Troska mojego dziecka

Niedziela - piękny i słoneczny dzień (no bo po co miałby być zimowy i śnieżny, prawda?) :(
Ale ja dziś nie o pogodzie...
Dzisiaj opowiastka o tym jaka to moja córka jest troskliwa!
A było to tak...
Mąż poszedł pobiegać. Pierwszy raz! (brawo mężu i oby tak dalej!). Sama dobrze wiem ile taki ruch daje radości i satysfakcji, relaksu i zdrowego samopoczucia. Hola! Hola!. Znów odbiegam od tematu ;)
Tak więc mąż "w terenie". Córka w pokoju (i spokoju) oglądała Dzwoneczka (trzeba odświeżyć ostatnią część przed pójściem do kina!), a mama jak zwykle w kuchni "przy garach". Ktoś przecież musi obiad przygotować.
Dziś kuchnia serwuje nuggetsy z piersi kurczaka, sałatkę z pomidora, ogórka i czerwonej papryki - czyli tak zwane przemycanie witamin :)
Przy krojeniu tejże właśnie sałatki wydarzył się mały "dramat". Spokojnie, spokojnie. Zasłuchana w opowieść męża na temat jego treningu rozcięłam sobie palec wskazujący...dość głęboko...krew się "leje". Córka biegnie na dół (pal licho bajkę, matkę trzeba ratować!). Przybiega i widzi matczyną dłoń nad kuchenną umywalką, po czym .....w płacz!
Wystraszyła się, że mama pojedzie do szpitala! Z tatkiem tłumaczymy wespół w zespół, że to nic takiego, że to tylko drobne rozcięcie. Kiedy się w końcu uspokoiła założyła mi na ranę plasterek. Chodzi teraz za mną i co chwilę pyta: "Jak się czujesz?", "Jak tam twoja rana?".
Miło, gdy się dziecko tak zainteresuje, zatroszczy, prawda? Widziałam miłość w jej oczach i od razu zapomniałam o kontuzjowanym palcu :) To nic, że musiałam sama obiad dokończyć :)
Liczyła się ta chwila troski o mnie i moje zdrowie :) 
Samo danie może nie jest szczytem kulinarnych możliwości, ale ma przede wszystkim "wyglądać" i smakować dobrze. Fakt, że praktycznie wszystko zniknęło z talerzy jest dla mnie najcenniejszą opinią! Chyba, że "wciągnęli" wszystko żeby mi przykrości jakiejś nie sprawić? Nieee!




Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka