Zwierzęca edukacja, czyli "Oko w oko ze zwierzakiem"

Bardzo lubimy książki o zwierzętach. Mogą to być krótkie opowiadania, pouczające historie, jak również wierszyki. Zwierzaki to przecież tacy poczciwi bohaterowie. Zwłaszcza dzieci chętnie sięgają po tytuły, w których są one głównymi postaciami. Dziś przedstawię Wam jedną z najnowszych książek Wydawnictwa BIS autorstwa Renaty Piątkowskiej. Zapraszam zatem na  "Oko w oko ze zwierzakiem"

Przyznam szczerze, że do twórczości pani Piątkowskiej podchodzę z dużą rezerwą. Kiedyś wypożyczyłyśmy z córką "Piegowate opowiadania" i zupełnie nie przypasował mi styl pisania tej autorki. Książkę oddałyśmy nieprzeczytaną do końca. Kiedy więc na targach książki córka wybrała "Oko w oko..." nie byłam pewna czy dam radę ją dla Was zrecenzować....
Jakże miło się jednak rozczarowałam! Nie wiem czy to kwestia tej konkretnej książki, czy miałam wtedy gorsze dni na czytanie, ale opowiadania o zwierzętach zamieszczone w najnowszej publikacji pani Piątkowskiej naprawdę mi się spodobały!


Zabrzmię może jak stara papuga w stwierdzeniu, że to kolejna książka Wydawnictwa BIS, która jest "miła w dotyku". Ale to najprawdziwsza prawda :) To był jeden z kilku powodów, dla których zdecydowaliśmy się na tę publikację. Innym była przyciągająca uwagę (naszą i córki) okładka. Skromna, aczkolwiek dość jednoznacznie informująca o zawartości książki.
Zawiera ona zbiór przeróżnych opowiadań o zwierzętach. Są one zarówno zabawne - np. o tym jak gwarek oświadczył się babci wyręczając dziadka, lub o śwince wietnamskiej udającej groźnego dzika, jak i edukujące - przykładem niech będzie historyjka o małpce, która pilnowała stada kóz. Są też takie, które traktują o tematyce dość poważnej (o tym jak gołębie pełniły kiedyś służbę wojskową, o delfinach, które uratowały człowieka przed atakującym go rekinem lub o małym koniku, który był fantastycznym przyjacielem i przewodnikiem dla osoby niewidomej). 


Przy niektórych opowiadaniach obie z córką się uśmiechałyśmy. Przy innych pytała mnie: "Wow, mamo, tak było/jest naprawdę?" Bo każde z nich jest na swój sposób inne. Każde przekazuje nam i dzieciom coś odmiennego w nastroju. 
Historie są na tyle zwięzłe, że dziecko z pewnością zdąży usłyszeć je w całości nim zaśnie. Z kolei te bardziej niecierpliwe pociechy nie zdążą się przy nich znudzić. Mimo, iż czasem tekst obejmuje całe dwie strony, to dość duża czcionka sprawia, że zmęczonego rodzica podczas czytania nie rozbolą oczy. Starsze dzieci mogą natomiast czytać ją samodzielnie. 
Ilustracje Katarzyny Sadowskiej są skromne, przyjemne dla oka, bardzo przejrzyste i doskonale oddające treść poszczególnych historii. 
Opowiadania nie łączą się ze sobą w żaden sposób. Nie mają wspólnego mianownika jakim mógłby być chociażby jeden główny bohater, ale ma to swój duży plus. Mianowicie można śmiało czytać książkę bez obaw, że nawet jeśli na kilka dni odłożymy ją na półkę, zapomnimy co było w poprzednim rozdziale :) Jednak my jej nie odkładałyśmy. Nie było na to szans. Przeczytałyśmy ją z przyjemnością i w dość krótkim czasie.





Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka