Niechciana szóstka, czyli Grzybobranie

Zastanawia Was pewnie ten podchwytliwy tytuł. Bo któż by nie chciał trafić "szóstki' np. w lotka? Już widzę ten las rąk w górze, łącznie z moją :) Szczyt marzeń... Jednak nie wszystkie niestety się spełniają. Nawet, gdy gramy z dzieckiem w jakąś planszówkę, marzymy o wyrzuceniu sześciu kropeczek na kostce, gdyż to one przyspieszą naszą drogę do mety. Dziś jednak chcę Wam pokazać wspaniałą grę, w której uzyskanie największej liczby oczek jest wielce niewskazane! Jest to idealna gra dla czterolatków.


Jednym z moich najmilszych wspomnień z dzieciństwa są odwiedziny u babci, u której spędzałam każdy, wolny od szkoły, dzień. Niewiele w tamtych czasach było zabawek. Lalkami nie bardzo lubiłam się bawić. To, co najbardziej pamiętam to warcaby, w które grałam z dziadkiem oraz "Grzybobranie" - gra uwielbiana zarówno przeze mnie jak i moją babcię. Wspólne wyjazdy do lasu na zbieranie prawdziwych grzybów odbywały się tylko w porze jesiennej. Za to te plastikowe grzybki z planszy mogłyśmy zbierać cały rok. 

Nie pamiętam już zasad gry sprzed ponad 25lat, ale cieszy mnie, że o samej grze się nie zapomina i powstają jej nowe wersje. Granna wydała całkiem niedawno kolejną edycję "Grzybobrania". Gdy tylko pozyskałam takową informację, wiedziałam, że w ten czy inny sposób zdobędę tę grę :) Nie ma nic przyjemniejszego niż powrót do lat swojego dzieciństwa i pokazanie swojej córce w co grała jej mama z prababcią.
 

Grzybobranie to gra, która daje czystą przyjemność. Nie ma tu twardej rywalizacji, rozgrywki na czas i myślenia strategicznego. To ten rodzaj planszówki, która sprawia radość zarówno dzieciakom jak i rodzicom (tudzież dziadkom). Reguły są dość proste i zaraz wytłumaczę dlaczego nie chcemy, by na wyrzuconej przez nas kostce pojawiło się sześć oczek. Gracze rzucają kostką i poruszają się o tyle pól do przodu ile oczek na niej widnieje. Jeśli trafiłeś na pole z grzybkiem - brawo Ty! :) Zabierasz nieboraka do koszyczka i idziesz dalej w las. Po drodze możesz trafić na pole z żetonem zwierzaka i wtedy, w zależności od tego jakie stworzonko leśne spotkałeś, wykonujesz odpowiednie polecenie.


A co jeśli wyrzucisz SZÓSTKĘ - trafiasz do chatki czarownicy. Chatkę, tu dodatkowy plus dla wydawcy, dziecko może złożyć samodzielnie dzięki czemu wykaże się dodatkowo zdolnościami manualnymi.  W następnej kolejce możesz się wykupić i odebrać swoje zbiory czarownicy. W tym celu albo oddajesz jeden z grzybków (może to być muchomor, który w końcowym rozliczeniu i tak odejmuje ci jeden punkt) albo próbujesz szczęścia i czekasz aż na kostce pojawi się nieparzysta liczba oczek. Tyle, że czekając na tę "1", "3" lub "5" możesz zostać daleko w tyle, podczas gdy pozostali gracze zbiorą wszystkie grzyby!

Prawda, że zasady są proste? Dlatego jest to gra dla czterolatków nawet. Gra kończy się kiedy jeden z graczy przejdzie całą trasę. Za przekroczenie pola startowego jest też dodatkowy punkt. Każdy grzybek jadalny też daje nam po jednym punkcie, ale muchomor to już punkcik mniej na koncie.






Gra jest dobrze wykonana. Żetony zwierzątek są z grubego kartonu. Jest to o tyle istotne, gdyż w każdej rundzie losujemy inne przez co ich rozmieszczenie na planszy się zmienia (a więc są dość często w naszych rączkach). Dzięki temu kolejna rozgrywka wygląda zawsze nieco inaczej. Ponadto wymieniamy je podczas gry, więc przy kiepskim wykonaniu po kilku wyprawach na prawdziwki żetony mogłyby być w opłakanym stanie. Wydawca jako prezent dołączył do gry kartonowe figurki do samodzielnego złożenia, które uatrakcyjniają wygląd planszy i domku czarownicy. Granna zadbała również o woreczki do przechowywania wszystkich elementów.

Zdecydowanie polecam Wam tę planszówkę. Dzięki niej wracają wspomnienia. Teraz możecie ze swoimi dziećmi wybrać się na borowiki, maślaki. Bardzo się cieszę, że powstała nowa odsłona tej dobrze mi znanej gry. Trójwymiarowa, bajkowa oprawa, zwierzątka spotkane na leśnej ścieżce, które mogą pomóc albo nieco zaszkodzić. To wszystko odróżnia nowe Grzybobranie od tego sprzed lat. Co jest ważne - w grzybki mogą grać dzieci już od czwartego roku życia :)

Wpis bierze udział w Projekt Grajmy!, na którego blog zapraszam :)



Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka