Nasz wiosenny weekend

Uwielbiam wiosnę! Uwielbiam ten moment, gdy kwitną drzewa, a najbardziej lubię ich zapach. Nie ma nic piękniejszego niż spokojny wieczór wśród zapachu kwiatów rosnących na drzewkach. No  i ten świergot ptaków....Ach!
Jak już wielokrotnie wspominałam, jestem osobą, która lubi spędzać czas aktywnie. Tak było też w miniony weekend. Pogoda okazał się  po prostu bajeczna, więc siedzenie w domu nie wchodziło w rachubę :)
Ale po kolei...
Każdy wie jak piękna potrafi być ta pora roku, więc długie wywody w tym temacie są zbędne. Pokażę więc Wam jak wyglądał nasz rodzinny weekend w obiektywie aparatu ;)

Na sobotę przypadały imieniny teścia. Równa się to oczywiście "nasiadówce" w gronie rodzinnym, a tego szczerze mówiąc nie lubię. Dla jasności - lubię spędzać czas z rodziną, ale siedzenie na "czterech literach" przez kilka godzin to już nie dla mnie! Jednak nawet taka sytuację można sobie przecież umilić, prawda? Przed południem zatem "w obroty" wzięliśmy rowery! Wypad do biblioteki to najlepsze połączenie przyjemnego z .....przyjemnym :) Trwają prace nad wydłużeniem promenady nad naszym jeziorkiem, więc za jakiś czas będzie jeszcze milej i łatwiej się jeździło :) Jak zobaczycie na jednym ze zdjęć, czytanie książki może się odbywać dosłownie w każdych warunkach :) Efekt wyjazdu : przejechanych ponad 16km, zjedzone po drodze  lody oczywiście i zapas książek przywieziony do domu (może na tydzień wystarczy?). Najwięcej jak zwykle "łupów" przypadło w udziale córce, ale znalazło się też coś dla męża i pewnej "książkoholiczki" , którą zaopatruję od pewnego czasu w tytuły (jestem jej dilerką można powiedzieć).



Po powrocie mąż "uciekł" na kosza - niech ma chłopak coś dla siebie, a co tam! Córka co prawda uwielbia z tatą pograć, ale z uwagi na to, że gościli u nas jej pradziadkowie, tym razem nawet przez myśl jej nie przeszło, by dołączyć do taty. Dzięki temu miał on możliwość spędzenia czasu bez nas! W końcu takie chwile "odpoczynku" od rodziny potrzebne są dla zdrowia psychicznego! Imieniny imieninami, tradycyjna "nasiadówka" była i owszem, ale skoro na dworze tak pięknie, a moja córka należy do dzieci aktywnych... Czas w ogrodzie należał do "obowiązkowych" punktów programu :) Nie przeszkadzał jej nawet "wizytowy" strój. Właściwie nie ma różnicy  w co jest ubrana. Ważne, by mogła pokopać w piłę! Rzecz jasna najchętniej z tatusiem ;)


W niedzielę "wyciągnęłam" rodzinkę na spacer do Kórnickiego Arboretum . Przepiękne miejsce, idealne na rodzinne spacery. Zwłaszcza teraz, gdy bajecznie wprost kwitną magnolie, a za chwile zaczną roztaczać swe uroki azalie i bzy! Można zrobić obłędne zdjęcia, pospacerować zacisznymi alejkami, urządzić sobie piknik nad stawem, nakarmić kaczki, podziwiać kórnicki zamek z jego słynną Biała Damą, a dla dzieci oczywiście jest i plac zabaw! Polecam nasz park każdemu kto będzie w okolicy :) A jak Wam minął weekend?












Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka