Jak pomóc w nauce, czyli nauka przez zabawę

Nie jestem pewna czy dobrze robię zabierając się dziś do pisania. Powód? Ogólnie rzecz biorąc dzień mam taki, że pluję jadem. Aczkolwiek częściowo mój nastrój wywołany jest szkołą mojej córki, więc tekst okazał się bardzo na czasie. Nasza drugoklasistka radzi sobie dobrze z nauką. Zatem to nie brak zdolności, czy chęci do edukowania się wywołują u mnie atak furii. Powodem jest nasz system szkolnictwa i parę innych spraw przy okazji. "Ciśnienie" jakie wywołuje się na nasze dzieciaki powoduje, że wciąż szukam metod jak pomóc w nauce mojej siedmiolatce. Tak, by nie zrazić jej do tego, ale jednocześnie, aby nie straciła czasu na przyjemności. Nauka przez zabawę to najlepsze rozwiązanie!


Nie naciskam jej w kwestii ciągłego powtarzania materiału, mimo, że jak na drugą klasę testów mają (moim zdaniem) całkiem sporo. Oceny nie są dla mnie istotne i to cały czas córce powtarzam. Ważne by nie czuła się zmuszana do nauki, aby chętnie odrabiała zadania domowe. Jeśli więc można dziecku ułatwić przyswajanie szkolnego materiału poprzez zabawę, dlaczego nie skorzystać z takiej opcji?

Jakiś czas temu pisałam Wam o kilku książkach, które doskonale służą nam pomocą. Tym razem skupię się na kartach wydanych przez wydawnictwo Edgard. Ponad rok temu polecałam na naszym blogu karty do nauki ortografii KLIK. Wtedy jeszcze bardziej służyły nam do zabawy, podczas której z wylosowanych słów córka układała całe historie. Jednak teraz bardzo nam się te zabawy przydają w prawdziwym ćwiczeniu zasad ortografii. Dobrze wiemy - nasz język do łatwych nie należy. Dzięki kartom od Kapitana Nauki możemy poprzez zabawę utrwalać z dziećmi między innymi zasady ortografii. 






Dlaczego akurat "Zagadki obrazkowe"? Odpowiedź jest prosta:
  • dostosowane są do wieku dziecka
  • mały format kart pozwala na zabieranie ich do auta, na wycieczkę
  • kolorowe obrazki fantastycznie pomagają zapamiętać prawidłową pisownię
  • odpowiedzi umieszczone na odwrocie pozwalają dziecku samodzielnie korzystać z kart
O tyle, o ile "Ortografia z mrówką i borówką" zawierała karty z zasadami, o tyle "Zagadki obrazkowe" służą bardziej do zabawy. Takie jest przynajmniej moje wrażenie. Córka sama chętnie po nie sięga, bo nie czuje, że podczas ich rozwiązywania się uczy. Ma frajdę z rozwiązywania rebusów. Znajdziemy tu dopasowywanie właściwych liter do wyrazów, słów do obrazków, a także zapoznawanie się ze znaczeniem niektórych pojęć, co ogromnie ułatwia zapamiętywanie pisowni. To co najbardziej mi się spodobało w przypadku kart Kapitana Nauki to fakt, iż skupiają się owszem na ortografii (w tym przypadku!), ale też przy okazji dzieci zdobywają i utrwalają sobie wiedzę ogólną. Na przykład powtarzając sobie znane gatunki zwierząt, rodzaje zawodów wykonywanych przez ludzi, czy też kierunki świata.


Wiadomo, że nikt nie jest chodzącą alfą i omegą. Nie wymagamy tego też od dzieci. Jedne lepiej sobie radzą z językiem polski, a inne z kolei wolą matematykę. Dla tych pierwszych, których umysły nie należą raczej do ścisłych mam kolejną propozycję Kapitana Nauki: "Matematyka. Zagadki obrazkowe". Czego tu możecie się spodziewać drodzy rodzice? Ano znowu dobrej zabawy :)  Córka zdecydowanie lepiej sobie radzi z czytaniem i ortografią, ale nie odstaje także w matematyce. Mimo moich wszelkich obaw ogarnęła dość sprawnie tabliczkę mnożenia. 






Karty matematyczne zdecydowanie udzielają nam odpowiedzi na pytanie: "Jak pomóc w nauce naszym najmłodszym uczniom". Tabliczka mnożenia, figury geometryczne, zadania z treścią, miary, porównywanie. Wszystko to, a nawet więcej znajdziecie wśród ponad stu kolorowych zagadek. Jak zwykle poręczny format, odpowiedzi do zadań na odwrocie, zróżnicowany stopień trudności i pełen wachlarz kolorów. Dzięki tym kartom nie musicie zabierać na wyjazd kilku książek, by powtórzyć materiał przed testem. Dziecko samo chętnie podczas podróży sięgnie po Kapitana Naukę i wraz z nim, siedząc grzecznie zapięte na tylnym siedzeniu auta, przećwiczy swoją wiedzę matematyczną. 

Dobrze wiemy jak w dzisiejszych czasach potrzebna jest znajomość języka obcego, a już w ogóle cudnie by było jakby znać więcej niż jeden język. Najpopularniejszym jest oczywiście angielski. Co jednak zrobić w przypadku, gdy maluch nie ma zdolności językowych? Jak pomóc w nauce?
Ja osobiście nie należę do tych uzdolnionych językowo. Zwykły Tata to co innego i na szczęście młoda odziedziczyła owe zdolności po nim. Jednakowoż olbrzymią pomocą są dla niej karty wydawnictwa Edgard.




"Kieszonkowcy", bo to o nich mowa, to gra karciana do nauki angielskich czasowników i przymiotników. W obydwu przypadkach mamy talie kart ze ślicznymi i zabawnymi rysunkami (mnie urzekła ta z mokrym psem!) i czasownikiem lub przymiotnikiem napisanym po angielsku. Mogą one służyć w podobny sposób co tradycyjne fiszki lub po prostu do zabawy. Możemy zagrać w dobrze znane wszystkim memory, coś w stylu "Czarnego Piotrusia", czy też znajdywanie par na czas (liczy się znajomość słówek i refleks).
Jeśli bardziej zaawansowani gracze zdecydują się na połączenie obydwu talii, nie będzie żadnego problemu z ich ponownym rozdzieleniem, gdyż karty przymiotnikowe są na odwrocie niebieskie, a czasownikowe - żółte. W przypadku Kieszonkowców mamy również do czynienia z nauką słów przeciwstawnych, np: mokry-suchy, biedny-bogaty, itd. Każdy zestaw posiada jedną kartę, która zawiera komplet wszystkich użytych słówek - taka mała ściągawka :)




Kolejna propozycja odpowiadająca na pytanie jak pomóc w nauce języka angielskiego pochodzi od lubianego przez nas Kapitana Nauki, który w swej bogatej ofercie produktów posiada karty edukacyjne dla dzieci już od najmłodszych lat. Kilkakrotnie mieliśmy już możliwość przetestowania zagadek, kart obrazkowych i innych propozycji Kapitana. Zawsze byłyśmy z córką zadowolone!

Jak sama nazwa wskazuje, mamy tutaj do czynienia z zabawą w zgadywanie. Na poręcznych kartach umieszczono ponad sto różnych zagadek, które tak samo jak matematyczne i ortograficzne, na odwrocie posiadają gotowe odpowiedzi. Dzięki tym zadaniom dzieciaczki nauczą się/utrwalą podstawowe zwroty w języku angielskim, takie jak: "Ile masz lat?", "Jak masz na imię?". Opanują również opisywanie uczuć, nazywanie części ciała, nazwy zwierząt i wiele innych pojęć. W przeciwieństwie do Kieszonkowców tutaj mamy całe zdania po angielsku. Wesołe obrazki utrwalą w pamięci treść zagadek. 
W zależności od posiadanych umiejętności dziecka, nie musi ono rozwiązywać wszystkich zadań. Może skupić się jedynie na tych, które jest w stanie akurat ogarnąć. Nie ma też obawy, że karty się pogubią, gdyż są sprytnie ze sobą połączone tworząc kolorowy wachlarz.


Cóż mogę rzec podsumowując dzisiejszy wpis? Na pewno to, że polecam zdecydowanie zapoznanie się z ofertą wydawnictwa Edgard i Kapitana Nauki. Jak wspomniałam w tekście powyżej, Kapitan w swojej ofercie posiada zadania logiczne oraz karty obrazkowe dla dzieci już w wieku dwóch lat. Każdy zatem znajdzie coś odpowiedniego do wieku swojej pociechy. Od przedszkolaka uczącego się kolorów, do ucznia walczącego z nauką tabliczki mnożenia. Tak więc nauka przez zabawę zdecydowanie wyjdzie Wam z Kapitanem Nauką!



Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka