Tajemnica mroku, czyli we dwoje przez znoje (przedpremierowo)

Z czym kojarzy Wam się strach? Zapewne z niczym przyjemnym. Wszak bać się można dosłownie wszystkiego. Dopóki nie poczujemy, że otwarcie każdych kolejnych drzwi w naszym życiu doprowadzi do bliżej nieokreślonej katastrofy, nie odstajemy od normy. Nie ma w strachu nic wstydliwego. No bo ostatecznie właśnie dzięki temu odruchowi obronnemu chronimy nasze bezcenne doskonałe ciało (a niekiedy ducha) przed wszelakimi niebezpieczeństwami. Niekiedy zdarza się jednak, że pewne fobie ograniczają nasze poczynania, zubożają życie, pozbawiają przyjemności. Co w takich przypadkach? Każdy psycholog, a niekiedy nawet psychiatra, powie jedno: „Walcz z tym!” Łatwo powiedzieć – trudniej wykonać. Sam posiadam w swoim portfolio kilka ciekawych okazów, które przyprawiają mnie o szybsze bicie serca (w kontekście strachu, a nie innych przyjemniejszych doznań ;) ). Na szczycie ów listy są pająki. Choćbym nie wiem jak się starał, nie jestem w stanie przekonać się do tych włochatych, ośmionożnych stworzeń. Już mi wyszła gęsia skórka od samego pisania o tym. Zwykły Tata vs „krzyżak”: to nigdy nie są miłe spotkania...



Gdyby zapytać nasze dzieci czego się boją, w zdecydowanej większości byłaby to ciemność. Mam w domu córkę więc wiem. Zmysł wzroku to narzędzie, w które maludy wierzą bezgranicznie. Coś na wzór małych „niewiernych Tomaszów”. Gdy zatem odbierze się im wizję... bywa różnie. Oczywiście całości dopełniają mało inteligentne kreskówki, filmy, a nawet książki pełne stworów, czarownic oraz przemocy. Wyczuwacie rodzice drobną aluzję?

Ciemność można spróbować oswoić, a nawet się z nią zaprzyjaźnić. Przekonuje nas o tym najnowsza powieść Piotra Patykiewicza „Tajemnica Mroku”, która dzięki uprzejmości wydawnictwa Wilga przedpremierowo trafiła w moje (trzęsące się jeszcze) ręce.
Bartek „Obły” jest gimnazjalistą i po traumatycznych doświadczeniach sprzed lat panicznie boi się ciemności. Podczas zabawy w chowanego, 6-letniego wówczas chłopca zamknięto w zsypie na śmieci. Winnym tego czynu okazał się podwórkowy rozrabiaka – Jarek vel „Dziara”. Strach pozostał, „kolega” zniknął na kilka lat. Aż do dnia, w którym tego drugiego przedstawiono jako nowego ucznia w klasie Bartka. Dziara, wyznający w życiu tylko jedną zasadę pt. „mam wszystko w... nosie”, zyskuje bardzo szybko złą opinię wśród rówieśników. Tak wiec, gdy któregoś razu giną przedmioty ze szkolnej szatni, Obły bez chwili wahania wskazuje na Jarka...

W takiej niezbyt sprzyjającej atmosferze (i pogodzie), klasa odbywa wycieczkę do zamkniętej kopalni. Przystosowane do zwiedzania mroczne czeluście stwarzają doskonałą okazja dla Dziary żeby odegrać się na Obłym za pomówienia, a także by ośmieszyć go przed kolegami. Wiedząc o jego paraliżującym strachu przed ciemnością, nakłania Bartka do spenetrowania zamkniętego dla turystów korytarza, gdzie jak głosi legenda wielu ludzi zaginęło w poszukiwaniu ukrytego tam skarbu. Nastolatek nie przewidział jednak, że sam również stanie się więźniem wszechogarniającego mroku...

Do tej pory wydarzenia w książce przebiegają w dość realistycznej otoczce. Chłopcy, w wyniku własnej głupoty, są zmuszeni ramię w ramię podjąć największe wyzwanie w swoim dotychczasowym życiu. Ale skoro ciemność „...jest jak zwierciadło, w którym każdy może zobaczyć własny strach”, autor serwuje im odtąd „wycieczkę” pełną niebezpieczeństw, dziwnych stworzeń i niespotykanej fauny. W sumie, znając wcześniejsze dokonania Piotra Patykiewicza („Samotnica”, „Łukasz ikostur czarownicy”), nie powinno to nikogo zdziwić. Wyobraźnia to takie wspaniałe naczynie, z którego można czerpać do woli. I pan Piotr czyni to z nieukrywaną radością. Tajemniczy Iluminaci, Skarbnik, Żmij, czy główny przeciwnik – strażnik ciemności Fobos, nie pozwalają się nudzić Obłemu i Dziarze w drodze ku słońcu. A i nam czytelnikom stworzony podziemny świat ubarwia całą historię, która tak naprawdę skrywa w sobie głębokie niczym kopalniany szyb przesłanie.


Zestawienie dwóch różnych charakterów: łobuza/żartownisia Jarka „Dziary” oraz nieco zaokrąglonego skromnego Bartka „Obłego”, w tak skrajnie niesprzyjających okolicznościach, pozwala na przeprowadzenie ważnej lekcji o zrozumieniu, tolerancji, współpracy, o powierzchownym ocenianiu innych w oparciu o wygląd czy zasłyszane plotki. Wreszcie uczy o przezwyciężaniu własnych lęków, oswojeniu strachu paraliżującego nasze poczynania. To wszystko tanowi podwalinę najnowszej powieści autora.

„Tajemnica Mroku” jest książką dość złożoną. Z jednej strony mamy do czynienia z pełną tajemnic i przygód historią, która z pewnością zadowoli 10-11letniego czytelnika. Natomiast w kwestii niesionego przesłania, otoczonego wyraźnie symboliką, stanowi temat na niejedną pracę naukową (a przynajmniej na klasówkowe wypracowanie). Dużo tu miejsca na własną interpretację wydarzeń, osobiste przemyślenia. Momentami „Tajemnica Mroku” jawi się jako nieco zbyt poważna propozycja dla młodzieży, która ma być w końcu głównym odbiorcą. Ten swoisty dysonans stanowi jedyny zarzut jaki mogę skierować pod adresem najnowszego „dziecka” autora.

Z racji wykonywanej pracy, zdarza mi się odwiedzać kopalnie. Tyle, że nie spotkałem nigdy żadnego Żmija, ani Iluminatów. Cóż, wszystko przede mną...
Gdy na głębokości 1100 metrów wyłączy się wszelkie źródła światła, ciemność jest tak czarna jak tylko czarna może być czerń. Dlatego mogę świadomie potwierdzić, że Obły i Dziara to dzielne chłopaki! Warto ich bliżej poznać, a przy okazji nauczyć się od nich czegoś mądrego.
Za próbny egzemplarz książki (a nawet dwa!) dziękuję wydawnictwu Wilga.       


  
    
Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka