Szanujmy siebie nawzajem!

Dzisiejszy tekst powstaje pod wpływem chwili - dosłownie. Jestem wzburzona, pełna różnych emocji (głównie negatywnych) i mam ochotę wyrzucić z siebie parę rzeczy. Może kogoś to wkurzy, może ktoś pokiwa głową ze zrozumieniem i przyzna mi rację (oby tych było mimo wszystko więcej!). Trudno! Ja już tak mam, że piszę oraz mówię co myślę.
Ostatnio dość często bywam na spotkaniach blogerskich organizowanych w różnych miejscach, okolicznościach i czasie. Opowiem Wam zatem o moich odczuciach... Ale pamiętajcie - nie piszę tu o wszystkich, tekst ma charakter ogólny stąd nie będę podawać konkretnych przykładów oraz nazwisk. Nie zjedzcie mnie zatem żywcem. Ostatecznie chociaż solidnie przyprawcie i podpieczcie :) Osobiście mam to szczęście, że otaczają mnie tzw. dobre dusze. Takie, które chętnie pomogą, wytłumaczą, podadzą rękę w potrzebie. Takich dziewczyn w najbliższym blogerskim otoczeniu życzę każdej piszącej :)


Kiedy pierwszy raz zgłosiłam się na blogerską imprezę i się na nią nie dostałam, moją pierwszą myślą było: "no tak, pewnie pozapraszały się tylko koleżanki, które się znają i wzajemnie wspierają". Takie hulały mi po głowie teorie, bo było mi po prostu żal! Ale wiecie co? Teraz doskonale zdaję sobie sprawę z tego ile w tym może (NIE MUSI!) być prawdy i dlaczego tak się dzieje. 

Sama mam szalony pomysł zorganizować jakieś spotkanie. Spodobało mi się to, bo za każdym razem poznaję jakieś nowe dziewczyny-blogerki. Po tym co się ostatnio dzieje w temacie doskonale wiem, jak postąpię wybierając osoby, które mam ochotę na takiej imprezie gościć. Oficjalnie przyznaję, że wyboru dokonam kierując się tym czy kogoś znam, bo wiem, że mogę na taką dziewczynę liczyć. Że ta, a nie inna blogerka przyjedzie, bo chce spędzić ze mną i innymi miło czas, chce się spotkać, pogadać i doskonale wywiąże się z wymaganych relacji/recenzji! Lub taką, której nie znam, ale w ten lub inny sposób (głównie przez polecenie) będę wiedziała, że i na nią można liczyć :)

Owszem moi kochani, prezenty świetna rzecz i do tego też się przyznaję. Pokazujemy zawsze na blogach upominki od sponsorów, bo do tego się zobowiązujemy zgłaszając swoją kandydaturę na dane wydarzenie. W końcu firmy też chcą coś z tego mieć - to oczywiste. I tu tkwi całe clue - "zagwostka"... Uczestniczki się zgadzają, biorą na siebie obowiązek zrelacjonowania danego spotkania. Jeśli sponsor tego wymaga zobowiązują się do umieszczenia recenzji na swoim blogu lub choćby wzmianki na profilach społecznościowych. Co się dzieje w rzeczywistości? Na recenzje trzeba czekać tygodniami. Zdjęcia otrzymanych produktów bywają potraktowane "po macoszemu". Organizatorka musi przed firmami świecić oczami, bo koleżanki się nie wywiązały! A koleżanki? Przyjechały, prezenty zebrały i jeszcze się zdarza, że narzekają. Albo co gorsza, gdy zobaczą plakaty z logo partnerów spotkania uznają, że nie warto się fatygować i bez informowania o powodach po prostu nie zjawiają się w umówionym dniu i miejscu! 

Na moim blogu widziałyście ostatnio sporo relacji (swoją drogą niebawem kolejna!), ponieważ faktycznie dużo ostatnio jeżdżę, niejednokrotnie fatygując ze sobą całą rodzinę. Były to spotkania bliżej lub dalej od naszego miejsca zamieszkania. Na niektórych było mnóstwo paczek z upominkami, ale zdarzały się i takie gdzie było ich mniej. Za to towarzyszyła nam świetna zabawa. Każde spotkanie było inne i różniło się pod wieloma względami!

Niedługo odbywa się spotkanie organizowane przez założycielkę Projekt Grajmy!. Plakat nie jest obsypany nieskończoną ilością sponsorów, więc zgadnijcie jakie jest zainteresowanie!
Wiem ile czasu, energii i wielu innych rzeczy wymaga zorganizowanie blogerskiej "nasiadówki". Ile ludzi bywa w to zaangażowanych. Takich spotkań jest coraz więcej, ale wiecie dlaczego coraz mniej firm jest chętnych na bycie partnerami takiego wydarzenia? Bo blogerki często się nie wywiązują, olewają temat (NIE MÓWIĘ, ŻE WSZYSTKIE!). Firmy mają już "po kokardy" naszych maili, telefonów z prośbami o przesłanie takich czy innych prezentów. Niejednokrotnie nadsyłane dla uczestniczek paczki są bardzo wartościowe. Sponsor się stara. Co nas kosztuje napisanie kilku miłych słów na ich temat, zwłaszcza jeśli dane produkty nas satysfakcjonują? Nic. Chwila czasu spędzona na napisaniu tekstu i (owszem - czasem cała masa) zrobienie zdjęć tego co dostałyśmy! Nie lubię, gdy torba jest pełna ulotek. Tym fotek nie robię, bo nieładnie pozują :)

Nie ma relacji, zdjęć, linków - nie ma prezentów. A jak nie ma prezentów, to dziewczyny są niezadowolone. Same widzicie, że ta machina napędza się sama i kółko się zamyka! Nie szanujemy innych to oni nie szanują nas! Kochane, to działa w dwie strony! Wzajemny szacunek, pomoc, wsparcie i lojalność - to powinno nas wszystkie łączyć! Pamiętajcie o tym :)
Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka