Kiedy niespełna dwa lata temu rozpoczęłam swoją blogową przygodę nie podejrzewałabym nawet, że tak duża liczba osób zachce czytać moją "wesołą twórczość". Również fakt, że poznam tyle innych blogerek osobiście był dla mnie wtedy niewiarygodny. Powiem Wam, że uwielbiam poznawać ludzi. W momencie kiedy spotykam dziewczynę z bloga, którego wcześniej już czytałam staje się on dla mnie bardziej...."namacalny", rzeczywisty. Jeśli natomiast nie znam strony prowadzonej przez którąś z poznanych pań...cóż, przeważnie się to szybko zmienia. Kiedy w miejscowości Rabka Zdrój na Blogoland poznałam Paulinę i jej rodzinkę, wiedziałam od razu, że na tym jednym wydarzeniu się nie skończy. Jakaż więc to była wspaniała wiadomość, gdy okazało się, że organizuje ona swoje autorskie, rodzinne spotkanie, na które w dodatku się dostałam. Tak oto Paulina z YakieFayne i Ania z Żyłeczki zorganizowały Active Blog #1, a my w niedługim odstępie czasu ponownie mieliśmy okazję spotkać się w rodzinnym gronie.
Spaleni jak raczki i pieczone ziemniaczki, czyli Active Blog
Etykiety:
active blog
,
czas z rodziną
,
integracja
,
nasze wycieczki
,
Nowy Gierałtów
,
pieczone ziemniaki
,
pokoje u Wanata
,
spotkanie blogerskie
,
weekend
,
wyjazd rodzinny
Szalone pomysły i piękna przyjaźń
Lubimy czytać książki. Żadna nowość. To, że córka pochłania je w ilościach hurtowych też nie jest już Wam obce. Generalnie nie ma ulubionej tematyki i czyta co wpadnie jej w ręce. No może nie do końca wszystko, ale rzecz w tym, że nie trzyma się jednego tematu. Nie zwraca też uwagi na to, czy dany tytuł jest odgórnie przeznaczony dla dziewczynki bądź chłopca. Nie przeszkadza jej, gdy dana publikacja traktuje np. o samochodach :) Wspomniałam o tym gdyż dziś chcemy Wam pokazać dwie książki od Zielonej Sowy, które należą do dwóch serii książek dla dzieci w wieku 6-8 lat.
Wyczyścić konto...
O czym może być wpis, do napisania którego natchnienie przyszło w trakcie prasowania? W ogóle też tak macie, że pomysły na teksty przychodzą w najmniej spodziewanych momentach? Na przykład po przebudzeniu w środku nocy lub tuż przed zaśnięciem. Jednak brak wtedy zazwyczaj siły, by wstać i spisać te "złote myśli" latające po Naszej głowie, bo ta chce się ułożyć na miękkiej poduszce i wrócić do krainy snów... Czasem zdarza mi się, że długo nie mam pomysłu na nowego posta, a potem spada on na mnie jak grom z jasnego nieba mimo, że na dworze piękne słońce :) Tak było i tym razem...
Bo dobry tata to prawdziwy skarb
Kiedyś pisałam Wam o tym jakiego miałam ojca. To było przy okazji święta tatusiów. Opowiedziałam też o tym jakie szczęście ma moja córka, że ma takiego tatę, o którym można po prostu marzyć. Takiego, który zawsze jest przy niej, gdy go potrzebuje. Który zarówno utuli w smutku lub do snu, a jednocześnie jest świetnym kompanem do zabawy. Mówiąc krótko - prawdziwy tata to taki, który szczerze kocha i spędza czas z dzieckiem (na tyle na ile oczywiście obowiązki mu pozwalają!). Gdy byłam mała myślałam, że tacy kochający ojcowie są tylko w książkach i filmach. Miałam jednak to szczęście, że trafiłam na faceta, który okazał się nim być dla mojej córki. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by o tego typu przypadkach napisać książkę. Dziś zatem przedstawiam Wam świetny tytuł od Wydawnictwa BIS "Tatax i inne historyjki o tatusiach".
Planuję go zdradzić....
Jesteśmy nierozerwalni. On i ja. Nasze uczucie trwa już ładnych... 20lat :) Pewne znaki pojawiły się już wcześniej, ale tak na poważnie zaczęło się między nami układać, gdy byłam nastolatką. Po studiach mieliśmy małą przerwę, a kiedy urodziła się córka przeżywaliśmy pierwszy prawdziwy kryzys. Jednak było-minęło. Od kilku lat zatem nasza miłość znów jest w prawdziwym rozkwicie. Mimo to planuję go zdradzić...
„Ucz się póki czas! Czyli wskazówkowo-cyfrowe dylematy”
Nie
znoszę upływającego czasu. Człowiek z każdą chwilą staje się starszy, bardziej
świadomy otaczającego go świata. A co za tym idzie coraz więcej spraw zaprząta
nasze umysły, problem goni problem. Na końcu dopada nas starość (albo kierowca
Bardzo Małego Wozu na przejściu dla pieszych) i... potem dzieją się z nami różne
rzeczy w zależności od tego w co kto wierzy. Dlatego fajnie być nieświadomym
owych spraw dzieckiem. Z trybu sen przechodzić w tryb zabawa. I tak w kółko...
Tyle, że stan ten, dawno już u mnie nieaktualny, ma też pewne minusy. Przede
wszystkim musimy polegać na wiedzy i mądrości innych, by podczas zabawy nie
stracić głowy (dosłownie) lub też nie dać się zrobić „na szaro” w kwestii czasu
przeznaczonego na wszelkiego rodzaju uciechy. Znam to z autopsji – wszak sam
jestem rodzicem, który niejednokrotnie naginał czasoprzestrzeń na niekorzyść
nic niepodejrzewającej córki. Be tata! Be!
Etykiety:
czas z dzieckiem
,
gra dla dzieci
,
gra dla sześciolatków
,
gra edukacyjna
,
Grajmy!
,
nauka godzin
,
nauka przez zabawę
,
Poznaję zegar
,
sposób na nudę
,
Zielona Sowa
Dlaczego tylko jedno?
Jakiś czas temu podzieliłam się z Wami TUTAJ bardzo prywatną kwestią - naszymi problemami z moim ponownym zajściem w ciążę. To, że wyrzuciłam z siebie trochę żalu pomogło... ale na chwilę. Wspomniany wpis powstał krótko po tym, gdy znów podjęliśmy próby pt.: badania, leczenie, kontrole i stres. Kosztowało nas to mnóstwo energii, czasu i pieniędzy. Niestety odbijało się też na naszej córce. Moje humory i złe samopoczucie odczuwali wszyscy. No właśnie. Szukanie i leczenie problemu nie dotyczy tylko kobiety lub mężczyzny. Okazuje się, że sprawa dotyka też naszego związku, rodziny, znajomych. Ostatecznie skończyło się na tym, że pomimo poświęceń (niektóre zastrzyki źle znosiłam, hormony we mnie często wprost buzowały) efektu żadnego. Nic! Poddaliśmy się...
Jak kilometr po kilometrze wpadłam w uzależnienie...
Pod koniec sierpnia planuję wraz z rodziną wyjazd na weekendowe spotkanie blogerek do Stronia Śląskiego. Piękna i wiele mówiąca nazwa Active blog bardzo pasuje zarówno do mnie jak i do całej naszej trzyosobowej familii. Założenie organizatorki jest proste: zrzeszenie kobiet-blogerek i wzajemne wsparcie. Jestem jak najbardziej "ZA" takim podejściem. Z resztą o rozwijaniu się oraz robieniu czegoś dla samej siebie pisałam Wam również w relacjach ze spotkań Rozwijalni Kobiet (KLIK). Dziś napiszę natomiast o czymś bardzo prostym w wykonaniu. O czymś, co pomaga mi w codziennym życiu, a nie wymaga ode mnie wielkich nakładów finansowych lub czasowych. Dziś chcę Was zmotywować do tego byście pomogły sobie i przy okazji innym.
Etykiety:
active blog
,
aktywnie
,
endomondo
,
jazda na rowerze
,
nordic-walking
,
pomoc mierzona kilometrami
,
spacer
,
sport
,
uzależnienia
,
Zdrowo
„Dziecięcy umysł raz poproszę! Czyli zrozumieć Babarybę”
Fajnie być dzieckiem. Zwłaszcza w dzisiejszym świecie.
Chyba... No bo popatrzcie: wszędzie wokół bajki, książki, czasopisma,
McSmakołyki z zabawkami, konsole do gier, smartfony... do gier, tableciątka tudzież
inne baterio-mózgożerne mobilne centra rozrywki, parki zabaw na każdym osiedlu.
A wszystko to na wyciągnięcie małych rączek, które zręcznie uczepiają się naszych
portfeli. Spróbujcie tylko tupnąć nogą i zaprotestować. Poczujecie się nagle
jak przed plutonem egzekucyjnym. Wasz szkrab uruchomi skrywaną w swym drobnym
ciałku syrenę rodem z tankowca, mili nieznajomi przeszyją Was wzrokiem pod
tytułem: „Co z ciebie za ofiara, człowieku! Nie potrafisz sobie poradzić z
własnym dzieckiem?!”, a na koniec powtórzysz w myślach Dekalog szukając
wzmianki o tym, czy platoniczne morderstwo też się liczy. Ostatecznie (choć nie
zawsze) kończymy dramat jakimś fantem „na zgodę” lądującym w rączkach naszej
pociechy... Fajnie być zatem dzieckiem.
Etykiety:
czas czarodziej
,
czytanie dzieciom
,
kącik recenzencki
,
książki edukacyjne
,
nad morzem
,
Roboty
,
w górach
,
wydawnictwo Babaryba
,
zaśnij ze mną
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)