Pysznie i zdrowo :)

Miałam dziś nic nowego nie pisać...
Dziś był plan poświęcić ten ostatni wolny dzień córce...
Jednak po powrocie z placu zabaw zasiadłam do czegoś pysznego i uznałam, że chyba się tym z Wami podzielę! To znaczy przepisem, bo wyrobu Wam wirtualnie nie wyślę :)
Mowa o świetnej sałatce, którą zobaczycie na zdjęciu. Teraz już z niego znika w zastraszającym tempie, ale przepis jest :

SAŁATKA Z CURRY


sałata lodowa
wędzony kurczak
brzoskwinie z puszki

SOS :
3 łyżki majonezu
3 łyżki jogurtu naturalnego
1 łyżka ketchupu
2 łyżeczki cukru
1 łyżeczka curry
2-3 ząbki czosnku
sól, pieprz

Żeby nie było, to proponuje Wam też coś zdrowego, naturalnego, domowej roboty :

OCET JABŁKOWY
O tym jak bardzo zdrowy jest taki ocet możecie sobie poczytać np. TUTAJ 
Ja w skrócie, by Was zachęcić napiszę tylko tyle, że główne korzyści to utrata masy ciała, niższy poziom cukru we krwi i łagodzenie objawów cukrzycy. Jeśli znacie inne walory tego octu - dajcie znać :)

Przepis :
1 l wody przegotowanej
4 jabłka ostrugane i pokrojone
1 łyżka cukru
1 łyżka miodu
Jabłka zalać wodą z cukrem i miodem. Odstawić na 20 dni, potem zlać i odstawić na 40 dni do wyklarowania.

A teraz lecę kolorować z córką i pooklejać jej wszystkie przybory do szkoły! BUZIAKI

Czytaj dalej...

„Tata vs Kucyki, czyli starcie nr 3”

No masz Ci los! Ledwie zdążyłem ochłonąć po ostatniej „kucykowej” przygodzie (recenzja „Zgadnij Kto To?” KLIK i "Monopoly Junior"  KLIK ), a tu już czeka na mnie kolejne wyzwanie spod marki My Little Pony. Trzeba jednak przyznać, że nośność oraz potencjał serii jest olbrzymi. Dlatego nic dziwnego, że firma Winning Moves (kolejny raz dziękuję za materiały do recenzji) postanowiła sprawdzić, jak nasi tęczowi bohaterowie poradzą sobie na polu kolejnego klasycznego tytułu. Tym razem wybór padł na „Top Trumps”.


Czytaj dalej...

Jesieni mówię "NIE", ale zaprawom...

Dla moich bliskich nie jest żadnym odkryciem, że nie jestem typem kobiety lubiącej gotować. Ogólnie rzecz biorąc w kuchni lubiłam zawsze tylko jadać śniadania i rozmawiać z rodziną.
Nie ciągnie mnie do kuchni. Nie potrafię gotować. Jak robię obiad to zawsze coś szybkiego i prostego, żeby nie wymagało to ode mnie kilkugodzinnego sterczenia przy garach. No nie lubię i już!
Nie potrafię (jak moja siostra) otworzyć lodówki i stworzyć coś z niczego. Nie lubię (jak moja teściowa) stać przy garnkach od rana do wieczora. Jednak jeśli trzeba to upiekę ciasto, a nawet torcik urodzinowy dla córki. Nie mam jakiegoś talentu kucharskiego, ale zdecydowanie wole ciasta od gotowania obiadu :)
Mieszkam w domu wraz z teściami. Matce mego męża nigdy nie dorównam w kwestii gotowania, a muszę przyznać ( no dobra, przyznaję publicznie!), że gotuje świetnie. Mamy skrajanie różne podejście do tematu kuchni pod każdym możliwym względem, ale zaprawy w jej wykonaniu...
Jedyne zaprawy jakie robię samodzielnie to papryka konserwowa :)

Czytaj dalej...

Trudne pytania - trudniejsze odpowiedzi

Do napisania dzisiejszego tekstu zbierałam się dość długo.
" Kopa motywacyjnego" zaserwowała mi w końcu mama z bloga Mom on top oraz ... kolejna rozmowa z córką.
Wiecie - taka rozmowa z cyklu "poważnych"
Moja "mała" za miesiąc skończy sześć lat. Jednak odkąd pamiętam,zawsze zadawała dość konkretne pytania na całkiem poważne tematy. Nie wiem skąd jej się to brało i bierze nadal. Wiem jedynie, że spada to głównie na mnie, a nie na męża i że zawsze mam mały kłopot jak skutecznie wybrnąć z takiej sytuacji.
Jakiś czas temu jedna z mam-blogerek pisała, że ma przed sobą rozmowę z córką na temat śmierci. Jedyne co mogłam jej doradzić to szczera rozmowa, bez owijania w bawełnę. Nieważne ile dziecko ma lat. Uważam, że trzeba od samego początku mówić dziecku jak jest naprawdę! Świat poniekąd nas do tego przykrego obowiązku zmusza. Trudne tematy. Jak rozmawiać z dzieckiem?

Czytaj dalej...

Latem, czy jesienią góry kolorami się mienią - Karkonosze z dziećmi

Dołączyłam do akcji Podróże kształcą i dlatego poczuwam się do tego, by napisać kolejny post o naszych "podróżach" :)
Wyprawa, o której dziś Wam napiszę odbyła się zanim zaczęłam swoją przygodę z blogowaniem! Była to wycieczka rodzinna organizowana przez nasze przedszkole, to znaczy przedszkole córki  oczywiście :)
Chodzi o weekendowy wypad do Szklarskiej Poręby na początku października zeszłego roku. 
Zebrało się kilkanaście rodzin i wszyscy ruszyliśmy na podbój Karkonoszy. Dla naszej córki był to pierwszy kontakt z górami, przez co ciekawiła nas jej reakcja. Ponadto byliśmy przekonani, że w grupie, wraz ze swoimi koleżankami, będzie jej się raźniej wędrowało po górskich szlakach i nie usłyszymy słów: "mamo, tato bolą mnie nogi". Mieliśmy rację :) O to jak wyglądały w naszym przypadku Karkonosze z dziećmi!



Czytaj dalej...

Z Kapitanem Nauką pod rękę :)

Gdy jakiś czas temu dostałam maila z propozycją recenzji produktu Wydawnictwa Edgard, moja pierwsza reakcja była trochę... lekceważąca - przyznaję się do winy!
Dlaczego? Nie dlatego, że ich produkty mi się nie podobają, czy uważam je za mało atrakcyjne! Powód był taki, że zaproponowano mi recenzję czegoś, co dla mojej córki (w moim mniemaniu) się nie nadawało. Uważałam, że jest na to zwyczajnie za duża i za bystra. A recenzowanie czegoś na "siłę" to nie dla mnie :)
Jednak przemiła Pani z tegoż wydawnictwa  zaproponowała mi  coś, co okazało się dla mojej małej idealne! Tak więc z wielką przyjemnością chcę Wam dziś przedstawić wspaniały zestaw z zabawami logicznymi Kapitana Nauki :)

Czytaj dalej...

Wrrrr...!!!

Dziś tytuł prosty, aczkolwiek chyba dość wymowny!
Nie jestem matką/żoną idealną.
Miewam dni (jak teraz), że na nic nie mam ochoty, wszystko i wszyscy mnie drażnią...
Jednak matek idealnych nie ma!
Nie uwierzę, gdy ktoś temu zaprzeczy...
Upały, które nie opuszczały nas od kilku tygodni dały nam wszystkim trochę w kość. Każdy już chodzi zmęczony, ospały i podenerwowany. Jeśli miałam w sobie jeszcze jakiekolwiek pokłady cierpliwości to wyparowały chyba ze mnie wraz potem. 
W weekend były poważne burze. Niedaleko nas był pożar. Na ogrodach sąsiadów połamało drzewa. Prądu byliśmy pozbawieni prze prawie całą dobę...
Dziś od rana wychłodziło się na tyle, że wciągnęłam skarpety, które już chyba pomyślały, że o nich zapomniałam :)
Ostatnio irytuje mnie dosłownie wszystko. Bardzo łatwo wytrącić mnie z równowagi. Nie krzyczę jednak. Staram się bardzo. Wyładowuję się w inny sposób.

Córka od kilku dni śpi w naszym pokoju. Nie , nie z nami w łóżku. Na materacu obok nas. Dlaczego? W jej pokoju jest tak nieznośnie gorąco, że spać się nie da. Mnie tam dosłownie mdli, gdy spędzę choćby kilka minut sprzątając. Nie wystarczą rolety i zamknięte okna za dnia. Nie wystarczy wiatrak chłodzący powietrze przed snem. Nie wystarczą okna otwarte na oścież w czasie nocy. Po prostu jest tam nie do wytrzymania! Urok pokoju od południa i to ze skośnym dachem. 
Myślałam, że skoro śpi u nas to ja się w końcu wyśpię, no bo w końcu nie będzie przychodzić do nas w nocy i wybudzać. Nic bardziej mylnego!
Córka owszem spała i to nie ona jest przyczyną mojego niewyspania, a upał. Generalnie jak nie jedno to drugie spać nie da :(
Jest wiele rzeczy, które mnie drażnią. O wielu z nich napisać nie mogę z tej prostej przyczyny, że czyta ten blog zapewne (wbrew pozorom!) zbyt dużo znajomych i znajomych znajomych :)
Wiedzcie jedno-  nie mieszkamy sami. Już wiecie wszystko? :)

W czasie, gdy byliśmy pozbawieni prądu trzeba było sobie jakoś radzić. Upał w domu, ciemno. Wieczorem córka przestraszona, bo niedaleko nas wybuchł pożar. Las za kościołem widoczny z naszych okien. Młoda spanikowana to trzeba było zająć jej myśli. Nie chciała się od nas odkleić, a wiecie jakie to "przyjemne" gdy pot z Was leci, a tu jeszcze dziecko przy szyi uwieszone? Przypomnę tylko, że moje dziecię ma lat sześć i coś koło 22kg waży...
Co tu robić, gdy ciemno już wokół? Zimą niezastąpiona jest świeczka, albo cały ich tuzin. Jednak w takie upały raczej ten pomysł odpada! Przypomniało się mężowi o babcinej lampce do czytania. Taka fajna, że zaczepiacie na okładce książki i czytać można całą noc! Tak więc książki, jak zawsze niezawodne, poszły w ruch :)

Od kilku dni nasza sinusoida spadła w dół. Zachowanie córki jest znowu na etapie : "nie kocham cię, nic dla mnie nie robisz", itp., itd.
Bolą takie słowa. Zwłaszcza wtedy, gdy ktoś inny coś jej obiecuje i obietnic (tak zgadliście!), NIE dotrzymuje. My robimy z nią naprawdę dużo. Zabieramy ją w różne miejsca, by się nie nudziła, by zobaczyła coś nowego, fajnego! Mimo to, to my, a nie osoby zwane przeze mnie "obiecanka-cacanka" obrywamy po uszach. Jak to jest, powiedzcie, że ktoś kto nie robi dla dziecka NIC nie usłyszy od niego słów, które słyszymy my-rodzice poświęcający jej cały swój czas?
Młoda ma na tyle złe dni, że słyszę często zarówno słowa "nie lubię cię, nic dla mnie nie robisz, jesteś dla mnie niedobra", co słowa "przepraszam". 

Wczoraj nie wytrzymałam. Swoje trzy grosze dołożył szanowny mąż. Nie będę jednak na niego narzekać. Byłabym podła! Jest dobrym facetem. We wszystkim mi pomaga i robi dla nas co tylko może zrobić. Kocha nas i poświęca się dla nas całkowicie. Ale jest tylko człowiekiem, jak każdy z nas. Wczoraj oboje nadepnęli mi na odcisk tak, że porzuciłam książkę (która mnie swoją drogą mega wciągnęła!) i wyszłam trzaskając drzwiami. Co mi pomaga w takich chwilach? Ruch. Zdrowa aktywność fizyczna. Wyprowadziłam więc z garażu swój ukochany rower i pognałam przed siebie! Pomogło. Wyrzuciłam z siebie złe emocje. Co nie oznacza, że zapomniałam o wszystkim co mnie wkurzyło. O nie! Ponieważ to co mnie wkurza najbardziej wciąż się powtarza i nie mam sposobu na to, by wyeliminować to ze swego życia!

Życzę Wam kochani miłego i SPOKOJNEGO poniedziałku i dobrego tygodnia!
Czytaj dalej...

Kącik recenzencki - „Czy ten kucyk ma kucyk? Czyli gdzie jest Rainbow Dash?

Doprawdy nie wiem jak to się stało, że zostałem etatowym testerem (jest takie słowo w ogóle w odniesieniu do ludzi?) i recenzentem pojawiających się w naszym domostwie gier. Nie żebym narzekał. To naprawdę świetna zabawa i idealne odzwierciedlenie hasła: przyjemne z pożytecznym.
Nie tak dawno analizowałem i rozbierałem na czynniki pierwsze propozycję dla młodych bizneswoman – „Monopoly - My Little Pony” wydawnictwa Winning Moves. Kto nie czytał, ten klika teraz TUTAJ i nadrabia zaległości.
Idąc za ciosem powierzono mi zatem kolejną propozycję i możliwość zapoznania się ze światem kolorowych kucyków Pony. Tym razem, dzięki uprzejmości WM, w moje i córki ręce wpadła kultowa rozgrywka o wszystko mówiącej nazwie „Zgadnij kto to?”.


Czytaj dalej...

Znacie to? Też tak macie?

Jestem z córką w domu.
Ktoś może pomyśleć: "Ta to ma dobrze! Mąż zarabia, a królewna w domu się obija".
Pozostanie z dzieckiem był moim świadomym wyborem. Decyzja, którą poparł mój mąż i nie wygarnia mi tego, mimo, że córka za chwilę kończy sześć lat i rusza do pierwszej klasy!
Jednak nie o tym dziś chcę napisać.
Dziś podzielę się z Wami tym, jak spędzamy czas w domu, dopóki z pracy nie wróci tata. Właściwie temat traktuje głównie o różnicy między zachowaniem córki, gdy jesteśmy same, a tym co się dzieje, gdy próg domu przekracza tatuś!


Czytaj dalej...

Góry Stołowe z dziećmi w 5 dni?? TO MOŻLIWE!

Jakiś czas temu pisałam Wam, że z różnych powodów (głównie finansowych!) zrezygnowaliśmy z wycieczki organizowanej przed przedszkole córki! Wyprawa była w Góry Stołowe, a my do ostatniej chwili się wahaliśmy...
Udało się jednak zaplanować wypad typowo letnio-wakacyjny i wraz z zaprzyjaźnioną rodziną udaliśmy się w rejony Kudowy Zdrój.
Trzymajcie się mocno (dziś tekst dla wytrwałych!), będzie masa zdjęć, ale też garść przydatnych informacji, gdyż biorę udział w świetnej akcji Podróże kształcą. Myślałam o tym, by podzielić tekst na dwa posty, ale... jak już to już! Wiem, że wakacje każdy ma już zaplanowane (albo wręcz jest już PO), ale jesień to także piękny czas na wypad w góry!
Zapraszam więc na moją relację :)

Czytaj dalej...

Kącik recenzencki - Książeczki o Maksie - coś dla chłopca i dziewczynki

Jakiś czas temu obiecałam, że napiszę post  - recenzję serii książeczek o małym hipciu Maksie!
Obietnicy dotrzymuję, mimo iż właśnie jestem na wakacjach (skąd pozdrawiam serdecznie). Od czego jest jednak opcja "planowanej publikacji" w Bloggerze?
Przecież nie mogę dopuścić byście o mnie zapomnieli :) Nie mogę Was zaniedbać!
Jakiś czas temu poproszono mnie o wybranie książki do recenzji od jednego z moich ulubionych wydawnictw. Wpadł mi w oko właśnie Maks, ale mąż przekonał mnie (czasem mu się to udaje!), że nasza córka jest już na niego za duża. 
Odpuściłam zatem... Ale tylko do momentu, aż dostrzegłam go na półce naszej cudownej biblioteki. Wspominałam Wam już kiedyś o tym jak wspaniale mamy wyposażoną gminną bibliotekę? No to powtórzę: takiej biblioteki można nam pozazdrościć. Toteż zazdrości moja siostra, której zamawiam książki!
Znowu odbiegłam od tematu... chyba myślami jednak jestem już na wakacjach :)
Wypożyczyłyśmy ostatecznie i przeczytałyśmy chyba wszystkie części serii Świat Maksa i Zuzi .

Czytaj dalej...
Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka