Polubić szkołę....

Kto lubił chodzić do szkoły ręka do góry! No dobra, ostatecznie zostawcie komentarz :) Ja w tym temacie miałam różne "fazy". Raz lubiłam, a raz nie. Przebrnęłam w swoim życiu przez trzy szkoły podstawowe, technikum chemiczne i potem studia rolnicze. Widzicie, że tych placówek edukacyjnych trochę było, więc mogę ocenić, którą z nich lubiłam mniej lub bardziej. 
Jak właściwie polubić szkołę? Co zrobić, by polubiło ją Twoje dziecko? Czy to w ogóle możliwe?


Mojej pierwszej szkoły podstawowej nie wspominam zbyt dobrze, choć kilka znajomości z niej zostało do dziś. W drugiej, mimo iż spędziłam tam zaledwie półtora roku, zawarłam za to wspaniałe przyjaźnie. Żal było z niej odchodzić. Kiedy musiałyśmy się przeprowadzić wiele nocy przepłakałam nie chcąc zostawiać swojej nowo poznanej klasy. Mimo, że dołączyłam do nich w szóstym roku nauki, przyjęli mnie bardzo serdecznie i w żaden sposób nie dawali mi odczuć, że jestem nowa. Nigdy nie poczułam się odseparowana od grupy. Ostatni mój przystanek w edukacji podstawowej znów był mniej kolorowy, ale znajomości przetrwały po dziś dzień, więc chyba nie było tak źle, co?

Potem było technikum. Pięć lat w murach szkoły średniej. Nowe przyjaźnie, pierwsze miłości, wycieczki. Oj działo się, choć do imprezowych osób nie należałam nigdy. Jednak i z tymi ludźmi nadal mam kontakt i bardzo miło wspominam ów czas spędzony razem. Bywało ciężko, bo szkoła to nie tylko ludzie, ale to właśnie oni wspierali w chwilach kiedy do głowy już nie wchodziły żadne nowe wiadomości.

Co może powodować, że Wasze dziecko nie lubi szkoły? Oto kilka potencjalnych powodów:
  • szkoła sama w sobie - fakt pójścia do szkoły bywa dla dziecka dość stresujący. Moja córka zaczęła edukację w wieku 6 lat i mimo ogromnej inteligencji oraz faktu, iż radzi sobie nieźle z nauką, to w pozostałych sferach bywa różnie. Duża zmiana dla malucha. To już nie jest przedszkole, w którym przez kilka godzin dzieci głównie się bawią.
  • obowiązki -  szkoła to nie przedszkole, spóźnić się nie wypada, lekcje odrobić trzeba, a na zajęciach siedzieć w pełnym skupieniu
  •  koleżanki - z tym bywa bardzo różnie. Są osoby, które w szkole podstawowej zawierają przyjaźnie i trwają one przez wiele lat, nawet w dorosłym życiu. Są też niestety takie przypadki, gdzie dziecko marzy o tym, by jak najszybciej opuścić mury szkoły, bo czuję się w nich naprawdę źle. Powodów jest kilka: poczucie alienacji, wyśmiewanie, dokuczanie, trudność w nawiązywaniu kontaktów, brak zrozumienia, brak pokrewnej duszy, itp., itd.
  • nauczyciele - tu podobnie jak w przypadku kolegów/koleżanek sytuacja jest podobna. Prawda jest taka, że dziecko spędza w szkole więcej czasu niż w domu i to, wśród jakich ludzi się obraca ma na niego ogromny wpływ.
Co można zatem zrobić, by polubić szkołę? By nasze dziecko nie odczuwało stresu związanego z porannym wyjściem z domu? Sposobów jest mnóstwo. Ja proponuję kilka najprostszych rozwiązań!

Jak polubić szkołę? Oto nasze metody:

  •  rozmowy - one pomagają w wielu sytuacjach, tu nie ma co się rozpisywać :)
  • książki - dobrze wiemy, że jest wiele publikacji pomagających dzieciom zaprzyjaźnienie się lub choćby oswojenie z trudnymi sytuacjami 
  • spotkania ze znajomymi - zaproszenie koleżanek dziecka do domu lub wspólny wypad gdzieś to również fajna metoda. Dzieciaki mają wtedy szanse pobyć w swoim towarzystwie na bardziej swobodnym gruncie, mogą się lepiej poznać.
  • nauka asertywności - ważne jest, by dziecko umiało się oprzeć presji rówieśników
  • nauka z przerwami - odrobienie lekcji zaraz po powrocie do domu nie daje dobrego rezultatu. Nasz mały uczeń musi chwilę odpocząć od nauki, by znów ze świeżym umysłem móc przysiąść do odrobienia pracy domowej.
  • systematyczność - nic tak nie zniechęca jak nauka na ostatnią chwilę. Każdy wtedy jest w stanie poczuć się "przeładowany". Pokaż dziecku, że systematyczność da mu więcej luzu.
  • relaks - tego chyba nie muszę nikomu tłumaczyć tak samo jak faktu, że dziecko musi się porządnie wysypiać. Wtedy i siły ma więcej i humor lepszy :)
  • gadżety - nie jestem typem mamy, która zgadza się na kupienie czegoś tylko dlatego, że "ma ono obrazek z ukochanej bajki". ALE... Jeśli cena jest identyczna jak innych podobnych produktów, a córka ma się z takim np. piórnikiem z ukochanym psiakiem czuć bardziej komfortowo, to dlaczego nie?
 



Rok szkolny powoli dobiega końca. Jedną noga wielu z nas jest już na wakacjach. My jednak na sam koniec drugiej klasy postanowiliśmy córce wymienić plecak do szkoły. Wyboru dokonywała sama. Tornistrów i plecaków jest całe mnóstwo, więc zdecydowaliśmy rozsiąść  się wygodnie w fotelu i bez biegania po sklepach wybrać taki, z którym córka chętnie pogna do szkoły. Otwarliśmy dosłownie JEDNĄ stronę w internecie: eplecaki i... po zaledwie kilku minutach nowy gadżet był wybrany.
Nie wiem jak Wy, ale ja uważam, że nie trzeba kupować nowej torby do szkoły za każdym razem gdy rozpoczyna się kolejny rok nauki. Jednak poprzedni tornister córki przetrwał prawie dwa lata stąd jednogłośnie stwierdziliśmy, że czas na nowy. Nasza księżniczka miała akurat gorsze dni w szkole, a nowe "psiarskie" gadżety zachęciły ją do porannego wstawania :)
Piórnik też już wołał o pomstę do nieba, więc i jego wymieniliśmy. Dobraliśmy ten sam wzór. W ten sposób młoda ma teraz komplet o jakim zawsze marzyła. 
Osobiście wahałam się czy nie pozostać przy formie typowego tornistra. Jednak skoro nowy plecak ma posłużyć kolejne dwa lata, a w czwartej klasie pewnie już nie będzie wypadało nosić "worka dla pierwszaków", zgodziłam się na wybór córki. 

Plecak do szkoły, który córka wybrała (KLIK) jest lżejszy od tornistra, pojemnością nie odbiega od swojego poprzednika. Posiada również boczne kieszenie na napoje. Tył plecaka jest usztywniony, wyprofilowany pod kątem anatomicznym i pokryty oddychającą siateczką. Szelki nośne są tak samo szerokie i mają możliwość regulacji długości. Nic zatem nie stało na przeszkodzie, by wymienić kanciasty nieco tornister na zgrabny plecaczek z elementami odblaskowymi (ale to już chyba wszędzie standard).

Mnie osobiście najbardziej przypadł do gustu kolor. Poprzednik był różowy przez co jego przednia kieszeń często szybko ulegała zabrudzeniom. Ostatecznie również się nieco przetarła. Nowy nabytek to połączenie fioletu i czerni. Każdy zamek błyskawiczny jest zakończony psią łapką ułatwiającą odpięcie poszczególnych kieszeni.







Piórnik o tym samym wzorze jest dwuklapowy jak poprzedni. Tu zmienił się jedynie kolor i wzór. Kiedy dojechał kurier z przesyłką córka z iskierkami w oczach zajęła się przepakowaniem zawartości piórnika. Stary miał już kilka pourywanych gumek. Poza tym uległ zarysowaniu przez wielokrotne władanie kredek. 

Bardzo podoba mi się to, że w danym wzorze można zaopatrzyć się niemal w cały komplet do szkoły: plecak/tornister, piórnik (trzy rodzaje), worek na kapcie, bidon, śniadaniówka. A to wszystko zamawiacie siedząc wygodnie w fotelu. Na jednej stronie i za jedną przesyłką uszczęśliwiacie dziecko nowymi nabytkami szkolnymi.

Wiem, że przyjaciółka córki przegląda tam właśnie plecaki zastanawiając się jaki wzór wybrać :)
Na stronie eplecaki.pl znajdziecie nie tylko plecaki, czy tornistry wszelkiego rodzaju, ale również szeroki wybór wszelakich akcesoriów szkolnych, walizek i toreb podróżnych, etui na tablety,  artykułów papierniczych, itp., itd.

A i mamusia ma swój piękny, kwiatowy plecak na wycieczki :)



A Wy jakie macie sposoby, by polubić szkołę? Jak często wymieniacie swoim dzieciom plecaki?



Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka