wyjazdem z Itaka przemawia fakt, iż wycieczka, którą wtedy wybraliśmy: "wieczne i słoneczne" widnieje w ich ofercie od 20lat i jest jedną z najpopularniejszych!
Wyjeżdżając na wakacje z dzieckiem zdecydowanie weźmiemy pod uwagę inne aspekty. Musimy upewnić się, czy córka będzie miała zapewnioną opiekę polskiego rezydenta w czasie zabawy. Ważne jest też to, by otoczenie było sprzyjające dzieciakom i by miały one odpowiednie do ich wieku towarzystwo. Na pewno chcielibyśmy pokazać naszej księżniczce kilka wspaniałych miejsc, choć tym razem chyba jednak więcej czasu pragnęlibyśmy spędzić na plaży :) 
 A Wy? Planujecie już swoje wakacje 2017 z dzieckiem? Samodzielny wypad, czy może taki zorganizowany w pełni przez biuro podróży? Jakie są Wasze wakacyjne plany?

Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka