Nie wiesz co zrobić na obiad? Nafaszeruj coś :)

Nie jestem typem kobiety lubiącej pichcić...
Nie lubię spędzać czasu przy garach i pewnie dlatego nie mam jakiś szczególnych umiejętności w tej dziedzinie!
Nie potrafię otworzyć lodówki i stworzyć dania na bazie tego co w niej danego dnia znajdę.
Za to jestem typem kobiety, która lubi obiady szybkie, tanie i smaczne.
Jednak któż taki nie jest. W natłoku obowiązków, czy to domowych, czy zawodowych, chyba każda z nas lubi zrobić coś "na szybko".
Często niestety nie mam pomysłu co na ten popołudniowy posiłek przygotować. 
Lubię paprykę. Lubię też mięso mielone - z niego zawsze się coś wykombinuje : spaghetti, klopsiki w sosie pomidorowym, czy pulpeciki w sosie koperkowym.
Dziś chcę Wam pokazać mój obiad w stylu "włoskim". Może nie do końca, ale główny zamysł taki był :)

Zdjęcie może nie wyszło za dobrze - robione telefonem i nie oddaje dokładnie tego jak to wyglądało, pachniało i smakowało :)
Wiecie, że w Biedronce trwa jeszcze "włoski czas", czy jak oni to nazywają!
Od jakiegoś czasu miałam ochotę coś "nadziać". Papryka już trochę za często u nas w domu jest ( w weekend była zupa paprykowo - pomidorowa!). Pieczarki...córka za bardzo nie przepada. 
Tak więc padło na cukinię!
Przejrzałam kilka przepisów w necie i w książce Anny Starmach i voila!
Szybki wypad do Biedronki rzecz jasna i... ZONK! Ani jednej cukinii na sklepie! Nawet bakłażany wybyły :( Na szczęście mam jeszcze blisko siebie warzywniaka. I tak oto powstało danie z niżej wymienionych składników :

jedna duża cukinia
pół opakowania sera feta
połowa słoiczka suszonych pomidorów w zalewie
zielona pietruszka
bazylia, oregano, sól
jedno opakowanie mięsa mielonego
jajko

Cukinię pokroiłam na dość grube plastry i wydrążyłam. Z miąższu będą placuszki na piątek! Co się ma zmarnować :)
Mięso wymieszałam ze wszystkimi składnikami i nafaszerowałam cukinię. 
Obsmażyłam z dwóch stron na oliwie.
Ugotowany makaron i obsmażone cukinie włożyłam do naczynia żaroodpornego i zalałam sosem pomidorowym. 






Robiłam to pierwszy raz, więc nie chciałam przesadzić z fetą, a wiadomo, że to słony ser. Następnym razem jednak dodam go więcej niż połowę :)
Mężowi smakowało. Nawet córka spróbowała, więc chyba nie było tak źle!

A Wy?? Co i jak faszerujecie?


Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka