Dzieci, starsi i dziadki: przedstawiam Literowe Zagadki

Wszyscy Ci, którzy zaglądają do nas regularnie doskonale wiedzą jak lubimy spędzać czas. Wycieczki, jazda rowerem, książki oraz rozmaite gry-to nasz znak rozpoznawczy. Ostatnio córka nas zamęcza badmintonem, ale to na dobre nam w sumie wychodzi, bo ruch jest przecież potrzebny. Dobrze też wiecie, że bardzo cenię sobie naukę poprzez zabawę. Co prawda rok szkolny się kończy i od podręczników dzieci mogą za chwile odpocząć, ale jeśli mogą się czegoś nauczyć nie do końca będą tego świadomym, to dlaczego z tej okazji nie skorzystać?! Nauka przez zabawę? Zdecydowanie!
Może wiecie (a jeśli nie to się zaraz dowiecie), że biorę udział w Projekcie Grajmy!.  Zdecydowanie Wam polecam zajrzeć w tym celu na bloga, jak również śledzić akcję na FB. Do naszego projektu dołączyło wspaniałe wydawnictwo dla dzieci EPIDEIXIS. Ja pierwszy raz zetknęłam się z ich produktami na spotkaniu blogowym, na którym byłam w marcu. Teraz mam przyjemność zrecenzować dla Was (w ramach wspomnianego projektu)  jeden z ich świetnych produktów: "Literowe zagadki".


Na spotkaniu z innymi blogerkami okazało się, że jestem jedną z bardzo niewielu mam, które nie miały wcześniej pojęcia o tzw. PUSach! No cóż. Dzięki projektowi, który ma na celu szerzenie wśród dzieci i młodzieży zamiłowania do gier (tych nie związanych z komputerami i tabletami), mam okazję nadrobić swoje zaległości. 
Dziś chcę Wam pokazać grę, która spodobała mi się z kilku względów. Jest to gra do nauki literek! Przede wszystkim pomaga dzieciom rozwijać słownictwo poprzez zabawę! Czyli po prostu idealne narzędzie edukacyjne. 
Co to za gra i co zawiera jej opakowanie? Już spieszę z wyjaśnieniami:
  • plansza
  • 4 pionki w czterech kolorach - pierwsza reakcja córki: "mamo, tu jest pomarańczowy pionek, wcześniej takiego nie miałam!". Cóż, tylko dzieci chyba potrafią się cieszyć z takich drobnostek :) 
  • kostka do gry
  • komplet 220 kart z literami na jednej stronie i pytaniami na odwrocie

Mimo, że gra jest  przeznaczona dla dzieci od sześciu lat wzwyż, myślę, że poradzą sobie z nią doskonale (lub z naszą małą pomocą!) wszystkie te dzieciaczki, które znają litery i potrafią dzielić wyrazy na głoski. Zasady są proste. Moja córka opanowała je w lot, a potem dumna z siebie poinstruowała tatę.
Rozgrywka dzieli się na dwa etapy:
  1. Każdy gracz wybiera pionek. Rozpoczyna ten, który jako pierwszy wyrzuci kostką sześć oczek. Ustawia on wtedy swój pionek na polu "Start". Wszyscy gracze poruszają się pionkami po planszy o tyle pól ile oczek wykulają. Wygrywa osoba, która pierwsza dotrze do mety. Pola, po których przemieszczają się gracze są oznaczone samogłoskami lub spółgłoskami. Zatrzymując się na danej literce mamy prawo do wzięcia z puli kart tej, na której jest identyczna głoska, a następnie odpowiadamy na pytanie umieszczone na drugiej stronie. Jeśli odpowiedź jest poprawna, gracz zabiera kartę, jeśli jednak się pomyli-odkłada ją do wspólnej puli. Na planszy znajdziemy dwa miejsca, w których literki połączone są ze sobą strzałką. Nie jest to żaden skrót jak podejrzewała moja córka, ale szansa na zdobycie dwóch kart jednocześnie! Jeśli, rzecz jasna, poprawnie odpowie się na obydwa pytania. 
  2. W drugim etapie potrzebne są uzbierane przez graczy karty. Zadanie polega teraz na tym, by ze skompletowanych liter utworzyć co najmniej trzy wyrazy. Każdą kartę można użyć tylko raz,a  wygrywa ostatecznie ten, kto ułoży słowa pierwszy. Można też zabawić się w ułożenie jak najdłuższego wyrazu.



Gra jest przeznaczona dla 2-4 graczy. Pomaga ona dzieciom utrwalić sobie poznane literki i zasady sylabizowania wyrazów. Dzieci uczą się przy niej rozróżniać samogłoski od spółgłosek (dzielą się na planszy na dwa kolory!), ale przede wszystkim uczą się bawiąc. Dziecko ćwiczy swoją pamięć, kojarzenie i logiczne myślenie. Zdecydowanie też poszerzają zasób swojego słownictwa. Zupełnie jak w przypadku czytania książek. Acha! To, co mnie się nasunęło podczas gry z córką, która dość często trafiała na karty z pytaniami o miasta-gra uczy...geografii! Nauka przez zabawę, to jest TO!




"Literowe zagadki" pomagają w zapamiętywaniu różnych imion, nazw zwierząt i roślin. Wymagają od dziecka skupienia oraz pogłówkowania podczas układania wyrazów ze zdobytych podczas gry kart. W drugim etapie (układanie wyrazów) można dzieciom nieco pomóc, by nie zwątpiły w swoje umiejętności. Myślę także, że można ten etap ominąć i zatrzymać się na uzbieraniu kart, a zwycięzcą okrzyknąć tego, kto ma ich po prostu więcej. Zdecydowanym atutem, jak dla mnie, jest fakt, że "Literowe zagadki" można ze sobą zabrać w podróż. Wiem, że pudełko jest niemałego rozmiaru, ale kto Wam każe brać do auta całość? Plansze można zostawić w domu, a do plecaka spakować tylko karty. Jest ich aż 220, więc na pewno starczy na dłuższą trasę. W trakcie jazdy będziemy się wówczas bawić z dzieckiem w odpowiadanie na pytania umieszczone na kartach. 






Jak dla mnie jest to jedna z tych gier, po które chętnie będziemy sięgać nawet podczas wakacji. Utrwalanie sobie wiedzy zdobytej wcześniej podczas fajnej zabawy jest tym co lubię najbardziej. W domu to ja jestem tym rodzicem pilnującym odrabiania lekcji, a tata to świetny towarzysz do wygłupów. "Literowe zagadki" mają w sobie jedno i drugie, dzięki czemu zasiadamy do gry chętnie wszyscy. 
Uważam też, że doskonale nadaje się jako pomoc dydaktyczna w przedszkolach i szkołach. Nauka literek, nauka czytania poprzez zabawę jest możliwa również poza domem. 

Bardzo się cieszę, że w ramach projektu Grajmy! mama możliwość bliższego zapoznania się z produktami wydawnictwa EPIDEIXIS. Liczę na to, że w przyszłości jeszcze coś będę mogła Wam zaprezentować. Tymczasem zapraszam  do zapoznania się z innymi produktami wydawnictwa na ich stronie, a także u pozostałych uczestniczek projektu pod adresem http://projektgrajmy.blogspot.com/ lub FB.





Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka