Zapraszam na... Koncert cudzych życzeń (ze spojlerami) + KONKURS

Każdy ma jakieś marzenia. Takie małe, które łatwiej spełnić i te większe, których osiągnięcie to jak zdobycie Mount Everest! Mamy też życzenia, które wypowiadamy kiedy widzimy spadającą gwiazdę lub zdmuchujemy świeczki na torcie urodzinowym. No co? Ja w każdym razie nadal tak robię :) Jest też coś takiego jak oczekiwania. Wobec siebie i swojego życia, a także wobec innych. Są takie, które ktoś ma wobec nas... Znacie to? Zwłaszcza kiedy ktoś oczekuje od Was czegoś na co szczególnie nie macie ochoty? Taka sytuacja zdarza się często w przypadku dzieci i chorych ambicji ich rodziców. Jednak nie o tym dziś będzie. Dzisiaj dowiecie się jak można rzucić wszystko "w diabły" i pognać za swoimi marzeniami...

Czytaj dalej...

Strażnicy, czyli magia dla sceptyków

Wierzycie w magię? W codziennym życiu dość często odwołujemy się do tej... sztuki? Profesji? „Magiczne chwile”, „magia ekranu”, „magiczne sztuczki”, oto kilka przykładów z całej gamy możliwości. Nawet jeśli do zagadnienia podchodzimy sceptycznie z lekkim uśmiechem na twarzy (co jest raczej zdrową reakcją), nie sposób odmówić aury tajemniczości spowijającej ów temat. Skoro więc nie mamy wystarczającej wiedzy, możemy do woli tworzyć najrozmaitsze teorie i rewelacje. Bo kto nam zabroni?


Czytaj dalej...

Piosenki filmowe, piosenki o miłości na romantyczny wieczór we dwoje

Wiecie zapewne, że wcale nie trzeba wychodzić z domu, by spędzić romantyczny wieczór z mężem/partnerem? Sposoby na wspaniałą randkę znajdziecie na blogu Izy. Ja zaś podrzucę Wam dziś kilka fajnych pomysłów na podkład muzyczny idealny na romantyczny wieczór. Są to piosenki filmowe, w większości o miłości (no jasne!), wygrzebane sprzed kilku lub kilkunastu lat. Przyznam się szczerze, że najbardziej lubię właśnie te stare hity. Zwykły Tata jest zresztą wielkim fanem muzyki z lat 80-tych! Kilka lat temu nagrał dla nas teledyski z takimi utworami. Mówię Wam - prawdziwa klasyka!
Pięknych kawałków jest całe mnóstwo. Sama mam tyle ulubionych hitów, że czasu by mi nie starczyło na ich spisanie, a Wy znudzilibyście się po kilkudziesięciu pozycjach! Wybrałam zatem 15 utworów, które pierwsze przyszły mi na myśl!


Czytaj dalej...

Ala Baba, czyli Joanna Wachowiak o rodzeństwie

Pierwsze skojarzenie odnośnie tytułu książki nasuwa się samo: Ali Baba. No jasne! Jednak w błędzie są ci, którzy oczekują publikacji o rozbójnikach. Choć momentami jej bohaterów możemy tak właśnie odbierać. Wszak matki małych chłopców zaraz zgodnie wykrzyczą, że mieć dwóch urwisów w domu to jak mieć 40 rozbójników przynajmniej :) O książkach, które napisała Joanna Wachowiak opowiadaliśmy Wam już kilkakrotnie. Kiedyś nawet zrelacjonowałam spotkanie z autorką  w naszej gminnej bibliotece. Co zatem tym razem przedstawię? Czym zaskoczy nas tym razem pani Joanna i wydawnictwo BIS? Czytajcie dalej!


Czytaj dalej...

Kosmetyki dla mamy i córki, czyli jak przyoszczędzić...

Kiedy planowałam zostać mamą po cichutku marzyłam o tym, by urodziła się córeczka. Oczywiście cieszyłby mnie też chłopiec, nie w tym rzecz. Tak bardzo pragnęliśmy dziecka, że liczył się sam fakt by w ogóle się pojawiło w naszej rodzinie. Jednak, gdy dostrzegłam upragnione dwie kreski na teście ciążowym, a potem wizyta lekarska potwierdziła te cudowne wieści, zaczęłam myśleć jakiej płci będzie nasze potomstwo. Marzyłam o dziewczynce, taka jest prawda. W dniu, w którym lekarz na badaniu USG ujrzał naszą królewnę łzy pociekły mi po twarzy. Najpierw była ulga, że maleństwo jest zdrowe, a potem radość, że będzie córa.


Czytaj dalej...

Astrologiczny przewodnik, czyli Bridget Jones z horoskopem

Odkąd pamiętam babcia moja zawsze czytała horoskopy zarówno mi jak i pozostałym domownikom. Sądzę, że nie do końca w to wierzyła, ale miała niekłamaną frajdę gdy przekazywała nam, że w danym tygodniu np. czeka nas coś dobrego. Albo też czuła się potrzebna przestrzegając przed zbliżającym się do którejś z nas przeziębieniem. Przyznam szczerze, że zawsze traktowałam to wszystko z przymrużeniem oka i uśmiechałam się pod nosem, gdy babcia przekazywała nam kolejne astrologiczne przepowiednie. Jednakże jest coś, do czego jestem dość mocno przekonana. Śmiem twierdzić nawet, że w to wierzę...


Czytaj dalej...

Zdrowe słodkości, czyli jak zaangażować męża w kuchni

Jestem słodkożerna. Zdecydowanie wolę tabliczkę mlecznej czekolady od talerza owsianki. Dzień bez czegoś słodkiego, w moim przypadku, jest dniem straconym :) Mama nawet kiedyś kazała mi zbadać poziom cukru, bo bywało, że robiło mi się słabo, gdy za długo nie zjadłam choćby kawałka batonika. Nie dla mnie diety, które z góry eliminują owo cudowne połączenie cukru i kakao. Nie dość, że kocham czekoladę miłością ogromną, to nie mam silnej woli w tej dziedzinie. Jak każda dobra mama muszę również chronić córkę przed niekontrolowanym zjadaniem brązowych tabliczek. No bo potem dzieciom psują się zęby! Zatem w ramach dobrego uczynku to ja pochłaniam słodkie prezenty od dziadków i ciotek. Jednak całkiem odmówić rodzinie słodkości nie mogę. Jak zatem jeść pysznie i zdrowo jednocześnie, a przy tym podstępnie zaangażować męża w kuchni?


Czytaj dalej...

Wyspa dinozaurów, czyli nie taki T-Rex straszny

Ostatnimi czasy niemal wszyscy rodzice młodszych i starszych żaków śledzą z zainteresowaniem temat edukacji szkolnej w naszym kraju. A ściślej rzecz biorąc plan reformy, jaki wymyśliła sobie obecna władza. Zostawiając polityczny aspekt tychże działań, zebrało mi się, przy okazji kolejnej debaty pt. „Dlaczego 8 klas jest lepsze niż 6”, na wspominki. Odkąd skończyłem szkołę podstawową minęło już dość sporo czasu. Nie napiszę wprost ile, gdyż mogłaby wyjść z wyliczeń inna liczba niż 8... Taki żarcik!


Czytaj dalej...

Jestem kobietą i pamiętam o tym!

Kiedyś stworzyłam post o byciu zdrową egoistką. Bo wiadomo nie od dziś, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. A i związek przy okazji też. Tak więc podarowanie sobie kilku samotnych chwil, podziała dobrze nie tylko na naszą psychikę, ale również na resztę domowników. Każdy woli widzieć uśmiechniętą i wypoczętą (w miarę możliwości rzecz jasna) mamę i żonę, niż zrzędę chodzącą z piorunami w oczach i wyciągniętym dresie :) Z moim nastawieniem bywa różnie. Do optymistów raczej nie należę. Ale... pamiętam doskonale o tym, że jestem nie tylko matką! Jestem kobietą przede wszystkim . Ty też, kochana mamo, droga czytelniczko nigdy o tym nie zapominaj!


Czytaj dalej...

Przyjaciele mimo wszystko?

Trwają u nas ferie. Pierwszy tydzień miałam pod opieką przyjaciółkę mojej córki. Dziewczyny poznały się w przedszkolu mając 5 lat. Córka weszła do zwartej grupy na ostatni rok ich pobytu w tejże instytucji. Jednak została bardzo ciepło przyjęta. Po około miesiącu czasu dowiedziałam się, że jest w jej grupie dziewczynka, z którą się praktycznie nie rozstają. Między innymi z tego też powodu zdecydowaliśmy się na przedszkolną wycieczkę w góry, o której pisałam (TUTAJ - Karkonosze z dziećmi). Potem wszystko potoczyło się siłą rozpędu. Najciekawszy w tej sytuacji jest fakt, że dziewczynki są skrajnie różne! Dlaczego zatem się przyjaźnią?


Czytaj dalej...

„Cyrk ob(d)jazdowy i karty Ninjago" - strefa taty

Bunt młodzieńczy. Każdy z Was pewnie przez to przeszedł. Powiedzcie zatem jak to jest? Serio! Jedną z niewielu sytuacji z mojego dzieciństwa, którą można podpiąć pod bunt było pokazanie języka sprzedawcy w sklepie. Zasłużył sobie zresztą bezsprzecznie, bo zignorował klienta (czyli mnie) chcącego zakupić nową prasowankę Modern Talking. Po latach doszedłem jednak do wniosku, że po prostu mógł mnie nie zauważyć, gdyż nie dosięgałem wówczas głową do lady. Nic to! Z językowego gestu niezadowolenia skorzystałem też w sytuacji, gdy zmuszono mnie do posprzątania swojego pokoju. Nie polecam... W każdym z powyższych przypadków kończyło się tak samo, czyli „jesiennym syndromem”. Innymi słowy spadał na mnie liść, a zaraz po tym w oczekiwaniu na zimę zmieniałem koloryt twarzy na „deep red”. Poza tymi incydentami nie wykazywałem szczególnie dużych predyspozycji do bycia zbuntowanym młodocianym. Trochę tam poudzielałem się w metalowym muzycznym tworze o nazwie „Insekty”, ale poza tym byłem cacy. Przynajmniej oficjalnie...

Czytaj dalej...

"Kopytko" i Elmer, słoń w kolorową kratkę

Córce nie robi szczególnej różnicy co czyta, tak długo, dopóki nie jest to książka posiadająca zbyt małą czcionkę. Do tego lubi, gdy jest trochę ilustracji, dzięki którym wydaje się, że samego tekstu na poszczególnych stronach jest jakby mniej. Na razie jeszcze nie ma ulubionych tematów przewodnich książek. Z pewnością bardzo lubi czytać historie o zwierzętach. Nie przeszkadza jej nawet, że pewne tytuły są skierowane odgórnie dla młodszej grupy wiekowej niż ona. 

Czytaj dalej...
Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka