Wrrrr...!!!

Dziś tytuł prosty, aczkolwiek chyba dość wymowny!
Nie jestem matką/żoną idealną.
Miewam dni (jak teraz), że na nic nie mam ochoty, wszystko i wszyscy mnie drażnią...
Jednak matek idealnych nie ma!
Nie uwierzę, gdy ktoś temu zaprzeczy...
Upały, które nie opuszczały nas od kilku tygodni dały nam wszystkim trochę w kość. Każdy już chodzi zmęczony, ospały i podenerwowany. Jeśli miałam w sobie jeszcze jakiekolwiek pokłady cierpliwości to wyparowały chyba ze mnie wraz potem. 
W weekend były poważne burze. Niedaleko nas był pożar. Na ogrodach sąsiadów połamało drzewa. Prądu byliśmy pozbawieni prze prawie całą dobę...
Dziś od rana wychłodziło się na tyle, że wciągnęłam skarpety, które już chyba pomyślały, że o nich zapomniałam :)
Ostatnio irytuje mnie dosłownie wszystko. Bardzo łatwo wytrącić mnie z równowagi. Nie krzyczę jednak. Staram się bardzo. Wyładowuję się w inny sposób.

Córka od kilku dni śpi w naszym pokoju. Nie , nie z nami w łóżku. Na materacu obok nas. Dlaczego? W jej pokoju jest tak nieznośnie gorąco, że spać się nie da. Mnie tam dosłownie mdli, gdy spędzę choćby kilka minut sprzątając. Nie wystarczą rolety i zamknięte okna za dnia. Nie wystarczy wiatrak chłodzący powietrze przed snem. Nie wystarczą okna otwarte na oścież w czasie nocy. Po prostu jest tam nie do wytrzymania! Urok pokoju od południa i to ze skośnym dachem. 
Myślałam, że skoro śpi u nas to ja się w końcu wyśpię, no bo w końcu nie będzie przychodzić do nas w nocy i wybudzać. Nic bardziej mylnego!
Córka owszem spała i to nie ona jest przyczyną mojego niewyspania, a upał. Generalnie jak nie jedno to drugie spać nie da :(
Jest wiele rzeczy, które mnie drażnią. O wielu z nich napisać nie mogę z tej prostej przyczyny, że czyta ten blog zapewne (wbrew pozorom!) zbyt dużo znajomych i znajomych znajomych :)
Wiedzcie jedno-  nie mieszkamy sami. Już wiecie wszystko? :)

W czasie, gdy byliśmy pozbawieni prądu trzeba było sobie jakoś radzić. Upał w domu, ciemno. Wieczorem córka przestraszona, bo niedaleko nas wybuchł pożar. Las za kościołem widoczny z naszych okien. Młoda spanikowana to trzeba było zająć jej myśli. Nie chciała się od nas odkleić, a wiecie jakie to "przyjemne" gdy pot z Was leci, a tu jeszcze dziecko przy szyi uwieszone? Przypomnę tylko, że moje dziecię ma lat sześć i coś koło 22kg waży...
Co tu robić, gdy ciemno już wokół? Zimą niezastąpiona jest świeczka, albo cały ich tuzin. Jednak w takie upały raczej ten pomysł odpada! Przypomniało się mężowi o babcinej lampce do czytania. Taka fajna, że zaczepiacie na okładce książki i czytać można całą noc! Tak więc książki, jak zawsze niezawodne, poszły w ruch :)

Od kilku dni nasza sinusoida spadła w dół. Zachowanie córki jest znowu na etapie : "nie kocham cię, nic dla mnie nie robisz", itp., itd.
Bolą takie słowa. Zwłaszcza wtedy, gdy ktoś inny coś jej obiecuje i obietnic (tak zgadliście!), NIE dotrzymuje. My robimy z nią naprawdę dużo. Zabieramy ją w różne miejsca, by się nie nudziła, by zobaczyła coś nowego, fajnego! Mimo to, to my, a nie osoby zwane przeze mnie "obiecanka-cacanka" obrywamy po uszach. Jak to jest, powiedzcie, że ktoś kto nie robi dla dziecka NIC nie usłyszy od niego słów, które słyszymy my-rodzice poświęcający jej cały swój czas?
Młoda ma na tyle złe dni, że słyszę często zarówno słowa "nie lubię cię, nic dla mnie nie robisz, jesteś dla mnie niedobra", co słowa "przepraszam". 

Wczoraj nie wytrzymałam. Swoje trzy grosze dołożył szanowny mąż. Nie będę jednak na niego narzekać. Byłabym podła! Jest dobrym facetem. We wszystkim mi pomaga i robi dla nas co tylko może zrobić. Kocha nas i poświęca się dla nas całkowicie. Ale jest tylko człowiekiem, jak każdy z nas. Wczoraj oboje nadepnęli mi na odcisk tak, że porzuciłam książkę (która mnie swoją drogą mega wciągnęła!) i wyszłam trzaskając drzwiami. Co mi pomaga w takich chwilach? Ruch. Zdrowa aktywność fizyczna. Wyprowadziłam więc z garażu swój ukochany rower i pognałam przed siebie! Pomogło. Wyrzuciłam z siebie złe emocje. Co nie oznacza, że zapomniałam o wszystkim co mnie wkurzyło. O nie! Ponieważ to co mnie wkurza najbardziej wciąż się powtarza i nie mam sposobu na to, by wyeliminować to ze swego życia!

Życzę Wam kochani miłego i SPOKOJNEGO poniedziałku i dobrego tygodnia!
Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka