Zachęcić dziecko do nauki

Mam w domu uczennicę. Co prawda to dopiero druga klasa (dla mnie AŻ druga, czas za szybko leci!), ale nauki ma już całkiem sporo. Nie wysyłam jej na żadne zajęcia dodatkowe. Szkoła dostatecznie ją wymęcza umysłowo, tak że nie potrzeba jej dodatkowego wysiłku umysłowego. Po powrocie ze szkoły odrabia lekcje, a pozostały czas wykorzystuje tak jak ma na to ochotę. Jeśli chce czytać robi to całkiem dobrowolnie. Jeśli woli pójść na rower by dotlenić swój zapracowany mózg i poćwiczyć kondycję - proszę bardzo. Jeśli ma ochotę obejrzeć bajkę też jej na to pozwalamy. W końcu to jeszcze dziecko. Co jednak zrobić, by naszych małych uczniów po cichu zachęcić, a nie zniechęcić do nauki?


Znacie zapewne powiedzenie: "zdolny, ale leniwy"? Jakoś nigdy nie pałałam miłością do nauki. Zwłaszcza przedmioty ścisłe raczej mnie od siebie odpychały niczym najgorszy smród. Mimo, że mam umysł raczej humanistyczny, to zdolności do języków obcych jakoś szczególnie nie posiadam. Język obcy jednak ważna rzecz. W dzisiejszych czasach bez niego jak bez przysłowiowej ręki. Co jednak począć, gdy słówka nie chcą zostać w głowie? Co jeśli dziecko prosi o pomoc w odrobieniu angielskiego, czy innego "foreign language", a my nie dajemy rady?

Mąż mój talent ów posiada. Włada dość biegle angielską mową. Jednak zadania domowe z przyczyn czasowych ja częściej z córką odrabiam. Wróć! Nie odrabiam - jestem pod ręką gdyby sobie z czymś mocno nie radziła :) 

Jestem z gatunku tych, co to potrafią przyznać się do błędu, na nich się uczą i potrafią powiedzieć córce szczerze, że czegoś nie wiem lub zwyczajnie nie pamiętam. W końcu podstawowa zasada na studiach brzmiała 3xZ: "zakuć, zdać, zapomnieć" :) Nie żebym nic nie pamiętała, no ale sami przyznajcie ile pamiętacie z książek, jeśli tego nie utrwalacie?

Tak więc, gdy czegoś nie wiem córka słyszy standardowe zdanie (no - dwa zdania):
po 1: "Daj mi chwilę, nie pamiętam jak to było" - i tu nie wstydzę się zerkać do internetu, nie jestem nieomylna przecież! Po ponad 15 latach od skończenia ostatniego etapu nauki mam prawo czegoś nie pamiętać :)
po 2: "Poczekaj aż ojciec wróci do domu" - tu również nie wstydzę się córci przyznać, że czegoś po prostu nie wiem!
Na szczęście zadania są na tyle nieskomplikowane, że póki co ogarniam temat. Ale za chwilę to się może zmienić. Czasem mam wrażenie, że ja uczyłam się totalnie czegoś innego!

Wróćmy jednak do meritum, czyli jak zachęcić dziecko do nauki:
  • nie zmuszaj - nic na siłę! Ja wiem, że zadanie domowe musi być na czas, ale jeśli uczeń jest zmęczony to i tak nic z tego nie będzie. Staraj się wytłumaczyć jak istotne to jest dla niego, ale nie naciskaj.
  • daj odpocząć - po szkole każdy musi chwilę się zresetować. Zmęczony mózg nie funkcjonuje prawidłowo.
  • nie karz - jeśli dostał "pałę" lub nie chce odrobić zadania, nie karaj go za to
  • uczcie się razem - tu dochodzimy do konsensusu mojego wpisu. Jako, że nie mam głowy do języków, a chcę pomóc córce, gdy ta tego potrzebuje, postanowiłam uczyć się razem z nią. Właściwie powtarzać i przypominać sobie to, co wbijali mi do głowy dwadzieścia lat temu :)
Sposobów na naukę jest mnóstwo. Od typowego zakuwania na blachę, po różnego rodzaju gry i tzw. fiszki, czyli karteczki z hasłami, które można zabrać ze sobą dosłownie wszędzie! Wiadomo, że do nauki najlepsze są książki. Jednak w przypadku języków obcych świetnie się sprawdzają rozmówki i wspomniane fiszki. Właśnie o nich chcę Wam nieco opowiedzieć. 

Wydawnictwo językowe Edgard i Kapitan Nauka ma dla nas propozycję na wspólną naukę dla dziecka i rodzica :)
Wersja dla mojej córki od "Kapitana Nauki" to karty obrazkowe wraz z płytą CD idealną dla tych, którzy oprócz pamięci wzrokowej mają także nie najgorszą pamięć słuchową.





"Angielski dla dzieci". Tego języka akurat uczy się młoda, ale w ofercie znajdziecie wiele innych opcji językowych. Owo małe pudełko pełne skarbów zawiera:
  • Karty obrazkowe, które poza kolorową ilustracją zapadającą w pamięć posiadają najważniejsze słówka i zwroty zarówno po angielsku jak i po polsku (na odwrocie). 
  • Płytę CD, na której nagrano wszystkie słówka w wykonaniu native speakerów jak również piosenki, które można śpiewać wspólnie z dzieckiem. 
  • Książkę, w której znajdziecie obrazki do pokolorowania, pomysły na gry i zabawy z użyciem kart, teksty piosenek z płyty wraz z ich tłumaczeniem






Oczywiście wszystko jest podzielone na kategorie wiekowe naszych milusińskich. "100 pierwszych słówek" przeznaczone dla dzieci w wieku 3-6lat, "W domu i w szkole" dla grupy wiekowej 6-9lat.
Na stronie "Kapitana Nauki" znajdziecie oczywiście wiele innych produktów. My pokazujemy to, z czego obecnie korzystamy, np. przygotowując się do nadciągającego testu rocznego.

No tak, wspomniałam przecież coś o wspólnej nauce. Jak zachęcić dziecko do nauki? Ucz się razem z nim! Ja tak postanowiłam zrobić i w tym pomogły mi "Fiszki Plus" z wydawnictwa Edgard. Gdy zobaczyłam, że są przeznaczone dla opornych uznałam, że będą dla mnie wręcz idealne :)
W zależności od posiadanej przez Was wiedzy macie do wyboru wersję (każdą podzieloną na trzy etapy) dla początkujących, zaawansowanych, a nawet... dla seniorów! Wszak na naukę nigdy nie jest za późno :)









Moje fiszki zawierają w zestawie około 1500 słów (w każdym pudełku), nagrania z ich wymową, zdaniami i ich tłumaczeniami, program z ćwiczeniami i grami, wskazówki gramatyczne.
Tutaj nie ma dołączonej płyty jak w przypadku kart dla dzieci, ale online możecie pobrać program, dzięki któremu "osłuchacie się" z prawidłową wymową, stworzycie swoją prywatną play listę ze zwrotami stwarzającymi Wam najwięcej trudności. Można tam rozwiązywać ćwiczenia, grać w gry typu memory, czy wykreślanka, a na koniec rozwiązać test by sprawdzić ile wiedzy nam w głowach zostało. Po zakończonej nauce możesz wszystko zresetować i ustawić według nowych kryteriów.

My z córką wybrałyśmy język angielski. Wydawnictwo jednak na nim nie poprzestało. Macie do wyboru aż 27 języków, od klasycznych: angielski, niemiecki, po coraz bardziej popularne: włoski, francuski, aż po egzotyczne jak chiński, czy hebrajski.

Fiszki mają ten plus, że są maleńkie. Można je zabrać na wyjazd, przeglądając po drodze w aucie, pociągu, czy tramwaju. Nie mają ograniczeń wiekowych. Czy jesteś studentem, poważną mamusią, czy nawet babcią, wśród fiszek na pewno znajdziesz coś dla siebie :) Polecam!








Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka