Przyjaciele czasu nie liczą...

Wiecie co jest najlepszą rekomendacją książki?
To, że dziecko sięga po nią samo lub chce przeczytać kolejny raz z rzędu! Jedną z takich właśnie pozycji literatury dziecięcej chcę Wam dziś zaprezentować. Tak naprawdę przedstawię dwie książki wydawnictwa BIS, które zdecydowanie będą się podobać Waszym córkom i synom, bo tematyka jest bardzo uniwersalna. Fajne jest również to, że prawdopodobnie spodobają się również rodzicom. Przecież doskonale wiemy, że mimo iż pozwalamy dzieciom samodzielnie wybierać książki do czytania, to sami zwracamy dużą uwagę na ich treść.
Przyznaję, że mam słabość do polskich autorów (choć nie wszystkich) i bardzo lubię nasze rodzime propozycje czytelnicze. Oto więc co dziś dla Was mam:

Czytaj dalej...

Nie dam się!!!

Postanowień noworocznych nie robię. Tych wielkopostnych też nie, ale podziwiam męża mojego, bo od lat już co roku odmawia sobie w czasie Wielkiego Postu wszelkich łakoci!
Jednakże postanowiłam wrócić do czegoś co kiedyś robiłam regularnie. BARDZO regularnie...
Mianowicie kijki, inaczej zwane fachowo nordic-walking.
Rok temu cały sezon zimowy "kijkowałam". Śnieg, nie śnieg. Mróz, czy słońce. Chodziłam z tymi kijami całą zimę, średnio dwa razy w tygodniu. Chodziłam wiosną i na początku lata. Potem... no nie przestałam całkiem, ale zdecydowanie rzadziej wychodziłam w trasę :( 
Czas to zmienić. Czas wrócić do tego co sprawiało mi radość!

Czytaj dalej...

Dziecko ma prawo powiedzieć : "NIE"!

Jako matka/rodzic chcę wychować córkę tak, by wyrosła na pewną siebie i mądrą kobietę w przyszłości. Chciałabym nauczyć ją też odróżniać dobro od zła, a także umiejętności "czytania" ludzi, by unikać tych, którzy mogą wobec niej mieć złe zamiary. Nie wszyscy dorośli potrafią zrozumieć, iż dziecko to odrębna jednostka, która poza licznymi obowiązkami ma także swoje prawa. To, że jest dzieckiem nie oznacza, iż musi się na wszystko zgadzać.
Jakiś czas temu pisałam o fajnym poradniku, który podaje kilka cennych pomysłów na temat tego, jak nauczyć dziecko asertywności (KLIK). Jednak jest to książka dla rodziców. Traktuje o tym jak nauczyć dziecko radzić sobie z rówieśnikami, ale musimy pamiętać, że nasze pociechy muszą nauczyć się też radzić z dorosłymi!
Idąc z córką do biblioteki przeważnie pozwalamy jej samodzielnie wybrać książki, które chce przeczytać. Często jednak sama dokonuję wyboru zwracając uwagę na treść danej pozycji. Nie czytamy tylko i wyłącznie bajek! Sięgamy też po wiersze i książki, które niosą ze sobą jakieś głębsze przesłanie. 

Czytaj dalej...

„Przez Afrykę... razem i osobno”

Rety! Wow! O, kurczaczku! W zasadzie mógłbym w tym momencie zakończyć recenzję, usiąść przy zielonej herbatce i delektować się widokiem za oknem. Jednakże obserwowanie Panów inżynierów wykopujących (trzeci już raz w ciągu miesiąca) rurę kanalizacyjną nie należy do moich ulubionych czynności relaksacyjnych, a i bohaterowi dzisiejszej recenzji po prostu nie wypada odmówić porządnego komentarza. Dlatego, nie marnując dłużej czasu na podziwianie polskiej myśli technologicznej, zabieram Was w podróż do... Afryki!


Czytaj dalej...

Lektury dla SZEŚCIOLETNICH pierwszaków - JUŻ?

Jakiś czas temu dostaliśmy od wychowawczyni naszej córki listę z lekturami, które dzieciaki będą przerabiać w semestrze wiosennym. Tak, dobrze czytacie. Chodzi o tradycyjne szkolne lektury. Dla przypomnienia - córka moja lat obecnie 6,4 jest w PIERWSZEJ klasie szkoły podstawowej!
Pierwszym szokiem był sam fakt, że maluchy mają ogarnąć te kilka książeczek na tyle, by zrozumiały o co w nich chodzi, zapamiętały jak najwięcej treści.

Czytaj dalej...

Drogie mamy, my nic nie musimy!

Te z Was, które śledzą me losy na FB doskonale wiedzą, że plaga chorobowa znowu zaatakowała nasze domostwo. Po tym jak na przełomie roku córka walczyła z ospą, a na początku ferii z katarem, (ja wówczas zmagałam się z zatokami), tym razem dopadła nas jakaś zmutowana odmiana grypy. U młodej początkowo była lekka temperatura, chrypa i ból gardła, ale z czasem doszedł też ból ucha. Efekt: kolejny tydzień siedzenia w domu.
Co gorsza, dopadło i matkę... Znowu. Niestety od czasu porodu moja odporność jest na poziomie podłogi i łapie wszystko co przyniesie moja uczennica :( Skończyło się na tym, że pomimo dnia spędzonego w łóżku i serwowania sobie różnych witamin oraz rozgrzewających specyfików przeciwko grypie, wylądowałam u lekarza. Miałam zawroty głowy i było mi słabo. W nocy spałam w polarowym poranniku i nie rozgrzała mnie nawet gorąca herbata. Wyrok mógł być tylko jeden: antybiotyk. Do tego kolejny dzień leżenia plackiem.. masakra!
Czytaj dalej...

O osobliwej kosiarce do trawy...

Lubicie książki o przyjemnej treści i do tego (UWAGA, to nie żart!)  miłe w dotyku?
Mam dziś dla Was tytuł, który doskonale spełnia powyższe wymagania!
"Borys i Zajączki" Magdaleny Zarębskiej to ciepła, sympatyczna opowieść zawarta w książce niewielkiego rozmiaru, którą polecam zarówno dziewczynkom jak i chłopcom. 
To książka dla dzieci, które kochają zwierzęta i chciałyby jakieś w domu posiadać.
Wydawnictwo "BIS" ma dla nas wspaniałą propozycję o przyjaźni i przygodach.

Czytaj dalej...

Tak różni, a tak bliscy - nasza historia

Nie pisałam o Tłustym Czwartku, więc i o Walentynkach pisać nie będę. Jednakowoż jest to post związany z miłością, czułością i tym wszystkim najpiękniejszym, co może łączyć dwoje ludzi :)
Na blogu dużo pisze o córce o tym co z nią związane. Sporo też różnych recenzji. Jednak o mężu mym niewiele chyba tu znajdziecie, bo nie mam na myśli Jego "Strefy taty" :)
Dziś chciałabym się podzielić z Wami tym osobistym aspektem mojego życia jakim jest nasz związek. Uwaga - może być mdło, ale...to co napisze to czysta prawda :) Do stworzenia tego tekstu "podkusiła" mnie moja "Luxusowa" znajoma zza zachodniej granicy i pewna młoda mama, której wpisy prosto  z Doliny Hipsterów bardzo lubię czytać! Pozdrawiam dziewczyny :)

Czytaj dalej...

No i zaczęło się...

Narzekałam, że córka chodzi na pierwszą zmianę i wstajemy codziennie w ciemnościach nieludzkich o godzinie 6:05? Narzekałam, bo wstawanie było koszmarem, gdy na dworze szaruga i zawierucha. 
Ferie minęły. Jak nam minęły wiecie z poprzedniego postu.
Nadszedł drugi semestr, a wraz z nim kilka poważnych zmian.
Pierwsza i najważniejsza "inność" to fakt, że młoda nie wstaje już o nieludzkiej godzinie, tylko może spać do woli (czego oczywiście nie robi) :) Szkołę zaczyna w południe. Fakt wstawania o dowolnej godzinie jest tu oczywiście ogromnym plusem i po dwóch dniach stwierdzam, że na razie... JEDYNYM. 
Jak dobrze jednak wiemy, matki to istoty wszechogarniające i zorganizowane do granic możliwości, więc myślę, że ta nowa rzeczywistość wymaga po prostu przyzwyczajenia z naszej strony! Przynajmniej mam taką głęboką nadzieję!
Czytaj dalej...

Przetrwaliśmy ferie kolorowo!

Były ferie. Były plany. Oj były! Miałyśmy wraz z siostrą zabrać dzieciaki do palmiarni, bo wybieramy się tam jak "sójki za morze". 
Miałam z młodą babcię i kuzynów odwiedzić.
Była opcja wyprawy na lodowisko, gdyż obiecałam Izie, że będzie mogła spróbować swoich sił na łyżwach.
Jak wiecie: plany planami, a życie swoje. Zaatakował nas katar w weekend przed feriami. No bo jak to tak? Luzy chciałyśmy mieć w tydzień po ospie? Toż to niemożliwość. Córka przeszła atak wirusa łagodnie. Z matką już gorzej. Te z Was, które są aktywne na FB dobrze wiedzą, jak się borykałam z bólem zatok. Przy okazji wredna ma "kumpelka" migrena wpadła z dwudniową wizytą, co bym jednak na pewno za lekko nie miała. Tak oto wszelkie plany wzięły w łeb. No i co tu robić?
Matka chora, ale łeb na karku musi mieć! Widziałyście zdjęcie na FB, które zwiastowało dzisiejszy wpis? Nie? No to macie je teraz...

Czytaj dalej...
Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka