Lepszy dzień

Pisałam już Wam jakiś czas temu o "gorszych dniach", np TUTAJTUTAJ . Gorszych ze względu na zachowanie mojej jedynaczki......
Dziś będzie wręcz odwrotnie, a przez to bardziej optymistycznie :)
Wczorajszy dzień mogę bowiem śmiało zaliczyć do tych zdecydowanie LEPSZYCH!! 
W przedszkolu grupa  Izy miała występ dla Klubu Seniorów z naszej okolicy. Podobne przedstawienie  pokazali swoim babciom i dziadkom w minionym tygodniu, a wczoraj tym dziadkom obojga płci, których wnuki zdecydowanie już wyrosły z okresu przedszkolnego :) Ja tam byłam, kawkę piłam i całość (jak zwykle!) uwieczniłam :)


Przyznam, że nie wiem czy to właśnie ten występ wprawił córkę w tak dobry nastrój czy przyczyniły się do tego inne czynniki. Gdybym tylko poznała przyczynę tych "lepszych" dni.....oj byłoby idealnie :) Pisałam już niejednokrotnie o tym, że Iza nie potrafi się sama bawić i strasznie szybko się nudzi. Cóż, wczoraj udowodniła, że  "chcieć to móc"!
Po powrocie z przedszkola, owszem, wyłudziła godzinną bajkę na DVD, dzięki czemu mogłam przynajmniej zasiąść do segregowania fotek zrobionych na przedstawieniu, a mężuś mógł trochę poczytać.
Bajka się skończyła, a ja zaryzykowałam i rzuciłam córce dwie propozycje : rysowanie/kolorowanie albo jej poczytam książkę. Wybrała trzecią opcję, jaką była gra z dziadkami w karty - super!
Wróciła po pół godzinie i zabrała się za rysowanie. Co do niej niepodobne - zajęło jej to ponad 45 minut! A oto co stworzyła w tym jakże cennym dla rodziców czasie :



Zerkaliśmy z mężem po sobie, rzucając bezgłośne pytania w stylu : 
"Gdzie Nasza córka?"
"O co tu chodzi?"
"Jak długo to potrwa i dlaczego nie jest tak częściej?"
Zbliżał się wieczór. Córka kiedy jest zmęczona zazwyczaj pokazuje swoje drugie - znacznie mroczniejsze oblicze! :) Jednak nie tym razem. Zrobiła wszystko o co ja poprosiliśmy bez piśnięcia i ani jednego focha! Jeszcze jakby tego było mało, to kiedy chciała coś od taty nie było standardowego piszczenia tylko grzeczne : "tatusiu wybacz, że ci przeszkadzam, ale...."
No sami przyznajcie : anioł nie dziecko, co nie?! Wiem, że nie potrwa to długo. Nie może być na okrągło idealnie i słodko. W końcu pojawią się kiepskie momenty....
Jednak, póki co, cieszę się tym wczorajszym popołudniem i miło je wspominam, Córka udowodniła, że jak chce to potrafi oraz , że mimo zmienności nastrojów  ma w sobie "dobrego ducha", którego tak bardzo z mężem lubimy :)
Życzę Wam wszystkim i sobie samej jak najwięcej takich chwil :)

Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka